środa, 18 września 2013

14 Chapter.

- Obiecaj mi. 
- Co takiego? - zapytał Harry, odgarniając mi włosy z oczu. Leżeliśmy w łóżku, oplatając się ciemną pierzyną i, w tej chwili nie chciałem niczego innego. Było lepiej niż perfekcyjnie.
- Nigdy więcej nie weźmiesz tych śmieci.
Chłopak westchnął ciężko całując moją dłoń.
- Sam przed chwilą zrobiłeś to samo.
- Ale nie jestem uzależniony, długo bierzesz narkotyki prawda?
Chłopak przytaknął wstając z łóżka, założył na siebie białą podkoszulkę zabierając z ziemi moją bluzę, po czym odwiesił ją na krzesło.
- Chcesz herbaty?
- Czemu zmieniasz temat? - podniosłem się do pozycji siedzącej, z wyraźną złością. - Odpowiedz, jesteśmy razem więc rozmawiaj ze mną, zachowujesz...
- Cholera, Lou! tak długo biorę, nie mogę przestań rozumiesz? nie wiem jak sobie z tym pomóc, a nie chcę cię w to wciągać!
- Jesteśmy małżeństwem, musimy sobie pomagać. Kto sprzedaję Ci to gówno?
- Mark. - odpowiedział.
- Jak Mark do cholery?!
- Poznałem go w klubie, jakoś tak przyszło...
- Nie Harry, nic samo nie przychodzi. Podaj mi jego numer telefonu. - poprosiłem wstając z łóżka.
- Na pewno nie. On jest dziwny i, niebezpieczny. Więc proszę Louis, nie doszukuj się informacji, dobrze? Za bardzo Cię kocham, abym miał cię w to wciągnąć. Zapiszę się na terapię, mieliśmy zacząć od nowa więc zaczniemy. Nie martw się.
- Kocham cię mały. - odparłem, przytulając chłopaka. Musnął mój policzek odpowiadając krótkie "Kocham cię i, nie zawiodę"


- Więc plan jest taki. - Harry podszedł do mnie i objął mnie w pasie. - Pójdę pod prysznic, ty zrobisz nam obojgu kawkę, czy co tam chcesz do picia. - zaśmiał się. - Włóż pizzę do piekarnika i, wybierz film. A potem będzie caaaały mój, zrozumiano? - pocałował mnie krótko, idąc do łazienki. Przeszedłem do kuchni, wstawiając pizzę do piekarnika, oraz wstawiłem wodę na herbatę. Telefon Harry'ego leżał na blacie kuchennym i, trochę mnie kusiło aby sprawdzić jego telefon, ufam mu ale... tak ufam mu. Dlatego spisałem tylko numer telefonu tego całego Marka. On krzywdzi Harry'ego.
- Gotowy? - zapytał po chwili Harry, opierając się o blat.
- Mhm . - uśmiechnąłem się. - Odpalisz dvd?
- Jasne.


- Harry?
- Tak? - Siedzieliśmy na sofie, dosłownie leżąc na sobie. Nie mogliśmy być już bliżej siebie.
- Żałujesz, że się ze mną ożeniłeś?
- Zwariowałeś?
- Masz 19 lat, całe życie przed Tobą mógłbyś znaleźć kogoś innego...
- Nie nikogo innego.
- Wiesz, ale...
- Chcę Ciebie, zrozumiano? - pocałował mnie krótko. - Nawet nie wiesz, jak mi na Tobie zależy.
- Zdaję sobie sprawę.
- W tej chwili miałeś powiedzieć, " mi na Tobie też, ale ok"