~ To pierwsza tego typu notka od początków istnienia mojego bloga o One Direction.
Mianowicie chodzi o Larrego Stylinsona, czyli ukryty związek Louisa i
Harrego. Istnieją nawet Larry Shippers, które są święcie przekonane że
ci dwaj są gejami. Nie mam nic przeciwko temu żeby byli gejami, nigdy
jednak nie podchodziłam do sprawy poważnie, bo sama nie jestem Larry
Shipper i nie zamierzam nikomu wmawiać że Larry istnieje naprawdę. Ale
istnieją fakty, właściwie wiele faktów i dziwne zbiegi okoliczności
które dają do myślenia. A więc, oto pierwsza notka na temat łączenia
Harrego i Larrego w pary.. Zapraszam.
1. Pierścionek.
Lou podarował Harremu pierścionek. 13 lutego 2012 roku chłopcy
odwiedzali Szwecję. Tego samego dnia przeprowadzali wywiad, a Harry nie
miał na dłoniach nic.
Później One Direction zawitało do Paryża, gdzie Louis i Harry poszli na
wspólną kolację, tylko we dwoje. Bynajmniej żadnego innego chłopaka
paparazzi nie sfotografowali. Wyszli z restauracji osobno, ale widać że
byli w restauracji w tym samym czasie, między innymi dzięki ludziom w
tle.
Louis podarował Hazzie czarny pierścionek, który Harry nosił na
środkowym palcu, czyli palcu oznaczającym jakąś obietnicę. Później
podczas kolejnych wywiadów Harry wciąż miał pierścionek, który niestety
po pewnym czasie niespodziewanie zniknął.
Można by więc stwierdzić że Harremu zakazano nosić pierścionek, żeby
przypadkiem nie było podejrzeń, bo przecież Harry musi być singlem.
Oczywiście Harry mógł pierścionek zgubić itd więc to nie jest pewne.
2. Szepty, dotyki, spoglądanie na siebie nawzajem.
Oto parę przykładów tego jak chłopcy na siebie działają, jak seksualność
ich przyciąga. Na przykład tutaj Harry szepce Lou coś na ucho. Najpierw
spodnie Louisa wyglądają normalnie, chociaż jego twarz wyraża mieszane
emocje.
Jednak już chwilę później widać w okolicy krocza pewne wybrzuszenie. Nie
ma co owijać w bawełnę, Louis jest widocznie podniecony i to
najwidoczniej tym co powiedział mu Harry. Lou przez parę minut próbuje
zakrywać problem, ale i tak widać emocje na jego twarzy.
Oto kilka innych przykładów:
Louis trzyma za rękę Harrego, co już samo w sobie jest trochę gejowskie, a w spodniach znów widać wybrzuszenie.
Louis patrzy na przebierającego się Harrego. Zayn i Liam pozostają niewzruszeni, ale spójrzcie na wybrzuszenie w spodniach Lou.
Jest wiele rzeczy które robią Harry i Louis, które nie są do końca
zgodne z ich byciem hetero. No bo na przykład, w domu w którym mieszkali
razem { Tak, mieszkali razem. Tdy Harry nie miał 18 lat nie mógł
mieszkać sam, więc Louis zamieszkał z nim. No i właściwie to kolejny
dowód że coś jest nie do końca halo. } mieli misie ze swoimi imionami:
Mają takie same kocyki, Louis niebieski a Harry różowy:
Kolejna sprawa, Louis ma na sobie białą koszulkę z oddartym kawałkiem
materiału przy szyi. Tego samego dnia, w tym samym miejscu, Harry ma
nadgarstek przewiązany kawałkiem białego materiału. No ale tak, to tylko
gdybanie.
3. Leeds.
Harry i Louis byli razem w Leeds. Bez modest, managementu, chłopaków.
Tylko we dwóch, więc byli rozluźnieni, spokojni i nawet spali w jednym
namiocie. Sam Harry powiedział że miał mięsień w dupie. No ludzie, nie
muszę chyba tłumaczyć jaki mięsień :) W Leeds zdarzyło się wiele rzeczy
które nie można wrzucić do worka z napisem "zbiegi okoliczności".
Spójrzcie..
Wtedy Harry miał na sobie bransoletkę którą prawdopodobnie kupił właśnie
w Leeds. Bransoletkę którą nosił później przez długi czas i pewnie
gdyby się nie rozpadła - nosił by ją nadal.
Ludzie obecni na festiwalu mówili że Harry i Louis zachowywali się jak
para i że aż miło było patrzyć że chociaż są sławni nie ukrywają swojej
orientacji. Chodzili też za rękę. Później Louis skomentował na facebooku
jedno z ich wspólnych zdjęć, gdzie nazwał Hazze swoim chłopakiem.
Wyjaśnieniem może być to, że na tym festiwalu w życiu chłopaków { i w
związku? } coś się zmieniło, coś ruszyło do przodu. Ale wiadomo,
przecież to wszystko to zbiegi okoliczności!
4. Tatuaże Hazzy.
Harry ma następujący tatuaż:
Jak wiadomo, Harry to fan zespołu TemperTrap. Raz tweetnął na twitterze
tekst ich piosenki Sweet Disipotion która była też grana na Leeds. Słowa
piosenki to "Won't stop till it's over, won't stop to surrender", a
sama piosenka opowiada o walce o związek pomimo przeciwności. Tatuaż
Hazzy to "won't stop till we surrender". Pomyślcie o tym.
Kolejny tatuaż to Hi, napisane prawdopodobnie pismem Louisa. Louis ma natomiast oops!
Krążą plotki, że to pierwsze słowa jakie do siebie powiedzieli gdy
spotkali się po raz pierwszy w toalecie w X-Factorze. Ale nie wiemy tego
na sto procent, przecież nikogo przy tym nie było.
17BLACK.
Nie wiem czy wiecie, ale istnieje książka pt. "17 Black and 29 red".
Jest to romansidło dotyczące dwóch chłopaków - Pip'a i Lindsaya. Lindsay
miał małe loczki, jak Harry. Pip miał ponad 20 lat, jak Louis. Pip jest
w związku, chociaż kocha Lindsaya, który przez to cierpi bo też go
kocha. W książce obaj chłopcy są od siebie daleko { zupełnie jak Harry i
Lou bo Modest! ich od siebie odsuwa }, a Lindsay czasem jest bad-boyem
co można porównać do Hazzy bo on wiecznie uchodzi za złego, cokolwiek
nie zrobi. Za niedługo wyjdzie 3 część książki, w której prawdopodobnie
obaj chłopcy będą razem. Być może Harry przeczytał tą książkę, po czym
chcąc pokazać Lou swoją miłość wytatuował początek tytułu. BYĆ MOŻE.
Oto tytuł książki:
A to tatuaż:
Dziwne prawda? Poza tym, sam tatuażysta który robił ten tatuaż mówi że
nie robi gwiazdom tatuaży które są zachciankami, lecz które mają większe
znaczenie. Odnajdujecie większe znaczenie w 17BLACK oprócz tego co
napisałam powyżej? No wiecie, zawsze można oskarżyć Hazzę że zabił 17
czarnych murzynów, stąd 17BLACK lol :D
Gwiazdka.
Harry ma tatuaż gwiazdki. Była ona pusta, co podobno oznaczało że Lou i
Hazza nie są w stanie się ujawnić. Nie wiem kto to powiedział, ale
mniejsza. Harry wypełnił gwiazdkę, co oznacza że jest gotowy ujawnić
swój sekret. Ponadto, prawdopodobnie u tatuażysty był razem z Louisem.
Patrzcie, widzicie vansa w prawym rogu?
Spójrzcie:
Oczywiście każdy chłopak na ziemi może mieć vansy, no ale do jasnej cholery. Za dużo gdybaniny.
A teraz jaskółki.
Jaskółki nazywane są lovebirds, czyli ptaki miłości. Po co singlowi
ptaki na klacie, oznaczające miłość? Sam Harry pytany o tatuaż mówi
"Dużo latamy, ptaki też latają..". Nie wydaje Wam się że to gówniane
wyjaśnienie? Dla mnie tak. Poza tym jaskółki są dwie i jeśli się
przypatrzycie, jedna ma brwi do góry a druga na dół. Dobra, nie brwi ale
to co jest nad oczami. Dziwne że ptaki są dwa, odwrócone twarzą do
siebie, jeden jest większy, drugi mniejszy.. Naprawdę dziwne.
A teraz więcej gdybaniny, która ryje psychę.
W zapowiedzi teledysku do Little Things chłopaki pokazują litery. Tak,
ale są też litery które tylko migają przed kamerą. Oto one:
O. Y. E. A. T. T.
Podają litery, ale nie w odpowiedniej kolejności. Na początku sądzono że
znaczy to "One Year Eleanor and The Tommo". Jednak szybko okazało się
że litery mają być ułożone tak --> A. T. E. O. T. Y. co jest skrótem
od "At The End Of The Year". A co stanie się pod koniec 2013 roku?
Kończy się umowa z Modest. Jak wiecie, Modest pracuje nad popularnością
chłopaków, reklamuje ich itd, ale również kontroluje ich ruchy,
działania, nawet to co powiedzą w wywiadach. Więc Larry nie może się
ujawnić, a reszta chłopaków musi siedzieć cicho. Przykładem tego że
Modest! nie toleruje gejów jeśli chodzi o biznes jest fakt że Jaymi z
zespołu Union J jest gejem, przez co Union J odrzucili kontrakt z
Modest! żeby nie ukrywać jego seksualności. Dowód że Jaymi przyznał się
do swojej odmiennej orientacji < klik. >
Teraz piosenki. Jako że wiadomym jest że They Don't Know About Us
dotyczy Larrego, weźmy pod lupę Little Things. Napisane przez kogo?
Przez Eda Sheerana, przyjaciela Hazzy który z resztą nie raz wypowiadał
się na temat Larrego, wtrącając że Harry jest zajęty przez Louisa.
Oczywiście nie można powiedzieć że cała piosenka napisana jest pod
Larrego. Ale weźmy pod uwagę zwrotki chłopaków..
Louis:
You can't go to bed, without a cup of tea.
Oto co napisał kiedyś Harry oraz tatuaż Lou.
And maybe that's the reason that you talk in your sleep.
To chyba jasne, skąd Lou ma wiedzieć że Harry rozmawia przez sen? Śpi z nim.
And all those conversation are the secrets that I keep,
Though it makes no sense to me.
To proste. Louis musi ukrywać wszystkie rozmowy, fakty że Harry gada
przez sen itd. chociaż dla niego nie ma to sensu, bo jest zmęczony
ukrywaniem prawdy.
Ok, teraz Hazza.
I know you've never loved the sound of your voice on tape.
Louis był prześladowany a właściwie obrażany za to jaki ma głos, że niby
nie potrafi śpiewać. Jego mama wypowiadała się nawet na ten temat.
Przykład? Steve Brookstein, piosenkarz, obraził głos Louisa. Spójrzcie:
You never want to know how much you weigh,
You still have to squezze into your jeans.
Louis wstydzi się swojej wagi, miewa kompleksy z tego powodu. Wielokrotnie zakrywał swój brzuch.
Jako że Ed napisał Little Things w wieku 17 lat, może to być zbiegami
okoliczności { jak wszystko inne z resztą ". Nie wiemy jak było z
wersami Hazzy, ale wersy Lou były na pewno zmieniane.
Poza tym, dużo kręci się wokół liczby siedemnaście. Spójrzcie:
- numer Lou w X-Factor: 155204 co w sumie daje 17,
- jest 17 piosenek na płycie TMH,
- Ed napisał Little Things gdy miał 17 lat,
- 17 dnia miesiąca wyszła zapowiedź teledysku do Little Things z tymi literami powyżej,
- rozmiar buta Lou to 17,
- ulubiony numer Hazzy to 17,
- rocznica związku Elounor to 17 Listopada,
- Harry ma tatuaż 17BLACK,
Cholera wie co to oznacza, ale zapewniam Was, larry shippers się dowiedzą.
To wszystko na temat Larrego w tej notce. Nie chcę Was przekonywać że on
istnieje, ale mam dość obrażania Larry Shippers i mówienia że sobie
Larrego wymyśliły. Może i wymyśliły, ale to co jest powyżej daje do
myślenia. Jeśli chcecie, mogę napisać kolejną notkę o Modest! i Eleonor
która rzekomo jest Christiną. Więc jeśli przeczytalibyście - piszcie!
~via.: http://everydayabnormal-1d.blogspot.com/ - nie wiem, czy dziewczyna tego bloga jeszcze prowadzi, jednak wolałabym być pewniejsza, dlatego napisałam, że wzięłam to od niej .:)
sobota, 8 czerwca 2013
Wonderwall- 3.
Byliśmy już lekko wzięci, no dobra.. bardzo. Ale co to za różnica? w klubie jest niesamowicie, do tego piątek wieczór, dlaczego nie mamy się zabawić? Do tego Harry.. ugh.. wygląda tak niesamowicie dobrze, że nie mogę trzymać dłoni przy sobie. Harry właśnie zszedł z parkietu. Tańczył z jakimś obcym facetem, w momencie kiedy ja wyszedłem na zewnątrz, żeby się przewietrzyć, chłopak wybiegł za mną.
Oparłem się o mur klubu, i wyjąłem papierosa. Odpaliłem go, i wziąłem długiego macha. Harry, uśmiechał się do mnie zadziornie, usiadł na krawężniku.
- Chcesz? - wyjął paczkę, w moim kierunku z nikłym uśmiechem.
- Dzięki. - wziąłem jednego, po czym szybkim ruchem odpaliłem papierosa. Chwilę siedzieliśmy nie rozmawiając, zauważyłem, że Niall bez żadnego skrępowania przygląda mi się biegle. Zgasiłem papierosa, i rzuciłem go gdzieś przed siebie. Wstałem z krawężnika i podszedłem do chłopaka.
- Coś nie tak? - zapytałem, opierając się na ręce tuż obok głowy blondyna. Uśmiechnął się szeroko, ukazując rząd białych zębów.
- Lubię Cię, Harry. Wiesz? Jesteś głupi, ale Cię lubię. - odparł, przygryzając wargę.
- Tak? To miło, Niall. - zbliżyłem się do niego, na co ten się uśmiechnął. Przyglądałem mu się biegle.
- A ty? lubisz mnie? - zaśmiałem się krótko. - Sam to stwierdź. - zaproponowałem. Chłopak wiedział o co chodzi, zarzucił swoje chude i blade ręce, na moją szyję. Podszedłem o krok bliżej, a Niall naparł się delikatnie na moje usta. Złapałem go w pasie, i przybliżyłem go do siebie. Pocałowałem go mocniej, a chłopak rozchylił lekko usta, kiedy odsunąłem się od niego na chwilę.
- Chodź do mnie. - wyszeptałem, kiedy przygryzłem płatek jego ucha. Niall zaśmiał się donośnie, aż echo przebiło się, przez ciemną uliczkę.
- Zamknij się debilu! - zwróciłem mu uwagę, śmiejąc się. Blondyn pociągnął mnie za rękę, i szliśmy w stronę mojego mieszkania.
Niall był przecudny, jak mogłem powiedzieć, że nie jest w moim typie? Jasne, że jest- teraz to widzę. To jaki jest delikatny, i czuły. I to, jak z czułością trzymał mnie za rękę kiedy wracaliśmy do domu. Puściłem jego dłoń, i objąłem go ramieniem całując jego policzek. Chłopak spojrzał na mnie, i uśmiechnął się czule.
Do mojego mieszkania, nie było daleko. Zaledwie dziesięć minut drogi, a wieczorny spacer dobrze zrobi.
Dotarliśmy do budynku, wsiedliśmy do windy i już po chwili znaleźliśmy się w mieszkaniu.
Zakluczyłem drzwi na dwa razy, i zacząłem ściągać buty.
- Dasz mi jakąś koszulkę, do spania? - zapytał Niall, ściągając teraźniejszą.
- Em, jasne? - uśmiechnąłem się krótko, podchodząc do komody. Wyciągnąłem mu szarą koszulkę z napisem " Tak, wiem, że jestem seksowny- ale już się zamknij", śmiejąc się rzuciłem ją Niallowi.
- Pasuję do Ciebie. - odparłem do niego, zakładając swoją piżamę.
- Jasne, że tak. - ubrał ją szybko, układając się na pościelonej już kanapie. Jeden problem- kanapa była dla jednej osoby. Będzie nam niezmierni ciasno. Niall, przykrył się po szyję ciepłą kołdrą, z miejscem tuż obok siebie.
- No chodź! - zawołał. - Zimno, mi bez Ciebie. - zaśmiał się cicho. Uśmiechnąłem się, po czym zgasiłem światło, i po chwili znalazłem się, obok chłopaka. Przykrył mnie kołdrą, i po chwili wtulił się we mnie mocno.
Zatopił głowę, w moją szyję a jego delikatny oddech, łaskotał moją skórę. Znalazłem jego dłoń, i splotłem ją ze swoją, na co Niall uśmiechnął się czule. Pocałowałem go delikatnie, i dotknąłem jego policzka.
- Dobranoc. - wyszeptałem do chłopaka, i ponownie się do niego wtuliłem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`
Jaakie gówwwno.:CCCCCCCCCCC
Oparłem się o mur klubu, i wyjąłem papierosa. Odpaliłem go, i wziąłem długiego macha. Harry, uśmiechał się do mnie zadziornie, usiadł na krawężniku.
- Chcesz? - wyjął paczkę, w moim kierunku z nikłym uśmiechem.
- Dzięki. - wziąłem jednego, po czym szybkim ruchem odpaliłem papierosa. Chwilę siedzieliśmy nie rozmawiając, zauważyłem, że Niall bez żadnego skrępowania przygląda mi się biegle. Zgasiłem papierosa, i rzuciłem go gdzieś przed siebie. Wstałem z krawężnika i podszedłem do chłopaka.
- Coś nie tak? - zapytałem, opierając się na ręce tuż obok głowy blondyna. Uśmiechnął się szeroko, ukazując rząd białych zębów.
- Lubię Cię, Harry. Wiesz? Jesteś głupi, ale Cię lubię. - odparł, przygryzając wargę.
- Tak? To miło, Niall. - zbliżyłem się do niego, na co ten się uśmiechnął. Przyglądałem mu się biegle.
- A ty? lubisz mnie? - zaśmiałem się krótko. - Sam to stwierdź. - zaproponowałem. Chłopak wiedział o co chodzi, zarzucił swoje chude i blade ręce, na moją szyję. Podszedłem o krok bliżej, a Niall naparł się delikatnie na moje usta. Złapałem go w pasie, i przybliżyłem go do siebie. Pocałowałem go mocniej, a chłopak rozchylił lekko usta, kiedy odsunąłem się od niego na chwilę.
- Chodź do mnie. - wyszeptałem, kiedy przygryzłem płatek jego ucha. Niall zaśmiał się donośnie, aż echo przebiło się, przez ciemną uliczkę.
- Zamknij się debilu! - zwróciłem mu uwagę, śmiejąc się. Blondyn pociągnął mnie za rękę, i szliśmy w stronę mojego mieszkania.
Niall był przecudny, jak mogłem powiedzieć, że nie jest w moim typie? Jasne, że jest- teraz to widzę. To jaki jest delikatny, i czuły. I to, jak z czułością trzymał mnie za rękę kiedy wracaliśmy do domu. Puściłem jego dłoń, i objąłem go ramieniem całując jego policzek. Chłopak spojrzał na mnie, i uśmiechnął się czule.
Do mojego mieszkania, nie było daleko. Zaledwie dziesięć minut drogi, a wieczorny spacer dobrze zrobi.
Dotarliśmy do budynku, wsiedliśmy do windy i już po chwili znaleźliśmy się w mieszkaniu.
Zakluczyłem drzwi na dwa razy, i zacząłem ściągać buty.
- Dasz mi jakąś koszulkę, do spania? - zapytał Niall, ściągając teraźniejszą.
- Em, jasne? - uśmiechnąłem się krótko, podchodząc do komody. Wyciągnąłem mu szarą koszulkę z napisem " Tak, wiem, że jestem seksowny- ale już się zamknij", śmiejąc się rzuciłem ją Niallowi.
- Pasuję do Ciebie. - odparłem do niego, zakładając swoją piżamę.
- Jasne, że tak. - ubrał ją szybko, układając się na pościelonej już kanapie. Jeden problem- kanapa była dla jednej osoby. Będzie nam niezmierni ciasno. Niall, przykrył się po szyję ciepłą kołdrą, z miejscem tuż obok siebie.
- No chodź! - zawołał. - Zimno, mi bez Ciebie. - zaśmiał się cicho. Uśmiechnąłem się, po czym zgasiłem światło, i po chwili znalazłem się, obok chłopaka. Przykrył mnie kołdrą, i po chwili wtulił się we mnie mocno.
Zatopił głowę, w moją szyję a jego delikatny oddech, łaskotał moją skórę. Znalazłem jego dłoń, i splotłem ją ze swoją, na co Niall uśmiechnął się czule. Pocałowałem go delikatnie, i dotknąłem jego policzka.
- Dobranoc. - wyszeptałem do chłopaka, i ponownie się do niego wtuliłem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`
Jaakie gówwwno.:CCCCCCCCCCC
czwartek, 6 czerwca 2013
Wonderwall. - 2.
To się działo za szybko, jak w tych gównianych opowiadaniach, kiedy dwoje ludzi zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Było podobnie, tyle, że ja nie byłem zakochany w tym chłopaku. Był atrakcyjny i tyle, podobał mi się, nie chcę wiązać z nim przyszłości. Dlatego też nie wiem, czy chciałbym się z nim dziś spotkać, nie mam ochoty i chęci na to. Złapałem telefon, i wykręcił pierwszy numer.
Wybacz, nie przyjdę. Powiem szczerze, nie chcę się z Tobą spotykać w bliższej przyszłości. Jesteśmy odmienni. Przeproś kolegów, że nie będą mieć ze mną frajdy. Pewnie, chętnie pośmialiby się ze studenta do tego geja. x
Od. Zayn.
Hahah, twoja strata cioto - skąd zgadłeś? Zapamiętaj sobie, nie jestem gejem. Zakoduj to sobie w swoim łbie. Nie przystawiaj się do mnie, to się dla Ciebie źle skończy, skarbie.
Gnój z Ciebie. - odpisałem z nerwów do chłopaka. Przejrzałem go na wylot, nudziło mu się z kolegami. Chcieli się pośmiać.
Od Zayn.
Tak jak z Ciebie, pedałku. x ;) - Jak popieprzonym, i niczego nie wartym człowiekiem trzeba być, aby powiedzieć coś takiego. Gej to też człowiek, jednak większości ludzi tego nie zauważa. Usiadłem na rozłożonej i przygotowanej kanapie do spania, schowałem twarz w dłoniach, zastanawiając się chwilę nad tym co właśnie robię. Chłopaka kompletnie nie znam, nie wiedziałem nawet jakiej jest orientacji i co sobie wyobrażałem? że dość sławny chłopak w Londynie, wyzna mi miłość. Boże, jakim palantem ja jestem.
Zdjąłem swoją koszulkę, i spodnie. Rzuciłem je w kąt, kładąc się na kanapę. Leżąc już wygodnie, przykryty po szyję kołdrą westchnąłem głośno. Dlaczego akurat, j a nie mam szczęścia, w tej zasranej miłości?
Rano, no może nie rano.. bo obudziłem się jakoś w południe, marząc o pysznym "śniadaniu". Wstałem z kanapy, wypoczęty, chociaż lekki kac mnie dołował. Przeszedłem do malutkiej kuchni, w której mieściły się tylko dwa blaty, gazówka i lodówka- otworzyłem ją, lecz w żaden sposób nie byłem zdziwiony, widząc w niej tylko masło i dżem wiśniowy, który już prawie chodził. Musiałem się wybrać na zakupy, wyszedłem z kuchni kierując się do łazienki, załatwiłem poranne sprawy, i wziąłem szybką kąpiel. Na dworze, było jakieś 30 C, co w Londynie nie często się zdarza.
Wyjąłem z szafy, jeansowe spodenki do kolan, i zieloną koszulkę w kratę, czarne conversy- i nerdy przeciw słoneczne. Przejrzałem się w lustrze, jak ja wyglądałem? przecież jestem niesamowity, do tego taki skromny. Zaśmiałem się krótko, sam do siebie i sięgnąłem do swojego portfela. Ostatnie 100$, chyba powinienem się rozglądnąć za pracą nieprawdaż?
Wyszedłem z mieszkania, klucząc je dokładnie. Przeniosłem się do windy, w którym stała Edith. Moja sąsiadka, była naprawdę sympatyczna i ładna. Miała dziecko, syna jakieś cztery lata spotykałem się z nią parę razy na kawie nic więcej.
- Co uciekasz mały? - złapałem jej syna, kiedy ten próbował wybiec z windy.
- Alex, wracaj. - zawołała. - Bo nie pójdziemy po zabawkę. - pogroziła mu, uśmiechając się do mnie.
Chłopiec, wszedł do windy, i wydął wargi krzyżując ręce na piersi. Był komiczny. Zjechaliśmy na parter, podzieliliśmy się opowieściami z wczoraj i pożegnaliśmy, się z powodu kolejnej ucieczki małego.
Skierowałem się do Tesco, najbliżej i najprzyjemniej. Wszedłem do środka, wziąłem wózek i kierowałem się do działu z pieczywem. Kiedy wkładałem bułki do worka, poczułem pchnięcie i wszystkie upadły na ziemię, a ja z trudem złapałem równowagę.
- Cholera, jak łazisz? - krzyknąłem, odwracając się jednak po chwili na mojej twarzy zjawił się niespodziewany uśmiech.
- Wybacz, Harry. - wypowiedział Niall.
- haha, nie to ja przepraszam. - przetarłem kark. Chłopak poprawił czapkę.
- Zakupy, tak? - zaczął rozmowę, prowadząc wózek koło mnie.
- Tak, mam pusta lodówkę. A umieram z głodu. - odparłem śmiejąc się, i zaraz sięgnąłem po mleko czekoladowe. Chłopak spojrzał na mnie, przygryzając wargę, aby się nie zaśmiać.
- Masz dzieci, lub rodzeństwo? - zapytał, nagle.
- Dzieci? oszalałeś? - uśmiechnąłem się. - Moja siostra jest dorosła. - odpowiedziałem. Chłopak spojrzał wymownie na mnie, a potem na mleko czekoladowe.
- Tak, piję je codziennie! Kocham je! - zaśmiałem się. - A te, jest najlepsze. Weź do domu, i spróbuj. - zaproponowałem.
- Jeśli tak mówisz. - sięgnął po małą butelkę. - Masz jakieś plany na dziś? - zapytał, patrząc na mnie.
- Nie mam. Chcesz się umówić? Niall, mów prosto z mostu. - poklepałem go po plecach.
- To co idziemy do Eden?
- Klub w porządku, możemy się wybrać. - wziąłem z góry płatki Capitana Jacka, na co Niall wybuchnął śmiechem.
- Chyba, żartujesz człowieku? - zaśmiał się ponownie.
- Kochem je, traktuje jak dzieci. - ścisnąłem do piersi płatki, po czym z uśmiechem wrzuciłem do wózka.
Skierowaliśmy się razem do kasy, świetnie gadało mi się z Niallem. Jest w porządku, ale nie w moim typie. Za grzeczny. Stanowczo, w sumie nie znam go ale takiego go spostrzegam. Wyszliśmy z marketu, nadal nabijając się z dzisiejszego dnia.
- Lece Harry. Do zobaczenia o 20. - uśmiechnął się, i wsiadł do czarnego auta.
Skierowałem się do swojego mieszkania, aby w końcu coś zjeść po powoli robiło mi się nie dobrze.
Zaraz zabrałem się za zrobienie obiadu. Co u mnie oznacza, obranie ziemniaków, pokrojenia ich i wrzucenia do wrzącego oleju. Nałożyłem jedną porcję, usiadłem przez telewizorem odpoczywając, przed randką z seksownym Niallem.
- Musiałem?! Akurat teraz musiałem, cholera zasnąć? - krzyczałem sam na siebie, kiedy obudziłem się widząc godzinę 19:30, za pół godziny będzie. Pobiegłem do salonu, wyjmując czarne mocno przylegające rurki, i granatową koszulę. Wyjąłem nowo zakupione białe, niskie conversy.
Włosy psikałem lakierem, i postawiłem do góry. Tak jest przystojnej, psiknąłem się nowiusieńkimi perfumami, i dziwnym zbiegiem okoliczności zdążyłem. Zdyszany usiadłem na kanapie, kiedy już po chwili usłyszałem pukanie. Z uśmiechem wstałem z kanapy, kierując się do drzwi. Otworzyłem je, a w drzwiach stał cudownie przystojny Irlandczyk. Na sobie miał, kremowe rurki, czarne Nike, oraz czerwono-czarną koszulkę w kratę.
- Cześć, Hazz. - wszedł do środka, i musnął mój policzek na co byłem z lekka zdziwiony. Liczyłem na uściśnięcie dłoni, nic więcej.
- Hej Nialler. Świetnie wyglądasz. - pochwaliłem go, na co on się uśmiechnąłem.
- Miałem powiedzieć Ci to samo! - złapał moje ramię.
- Jak mleko czekoladowe? - zapytałem, łapiąc telefon i portfel.
- Jest świetne! - zaśmiał się.
- Po klubie, możesz wpaść i napijemy się razem. - zaproponowałem śmiejąc się.
- Zobaczymy jeszcze. - odpowiedział. - W takim razie ruszamy? - otworzył drzwi. Wyszliśmy na zewnątrz, zakluczyłem drzwi i skierowaliśmy się do windy. Niall szedł przede mną, boże jakie ja miałem szczęście, że go znalazłem!
Była u mnie koleżanka, dlatego tak długo nie było rozdziału. Pa.:)x Kocham was.x
Wybacz, nie przyjdę. Powiem szczerze, nie chcę się z Tobą spotykać w bliższej przyszłości. Jesteśmy odmienni. Przeproś kolegów, że nie będą mieć ze mną frajdy. Pewnie, chętnie pośmialiby się ze studenta do tego geja. x
Od. Zayn.
Hahah, twoja strata cioto - skąd zgadłeś? Zapamiętaj sobie, nie jestem gejem. Zakoduj to sobie w swoim łbie. Nie przystawiaj się do mnie, to się dla Ciebie źle skończy, skarbie.
Gnój z Ciebie. - odpisałem z nerwów do chłopaka. Przejrzałem go na wylot, nudziło mu się z kolegami. Chcieli się pośmiać.
Od Zayn.
Tak jak z Ciebie, pedałku. x ;) - Jak popieprzonym, i niczego nie wartym człowiekiem trzeba być, aby powiedzieć coś takiego. Gej to też człowiek, jednak większości ludzi tego nie zauważa. Usiadłem na rozłożonej i przygotowanej kanapie do spania, schowałem twarz w dłoniach, zastanawiając się chwilę nad tym co właśnie robię. Chłopaka kompletnie nie znam, nie wiedziałem nawet jakiej jest orientacji i co sobie wyobrażałem? że dość sławny chłopak w Londynie, wyzna mi miłość. Boże, jakim palantem ja jestem.
Zdjąłem swoją koszulkę, i spodnie. Rzuciłem je w kąt, kładąc się na kanapę. Leżąc już wygodnie, przykryty po szyję kołdrą westchnąłem głośno. Dlaczego akurat, j a nie mam szczęścia, w tej zasranej miłości?
Rano, no może nie rano.. bo obudziłem się jakoś w południe, marząc o pysznym "śniadaniu". Wstałem z kanapy, wypoczęty, chociaż lekki kac mnie dołował. Przeszedłem do malutkiej kuchni, w której mieściły się tylko dwa blaty, gazówka i lodówka- otworzyłem ją, lecz w żaden sposób nie byłem zdziwiony, widząc w niej tylko masło i dżem wiśniowy, który już prawie chodził. Musiałem się wybrać na zakupy, wyszedłem z kuchni kierując się do łazienki, załatwiłem poranne sprawy, i wziąłem szybką kąpiel. Na dworze, było jakieś 30 C, co w Londynie nie często się zdarza.
Wyjąłem z szafy, jeansowe spodenki do kolan, i zieloną koszulkę w kratę, czarne conversy- i nerdy przeciw słoneczne. Przejrzałem się w lustrze, jak ja wyglądałem? przecież jestem niesamowity, do tego taki skromny. Zaśmiałem się krótko, sam do siebie i sięgnąłem do swojego portfela. Ostatnie 100$, chyba powinienem się rozglądnąć za pracą nieprawdaż?
Wyszedłem z mieszkania, klucząc je dokładnie. Przeniosłem się do windy, w którym stała Edith. Moja sąsiadka, była naprawdę sympatyczna i ładna. Miała dziecko, syna jakieś cztery lata spotykałem się z nią parę razy na kawie nic więcej.
- Co uciekasz mały? - złapałem jej syna, kiedy ten próbował wybiec z windy.
- Alex, wracaj. - zawołała. - Bo nie pójdziemy po zabawkę. - pogroziła mu, uśmiechając się do mnie.
Chłopiec, wszedł do windy, i wydął wargi krzyżując ręce na piersi. Był komiczny. Zjechaliśmy na parter, podzieliliśmy się opowieściami z wczoraj i pożegnaliśmy, się z powodu kolejnej ucieczki małego.
Skierowałem się do Tesco, najbliżej i najprzyjemniej. Wszedłem do środka, wziąłem wózek i kierowałem się do działu z pieczywem. Kiedy wkładałem bułki do worka, poczułem pchnięcie i wszystkie upadły na ziemię, a ja z trudem złapałem równowagę.
- Cholera, jak łazisz? - krzyknąłem, odwracając się jednak po chwili na mojej twarzy zjawił się niespodziewany uśmiech.
- Wybacz, Harry. - wypowiedział Niall.
- haha, nie to ja przepraszam. - przetarłem kark. Chłopak poprawił czapkę.
- Zakupy, tak? - zaczął rozmowę, prowadząc wózek koło mnie.
- Tak, mam pusta lodówkę. A umieram z głodu. - odparłem śmiejąc się, i zaraz sięgnąłem po mleko czekoladowe. Chłopak spojrzał na mnie, przygryzając wargę, aby się nie zaśmiać.
- Masz dzieci, lub rodzeństwo? - zapytał, nagle.
- Dzieci? oszalałeś? - uśmiechnąłem się. - Moja siostra jest dorosła. - odpowiedziałem. Chłopak spojrzał wymownie na mnie, a potem na mleko czekoladowe.
- Tak, piję je codziennie! Kocham je! - zaśmiałem się. - A te, jest najlepsze. Weź do domu, i spróbuj. - zaproponowałem.
- Jeśli tak mówisz. - sięgnął po małą butelkę. - Masz jakieś plany na dziś? - zapytał, patrząc na mnie.
- Nie mam. Chcesz się umówić? Niall, mów prosto z mostu. - poklepałem go po plecach.
- To co idziemy do Eden?
- Klub w porządku, możemy się wybrać. - wziąłem z góry płatki Capitana Jacka, na co Niall wybuchnął śmiechem.
- Chyba, żartujesz człowieku? - zaśmiał się ponownie.
- Kochem je, traktuje jak dzieci. - ścisnąłem do piersi płatki, po czym z uśmiechem wrzuciłem do wózka.
Skierowaliśmy się razem do kasy, świetnie gadało mi się z Niallem. Jest w porządku, ale nie w moim typie. Za grzeczny. Stanowczo, w sumie nie znam go ale takiego go spostrzegam. Wyszliśmy z marketu, nadal nabijając się z dzisiejszego dnia.
- Lece Harry. Do zobaczenia o 20. - uśmiechnął się, i wsiadł do czarnego auta.
Skierowałem się do swojego mieszkania, aby w końcu coś zjeść po powoli robiło mi się nie dobrze.
Zaraz zabrałem się za zrobienie obiadu. Co u mnie oznacza, obranie ziemniaków, pokrojenia ich i wrzucenia do wrzącego oleju. Nałożyłem jedną porcję, usiadłem przez telewizorem odpoczywając, przed randką z seksownym Niallem.
- Musiałem?! Akurat teraz musiałem, cholera zasnąć? - krzyczałem sam na siebie, kiedy obudziłem się widząc godzinę 19:30, za pół godziny będzie. Pobiegłem do salonu, wyjmując czarne mocno przylegające rurki, i granatową koszulę. Wyjąłem nowo zakupione białe, niskie conversy.
Włosy psikałem lakierem, i postawiłem do góry. Tak jest przystojnej, psiknąłem się nowiusieńkimi perfumami, i dziwnym zbiegiem okoliczności zdążyłem. Zdyszany usiadłem na kanapie, kiedy już po chwili usłyszałem pukanie. Z uśmiechem wstałem z kanapy, kierując się do drzwi. Otworzyłem je, a w drzwiach stał cudownie przystojny Irlandczyk. Na sobie miał, kremowe rurki, czarne Nike, oraz czerwono-czarną koszulkę w kratę.
- Cześć, Hazz. - wszedł do środka, i musnął mój policzek na co byłem z lekka zdziwiony. Liczyłem na uściśnięcie dłoni, nic więcej.
- Hej Nialler. Świetnie wyglądasz. - pochwaliłem go, na co on się uśmiechnąłem.
- Miałem powiedzieć Ci to samo! - złapał moje ramię.
- Jak mleko czekoladowe? - zapytałem, łapiąc telefon i portfel.
- Jest świetne! - zaśmiał się.
- Po klubie, możesz wpaść i napijemy się razem. - zaproponowałem śmiejąc się.
- Zobaczymy jeszcze. - odpowiedział. - W takim razie ruszamy? - otworzył drzwi. Wyszliśmy na zewnątrz, zakluczyłem drzwi i skierowaliśmy się do windy. Niall szedł przede mną, boże jakie ja miałem szczęście, że go znalazłem!
Była u mnie koleżanka, dlatego tak długo nie było rozdziału. Pa.:)x Kocham was.x
ups.
Wybaczcie, że wczoraj nic nie wstawiłam, ale wróciłam ze śpiewania do tego lekcję były męczące, i nie miałam siły.
O 14:00, przychodzi do mnie przyjaciółka, pomóc w nauce więc już teraz spróbuję napsiać połowę rozdziału, resztę dodam potem.:)x Dziś się pojawi na pewno.;))
O 14:00, przychodzi do mnie przyjaciółka, pomóc w nauce więc już teraz spróbuję napsiać połowę rozdziału, resztę dodam potem.:)x Dziś się pojawi na pewno.;))
wtorek, 4 czerwca 2013
Wonderwall - 1.
Dzień: 20.03.
Rozstanie z Nathanem - to było dzisiaj.Najgorsze co mogło mnie spotkać, dnia dzisiejszego. Piękne dwa lata spędzone razem, dopóki nie pojawiła się Vanessa, dziewczyna która wszystko zniszczyła. Zakochał się w niej, w d z i e w c z y n i e. To boli. Tak bardzo boli. Przecież to mi, obiecywał, że wyjedziemy z dala od tego miasta, od tych ciągłych imprez, hałasów, romansów - to mi mówił, że nigdy mnie nie zostawi
Ale zrobił to. Tylko dlaczego? popełniłem jakiś błąd? Cholera, jaki?!
Nie miałem znajomych, przyznam się. Byłem jeszcze dzieciakiem, bojącym się zrobić cokolwiek wbrew przepisom. Do klubów chodziłem często, jedynie do jednego - G.A.Y, w takim towarzystwie czułem się najlepiej, nie wyróżniałem się, przeciwnie wtapiałem się w tłum.
Zmoknięty wszedłem do klubu, powiesiłem kurtkę na czarny zardzewiały wieszak, i usiadłem na czarnym obrotowym krześle przy barze.
- Co podać, Harry? - zapytał już dobrze mi znany barman - Stev.
- Tequille. - odparłem, podając mu pieniądze.
- Na koszt firmy. Ale... dostanę całusa? - zaśmiał się, czyszcząc szklankę.
- Jasne. - odparłem pewnie, wstałem z miejsca i lekko pocałowałem go.
- Już przynoszę. - powiedział, oddalając się.
Odwróciłem się, aby zobaczyć co się dzieję. Towarzystwo rozszalało się, kiedy na scenę wszedł DJ.
- Jesteście gotowi!? - zakrzyknął podnosząc rękę do góry. Towarzystwo krzyknęło, co miało oznaczać całkowite, i pewne "TAK!" Chłopak zaczął się rozgrzewać.
Było dobry, bardzo dobry. Jego rymy i rap, były perfekcyjne tak samo jak radzenie sobie ze sprzętem.
Chłopak był naprawdę dobry, dobry mam na myśli nieziemsko przystojny.
- Jeszcze jedną proszę. - postawiłem szklankę na blacie.
- Już daję, Hazz.
- Jak się nazywa ten chłopak? - zapytałem Steva, na co on się zaśmiał.
- Każdy się o niego pyta. I tak nie masz szans Harry. - uśmiechnął się opierając o blat. - Zayn Malik, nie mów, że go nie kojarzysz? - skrzywił się.
- Nie słyszałem o nim. - wziąłem łyk drinka. - Ale chętnie poznam. - wstałem z miejsca, i kierowałem się w kierunku sceny. Za pomocą uroku, każdy facet mnie przepuszczał więc szybko dotarłem do sceny. Chciałem go poznać, za wszelką cenę. Kiedy stałem tuż pod sceną, mogłem widzieć już chłopaka w całej okazałości.
Niesamowity uśmiech, rysy twarzy. Ideał. Z tylnej kieszeni wyjąłem serwetkę na której napisałam swój numer telefonu, i położyłem go pod nogi chłopaka. Chyba zauważył, że to numer ponieważ w trakcie, śpiewania zaśmiał się. Dumny wróciłem do miejsca siedzącego przy barze.
- Głupi jesteś. On i tak nie zadzwoni, nie patrzy na takich jak ty, Hazz. Tylko się rozczarujesz. - uprzedził starszy chłopak.
- Jeszcze nic nie wiadomo. A co zazdrosny? - nachyliłem się nad barem.
- Bardzo. - odparł, śmiejąc się.
- Tak myślałem. Lecę, nie chce mi się siedzieć w tej budzie. Cześć. - złapałem swoją kurtkę, i zarzuciłem ją na siebie.
- Idź do domu z nadzieją, że Zayn do Ciebie przyjdzie i spędzicie upoją noc. - odparł wrednie.
- Mam taką nadzieję! - wychodząc pokazałem mu środkowy palec.
Naprawdę miałem taką nadzieję, że może również wpadłem Zaynowi w oko. Jednak w sumie myślałem, jakim to ja jestem palantem, żeby wierzyć w takie coś. Najwyraźniej wielkim.
Czekałem na taksówkę, pod pewną pizzerią. Koło mnie przechodziło mnóstwo przyszykowanych dziewczyn, wybierających się zapewne do klubu. Nie czekałem długo, taksówka po chwili przyjechała.
Wsiadłem do środka tuż przy kierowcy, był młody. Może było rok młodszy ode mnie- jakieś 22 lata.
- Dokąd? - zapytał odpalając silnik, a jego błyszczące oczy skierowały się na mnie.
- Baker Street. - podałem mu najpopularniejszą ulicę w Londynie, na której znajdował się mój wieżowiec.
Ruszyliśmy, obserwowałem chłopaka dość długo jakbym widział go już wcześniej. Przygryzłem lekko wargę, analizując wszystko.
- Co tak na mnie patrzysz? wiem, że jestem seksowny. - zaśmiał się.
- Tak, to oczywiste. - uśmiechnąłem się. - Znamy się?
- Nie widziałem Cię nigdy wcześniej. Ale chętnie poznam. - przystanął na krawędzi ulicy, tuż pod moim mieszkaniem.
- 3$ poproszę, oraz twój numer telefonu. - uśmiechnął się figlarnie, a jego blond włosy opadły mu na twarz.
- Skąd wiesz, że jestem gejem? - zapytałem uważnie.
- Nie wiedziałem, ale teraz kiedy się przyznałeś? - wyciągnął rękę w moją stronę. - Proszę. - zaśmiał się przyjaźnie. Nie wyglądał mi na kogoś niebezpiecznego, był słodki i taki niewinny. Podałem mu swój numer telefonu, który po chwili zapisał na niebieskiej karteczce, i starannie zgiął ją w pół, chowając do czarnej kurtki. Uśmiechnął się ponownie.
- Jestem Niall.
- Harry. - wyciągnąłem rękę w kierunku chłopaka. - Miło Cię poznać, jeżdżę tą taksówką od jakiegoś roku a dopiero teraz poznałem Ciebie. - odparłem.
- To chyba dobrze. - przygryzł wargę.
- Chyba tak. Spadam, do zobaczenia. - wysiadłem z auta.
- Trzymam za słowo. - zaśmiał się, machając ręką a po chwili odjechał. Wszedłem do budynku, następnie do windy i nacisnąłem przycisk z 11. W windzie leciała przyjemna melodyjka, która umilała mi czas każdego dnia. Od kluczyłem drzwi do pokoju, nadal są jej rzeczy. Miała je zabrać, trudno- wylądują na dnie szafy. Tak i zrobiłem, rzuciłem jej ubrania na samo dno. - Tak lepiej. - powiedziałem sam do siebie, skierowałem się do łazienki. Napuściłem wody do wanny, zdjąłem ciuchy i po chwili już się w niej znajdowałem. Nie co się zrelaksowałem, jednak przerwało mi to dzwoniący telefon. Nieznany numer, niepewnie odebrałem.
- Halo? - zapytałem.
- Hej. Tu Zayn z klubu pamiętasz? Dałeś mi swój numer? Może nawet podarowałeś. - zaśmiał się, a w tle również można było dosłyszeć chichoty.
- Em, ta jasne.. witaj. - odchrząknąłem.
- Masz wolny wieczór? - zapytał śmiejąc się.
- Jasne, a co?
- Masz ochotę wpaść do mnie? Razem z kumplami upijamy się, w tę piękną piątkową noc! - Chłopak był tak zalany, że nie wiedziałem czy się zgodzić, czy raczej odmówić.
- Jeśli mogę. - zaśmiałem się.
- Bardzo możesz. - wyszeptał. - Czekam.. em, czekamy na Ciebie. Wyślę Ci ulicę sms, bądź jak najszybciej. Do zobaczenia.
- Narazie. - rozłączyłem się. - O kurde! - krzyknąłem na całe gardło, nie wierze.. - zaśmiałem się, wybiegając z wanny.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest pierwszy rozdział... o.O Napiszcie czy narazie może być, trochę się stresuję, nie ejst taki jaki miał być.:cx
Rozstanie z Nathanem - to było dzisiaj.Najgorsze co mogło mnie spotkać, dnia dzisiejszego. Piękne dwa lata spędzone razem, dopóki nie pojawiła się Vanessa, dziewczyna która wszystko zniszczyła. Zakochał się w niej, w d z i e w c z y n i e. To boli. Tak bardzo boli. Przecież to mi, obiecywał, że wyjedziemy z dala od tego miasta, od tych ciągłych imprez, hałasów, romansów - to mi mówił, że nigdy mnie nie zostawi
Ale zrobił to. Tylko dlaczego? popełniłem jakiś błąd? Cholera, jaki?!
Nie miałem znajomych, przyznam się. Byłem jeszcze dzieciakiem, bojącym się zrobić cokolwiek wbrew przepisom. Do klubów chodziłem często, jedynie do jednego - G.A.Y, w takim towarzystwie czułem się najlepiej, nie wyróżniałem się, przeciwnie wtapiałem się w tłum.
Zmoknięty wszedłem do klubu, powiesiłem kurtkę na czarny zardzewiały wieszak, i usiadłem na czarnym obrotowym krześle przy barze.
- Co podać, Harry? - zapytał już dobrze mi znany barman - Stev.
- Tequille. - odparłem, podając mu pieniądze.
- Na koszt firmy. Ale... dostanę całusa? - zaśmiał się, czyszcząc szklankę.
- Jasne. - odparłem pewnie, wstałem z miejsca i lekko pocałowałem go.
- Już przynoszę. - powiedział, oddalając się.
Odwróciłem się, aby zobaczyć co się dzieję. Towarzystwo rozszalało się, kiedy na scenę wszedł DJ.
- Jesteście gotowi!? - zakrzyknął podnosząc rękę do góry. Towarzystwo krzyknęło, co miało oznaczać całkowite, i pewne "TAK!" Chłopak zaczął się rozgrzewać.
Było dobry, bardzo dobry. Jego rymy i rap, były perfekcyjne tak samo jak radzenie sobie ze sprzętem.
Chłopak był naprawdę dobry, dobry mam na myśli nieziemsko przystojny.
- Jeszcze jedną proszę. - postawiłem szklankę na blacie.
- Już daję, Hazz.
- Jak się nazywa ten chłopak? - zapytałem Steva, na co on się zaśmiał.
- Każdy się o niego pyta. I tak nie masz szans Harry. - uśmiechnął się opierając o blat. - Zayn Malik, nie mów, że go nie kojarzysz? - skrzywił się.
- Nie słyszałem o nim. - wziąłem łyk drinka. - Ale chętnie poznam. - wstałem z miejsca, i kierowałem się w kierunku sceny. Za pomocą uroku, każdy facet mnie przepuszczał więc szybko dotarłem do sceny. Chciałem go poznać, za wszelką cenę. Kiedy stałem tuż pod sceną, mogłem widzieć już chłopaka w całej okazałości.
Niesamowity uśmiech, rysy twarzy. Ideał. Z tylnej kieszeni wyjąłem serwetkę na której napisałam swój numer telefonu, i położyłem go pod nogi chłopaka. Chyba zauważył, że to numer ponieważ w trakcie, śpiewania zaśmiał się. Dumny wróciłem do miejsca siedzącego przy barze.
- Głupi jesteś. On i tak nie zadzwoni, nie patrzy na takich jak ty, Hazz. Tylko się rozczarujesz. - uprzedził starszy chłopak.
- Jeszcze nic nie wiadomo. A co zazdrosny? - nachyliłem się nad barem.
- Bardzo. - odparł, śmiejąc się.
- Tak myślałem. Lecę, nie chce mi się siedzieć w tej budzie. Cześć. - złapałem swoją kurtkę, i zarzuciłem ją na siebie.
- Idź do domu z nadzieją, że Zayn do Ciebie przyjdzie i spędzicie upoją noc. - odparł wrednie.
- Mam taką nadzieję! - wychodząc pokazałem mu środkowy palec.
Naprawdę miałem taką nadzieję, że może również wpadłem Zaynowi w oko. Jednak w sumie myślałem, jakim to ja jestem palantem, żeby wierzyć w takie coś. Najwyraźniej wielkim.
Czekałem na taksówkę, pod pewną pizzerią. Koło mnie przechodziło mnóstwo przyszykowanych dziewczyn, wybierających się zapewne do klubu. Nie czekałem długo, taksówka po chwili przyjechała.
Wsiadłem do środka tuż przy kierowcy, był młody. Może było rok młodszy ode mnie- jakieś 22 lata.
- Dokąd? - zapytał odpalając silnik, a jego błyszczące oczy skierowały się na mnie.
- Baker Street. - podałem mu najpopularniejszą ulicę w Londynie, na której znajdował się mój wieżowiec.
Ruszyliśmy, obserwowałem chłopaka dość długo jakbym widział go już wcześniej. Przygryzłem lekko wargę, analizując wszystko.
- Co tak na mnie patrzysz? wiem, że jestem seksowny. - zaśmiał się.
- Tak, to oczywiste. - uśmiechnąłem się. - Znamy się?
- Nie widziałem Cię nigdy wcześniej. Ale chętnie poznam. - przystanął na krawędzi ulicy, tuż pod moim mieszkaniem.
- 3$ poproszę, oraz twój numer telefonu. - uśmiechnął się figlarnie, a jego blond włosy opadły mu na twarz.
- Skąd wiesz, że jestem gejem? - zapytałem uważnie.
- Nie wiedziałem, ale teraz kiedy się przyznałeś? - wyciągnął rękę w moją stronę. - Proszę. - zaśmiał się przyjaźnie. Nie wyglądał mi na kogoś niebezpiecznego, był słodki i taki niewinny. Podałem mu swój numer telefonu, który po chwili zapisał na niebieskiej karteczce, i starannie zgiął ją w pół, chowając do czarnej kurtki. Uśmiechnął się ponownie.
- Jestem Niall.
- Harry. - wyciągnąłem rękę w kierunku chłopaka. - Miło Cię poznać, jeżdżę tą taksówką od jakiegoś roku a dopiero teraz poznałem Ciebie. - odparłem.
- To chyba dobrze. - przygryzł wargę.
- Chyba tak. Spadam, do zobaczenia. - wysiadłem z auta.
- Trzymam za słowo. - zaśmiał się, machając ręką a po chwili odjechał. Wszedłem do budynku, następnie do windy i nacisnąłem przycisk z 11. W windzie leciała przyjemna melodyjka, która umilała mi czas każdego dnia. Od kluczyłem drzwi do pokoju, nadal są jej rzeczy. Miała je zabrać, trudno- wylądują na dnie szafy. Tak i zrobiłem, rzuciłem jej ubrania na samo dno. - Tak lepiej. - powiedziałem sam do siebie, skierowałem się do łazienki. Napuściłem wody do wanny, zdjąłem ciuchy i po chwili już się w niej znajdowałem. Nie co się zrelaksowałem, jednak przerwało mi to dzwoniący telefon. Nieznany numer, niepewnie odebrałem.
- Halo? - zapytałem.
- Hej. Tu Zayn z klubu pamiętasz? Dałeś mi swój numer? Może nawet podarowałeś. - zaśmiał się, a w tle również można było dosłyszeć chichoty.
- Em, ta jasne.. witaj. - odchrząknąłem.
- Masz wolny wieczór? - zapytał śmiejąc się.
- Jasne, a co?
- Masz ochotę wpaść do mnie? Razem z kumplami upijamy się, w tę piękną piątkową noc! - Chłopak był tak zalany, że nie wiedziałem czy się zgodzić, czy raczej odmówić.
- Jeśli mogę. - zaśmiałem się.
- Bardzo możesz. - wyszeptał. - Czekam.. em, czekamy na Ciebie. Wyślę Ci ulicę sms, bądź jak najszybciej. Do zobaczenia.
- Narazie. - rozłączyłem się. - O kurde! - krzyknąłem na całe gardło, nie wierze.. - zaśmiałem się, wybiegając z wanny.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest pierwszy rozdział... o.O Napiszcie czy narazie może być, trochę się stresuję, nie ejst taki jaki miał być.:cx
poniedziałek, 3 czerwca 2013
New Story- Wonderwall.
Autorka : Jesika.
Pairing : Zarry.
Opis: Jak dużo może zmienić jeden pobyt w najbardziej ohydnym klubie w Londynie?
Najwyraźniej bardzo dużo. Kiedy zauważa się chłopaka, z którym chcę się być - I to od pierwszego wejrzenia. Chociaż jest się zupełnie, całkowicie innym. Ohydnie innym. Zaynowi- największemu gangsterowi, i muzykowi hip-hopowemu w Londynie to nie przeszkadza.
Opowiadanie na postawie serialu ; L.A Complex. Włożę w to opowiadanie swoje serce, będzie ono najlepsze jakiekolwiek pojawiło się na tym blogu. Mam nadzieję, że wszystkie to docenicie i równie będziecie mnie wspierać.
Wybaczcie, że nie dokończyłam Larry'ego, jednak że, nie mam ochoty i chęci dokańczać go. Z tym opowiadaniem tak nie będzie zapewniam. Już z całego serca dziękuję wszystkim, którzy od początku, będą komentować, wspierać i znosić moje humorki.
Tak kolejne opowiadanie, o parze- męsko-męskiej.
Wiem, że mam zrytą psychikę jak na 13latkę .__.
Nie macie nic przeciwko temu, że kolejne opowiadanie z podobnej serii? Mam nadzieję.
Jutro dodam pierwszy rozdział, na razie muszę go poukładać w głowię. Jeśli rozdział się nie pojawi oznajmię na blogu, z jakich to że powodów.
-----------> wiem, że to photoshop- nie hejtujcie.
Pairing : Zarry.
Opis: Jak dużo może zmienić jeden pobyt w najbardziej ohydnym klubie w Londynie?
Najwyraźniej bardzo dużo. Kiedy zauważa się chłopaka, z którym chcę się być - I to od pierwszego wejrzenia. Chociaż jest się zupełnie, całkowicie innym. Ohydnie innym. Zaynowi- największemu gangsterowi, i muzykowi hip-hopowemu w Londynie to nie przeszkadza.
Opowiadanie na postawie serialu ; L.A Complex. Włożę w to opowiadanie swoje serce, będzie ono najlepsze jakiekolwiek pojawiło się na tym blogu. Mam nadzieję, że wszystkie to docenicie i równie będziecie mnie wspierać.
Wybaczcie, że nie dokończyłam Larry'ego, jednak że, nie mam ochoty i chęci dokańczać go. Z tym opowiadaniem tak nie będzie zapewniam. Już z całego serca dziękuję wszystkim, którzy od początku, będą komentować, wspierać i znosić moje humorki.
Tak kolejne opowiadanie, o parze- męsko-męskiej.
Wiem, że mam zrytą psychikę jak na 13latkę .__.
Nie macie nic przeciwko temu, że kolejne opowiadanie z podobnej serii? Mam nadzieję.
Jutro dodam pierwszy rozdział, na razie muszę go poukładać w głowię. Jeśli rozdział się nie pojawi oznajmię na blogu, z jakich to że powodów.
-----------> wiem, że to photoshop- nie hejtujcie.
niedziela, 2 czerwca 2013
Chapter 19~
Wstałem dość wcześnie, nie mogłem spać z powodu całej tej dziwnej sytuacji, panującej w naszym otoczeniu. Nie mam nic do gejów - przyrzekam. Po prostu, dziwne jest dla mnie to, że dwójka moich przyjaciół spotyka się ze sobą. Powinienem ich przeprosić prawda? Tak by wypadało, przecież nie zrobili nic złego. Miłość nie wybiera, a tak właśnie zdarzyło się w ich przypadku.
Wstałem z łóżka, sprzątnąłem rzeczy pomiatające się pod moimi nogami. Wziąłem z podłogi, szare dresy i wciągnąłem je na nogi, resztę włożyłem do szafy. Złapałem swojego I'Phona, sprawdziłem nowe wiadomości - nic, z wyjątkiem jednego nieodebranego połączenia od Zayna. Później do niego od dzwonię.
Zszedłem na dół do kuchni, Li siedział już przy dwu osobowym stoliku kuchennym, i popijał czarną kawę.
Zawsze wstawał przede mną, sprzątał mieszkanie, odkurzał, i przygotowywał mi śniadanie oraz kawę.
Był i d e a l n y . Uśmiechnąłem się, na sam widok siedzącego Liama przy stoliku, grzebał coś w telefonie.
- Hej. - przywitałem go uściskiem. Chłopak uśmiechnął się, a z jego usta wydobyło się krótkie i ciche "Hej".
Nalał mi kawy, i położył na biały talerz cztery gofry ze śmietaną, i czekoladą. Wziąłem jednego, biorąc duży gryz, do tego brudząc sobie całą brodę, i nos.
- Ubrudziłeś się! - zaśmiał się Liam, wycierając mi twarz serwetką która perfekcyjnie i równo, leżała przy moim talerzu.
- Li? Mogę wyjść za Ciebie? Nie będziesz miał nic przeciwko? - zaśmiałem się, dojadając gofra.
- Nie.. wcale. Bardzo chętnie. Więc jesteś, od teraz Niall James Payne? świetnie! Gdzie noc poślubna? nie mogę się doczekać! - wymieniał dalej, a ja nie mogłem się powstrzymać od śmiania się.
- Hahaha, noc po ślubna? Jakiś nie wyżyty jesteś, idioto! kocham Cię. - potargałem jego włosy, zanosząc talerze, do zmywarki.
- Też cię kocham. - uśmiechnął się w moją stronę. - Obudzisz Lou?
- Jasne. - odparłem, idąc w stronę pokoju gościnnego. Nie pukałem do jego pokoju, nie widziałem w tym sensu. Wszedłem do środka.
- Oo ja pierdziele. - złapałem się za czoło. - Sorry, ja.. - motałem się w słowach. Louis i Harry, spali przytuleni do siebie, a i dłonie było splecione ze sobą.
- Niall, w porządku.. - po chwili Louis otworzył zaspane oczy, i wstał do pozycji siedzącej. Obudził Harry'ego, ale ten nie zwrócił uwagi na sytuację.
- Przepraszam, powinienem zapukać.. wybaczcie.. - złapałem nasadę nosa.
- W porządku Niall? - zapytał przebudzony Harry. - Boże, która godzina?! - krzyknął po chwili.
- 11:20. - odpowiedziałem już spokojniej.
- Boże, Nessie stoi pod drzwiami. Louis, lecimy. - wstał z łóżka, nerwowo poprawiając włosy. Złapał Louisa za rękę, i wybiegli z pokoju. Zleciałem za nimi, a tak Nessie dzisiaj wraca, i z tego co wiem chłopcy się wyjawią.
- Chłopaki my lecimy. - odparł Louis, wybiegając za Harry'm.
- To będzie ciekawe. - powiedziałem do Liama, zamykając drzwi za chłopakami.
Biegliśmy naprawdę szybko, jeszcze jakieś pięć minut do mojego mieszkania. Poczułem szarpnięcie za rękę, Louis przygniótł mnie do budynku ciężko oddychając.
- Powiedz mi.. - powiedział ciężko. - Że jesteś pewny tej decyzji. Spojrzałem na Lou, złapałem jego policzki w dłonie.
- Niczego nie byłem w życiu, aż tak pewny. - pocałowałem go krótko. - Nie martw się, a teraz chodźmy. - przytuliłem go. Złapał mnie za rękę, i już wolniejszym krokiem szliśmy w prawidłową stronę.
Dotarliśmy [...] Bałem się spojrzeć jej w oczy, to było trudne. Bo jednak spędziłem z nią wspaniałe chwilę.
Z daleka już widziałem ją stojącą z bagażami pod drzwiami. I nawet z powodu pół godzinnego spóźnienia się, jej nie schodził uśmiech z twarzy. Upuściła dwie walizki, i biegła w moją stronę. Rzuciła mi się na szyję.
- Harry. - odparła. - Tak tęskniłam! Dlaczego się nie odzywałeś? - zaśmiała się, puszczając mnie.
- Nie możemy być razem, Ness. - powiedziałem jej w twarz, na co zaraz uśmiech spadł z jej twarzy.
- Co ty mówisz? - skrzywiła się.
- Zakochałem się z wzajemnością. Kochamy się. - spuściłem głowę, poprawiając skarpetę.
- Kto?! Kto to jest!? - krzyknęła popychając mnie.
- Louis.. - złapałem jego dłoń. - Kochamy się z Louisem. Wybacz, że mówię Ci to w taki sposób, i mogł.. - nie zdążyłem dokończyć, kiedy dostałem w twarz. Lou dotknął swoją dłonią mojego policzka.
- Co ty robisz? Ness, zrozum go. Proszę. - chłopak tłumaczył się za mnie, Nessie tak bardzo płakała. - Nie płacz, znajdziesz kogoś innego. Widocznie, nie było wam to dane. - uśmiechnął się delikatnie, aby dziewczyna nie odebrała tego w zły sposób.
- Daj mi klucze. Wezmę swoje rzeczy. - wyjęła rękę, w moją stronę. Zaraz podałem jej pliczek kluczy, wskazując odpowiedni.
- Przepraszam. - wyszeptałem, jednak dziewczyna nie zwróciła na to uwagi odeszła, kierując się w stronę drzwi. Zbierało mi się na płacz, nie chciałem jej doprowadzić do takiego stanu. Lou obiecał, że zrozumie.
- Skrzywdziłem ją. - odparłem do Louisa, krztusząc się łzami. - Co ja narobiłem. - przykucnąłem przy płocie, opierając się plecami.
- Kochasz ją. Idź do niej. - wyszeptał Louis, zostawiając mnie. Cholera, co ja gadam. Tracę go. Harry, leć do niego.
- Lou, nie! - podbiegłem do niego, obejmując go od tyłu. - Nie idź. Chociaż, nie Ty. Skarbie, proszę. - pocałowałem go.
- Widzę, że ją kochasz. Źle Ci doradziłem.
- Kocham tylko Ciebie! Jest mi po prostu źle, z tym uczuciem. Zraniłem dziewczyną, zresztą ważną dla mnie. Ale nie tak ważną, jaką jesteś ty. - przetarłem jego łzę, która spłynęła po policzku. - Potrzebuję kogoś, kto mnie pokocha. Cholera! - krzyknąłem.
- Jestem tu Hazz. - przytulił mnie mocno, obejmując mnie w pasie.
Wstałem z łóżka, sprzątnąłem rzeczy pomiatające się pod moimi nogami. Wziąłem z podłogi, szare dresy i wciągnąłem je na nogi, resztę włożyłem do szafy. Złapałem swojego I'Phona, sprawdziłem nowe wiadomości - nic, z wyjątkiem jednego nieodebranego połączenia od Zayna. Później do niego od dzwonię.
Zszedłem na dół do kuchni, Li siedział już przy dwu osobowym stoliku kuchennym, i popijał czarną kawę.
Zawsze wstawał przede mną, sprzątał mieszkanie, odkurzał, i przygotowywał mi śniadanie oraz kawę.
Był i d e a l n y . Uśmiechnąłem się, na sam widok siedzącego Liama przy stoliku, grzebał coś w telefonie.
- Hej. - przywitałem go uściskiem. Chłopak uśmiechnął się, a z jego usta wydobyło się krótkie i ciche "Hej".
Nalał mi kawy, i położył na biały talerz cztery gofry ze śmietaną, i czekoladą. Wziąłem jednego, biorąc duży gryz, do tego brudząc sobie całą brodę, i nos.
- Ubrudziłeś się! - zaśmiał się Liam, wycierając mi twarz serwetką która perfekcyjnie i równo, leżała przy moim talerzu.
- Li? Mogę wyjść za Ciebie? Nie będziesz miał nic przeciwko? - zaśmiałem się, dojadając gofra.
- Nie.. wcale. Bardzo chętnie. Więc jesteś, od teraz Niall James Payne? świetnie! Gdzie noc poślubna? nie mogę się doczekać! - wymieniał dalej, a ja nie mogłem się powstrzymać od śmiania się.
- Hahaha, noc po ślubna? Jakiś nie wyżyty jesteś, idioto! kocham Cię. - potargałem jego włosy, zanosząc talerze, do zmywarki.
- Też cię kocham. - uśmiechnął się w moją stronę. - Obudzisz Lou?
- Jasne. - odparłem, idąc w stronę pokoju gościnnego. Nie pukałem do jego pokoju, nie widziałem w tym sensu. Wszedłem do środka.
- Oo ja pierdziele. - złapałem się za czoło. - Sorry, ja.. - motałem się w słowach. Louis i Harry, spali przytuleni do siebie, a i dłonie było splecione ze sobą.
- Niall, w porządku.. - po chwili Louis otworzył zaspane oczy, i wstał do pozycji siedzącej. Obudził Harry'ego, ale ten nie zwrócił uwagi na sytuację.
- Przepraszam, powinienem zapukać.. wybaczcie.. - złapałem nasadę nosa.
- W porządku Niall? - zapytał przebudzony Harry. - Boże, która godzina?! - krzyknął po chwili.
- 11:20. - odpowiedziałem już spokojniej.
- Boże, Nessie stoi pod drzwiami. Louis, lecimy. - wstał z łóżka, nerwowo poprawiając włosy. Złapał Louisa za rękę, i wybiegli z pokoju. Zleciałem za nimi, a tak Nessie dzisiaj wraca, i z tego co wiem chłopcy się wyjawią.
- Chłopaki my lecimy. - odparł Louis, wybiegając za Harry'm.
- To będzie ciekawe. - powiedziałem do Liama, zamykając drzwi za chłopakami.
Biegliśmy naprawdę szybko, jeszcze jakieś pięć minut do mojego mieszkania. Poczułem szarpnięcie za rękę, Louis przygniótł mnie do budynku ciężko oddychając.
- Powiedz mi.. - powiedział ciężko. - Że jesteś pewny tej decyzji. Spojrzałem na Lou, złapałem jego policzki w dłonie.
- Niczego nie byłem w życiu, aż tak pewny. - pocałowałem go krótko. - Nie martw się, a teraz chodźmy. - przytuliłem go. Złapał mnie za rękę, i już wolniejszym krokiem szliśmy w prawidłową stronę.
Dotarliśmy [...] Bałem się spojrzeć jej w oczy, to było trudne. Bo jednak spędziłem z nią wspaniałe chwilę.
Z daleka już widziałem ją stojącą z bagażami pod drzwiami. I nawet z powodu pół godzinnego spóźnienia się, jej nie schodził uśmiech z twarzy. Upuściła dwie walizki, i biegła w moją stronę. Rzuciła mi się na szyję.
- Harry. - odparła. - Tak tęskniłam! Dlaczego się nie odzywałeś? - zaśmiała się, puszczając mnie.
- Nie możemy być razem, Ness. - powiedziałem jej w twarz, na co zaraz uśmiech spadł z jej twarzy.
- Co ty mówisz? - skrzywiła się.
- Zakochałem się z wzajemnością. Kochamy się. - spuściłem głowę, poprawiając skarpetę.
- Kto?! Kto to jest!? - krzyknęła popychając mnie.
- Louis.. - złapałem jego dłoń. - Kochamy się z Louisem. Wybacz, że mówię Ci to w taki sposób, i mogł.. - nie zdążyłem dokończyć, kiedy dostałem w twarz. Lou dotknął swoją dłonią mojego policzka.
- Co ty robisz? Ness, zrozum go. Proszę. - chłopak tłumaczył się za mnie, Nessie tak bardzo płakała. - Nie płacz, znajdziesz kogoś innego. Widocznie, nie było wam to dane. - uśmiechnął się delikatnie, aby dziewczyna nie odebrała tego w zły sposób.
- Daj mi klucze. Wezmę swoje rzeczy. - wyjęła rękę, w moją stronę. Zaraz podałem jej pliczek kluczy, wskazując odpowiedni.
- Przepraszam. - wyszeptałem, jednak dziewczyna nie zwróciła na to uwagi odeszła, kierując się w stronę drzwi. Zbierało mi się na płacz, nie chciałem jej doprowadzić do takiego stanu. Lou obiecał, że zrozumie.
- Skrzywdziłem ją. - odparłem do Louisa, krztusząc się łzami. - Co ja narobiłem. - przykucnąłem przy płocie, opierając się plecami.
- Kochasz ją. Idź do niej. - wyszeptał Louis, zostawiając mnie. Cholera, co ja gadam. Tracę go. Harry, leć do niego.
- Lou, nie! - podbiegłem do niego, obejmując go od tyłu. - Nie idź. Chociaż, nie Ty. Skarbie, proszę. - pocałowałem go.
- Widzę, że ją kochasz. Źle Ci doradziłem.
- Kocham tylko Ciebie! Jest mi po prostu źle, z tym uczuciem. Zraniłem dziewczyną, zresztą ważną dla mnie. Ale nie tak ważną, jaką jesteś ty. - przetarłem jego łzę, która spłynęła po policzku. - Potrzebuję kogoś, kto mnie pokocha. Cholera! - krzyknąłem.
- Jestem tu Hazz. - przytulił mnie mocno, obejmując mnie w pasie.
;(
17.005 wyświetleń- dziennie ponad 100 wejść- jeden komentarz dziennie. To "miłe" dziękuję :c
Napiszcie chociaż w głupim komentarzu : ;) : - Będę chociaż wiedziała, że to gówno które piszę, czyta parę osób.
ps. Pracuję, nad nowym opowiadaniem. Jeśli opłaca się je w ogóle tworzyć.
Jesika. x
Napiszcie chociaż w głupim komentarzu : ;) : - Będę chociaż wiedziała, że to gówno które piszę, czyta parę osób.
ps. Pracuję, nad nowym opowiadaniem. Jeśli opłaca się je w ogóle tworzyć.
Jesika. x
Subskrybuj:
Posty (Atom)