sobota, 24 sierpnia 2013

My teacher is hot- 6.

Harry i Louis nie mieli najmniejszej ochoty wracać do Londynu. Można powiedzieć, że tu się wszystko zaczęło. Pierwsza prawdziwa radnka, pierwszy raz, pierwsze Kocham Cię.
Więc szkoda, było wracać do ponurego Londynu, do ponurych lekcji, z ograniczonymi spotkaniami i w skrócie, Harry sądził, że wszystko jest do dupy.
Lot zaczynał się o 2:30, więc cała klasa w samolocie zasnęła. Prócz Louisa, który przyglądał się swojemu chłopakowi, całując go pojedynczo w czoło. Zaczął zdawać sobie sprawę, że to co robi jest nielegalne.
                                                                                   ~o~
Harry spędził noc u Louisa, leżąc na jego łóżku czując zapach jego perfum w całym pokoju. Louis wstał z łóżka, wyłączając budzik.
- Wstawaj, Haz. Czas do szkoły. - powiedział troskliwie Louis wstając z łóżka.
Harry jęknął głośno, przykładając poduszkę do twarzy.
- Idź sam, dobrze? dziś jestem zmęczony, pójdę jutro.
- Harry, olewasz szkołę. Nie zdasz.
- Może i nie zdam, ale będę wypoczęty. - odparł Harry.
Louis westchnął.
- Jeśli będziesz olewał szkołe, nie będzie przyjemności.
- Co masz na myśli? - Harry podniósł głowę.
- Nie będzie nocy spędzonych u mnie, wiesz co mam na myśli. - odpowiedział dumny Louis, ubierająć swoją koszulę.
- Myślałem, że żartowałeś...
- Ani trochę, kochanie. Więc ruszaj ten seksowny tyłek i zacznij się przygotowywać.
Harry zaczął ubierać swoją koszulkę.
- Wiesz, przeważnie w filmach kiedy nauczyciel sypia z uczniem, podwyższa się mu oceny. - powiedział Harry.
- Nie licz na to.
Harry zaśmiał się, całując chłopaka. Ominął go zmierzając do łazienki.
Kiedy Harry przygotował do szkoły, razem do niej pojechaliśmy. Było jeszcze przed ósmą, więc w sali byliśmy całkiem sami.
Harry przysiadł na swojej ławce przyglądając mi się, w trakcie kiedy zapisywałem temat na tablicy. Uśmiechnąłem się do niego, odłożyłem kredę idąc w jego kierunku. Ustałem przed nim trzymając dłonie na jego klatce piersiowej.
- Jesteś napalony. - stwierdził Harry, na co przytaknąłem. Pocałowałem go powolnie, wchodząc na jego kolana, Harry pogłębił pocałunek uśmiechając się.
- Dzień Dob.. o ja pieprze... - usłyszeliśmy głos Liama, który stał w przejściu ze swoim nowiutkim chłopakiem.
- Jezu, ja...Liam, proszę nie myśl, że my... - plątałem się w słowach, czując się tak cholernie źle.
- Co wy?! wiem co wy robicie, wiem co robiliście w Paryżu. - syknął Liam, na co Chris wydał ciche "uspokój się"
Harry wstał z ławki, idąc do Li.
- Pogadamy? - zapytał Harry, kładąc dłoń na jego ramieniu.
- Nie, nie pogadamy. Harry, ja myślałem, że ty żartujesz z tym zauroczeniem do Louisa, jesteście ohydni! Jutro tracisz te robotę Tomlinson! - krzyknął chłopak wybiegając z sali.
- Nie przejmujcie się, on nic nie zrobi. Dopilnuje tego, ja was dokładnie rozumiem. Więc spokojnie. - odparł młodszy chłopak, który tym razem zdołał być jak najbardziej w porządku. Chris wyszedł zostawiając nas kompletnie zdołowanych.
- Siadaj na krześle Harry. - syknąłem, widząc jak do sali wchodzą powolnie uczniowie.
- Louis, będzie...
- Panie Tomlinson. - poprawiłem go, trzeba zakończyć te całą przygodę. Chociaż tak bardzo mocno tego nie chcę...

środa, 21 sierpnia 2013

Louis na początku był steptycznie nastawiony do mojego pomysłu, nie wiedział co dla niego szykuję, dlatego jak najszybciej chciałem zobaczyć jego reakcje!
Siedział na łóżku, obserwując mnie jak przygotowuję się do wyjścia.
- Harry, jestem ich opiekunem nie mogę ich zostawić. - powiedział po raz drugi to samo.
- Caroline obiecała na nich zerknąć. - odparłem poprawiając włosy, odwróciłem się w jego stronę. - Więc wyluzyj, okej?
- Wyluzuj, łatwo Ci mówić to nie ty jesteś nauczycielem na próbę, zrobię coś złego ; żegnaj Louis!
- Przestań. Uszanuj to, że włożyłem to spotkanie dużo serca, będziesz zadowolony. - uśmiechnąłem się i podszedłem do chłopaka, siadając na jego kolanach.
- Nie Harry, przepraszam. Już zdecydowałem. - odparł zrezygnowany.
- Frajer z Ciebie. - wstałem z jego kolan, wychodząc z pokoju. Ten palant nie zdaję sobie sprawy ile pieniędzy i miłości włożyłem w to spotkanie. Zapukałem do pokoju Li i Chrisa,
po chwili jednak mojemu mózgowi przypomniało się, że oni również wyszli. Zazdroszczę im, przynajmniej nie muszą się ukrywać...
Miałem być w ustalonym miejscu najpóźniej o 23:00, więc może Lou jeszcze postanowi mnie przeprosić i zmieni zdanie.
Zszedłem na hol hotelu czując chęć na gorącą czekoladę, zakupiłem jeden kubek siadając pod ścianą.
Moja samotność szybko dobiegła końca, bo mój Louisa szedł w moją stronę z nikłym uśmieszkiem.
Spojrzałem na niego, pijąc czekoladę.
- Czego chcesz? - syknął spuszczając głowę.
- Zabierz mnie tam, proszę. - powiedział zdecydowanie, zabrał mi mój ciepły napój wyrzucając go do kosza. 
- Jesteś szalony. - zaśmiałem się głośno, obracając go w swoją stronę pocałowałem go mocno. - Mamy dwadzieścia minut, ruszaj się. Chłopak zaśmiał się i, zaczął biec.

                                                                              ~*~ 
Wjechaliśmy na samą górę wierzy Eiffla. Boże... tam było tak pięknie, że nadal nie mogłem uwierzyć gdzie jestem i z kim jestem. Cała przestrzeń była oświetlona czekoladowymi świeczkami, na środku okrągły stolik z białym obrusem, na nim owoce, owoce morza, oraz najróżniejsze rarytasy. Truskawki w czekoladzie...
W oddali stała dwuosobowa biała kanapa, a obok niej odtwarzacz.
- Harry. - rozglądałem się w około, a chłopak stał uśmiechnięty na boku. - Czy to to wszystko.. jezu. - przyłożyłem dłoń do ust.
- Podoba Ci się? - podszedł do mnie, przytulając mnie od tyłu, kładąc brodę na moim ramieniu.

- Jesteś taki kochany. Dziękuję, skarb mój kochany, najdroższy. - z każdym komplementem, całował pojedynczo moje usta, trzymając jednocześnie dłońmi moje policzki.- Zjemy owoce, hm? - złapał moją rękę ciągnąc mnie na kanapę, podszedł do stolika biorąc truskawki w czekoladzie. Usiadł koło mnie konsumując jedną.
- Nie podzielisz się? - zapytałem uśmiechnięty, przysuwając się do niego.
- Oh, wybacz. - wziął jedną, wkładając mi ją do ust. - Smaczne prawda?
- Mhm, bardzo. - przytaknąłem, przyglądając mu się. Wziął jeszcze jedną, kierując ją do moich ust, jednak po chwili skręcił na szyję, smarując ją czekoladą.
- Ups, już się tym zajmuję. - uśmiechnął się niesamowicie pięknie, zlizując z mojej szyi czekoladę. Całował ją delikatnie i to było takie.. ugh.
- Louis.. cholera... - zamruczałem, to było takie wspaniałe uczucie. - Później, proszę... - oderwałem go od siebie, łapiąc jego dłoń. Wstaliśmy z kanapy, włączyłem muzykę. ( włącz: http://www.youtube.com/watch?v=99GyFmnH59s&list=PL5129AA0B51229BB4 )
Przyciągnąłem go bliżej, kładąc dłonie na jego biodrach, a on oplótł rękami moją szyję. Kołysaliśmy się w rytm muzyki, całując się nawzajem. Było tak wspaniale i romantycznie...
- Kocham Cię, Harry. - powiedział Louis, wpatrując się we mnie. - Chcę abyś to wiedział, i wiedz, że nie pozwolę Ci odejść.
- Też Cię kocham, Lou. - dotknąłem jego policzka. - Chciałbym abyś mnie pracował w mojej szkole, moglibyśmy się spotkać bez ukrywania.
- Będzie dobrze, już niedługo. Dziękuję, że mnie tu przyprowadziłeś. Jesteś najlepszym chłopakiem na świecie.
- Prędzej nie wiedziałem, że jesteśmy parą. To miłe. - pocałowałem go delikatnie. - Jesteś taki niziutki. - zaśmiałem się.
- Ty chyba słodkie prawda?
- I to jak! do tego seksowne! - pocałowałem jego ucho. - Wracajmy do domu, mam ochotę poznać Cię trochę lepiej. - mrugnąłem okiem, ciągnąc go za rękę.
- Młody pedofil! - zaśmiał się Louis, uwieszając się na mnie.







wtorek, 20 sierpnia 2013

My teacher is hot- 5.

Dni w Paryżu były nieziemskie.
Louis uwielbiał te iskry ryzyka, kiedy całował się z Harry'm w jednej z toalet hotelowych lub kiedy przytulał go w miejscu publicznym. Louis naprawdę to kochał, jednak za każdym razem denerował się, że coś może stanąć im na drodze.
Harry był jeszcze młody, Louis również jednak on więcej przeszedł, nie to co Harry który miał przed sobą maturę, masę innych romansów, zauroczeń i Louis musiał o tym pamiętać.
Dzień zaczął się wyjątkowo przyjemnie, kiedy starszy chłopak otworzył oczy widząc przytulonego do swojego boku lokowatego.
Uśmiechnął sie pod nosem, kiedy młodszy przełożył głowę na jego klatkę piersiową, a nogi wplątał w jego własne.
- Nie zawygodnie Ci, Harreh? - zaśmiał sie delikatnie, głaszcząc go po włosach.
Harry uniósł głowę i ucałował delikatnie usta Louisa.
- Dzień Dobry, Panie Tomlinson. - uśmiechnął się układając głowę tak, aby bez problemu widzieć twarz ukochanego. - Jakieś plany na dziś?
- Sam nie wiem, myślę, że zrobię wam ostatni dzień wolny.
- Aha więc, mogę Cię dziś porwać na spacer lub kolację, a ty nie masz nic do gadania?
- Nie do końca. - zaśmiał się.
- Więc jesteśmy umuwieni. - uśmiechnął się, gładząc klatkę piersiową starszego, ułożył głowę na jego ramieniu, delikatnie całując jego szyję. - Marzyłem o tej chwili, od kiedy Cię zobaczyłem w pokoju nauczycielskim. - wyznał Harry.
Louis wziął jego dłoń i ucałował ją delikatnie.
- Wiesz, że w szkole będziemy musieli uważać? - powiedział Louis, trochę rozczarowany.
- Wiem, niestety... ale kiedy skończę osiemnaście lat, nikt nie będzie miał nic do gadania, prawda?
- Prawda, mały. - pocałował jego głowę, otulając go ramieniem. - Zaprosisz mnie na urodziny?
- Będziesz honorowym gościem, myślałem o tym prędzej i chciałbym spędzić osiemnaste urodziny tylko z Tobą. - Harry poprawił chłopakowi włosy, zagarniając je za ucho.
- Oczywiście, że nie. Musisz się wyszaleć, staniesz się pełnoletni.
- To wyjątkowy dzień, dlatego będę chciał spędzić go tylko z Tobą. U mnie w domu, w ogródku otuleni kocem i, przytuleni do siebie. - przykrył się kołdrą, kładąc wygodniej głowę.
- Kochany jesteś. - Louis uśmiechnął się, całując delikatne warki chłopaka. Siedział na nim okrakiem, muskając jego obojczyki i szyję.
- Panie Tomlinson! - usłyszał czyjiś głos zza drzwi.
- Chwilka! - odkrzyknął Louis. - Właź do szafy! - powiedział do Harry'ego.
- Głupi jesteś?!
- Właź do szafy, cholera rób co mówię! - powiedział ostrzej, Harry zawinął się kocem wchodząc do białej szafy. Starszy chłopak, ubrał spodnie otwierając drzwi.
Przed nim stał Liam który trzymał za rękę rozpromieniowanego Chrisa.
- Dzień Dobry, mamy do Pana sprawę. - uśmiechnął się Chris.
- Więc słucham.
- Dziś jesteśmy tu ostatni raz, czy przymknąłby Pan oko na to, jeśli wróciłbym dziś z Li trochę później?
- O jakiej godzinie mowa? - uśmiechnął się.
- Po dwudziestej czwartej.
- Nie bardzo, jestem za was odpowiedzialny.
- Proszę. - wtrącił Liam.
- Jestem nie odpowiedzialnym nauczycielem, cholera. - zaśmiał się. - Bawcie się, a co. - poklepał ich po ramieniu, żegnając się z młodszymi.
Podszedł do szafy, widząc tam uśmiechniętego Harry'ego.
- Wybacz. - wyciągnął go z niej, przytulając go przestrzennie.
- Skoro oni wychodzą, my też wyjdziemy.
- Dokąd?
- Spokojnie, będzie miło.