sobota, 9 listopada 2013

"forbidden love" - prolog. :):)

"Chciałbym się zakochać... chciałbym poczuć to coś. Dlaczego nie potrafię? dlaczego nie potrafię tego zrobić? staram się [...]" Harry zapisał kolejną notatkę w swoim pamiętniku pokrytym czarną okładką, uwielbiał to robić. Od dziecka marzył o roli pisarza, jednak zrezygnował nie zawsze mając na to czas, przecież szkoła jest najważniejsza, mama zawsze mu to powtarzała.
Zamknął go chowając pod łóżko. Miał ubrany zwykły mundurek szkolny i okulary z którymi nie rozstawał się ani na chwilę, chłopak nie przejmował się zwykle swoim wyglądem. Mama zawsze powtarzała mu, że wygląda w nich uroczo i jest przystojnym chłopakiem, a Harry uważał, że jego rodzicielka nigdy się nie myli.
W kuchni czekało śniadanie przyrządzone przez mamę. Sandwiche z z szynką i pomidorem, do tego kakao.
Anne kończyła malować paznokcie, a Harry wziął się za jedzenie.
- Skarbie o której kończysz zajęcia? - zapytała mama podnosząc dłoń pod światło. - Idealnie.
- 14:30, masz jakieś plany na dziś? słyszałem od Pani Katty, że nowa rodzina ma się wprowadzić. - napił się ciepłego napoju, patrząc na mamę.
- Tak, właśnie zaprosiłam ich na kolację - Tomlinsonowie. - Harry o mało się zakrztusił się kanapką słysząc to przeklęte nazwisko które naśmiewało i upokarzało go każdego dnia w szkole.
- Ich syn, to L-Louis?
- Tak, tak mi się wydaję. - uśmiechnęła się. - Harry kończ śniadanie spóźnisz się do szkoły. - pocałowała go w czoło. - Uciekam do pracy, obiad jest w lodówce odgrzej sobie. Pa skarbie.
Siedział jeszcze przez chwilę na krześle, łącząc to wszystko w jedną całość.
- Już po mnie...

~o~

Harry złapał swoją czarną torbę i wyszedł z domu kierując się spokojnie do szkoły - jak zawsze z uśmiechem na ustach, lubił ją i lubił do niej chodzić. Postanowił na razie nie martwić się zaistniałą sytuacją z Louisem, może jakoś się ułoży? Usłyszał śmiechy i krzyki za sobą, odwrócił się widząc biegnącego Louisa z resztą kolegów, którzy jeszcze bardziej prowokowali go do poniżania Harry'ego.
- Mój drogi sąsiad ciota! - krzyknął śmiejąc się, zwalił mu torbę z ramienia, a Zayn wziął ją rzucając gdzieś na jezdnię. Tomlinson zrzucił mu z nosa, jego ledwo trzymające się okulary. - Kolacyjka u Stylesów? może być ciekawie przyjdę. Tylko, żeby nie chodziło ci po głowię dobieranie się do mnie pedale. - wyszeptał mu do ucha, po czym uderzył go kolanem w brzuch. Harry syknął z bólu, próbując skulić się jednak chłopcy dopiero zaczynali. Zayn przewrócił młodszego chłopaka, kopiąc go przeważnie tam gdzie popadnie.
- W moim otoczeniu nie będzie pedałów rozumiesz?! - mówił to za każdym razem, a Harry'ego te słowa bolały jeszcze bardziej niż same ciosy. - Zapamiętaj to, a i ani słowa matce czaisz? grzeczny chłopak. - Louis opluł go, odchodząc wraz z śmiejącymi się kolegami.
Harry nigdy nie wiedział w czym przeszkadza im to, że jest gejem. Zayn i Louis też nimi byli, chodziło chyba jednak o styl ubierania się chłopaka. Był najzwyklej w świecie uroczy.
Wszystko go bolało. Postanowił nie iść dziś do szkoły, więc wrócił do domu czyszcząc swoją twarz. Wziął tabletki na ból kładąc się na kanapę.
Wybiła godzina 15:00, mama Harry'ego wróciła z porannej zmiany widząc pobitego syna, usiadła koło niego i najzwyklej w świecie się rozpłakała - kolejny raz.
- Będzie dobrze, powiesz mi kto ci to zrobił?
- Nie teraz...

~o~
Siedziałem u siebie w pokoju z nerwowym bólem głowy, usłyszałem pukanie do drzwi, a do pokoju wszedł  Louis, usiadł koło mnie z niewyraźnym wyrazem twarzy. Nachylił się lekko by dotknąć mojego policzka, jednak odsunąłem się asertywnie.
- Gdzie jest Louis z gimnazjum, na którego zawsze mogłem liczyć? z którym przeżyłem pierwszy pocałunek.. gdzie ty jesteś? spójrz na siebie, masz całe ręce w tatuażach, kolczyki na twarzy... co z Tobą? czemu się na mnie wyżywasz? ufałem ci, potem poszedłeś do liceum poznałeś Zayna, migdalisz się z nim a ja na to patrzę!
Louis spuścił głowę, to wszystko było prawdą. Cholerną prawdą, którą bał się usłyszeć.
- Przepraszam, lubię cię naprawdę. Ale przy nich, jestem całkiem inną osobą.
- Zauważam to. Chodź do mnie. - Harry położył się na łóżku, a Louis zaraz koło niego. Starszy chłopak złapał dłoń H.
- Potrzebujesz kogoś..
- Więc bądź tym kimś. - poprosił Louis.


wow! udało się, blog zadziałał. Co o tym sądzicie? :):)mi się osobiście nie podoba, nie o to mi chodziło. xd



Jestem idiotką ;_;



Więc tak:
Postanowiłam pisać inne opowiadanie, gdyż mam z blogiem straszne problemy. Raz się włącza a raz nie, do tego to opowiadanie z Larrym.. kompletnie straciłam wenę do tego jednak, mój mózg ma już kolejną historię tego typu! gotowi? na kolejną dawkę słodkiego Larry'ego? mam nadzieję, że tak! Za niedługo prolog, mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze jest.:D