Minęły trzy tygodnie odkąd w ogóle nie spotykałem i, nie komunikowałem się z Niallem.
Z tego co wiem, ze szpitala wyszedł po trzech dniach, cały i zdrowy. Nie mam pojęcia, czy spotyka się z Zaynem czy nie. Cały czas wodzę myślami, że nie. Oby nie. Tęsknie za nim i, każdy dzień bez niego jest dniem straconym. Jak nienormalny co wieczór zostawiam na talerzu w kuchni Cinder Bueno, bo wiem, że Niall przeważnie to kradnie z mojej szafki nocnej, kiedy w nocy idzie jeść. Co ranek, byłem co raz bardziej zawiedziony, Niall nie przychodził. Do dzisiaj.
Rano nie chciało mi się wstawać, nie czułem potrzeby dbania o siebie w tym okresie. Jednak musiałem odebrać pieniądze i, zrobić zakupy. Westchnąłem głośno odkrywając się kołdrą, kiedy poczułem mocno szarpnięcie za rękę. Odwróciłem się zdenerwowany, widząc tam leżącego blondyna. Na mojej twarzy od razu, zagościł uśmiech. On też się uśmiechał, tak szczerze i czule.
- Matko, Niall. - rzuciłem się na chłopaka, już prawie leżąc na nim. Pocałowałem go mocno, nie chcąc się uspokoić.
- Haha, już okej, Harry. - przytulił mnie mocno.
- Wróciłeś? - zapytałem, nadal go przytulając.
- Tak, Harry. - pogłaskał mnie po włosach. - Tęskniłem. Bardzo tęskniłem. - zaśmiał się. - Poza tym, dziś leci Titanic i, zapewne płakałbym za Tobą. - uśmiechnął się ponownie.
- Debil. - stwierdziłem śmiejąc się. - Zrobię Ci śniadanko, chcesz? - zbiegłem z łóżka, idąc do kuchni.
- Nie Harry, dziękuję. Zjadłem uhm, u Zayna.. - powiedział nie pewnie. Wyjrzałem zza kuchni, patrząc na niego nie pewnie.
-Słucham? byłeś u Zayna? po czymś takim? przyszedłeś do mnie, żeby nie mieć wyrzutów sumienia? - znów poczułem złość.
- Nie, Harry. Nie denerwuj się. - powiedział spokojnie. - Wytłumaczyłem mu, że kocham Ciebie. Zaoferował przyjaźń, jest naprawdę świetnym facetem. Powinieneś go poznać. - uśmiechnął się, delikatnie.
Odłożyłem słoik z Dżemem, siadając obok chłopaka.
- Pobił mnie. Pobił mnie, bo Cię ko-kocha, Niall. To pewnie jego kolejna "niespodzianka", a ja nie chcę się Tobą dzielić. - usiadłem na jego kolanach. - I tak. Jestem bardzo zazdrosny. - dodałem szybko.
Niall ułożył głowę na moim ramieniu i, ucałował moją szyję robiąc na niej malinkę.
- Teraz każdy będzie wiedział, że należysz do kogoś. A tym kimś, będę ja! ha! - przytulił mnie, zwalając mnie z nóg położył mnie na plecach, na małej kanapie. Usiadł na mnie, nachylając się nad moją twarzą. Trzymałem go mocno w pasie, śmiejąc się.
- I co teraz? - zapytał przebiegle, ciesząc tą swoją piękną mordę. Przygryzłem lekko wargę, przybliżając go bliżej.
- Może byś mnie pocałował? długo tego nie robiłeś, a tęskniłem za tym. - odpowiedziałem, poprawiając się na kanapie. Niall tylko cicho się zaśmiał. Splótł nasze dłonie mocno, zniżył głowę i delikatnie pocałował moją klatkę piersiową, zaraz jednak kierując się do ust. Całował mocno, z uczuciem nie mając żadnych ograniczeń. Wstaliśmy z kanapy, błądząc po pokoju, całując i wieszając się na sobie. Niall bez żadnego ostrzeżenia ściągnął moją koszulkę, którą rzucił w kąt pokoju. Przejechał językiem, moją dolną wargę uśmiechając się szeroko. Przygryzłem jego wargę, co nie było dobrym pomysłem kiedy poczułem metaliczny smak krwi, w ustach.
- O matko, Niall... - odsunąłem go od siebie. Blondyn wytarł rękawem wargę, sapiąc krótkie " Daj spokój " A więc dałem. Nie będąc dłużnym, zdarłem z niego mocno koszulkę, błądząc dłońmi po jego ciele. Niall oderwał mnie od siebie, przytakując i, kierując nas w stronę niewielkiej sypialni.
5 komentarzy? :)- Prooooszę? <3
piątek, 21 czerwca 2013
wtorek, 18 czerwca 2013
Wonderwall-8.
Nie pamiętam zbytnio co się stało. Może to i nawet lepiej? Harry uderzył mnie już drugi raz, jak moge żyć z facetem który tak mnie traktuje? W sumie, odpowiedzmy sobie również w drugą stronę. Jak on może żyć z facetem, który całował się z innym? z nienawidzonym przez tamtego? Nie dam rady. J-ja, po prostu chciałem mieć chłopaka i, czuć się szczęśliwy. Czemu cholera nie mogę?
Leżałem w szpitalu, pierwsze co zauważyłem otwierając, posiniaczone oczy to Harry. Siedzący, zapłakany obok mojego łóżka. A na jego nadgarstkach bandaże, pociął się. Frajer to zrobił, a obiecał mi, że to się nie powtórzy. Ponownie zamknąłem ciężkie oczy, otworzyłem je ponownie a z nich wypłynęło parę niechcianych łez, z powodu czego? Może z powodu bezsilności, może z powodu zakochania się w ponoć nie właściwej osobie? Chłopak siedział jeszcze chwilę, wycierając na nowo wydzielające się łzy, nie szczędząc mi swojego nieszczęśliwego i, wykończonego wzroku. Westchnąłem głośno, wiercąc się na łóżku. Bałem się spojrzeć w lustro, moja twarz zapewne wyglądała jeszcze gorzej, niż tak jak bolała.
- Wyjdź. - syknąłem przez zęby, nie patrząc na niego. - Nie płacz frajerze, bo to i tak nic nie zdziała! spójrz na mnie. - podniosłem się. Harry patrzył na mnie, a łzy spływały bo jego policzkach.
- Przepraszam... - wyszeptał cicho, łapiąc moją rękę. Wyrwałem ją zaraz, z jego objęć.
- Nie chcę twoich przeprosin. One niczego nie zmienią. - odpowiedziałem bardziej spokojnie, nie chcę by Harry cierpiał. - Chcę zapomnieć, Harry. Daj mi czas, nie odwiedzaj mnie, proszę. Daj mi pobyć samemu. - złapałem jego dłoń, aby dodać mu otuchy. - I nie rób tego, więcej. - złapałem za nadgarstek. - Ocalimy to. Ale zawiodłeś mnie Harry, bardzo. Sprawiłeś mi ból, nie tylko na twarzy.. raczej bardziej w środku. Do tego, bardzo Cię przepraszam, za Z-Zayna.. nie wiem jak to się stało. - odparłem, czując się winny.
- Nie denerwuj się teraz. Całość to moja wina. - pocałował moją rękę.
- Nie mów tak, to nie prawda. Ja zacząłem na Ciebie krzyczeć, w sprawie mieszkania.
Harry spuścił głowę, wiedział, że mam rację.
- Nie mówmy o tym. I jak mówiłem prędzej... chcesz przerwy? - podciągnął nosem. - Spokojnie, rozumiem to.
Przytaknąłem, dając mu jasno do zrozumienia, że na razie to koniec.
- Zadzwonisz? - zapytał uśmiechając się blado.
- Wątpię, Harry. Jak przerwa, to przerwa. - odpowiedziałem stanowczo. - Mam do Ciebie jeszcze małą sprawę.
- Słucham?
- Pójdziesz mi kupić coś do jedzenia? Tu są same papki, ble. - pokręciłem wodą. Harry zaśmiał się lekko.
- Jasne. - nachylił się nade mną i pocałowałem mnie delikatnie.
- Co z Niallem? - zapytał mój wspólnik. Zaśmiałem się złośliwie.
- On? Z nim rozprawie się osobiście, pragnę Harryego, nie tego blondynka, nic nie wartego śmiecia. Musisz się jeszcze wiele nauczyć Mike. - poklepałem go po ramieniu, wychodząc z jego żałosnego pokoju.
~~ Sorry, że taki krótki. Dzięki, za ponad 100 wejść. - 1komentarz= jeden uśmiech na mojej twarzy.:)x
Leżałem w szpitalu, pierwsze co zauważyłem otwierając, posiniaczone oczy to Harry. Siedzący, zapłakany obok mojego łóżka. A na jego nadgarstkach bandaże, pociął się. Frajer to zrobił, a obiecał mi, że to się nie powtórzy. Ponownie zamknąłem ciężkie oczy, otworzyłem je ponownie a z nich wypłynęło parę niechcianych łez, z powodu czego? Może z powodu bezsilności, może z powodu zakochania się w ponoć nie właściwej osobie? Chłopak siedział jeszcze chwilę, wycierając na nowo wydzielające się łzy, nie szczędząc mi swojego nieszczęśliwego i, wykończonego wzroku. Westchnąłem głośno, wiercąc się na łóżku. Bałem się spojrzeć w lustro, moja twarz zapewne wyglądała jeszcze gorzej, niż tak jak bolała.
- Wyjdź. - syknąłem przez zęby, nie patrząc na niego. - Nie płacz frajerze, bo to i tak nic nie zdziała! spójrz na mnie. - podniosłem się. Harry patrzył na mnie, a łzy spływały bo jego policzkach.
- Przepraszam... - wyszeptał cicho, łapiąc moją rękę. Wyrwałem ją zaraz, z jego objęć.
- Nie chcę twoich przeprosin. One niczego nie zmienią. - odpowiedziałem bardziej spokojnie, nie chcę by Harry cierpiał. - Chcę zapomnieć, Harry. Daj mi czas, nie odwiedzaj mnie, proszę. Daj mi pobyć samemu. - złapałem jego dłoń, aby dodać mu otuchy. - I nie rób tego, więcej. - złapałem za nadgarstek. - Ocalimy to. Ale zawiodłeś mnie Harry, bardzo. Sprawiłeś mi ból, nie tylko na twarzy.. raczej bardziej w środku. Do tego, bardzo Cię przepraszam, za Z-Zayna.. nie wiem jak to się stało. - odparłem, czując się winny.
- Nie denerwuj się teraz. Całość to moja wina. - pocałował moją rękę.
- Nie mów tak, to nie prawda. Ja zacząłem na Ciebie krzyczeć, w sprawie mieszkania.
Harry spuścił głowę, wiedział, że mam rację.
- Nie mówmy o tym. I jak mówiłem prędzej... chcesz przerwy? - podciągnął nosem. - Spokojnie, rozumiem to.
Przytaknąłem, dając mu jasno do zrozumienia, że na razie to koniec.
- Zadzwonisz? - zapytał uśmiechając się blado.
- Wątpię, Harry. Jak przerwa, to przerwa. - odpowiedziałem stanowczo. - Mam do Ciebie jeszcze małą sprawę.
- Słucham?
- Pójdziesz mi kupić coś do jedzenia? Tu są same papki, ble. - pokręciłem wodą. Harry zaśmiał się lekko.
- Jasne. - nachylił się nade mną i pocałowałem mnie delikatnie.
- Co z Niallem? - zapytał mój wspólnik. Zaśmiałem się złośliwie.
- On? Z nim rozprawie się osobiście, pragnę Harryego, nie tego blondynka, nic nie wartego śmiecia. Musisz się jeszcze wiele nauczyć Mike. - poklepałem go po ramieniu, wychodząc z jego żałosnego pokoju.
~~ Sorry, że taki krótki. Dzięki, za ponad 100 wejść. - 1komentarz= jeden uśmiech na mojej twarzy.:)x
poniedziałek, 17 czerwca 2013
Wonderwall- 7.
- Dlaczego nie chcesz ze mną zamieszkać? - wstałem do pozycji siedzącej, czekając na odpowiedź Harry'ego.
- Niall, ja nie chcę się jeszcze tak bardzo wczuwać. Znamy się dopiero tydzień, jesteśmy parą- bardzo się z tego cieszę, bo jesteś dla mnie najważniejszy.. ale chcę się jeszcze trochę wyszaleć. - odpowiedział, zdejmując okulary. Parsknąłem cicho, wstając z leżaka.
- Wyszaleć się, to znaczy pobawić się z innymi typami. Wszystko jasne, Harry. - zacząłem się ubierać, i pakować swoje rzeczy.
- Nie, po prostu nie chcę abyś mnie kontrolował.. - odparł zły.
- Czy ja Cię jakoś kontroluję? źle Ci ze mną?! - krzyknąłem nagle.
- Nie. Jest mi przykro, że nie potrafisz uszanować mojej decyzji. - parsknął złośliwie.
- Czy ty sam siebie słyszysz? Nie przekręcaj zdań. Przed sekundą sam powiedziałeś, że nie chcesz być kontrolowany i , że chcesz się bawić z innymi chłopakami. Proszę bardzo, droga wolna. Idź do Zayna, zapewne on kazał Ci to wszystko powiedzieć. Spotykacie się potajemnie i tyle, wszystko uknuliście, na pewno, wiecz.. - poczułem pieczenie na policzku, Harry uderzył mnie w twarz. Spojrzałem na niego zawiedziony, i odszedłem zabierając swoje rzeczy.
- Harry? Harry to frajer i tyle Niall. Nie powinieneś się z nim spotykać. - odpowiedział, już upity Z a y n, którego spotkałem w klubie. I w sumie, cieszę się, że go spotkałem.
- Nie spotykam się z nim, j u ż się z nim nie spotykam. - odpowiedziałem wprost, pijąc swojego drinka.
- Ah.. - uśmiechnął się.
- Ale to nie zmienia faktu, że mi na nim nie zależy. - dodałem szybko, powstrzymując jego uśmieszek.- Nie znoszę Cię za to co mu zrobiłeś. Może w dalekiej przyszłości potraktuje Cię jako kolegę, na pewno nikogo bliższego. - odpowiedziałem, zamawiając w między czasie piwo.
- Postaram się to zmienić. - uśmiechnął się urwodzicielsko.
- To się nie staraj, bo Ci się nie uda. Kurde, co ja w ogóle tu z Tobą robię? Powinienem iść do Harry'ego! - krzyknąłem, próbując wstać z krzesła, nie udało mi się to jednak z powodu zatrzymania przez Malika.
Złapał moje kolana, nachylił się blisko. On h i p n o t y z o w a ł swoimi pięknymi, brązowymi oczami. Nie wyrywałem się, nie wiem czy nie chciałem, czy nie mogłem.. fakt, faktem -pocałowaliśmy się, czuję się skończony. Zayn napierał się na moje usta coraz to bardziej, a ja nie przerywałem. Nie robiłem tego do póki nie zauważyłem Harry'ego. Popchnąłem ostro Zayna, skacząc z krzesła.
- Harry... - zawołałem żałośnie, biegnąc za nim. Wyszliśmy z klubu, chłopak sie odwrócił. Płakał.. i to przeze mnie.
- Nawet się nie tłumacz. I przyznaj mi rację, spotykasz się z nim. - odwrócił się do mnie, po czym podszedł bliżej. Woń alkoholu wydającego się z jego ust, lekko mnie odpychała. - Niall, przecież.. to ty powiedziałeś pierwszy " Kocham Cię". - zapłakał delikatnie.
- Nie płacz proszę. - dotknąłem jego ramienia. - Jesteś najważniejszy, a to co.. - Harry uderzył mnie z pięści w twarz. - To za kłamstwo. - po czym uderzył mnie drugi raz. - To za to kim jesteś. - zapłakał ponownie, odchodząc. Zostawiając mnie tak. Samego, całkiem, żałośnie samego.
Krótki.Bo i tak nie było komentarzy. ;]x
- Niall, ja nie chcę się jeszcze tak bardzo wczuwać. Znamy się dopiero tydzień, jesteśmy parą- bardzo się z tego cieszę, bo jesteś dla mnie najważniejszy.. ale chcę się jeszcze trochę wyszaleć. - odpowiedział, zdejmując okulary. Parsknąłem cicho, wstając z leżaka.
- Wyszaleć się, to znaczy pobawić się z innymi typami. Wszystko jasne, Harry. - zacząłem się ubierać, i pakować swoje rzeczy.
- Nie, po prostu nie chcę abyś mnie kontrolował.. - odparł zły.
- Czy ja Cię jakoś kontroluję? źle Ci ze mną?! - krzyknąłem nagle.
- Nie. Jest mi przykro, że nie potrafisz uszanować mojej decyzji. - parsknął złośliwie.
- Czy ty sam siebie słyszysz? Nie przekręcaj zdań. Przed sekundą sam powiedziałeś, że nie chcesz być kontrolowany i , że chcesz się bawić z innymi chłopakami. Proszę bardzo, droga wolna. Idź do Zayna, zapewne on kazał Ci to wszystko powiedzieć. Spotykacie się potajemnie i tyle, wszystko uknuliście, na pewno, wiecz.. - poczułem pieczenie na policzku, Harry uderzył mnie w twarz. Spojrzałem na niego zawiedziony, i odszedłem zabierając swoje rzeczy.
- Harry? Harry to frajer i tyle Niall. Nie powinieneś się z nim spotykać. - odpowiedział, już upity Z a y n, którego spotkałem w klubie. I w sumie, cieszę się, że go spotkałem.
- Nie spotykam się z nim, j u ż się z nim nie spotykam. - odpowiedziałem wprost, pijąc swojego drinka.
- Ah.. - uśmiechnął się.
- Ale to nie zmienia faktu, że mi na nim nie zależy. - dodałem szybko, powstrzymując jego uśmieszek.- Nie znoszę Cię za to co mu zrobiłeś. Może w dalekiej przyszłości potraktuje Cię jako kolegę, na pewno nikogo bliższego. - odpowiedziałem, zamawiając w między czasie piwo.
- Postaram się to zmienić. - uśmiechnął się urwodzicielsko.
- To się nie staraj, bo Ci się nie uda. Kurde, co ja w ogóle tu z Tobą robię? Powinienem iść do Harry'ego! - krzyknąłem, próbując wstać z krzesła, nie udało mi się to jednak z powodu zatrzymania przez Malika.
Złapał moje kolana, nachylił się blisko. On h i p n o t y z o w a ł swoimi pięknymi, brązowymi oczami. Nie wyrywałem się, nie wiem czy nie chciałem, czy nie mogłem.. fakt, faktem -pocałowaliśmy się, czuję się skończony. Zayn napierał się na moje usta coraz to bardziej, a ja nie przerywałem. Nie robiłem tego do póki nie zauważyłem Harry'ego. Popchnąłem ostro Zayna, skacząc z krzesła.
- Harry... - zawołałem żałośnie, biegnąc za nim. Wyszliśmy z klubu, chłopak sie odwrócił. Płakał.. i to przeze mnie.
- Nawet się nie tłumacz. I przyznaj mi rację, spotykasz się z nim. - odwrócił się do mnie, po czym podszedł bliżej. Woń alkoholu wydającego się z jego ust, lekko mnie odpychała. - Niall, przecież.. to ty powiedziałeś pierwszy " Kocham Cię". - zapłakał delikatnie.
- Nie płacz proszę. - dotknąłem jego ramienia. - Jesteś najważniejszy, a to co.. - Harry uderzył mnie z pięści w twarz. - To za kłamstwo. - po czym uderzył mnie drugi raz. - To za to kim jesteś. - zapłakał ponownie, odchodząc. Zostawiając mnie tak. Samego, całkiem, żałośnie samego.
Krótki.Bo i tak nie było komentarzy. ;]x
niedziela, 16 czerwca 2013
Wonderwall-6.
- Harry, już drugi dzień masz trzydzieści dziewięć stopni gorączki. - zdenerwowany Niall, powtórzył mi to drugi raz.
Ale miał rację. Już drugi dzień leże z gorączką, a mięśnie tak bardzo bolą, że najchętniej u m a r ł bym.
Blondyn całą noc przy mnie siedzi, nie śpi. Cały czas siedzi koło mnie na fotelu, pytając się co chwilę czy czegoś mi nie potrzeba.
- Pojadę do apteki. - odparł przyjaźnie, ubierając koszulkę. Niechętnie się podniosłem, by posłać mu lekki uśmiech. - Dzięki. - wyszeptałem. - Chodź tu, chcę Cię pocałować, ale ciężko mi wstać. - zaśmiałem się głośniej, niż się tego spodziewałem. Roześmiany Niall, posłusznie podszedł do mnie i schylił się. Nachyliłem się i zatonąłem w świecie Nialla Horana. Chłopak po chwili odsunął się ode mnie, sięgając z półki swój portfel. Próbował ukryć fakt, że jest w nim prawie pusto. Ostatnie 50$.
- Niall... wydałeś, na mnie wczoraj kolejne 50$.. to tylko gorączka. - rzekłem opadając na łóżko.
- Zamknij się. Wydam kolejne pieniądze na leki, chłopaku masz prawie 40 stopni gorączki, rozumiesz? gdybym zadzwonił na pogotowie, przyjechali by po Ciebie na sygnale. - mówił ostro. - Więc nie mów, co mam robić.
Byłem cicho, Niall po raz drugi miał rację. I jestem święcie przekonany, że zadzwonił by na to gówniane pogotowie. A tego chcę uniknąć.
- Zaraz wrócę. Apteka jest zaraz koło mnie, pięć minut i jestem. - uśmiechnął się lekko, i wyszedł z sypialni.
Niall wrócił z workiem, przeróżnych lekarstw. Począwszy od tabletek na bóle mięśniowe, skończywszy na tabletkach na gardło. Oznajmiłem mu prędzej, delikatnie drażni mnie gardło. Ten oczywiście, musiał kupić najdroższe pastylki.
- Weź to Hazz. - najpierw podał mi jakiś syrop na spadnięcie gorączki, wszystko posłusznie wziąłem i popiłem wodą. - Poczujesz się lepiej. - uśmiechnął się, ściągając koszulkę. Z powrotem usiadł na krześle obok łóżka, w którym leżałem.
- Poczuje się lepiej, jeśli się koło mnie położysz. Prześpijmy się.. jestem nieziemsko zmęczony a nie zasnę kiedy wiem, że ty też nie. - odparłem do przejętego Nialla, który przyglądał mi się uważnie. Westchnął głośno, po czym wgramolił się na łóżko, kładąc się koło mnie. Przytulił mnie mocno i przykrył nas kołdrą.
- A teraz śpij. - powiedział ostro, śmiejąc się- to nie miało sensu. Głupi N I A L L .
Wstałem około godziny czternastej. Wyspałem się jak nigdy dotąd, do tego tabletki Nialla podziałały stu procentowo. Nie odczuwam już żadnego bólu, prócz lekkiego pulsu z dolnych partiach brzucha.
Blondyn był przecudowny, nie chcę go stracić. Jest moim osobistym ideałem. Tak słodko spał, pewnie był wykończony kiedy przez dwa dni, siedział przy mnie. Nie jedząc, nie śpiąc.. dlatego po raz drugi, zdecydowałem, że ja pójdę do Starbucks, przyrządzając mu pyszne śniadanie. Ubrałem się szybko, zostawiając młodemu kartkę. ; Poszedłem na zakupy ;))) Kocham Cię.x
Nadal czułem jakieś małe niebezpieczeństwo, kiedy przechodziłem w tamtych rejonach. Na szczęście, spokojnie zrobiłem zakupy, bezpiecznie wracając do domu. Na dworze nieziemsko gorąco, piękna pogoda! razem z Niallem będę musiał wybrać się na plażę, nie odpuszczę mu tego. Zaraz na wejście do domu, ściągnąłem koszulkę i rzuciłem ją na kanapę, zacząłem rozpakowywać kawy, ciastka, pączki kupiłem wszystko po trochu. Pod nosem nuciłem piosenkę z filmu LOL który niedawno oglądałem, kiedy Niall był w pracy.
- And i won't let you go, now you know. - usłyszałem cichy śmiech, kiedy się odwróciłem zauważyłem stojącego za mną Nialla.
- Dzisiaj była moja kolej. - uśmiechnął się krótko, przytulając mnie od tyłu. - Jak się dziś czujesz?
- Świetnie, dziękuję. - wyszeptałem, wlewając wody do kubka.
- Nie masz za co dziękować. - pocałował delikatnie moją szyję, odrywając się ode mnie widząc, że postawiłem na stoliku talerz z pączkami. Usiedliśmy przy nim, popijając czarną kawę.
- Jakieś plany na dziś? - zapytał po chwili.
- Pójdziemy na plażę. Jest cudowna pogoda. - powiedziałem wprost, jedząc pączka.
- Świetnie, przejdziemy się po śniadaniu. - uśmiechnął się szeroko. - Kocham Cię. - powiedział łapiąc moją rękę. Te słowa znaczą dla nas bardzo wiele, i nadal jesteśmy nieśmiali mówiąc to do siebie.
- I ja Ciebie. - pocałowałem jego dłoń delikatnie, na co on się uśmiechnął. Chwilę jeszcze siedzieliśmy przy stole, kończąc śniadanie i rozmawiając o porannych sprawach.
- Idziesz?! - krzyknąłem po raz trzeci, otrzymując odpowiedzieć 'sekundę' po chwili jednak Harry zszedł na dół. Ubrany w jeansowe spodenki i białą koszulkę na ramiączkach. Założony miał czarny kapelusz, oraz nerdy.
- Gotowy! - zaśmiał się wesoło, łapiąc mnie za rękę. Wyszliśmy z mieszkania, klucząc je dokładnie.
Po drodze wstąpiliśmy na mały orzeźwiający koktajl. Rzeczywiście, na dworze było niesamowicie gorąco.
10 minut, i już znaleźliśmy się na plaży. Ludzi pełno! ale tak właśnie lubię.
Zapłaciliśmy za dwa leżaki, rozłożyliśmy je niedaleko wody. Ściągnęliśmy koszulki i spodnie, pozostając w samych kąpielówkach.
- Pewnie woda, lodowata. - zaśmiałem się, łapiąc Harry'ego za rękę, ciągnąc go w moim kierunku.
- Niall, tylko mnie nie chlap.. - ostrzegł, zakładając okulary.
- hahaha, dobrze! - zaśmiałem się, delikatnie mocząc stopy w wodzie. - Hazz, nie jest zimna. Chodź. - zaproponowałem śmiejąc się. Wszedłem do wody, aż do pasa. - Harry! - zawołałem. - Chodź no!
Chłopak delikatnie wchodził do wody, aż w końcu do mnie dotarł. Rzucił się na mnie przytulając mnie tak dokładnie, zamykając przestrzeń między nami. Ręce miał zarzucone na mojej szyi, a ja owinięte przez jego pas.
- Zimno.. - zaśmiał się.
- Wcale nie.. - odsunąłem go od siebie, lekko chlapiąc.
- Pożałujesz.. - zaśmiał się głośno, ochlapałem go ponownie, po czym podbiegłem do niego próbując go przewrócić. Hazz był dwa razy większy ode mnie, więc wypadło na to, że ja zanurkowałem pod wodą.
Przez kolejne pół godziny, jak debile wygłupialiśmy się w wodzie.
- Chodź, idziemy.. - złapał mnie za rękę, i prowadził nas w stronę leżaka. Wytarliśmy się porządnie ręcznikiem, kładąc się na jednym leżaku. Tak było przyjemniej. Nasze twarze były blisko siebie, dlatego nachyliłem się i delikatnie je musnąłem. Harry chciał więcej jednak przypomniałem mu, że jesteśmy w miejscu publicznym, na co on się zaśmiał.
- Zamieszkasz u mnie, dobrze? - zapytałem po chwili, nie takiej odpowiedzi oczekując. [...]
Ale miał rację. Już drugi dzień leże z gorączką, a mięśnie tak bardzo bolą, że najchętniej u m a r ł bym.
Blondyn całą noc przy mnie siedzi, nie śpi. Cały czas siedzi koło mnie na fotelu, pytając się co chwilę czy czegoś mi nie potrzeba.
- Pojadę do apteki. - odparł przyjaźnie, ubierając koszulkę. Niechętnie się podniosłem, by posłać mu lekki uśmiech. - Dzięki. - wyszeptałem. - Chodź tu, chcę Cię pocałować, ale ciężko mi wstać. - zaśmiałem się głośniej, niż się tego spodziewałem. Roześmiany Niall, posłusznie podszedł do mnie i schylił się. Nachyliłem się i zatonąłem w świecie Nialla Horana. Chłopak po chwili odsunął się ode mnie, sięgając z półki swój portfel. Próbował ukryć fakt, że jest w nim prawie pusto. Ostatnie 50$.
- Niall... wydałeś, na mnie wczoraj kolejne 50$.. to tylko gorączka. - rzekłem opadając na łóżko.
- Zamknij się. Wydam kolejne pieniądze na leki, chłopaku masz prawie 40 stopni gorączki, rozumiesz? gdybym zadzwonił na pogotowie, przyjechali by po Ciebie na sygnale. - mówił ostro. - Więc nie mów, co mam robić.
Byłem cicho, Niall po raz drugi miał rację. I jestem święcie przekonany, że zadzwonił by na to gówniane pogotowie. A tego chcę uniknąć.
- Zaraz wrócę. Apteka jest zaraz koło mnie, pięć minut i jestem. - uśmiechnął się lekko, i wyszedł z sypialni.
Niall wrócił z workiem, przeróżnych lekarstw. Począwszy od tabletek na bóle mięśniowe, skończywszy na tabletkach na gardło. Oznajmiłem mu prędzej, delikatnie drażni mnie gardło. Ten oczywiście, musiał kupić najdroższe pastylki.
- Weź to Hazz. - najpierw podał mi jakiś syrop na spadnięcie gorączki, wszystko posłusznie wziąłem i popiłem wodą. - Poczujesz się lepiej. - uśmiechnął się, ściągając koszulkę. Z powrotem usiadł na krześle obok łóżka, w którym leżałem.
- Poczuje się lepiej, jeśli się koło mnie położysz. Prześpijmy się.. jestem nieziemsko zmęczony a nie zasnę kiedy wiem, że ty też nie. - odparłem do przejętego Nialla, który przyglądał mi się uważnie. Westchnął głośno, po czym wgramolił się na łóżko, kładąc się koło mnie. Przytulił mnie mocno i przykrył nas kołdrą.
- A teraz śpij. - powiedział ostro, śmiejąc się- to nie miało sensu. Głupi N I A L L .
Wstałem około godziny czternastej. Wyspałem się jak nigdy dotąd, do tego tabletki Nialla podziałały stu procentowo. Nie odczuwam już żadnego bólu, prócz lekkiego pulsu z dolnych partiach brzucha.
Blondyn był przecudowny, nie chcę go stracić. Jest moim osobistym ideałem. Tak słodko spał, pewnie był wykończony kiedy przez dwa dni, siedział przy mnie. Nie jedząc, nie śpiąc.. dlatego po raz drugi, zdecydowałem, że ja pójdę do Starbucks, przyrządzając mu pyszne śniadanie. Ubrałem się szybko, zostawiając młodemu kartkę. ; Poszedłem na zakupy ;))) Kocham Cię.x
Nadal czułem jakieś małe niebezpieczeństwo, kiedy przechodziłem w tamtych rejonach. Na szczęście, spokojnie zrobiłem zakupy, bezpiecznie wracając do domu. Na dworze nieziemsko gorąco, piękna pogoda! razem z Niallem będę musiał wybrać się na plażę, nie odpuszczę mu tego. Zaraz na wejście do domu, ściągnąłem koszulkę i rzuciłem ją na kanapę, zacząłem rozpakowywać kawy, ciastka, pączki kupiłem wszystko po trochu. Pod nosem nuciłem piosenkę z filmu LOL który niedawno oglądałem, kiedy Niall był w pracy.
- And i won't let you go, now you know. - usłyszałem cichy śmiech, kiedy się odwróciłem zauważyłem stojącego za mną Nialla.
- Dzisiaj była moja kolej. - uśmiechnął się krótko, przytulając mnie od tyłu. - Jak się dziś czujesz?
- Świetnie, dziękuję. - wyszeptałem, wlewając wody do kubka.
- Nie masz za co dziękować. - pocałował delikatnie moją szyję, odrywając się ode mnie widząc, że postawiłem na stoliku talerz z pączkami. Usiedliśmy przy nim, popijając czarną kawę.
- Jakieś plany na dziś? - zapytał po chwili.
- Pójdziemy na plażę. Jest cudowna pogoda. - powiedziałem wprost, jedząc pączka.
- Świetnie, przejdziemy się po śniadaniu. - uśmiechnął się szeroko. - Kocham Cię. - powiedział łapiąc moją rękę. Te słowa znaczą dla nas bardzo wiele, i nadal jesteśmy nieśmiali mówiąc to do siebie.
- I ja Ciebie. - pocałowałem jego dłoń delikatnie, na co on się uśmiechnął. Chwilę jeszcze siedzieliśmy przy stole, kończąc śniadanie i rozmawiając o porannych sprawach.
- Idziesz?! - krzyknąłem po raz trzeci, otrzymując odpowiedzieć 'sekundę' po chwili jednak Harry zszedł na dół. Ubrany w jeansowe spodenki i białą koszulkę na ramiączkach. Założony miał czarny kapelusz, oraz nerdy.
- Gotowy! - zaśmiał się wesoło, łapiąc mnie za rękę. Wyszliśmy z mieszkania, klucząc je dokładnie.
Po drodze wstąpiliśmy na mały orzeźwiający koktajl. Rzeczywiście, na dworze było niesamowicie gorąco.
10 minut, i już znaleźliśmy się na plaży. Ludzi pełno! ale tak właśnie lubię.
Zapłaciliśmy za dwa leżaki, rozłożyliśmy je niedaleko wody. Ściągnęliśmy koszulki i spodnie, pozostając w samych kąpielówkach.
- Pewnie woda, lodowata. - zaśmiałem się, łapiąc Harry'ego za rękę, ciągnąc go w moim kierunku.
- Niall, tylko mnie nie chlap.. - ostrzegł, zakładając okulary.
- hahaha, dobrze! - zaśmiałem się, delikatnie mocząc stopy w wodzie. - Hazz, nie jest zimna. Chodź. - zaproponowałem śmiejąc się. Wszedłem do wody, aż do pasa. - Harry! - zawołałem. - Chodź no!
Chłopak delikatnie wchodził do wody, aż w końcu do mnie dotarł. Rzucił się na mnie przytulając mnie tak dokładnie, zamykając przestrzeń między nami. Ręce miał zarzucone na mojej szyi, a ja owinięte przez jego pas.
- Zimno.. - zaśmiał się.
- Wcale nie.. - odsunąłem go od siebie, lekko chlapiąc.
- Pożałujesz.. - zaśmiał się głośno, ochlapałem go ponownie, po czym podbiegłem do niego próbując go przewrócić. Hazz był dwa razy większy ode mnie, więc wypadło na to, że ja zanurkowałem pod wodą.
Przez kolejne pół godziny, jak debile wygłupialiśmy się w wodzie.
- Chodź, idziemy.. - złapał mnie za rękę, i prowadził nas w stronę leżaka. Wytarliśmy się porządnie ręcznikiem, kładąc się na jednym leżaku. Tak było przyjemniej. Nasze twarze były blisko siebie, dlatego nachyliłem się i delikatnie je musnąłem. Harry chciał więcej jednak przypomniałem mu, że jesteśmy w miejscu publicznym, na co on się zaśmiał.
- Zamieszkasz u mnie, dobrze? - zapytałem po chwili, nie takiej odpowiedzi oczekując. [...]
Subskrybuj:
Posty (Atom)