Witajcie, w ten może nie za bardzo słoneczny dzień bo u mnie pada, jednan słońce świeci!:D
Wczoraj nie było rozdziału, bo byłam w Bydgoszczy, i wróciłam o 22:30.:( więc, nawet nie miałam JAK napisać rozdziału. Myślę, że jakoś po południu się zjawi, chociaż mam nadzieję, że tak będę bo wena mnie kompletnie opuściła.:((( Do tego te wszystkie opowiadania, coraz bardziej są do bani. -.-':c
A, i do środowych zajęć- było niesamowicie! Pan pochwalił mnie, że robię na nim coraz większe wrażenie, każdego dnia!♥ więc, może nioedługo jakiś koncercik? hahah, wątpie.:D Ale pomarzyć można.^^x
sobota, 11 maja 2013
środa, 8 maja 2013
Chapter 10~
Wstałem do pozycji siedzącej, patrząc na nią. Dziewczyna delikatnie otworzyła oczy, nadal na mnie nie patrząc.
- Odezwij się. - poprosiłem ją. - Odpowiedz mi. - dotknąłem jej ramienia. - Ness, cholera!
Dziewczyna uniosła głowę, spoglądając na mnie z delikatnym spojrzeniem.
- Nie wiem, Harry. Wciąż, nie jestem pewna. - odparła.
- Czego nie jestem pewna? - parsknąłem z pogardą.
- Czy Cię kocham, nie wiem po prostu. Wybacz, Harry. - przybliżyła się do mnie, próbując udobruchać mnie przytuleniem, lecz oderwałem się z jej objęć.
- Więc, po co cały czas robisz mi na to nadzieję? - krzyknąłem.
- Bo, staram się to zakochać, rozumiesz? I nie krzycz na mnie! - rzuciła, wychodząc z ogrodu. Pobiegłem za nią, aby dokończyć te, frustrującą rozmowę.
- Stój!- złapałem ją za nadgarstek odwracając ją do tyłu. - Kochasz Lou, prawda? Oto chodzi? - zapytałem. Dziewczyna spuściła głowę, idąc na górę. Szedłem za nią, jak mogła mnie tak perfidnie oszukać?
Weszła do sypialni, i złapała swoją jeszcze nie rozpakowaną torbę.
- Stoisz tu! - zatrzymałem ją, kiedy już chciała odejść.
- Zostaw mnie, Harry.
- Jak mogłaś mnie tak perfidnie oszukać, spieprzaj stąd! - krzyknąłem , popychając ją.
- Jesteś nienormalny! - krzyknęła, dławiąc się słonymi łzami. Usiadłem na łóżko, aby odsapnąć. Jak ja w tej chwili jej nienawidzę [...] Usłyszałem trzaśnięcie drzwiami z dołu, wreszcie poszła. Zszedłem na dół do kuchni. Z lodówki, wyjąłem Jack'a Daniells'a, nalałem do jednej ze szklanek. Zanim się zorientowałem zdążyłem wypić już połowę, co dała się po chwili wyczuć. Nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem.
- Czemu jej to zrobiłeś? - Olivier napastował mnie pytaniami.
- Co ja zrobiłem? To ta idiotka, mnie wykorzystuję! Jak ja mam się czuć, co?! - krzyknąłem.
- Po pierwsze nie idiotka! - odparł ostro.- Po drugie, masz ją przeprosić, nie musiałeś, od razu tak na nią najeżdżać Hazz. - powiedział stanowczo Olivier.
- Nie wiesz co gadasz. Nie było Cię tu. Rozumiesz, on kocha Lou a spotyka się ze mną. Czy to jest okej?! - krzyknąłem.
- Nie, nie jest. Ale ona wciąć jest na lekach, rozumiesz?
- Lekach, jakich lekach? .... - Olivier, się zatrzymał.
- Nie miałem o tym mówić. - uderzył się w czoło. - Co ja ogarniam , w ogóle. Zmykam Harry. - westchnął.
- Powiedz, jakie leki!
- Nieważne! Spadam. - poprawił fullclap, i wyszedł z domu.
- Cholera, jakie leki? - powtórzyłem do siebie, szukając definicji.
_________________________________________________________________________________
Sorry, że krótki, ale jestem zmęczona. Siedziałam dwie godziny w Domu Kultury, na śpiewanie i już nie mam siły .:C kocha was!
- Odezwij się. - poprosiłem ją. - Odpowiedz mi. - dotknąłem jej ramienia. - Ness, cholera!
Dziewczyna uniosła głowę, spoglądając na mnie z delikatnym spojrzeniem.
- Nie wiem, Harry. Wciąż, nie jestem pewna. - odparła.
- Czego nie jestem pewna? - parsknąłem z pogardą.
- Czy Cię kocham, nie wiem po prostu. Wybacz, Harry. - przybliżyła się do mnie, próbując udobruchać mnie przytuleniem, lecz oderwałem się z jej objęć.
- Więc, po co cały czas robisz mi na to nadzieję? - krzyknąłem.
- Bo, staram się to zakochać, rozumiesz? I nie krzycz na mnie! - rzuciła, wychodząc z ogrodu. Pobiegłem za nią, aby dokończyć te, frustrującą rozmowę.
- Stój!- złapałem ją za nadgarstek odwracając ją do tyłu. - Kochasz Lou, prawda? Oto chodzi? - zapytałem. Dziewczyna spuściła głowę, idąc na górę. Szedłem za nią, jak mogła mnie tak perfidnie oszukać?
Weszła do sypialni, i złapała swoją jeszcze nie rozpakowaną torbę.
- Stoisz tu! - zatrzymałem ją, kiedy już chciała odejść.
- Zostaw mnie, Harry.
- Jak mogłaś mnie tak perfidnie oszukać, spieprzaj stąd! - krzyknąłem , popychając ją.
- Jesteś nienormalny! - krzyknęła, dławiąc się słonymi łzami. Usiadłem na łóżko, aby odsapnąć. Jak ja w tej chwili jej nienawidzę [...] Usłyszałem trzaśnięcie drzwiami z dołu, wreszcie poszła. Zszedłem na dół do kuchni. Z lodówki, wyjąłem Jack'a Daniells'a, nalałem do jednej ze szklanek. Zanim się zorientowałem zdążyłem wypić już połowę, co dała się po chwili wyczuć. Nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem.
- Czemu jej to zrobiłeś? - Olivier napastował mnie pytaniami.
- Co ja zrobiłem? To ta idiotka, mnie wykorzystuję! Jak ja mam się czuć, co?! - krzyknąłem.
- Po pierwsze nie idiotka! - odparł ostro.- Po drugie, masz ją przeprosić, nie musiałeś, od razu tak na nią najeżdżać Hazz. - powiedział stanowczo Olivier.
- Nie wiesz co gadasz. Nie było Cię tu. Rozumiesz, on kocha Lou a spotyka się ze mną. Czy to jest okej?! - krzyknąłem.
- Nie, nie jest. Ale ona wciąć jest na lekach, rozumiesz?
- Lekach, jakich lekach? .... - Olivier, się zatrzymał.
- Nie miałem o tym mówić. - uderzył się w czoło. - Co ja ogarniam , w ogóle. Zmykam Harry. - westchnął.
- Powiedz, jakie leki!
- Nieważne! Spadam. - poprawił fullclap, i wyszedł z domu.
- Cholera, jakie leki? - powtórzyłem do siebie, szukając definicji.
_________________________________________________________________________________
Sorry, że krótki, ale jestem zmęczona. Siedziałam dwie godziny w Domu Kultury, na śpiewanie i już nie mam siły .:C kocha was!
wtorek, 7 maja 2013
Chapter 8~
Harry oderwał się ode mnie po chwili, uśmiechając się uroczo.
- Nie wierzę. Właśnie całowałem dziewczynę, w której kocham się od dwóch lat. - zaśmiał się, przytulając mnie.
- Harry przepraszam, że byłam taka wredna... ja po prostu.. nie doceniałam Cię. - odparłam, przytulając się do niego. Pocałował mnie w czubek głowy.
- To już było. W tej chwili żyjemy tym co jest t e r a z, skarbie. - uśmiechnął się, przytulając mnie do siebie bardziej. - Zanocujesz dziś u mnie?
- Jasne, tylko dam znać Olivierowi. - uśmiechnęłam się, biorąc ze stołu swoją komórkę. Wysłałam mu sms'a.
- To zmykaj na górę, i weź swoje rzeczy. Poczekam. - uśmiechnął się.
- Dobra, lece. - odparłam, biegnąc po schodach do swojej sypialni. Postanowiłam przebrać się w coś wygodniejszego. Zdecydowałam się na to. Włosy związałam w kucyka i zeszłam na dół.
- W końcuu!
- Wcale nie, nie było długo.Wymyślasz.- wytknęłam mu język. Wyszliśmy z mieszkania, zakluczyłam je dokładnie, wsiedliśmy do auta Harry'ego, i odjechaliśmy.
- Wpadniemy jeszcze do marketu, zrobię jakieś zakupy, bo w lodówce świeci pustkami.
- Tak właśnie, wyobrażałam sobie Ciebie- leń, który nawet nie jest w stanie zrobić zakupów. - zaśmiałam się.
- Ej, nie rób ze mnie największego lenia na świecie! - zatrzymał się patrząc na mnie. - Nie poznałaś jeszcze Nialla. - zaśmiał się.
- Czy leń z Ciebie czy nie, jesteś cudowny. - pocałowałam go w policzek, czując taką potrzebę.
- Słodko. Co masz ochotę zjeść na kolację? - zapytał, zatrzymując się na parkingu, i zerkając na mnie.
- Mam ochotę na Ciebie, ale na to muszę zapewne poczekać. - skrzywiłam się. - Na kolację...? sushi? - zapropnowałam.
- Rzeczywiście, poczekasz trochę. - zaśmiał się. - Sushi? mniam! Chodź kupimy składniki. - otworzył drzwi, wychodząc z auta.
[...] Doszliśmy do kasy, posprzeczaliśmy się kto za to zapłaci, jednak ponownie wyszli po jego myśli. Czułam się nie za dobrze, widząc ile Harry wydał kasy, na wszystkie moje zachcianki. Ale myślałam,że zapłacimy po połowie! Tak miało być.
- Harry, proszę oddam Ci te pieniądze. - odparłam, wchodząc to auta, zapinając pasy.
- Odpuścisz? - zapytał, odpalając wóz. - Nie wypada, aby dziewczyna płaciła. - kłócił się.
- Niech będzie. - parsknęłam, otwierając okno. - Ale gorąco... - powachlowałam się ręką.
- Odpoczniesz sobie w ogrodzie, a ja ci ugotuję kolację. I proszę nawet się nie kłóć! chcę abyś miała udany dzień!- zaśmiał się, parkując w swoim dość dużym garażu. Pomogłam mu, wyjąć zakupy z bagażnika, i weszliśmy do domu Harry'ego. Postawiliśmy zakupy na blat, a Harry zaraz brał się za gotowanie. Ubrał swój słodki fartuch, z napisem " Harold, bogiem bogów" .
- Padnę! - zaśmiałam się, widząc fartuch Harry'ego.
- Taak wiem.. ale to chłopaki mi zrobili. - również, pojawił się uśmiech na jego twarzy. Był przesłodki.
- haha, w porządku. Pójdę się przebrać, i zaraz Ci pomogę.- uśmiechnęłam się.
- Nie nie pomożesz. - uśmiechnął się najszczerzej jak umiał, ukazując swojego białe zęby. - Zaraz złazisz, i biegniesz na dwór, zrozumiano!? - krzyknął.
- Yes! - zaśmiałam się, biegnąc do łazienki. Ubrałam coś w czym będę czuła się dobrze, i dodatkowo nie ugotuję się w nich, bo na dworze jest niesamowicie gorąco! Tak więc, postawiłam na prostu strój mianowicie to. Zeszłam na dół, po drodze spinając włosy w koka. Zauważyłam, że Harry już prawie kończył robiąc przystawkę.
- Czyli mam iść do ogrodu, tak?
- Przygotowałem Ci leżak, i koktajl z truskawek i borówek. Mam nadzieję, że lubisz. - uśmiechnął się, ściągając już swój słodki fartuch.
- Lubię, lubię. Harry, chodź ze mną do tego ogrodu.. poleżymy razem. - poprosiłam, wyciągając rękę w jego stronę, którą on po chwili uścisnął. Wyszliśmy do ogrodu, niestety na nasze nieszczęście, słońce właśnie zachodziło. Jednak tak czy siak, Harry położył się na dużym leżaku, a ja zaraz koło niego, wtulając się w jego ramię. Harry objął mnie mocno. Leżeliśmy tak przez dłuższą chwilę, trwając w ciszy.
- Ness? - przerwał ciszę.
-hm? - wymamrotałam , nie otwierając zmęczonych oczu.
- Proszę, bądź ze mną. - odparłem, przyzryzając wargę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie mówię, nawet jak rozdział jest beznadziejny.__. jest, widzę to.:C Wybaczcie, że wczoraj nei było rozdziłu, ale niespodziewanie jechałam do babic, eh.__. ale ten jest, gówniany ale jest.:)) .
Jeśli chcecie być informowane o rozdziale, piszcie na gg: 8358314.:)x
- Nie wierzę. Właśnie całowałem dziewczynę, w której kocham się od dwóch lat. - zaśmiał się, przytulając mnie.
- Harry przepraszam, że byłam taka wredna... ja po prostu.. nie doceniałam Cię. - odparłam, przytulając się do niego. Pocałował mnie w czubek głowy.
- To już było. W tej chwili żyjemy tym co jest t e r a z, skarbie. - uśmiechnął się, przytulając mnie do siebie bardziej. - Zanocujesz dziś u mnie?
- Jasne, tylko dam znać Olivierowi. - uśmiechnęłam się, biorąc ze stołu swoją komórkę. Wysłałam mu sms'a.
- To zmykaj na górę, i weź swoje rzeczy. Poczekam. - uśmiechnął się.
- Dobra, lece. - odparłam, biegnąc po schodach do swojej sypialni. Postanowiłam przebrać się w coś wygodniejszego. Zdecydowałam się na to. Włosy związałam w kucyka i zeszłam na dół.
- W końcuu!
- Wcale nie, nie było długo.Wymyślasz.- wytknęłam mu język. Wyszliśmy z mieszkania, zakluczyłam je dokładnie, wsiedliśmy do auta Harry'ego, i odjechaliśmy.
- Wpadniemy jeszcze do marketu, zrobię jakieś zakupy, bo w lodówce świeci pustkami.
- Tak właśnie, wyobrażałam sobie Ciebie- leń, który nawet nie jest w stanie zrobić zakupów. - zaśmiałam się.
- Ej, nie rób ze mnie największego lenia na świecie! - zatrzymał się patrząc na mnie. - Nie poznałaś jeszcze Nialla. - zaśmiał się.
- Czy leń z Ciebie czy nie, jesteś cudowny. - pocałowałam go w policzek, czując taką potrzebę.
- Słodko. Co masz ochotę zjeść na kolację? - zapytał, zatrzymując się na parkingu, i zerkając na mnie.
- Mam ochotę na Ciebie, ale na to muszę zapewne poczekać. - skrzywiłam się. - Na kolację...? sushi? - zapropnowałam.
- Rzeczywiście, poczekasz trochę. - zaśmiał się. - Sushi? mniam! Chodź kupimy składniki. - otworzył drzwi, wychodząc z auta.
[...] Doszliśmy do kasy, posprzeczaliśmy się kto za to zapłaci, jednak ponownie wyszli po jego myśli. Czułam się nie za dobrze, widząc ile Harry wydał kasy, na wszystkie moje zachcianki. Ale myślałam,że zapłacimy po połowie! Tak miało być.
- Harry, proszę oddam Ci te pieniądze. - odparłam, wchodząc to auta, zapinając pasy.
- Odpuścisz? - zapytał, odpalając wóz. - Nie wypada, aby dziewczyna płaciła. - kłócił się.
- Niech będzie. - parsknęłam, otwierając okno. - Ale gorąco... - powachlowałam się ręką.
- Odpoczniesz sobie w ogrodzie, a ja ci ugotuję kolację. I proszę nawet się nie kłóć! chcę abyś miała udany dzień!- zaśmiał się, parkując w swoim dość dużym garażu. Pomogłam mu, wyjąć zakupy z bagażnika, i weszliśmy do domu Harry'ego. Postawiliśmy zakupy na blat, a Harry zaraz brał się za gotowanie. Ubrał swój słodki fartuch, z napisem " Harold, bogiem bogów" .
- Padnę! - zaśmiałam się, widząc fartuch Harry'ego.
- Taak wiem.. ale to chłopaki mi zrobili. - również, pojawił się uśmiech na jego twarzy. Był przesłodki.
- haha, w porządku. Pójdę się przebrać, i zaraz Ci pomogę.- uśmiechnęłam się.
- Nie nie pomożesz. - uśmiechnął się najszczerzej jak umiał, ukazując swojego białe zęby. - Zaraz złazisz, i biegniesz na dwór, zrozumiano!? - krzyknął.
- Yes! - zaśmiałam się, biegnąc do łazienki. Ubrałam coś w czym będę czuła się dobrze, i dodatkowo nie ugotuję się w nich, bo na dworze jest niesamowicie gorąco! Tak więc, postawiłam na prostu strój mianowicie to. Zeszłam na dół, po drodze spinając włosy w koka. Zauważyłam, że Harry już prawie kończył robiąc przystawkę.
- Czyli mam iść do ogrodu, tak?
- Przygotowałem Ci leżak, i koktajl z truskawek i borówek. Mam nadzieję, że lubisz. - uśmiechnął się, ściągając już swój słodki fartuch.
- Lubię, lubię. Harry, chodź ze mną do tego ogrodu.. poleżymy razem. - poprosiłam, wyciągając rękę w jego stronę, którą on po chwili uścisnął. Wyszliśmy do ogrodu, niestety na nasze nieszczęście, słońce właśnie zachodziło. Jednak tak czy siak, Harry położył się na dużym leżaku, a ja zaraz koło niego, wtulając się w jego ramię. Harry objął mnie mocno. Leżeliśmy tak przez dłuższą chwilę, trwając w ciszy.
- Ness? - przerwał ciszę.
-hm? - wymamrotałam , nie otwierając zmęczonych oczu.
- Proszę, bądź ze mną. - odparłem, przyzryzając wargę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie mówię, nawet jak rozdział jest beznadziejny.__. jest, widzę to.:C Wybaczcie, że wczoraj nei było rozdziłu, ale niespodziewanie jechałam do babic, eh.__. ale ten jest, gówniany ale jest.:)) .
Jeśli chcecie być informowane o rozdziale, piszcie na gg: 8358314.:)x
poniedziałek, 6 maja 2013
Moje koochane!~
Właśnie wróciłam ze szkoły, i jestem wykończona, jeszcze u mnie tak gorąco, u was też co?:D Nie lubię takiej pogody .__. ' / Zjem obiad, i zaraz spróbuję coś napisać.:)x
Kocham was!♥ Byye~
Kocham was!♥ Byye~
niedziela, 5 maja 2013
sorry c:
Dziś się rozdział nie pojawi, sorrki. Nie mam czasu, poza tym jutro szkoła, i jestem wykończona.;d :c
Subskrybuj:
Posty (Atom)