Podjechaliśmy pod mój dom, rodzice o tej godzinie zawsze oglądają, swój serial więc na pewno są w domu.
Już dawno chciałem przedstawić im Louisa, jednak raz nie było okazji, a innym razem sam tchórzyłem.
- Wchodzimy. - złapałem jego rękę, otwierając drzwi. Rodzice spojrzeli na mnie uśmiechnięci, Louis wszedł i rzucił ciche; Dobry wieczór Państwu. Tata ściągnął okulary z nosa i, odłożył jabłko. Mama wstała z kanapy, podchodząc do nas. Louis był tak zestresowany, że mogłem poczuć jak bardzo się trzęsie, trzymając rękę na jego plecach.
- Cześć wam. Chciałem wam przedstawić Louisa. - uśmiechnąłem się, a chłopak uścisnął rękę moim rodzicom.
- Kolega? - zapytał zdezorientowany tata. Spojrzałem na Louisa i uśmiechnąłem się.
- Nie, Louis to mój nauczyciel.
- O to miło, bo...
- I chłopak jednocześnie. - dodałem szybko, a z ust rodziców zaraz spadł uśmiech.
- Słucham? - ojciec podszedł bliżej, a mama przyłożyła dłoń do ust. - Boże Święty, co ludzie powiedzą. - krzyknął ojciec, a Louis przełknął mocno ślinę.
- Przestań tato, Loueh to świetny nauczyciel psychologii. - uśmiechnąłem się chcąc, jak najszybciej załagodzić sytuację.
- Ile masz lat? - zapytała spokojniej mama.
- W grudniu skończę, um 22 lata.
- Boże. - wycedził przez zęby tata, idąc do kuchni zamknął od niej drzwi. Mama oparła się o pod ramiennik kanapy, przyglądając nam się.
- Nie martw się Louis. - dotknąłem opuszkami palców jego szyi. - Jeśli są przeciw Tobie, to są też przeciwko mnie.
- Nikt nie jest przeciwko wam, Harry. - powiedziała mama. - Po prostu, różnica wieku jest za wysoka, ojciec nie pozwoli wam się spotykać.
- Kochamy się. - wtrącił Louis, łapiąc moją dłoń.
- Wiem kochanie, widzę to. - powiedziała mama, poprawiając włosy. - Jednak widzisz, jak tata Harry'ego reaguje, przykro mi.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytałem z grymasem na twarzy.
- To, że koniec z spotkaniami. Wyjdź chłopcze. - tata wyszedł z kuchni, ciągnąc Louisa to wyjścia.
- Zostaw go, nie możesz nam zabronić się spotykać. Jeśli on wychodzi, to ja też. - krzyknąłem, podchodząc do Louisa, ale zaraz zostałem odciągnięty przez ojca. - Masz 17 lat i, nigdzie nie wychodzisz!
- Przepraszam Lou! zobaczymy się w szkole.
- Jasne kochanie. - spojrzał na mnie zrezygnowanymi oczami, po czym uśmiechnął się do mnie.
Z taką miłością.
- Dlaczego ty kur*a, to robisz?! - krzyknąłem do niego, krztusząc się łzami. - Chciałem wam przedstawić chłopaka którego kocham! jak ty się cholera zachowujesz?!
- Jak ty do mnie cholerny gówniarzu mówisz? - złapał mnie za koszulkę pchając silnie. - Trochę szacunku! on ma 22 lata! czego ty nie rozumiesz, on cię zostawi, rozumiesz? on cię nie k o c h a. Harry proszę, chcę dla Ciebie jak najlepiej, on jest starszy. Może mieć każdego czemu wybrał akurat swojego ucznia, hm? - powiedział tata, puszczając moją koszulkę.
Zapadła cisza.
- On mnie kocha, a ty tego nigdy nie zrozumiesz. - wyrwałem się z jego objęć wychodząc z domu.
Sam nie wiem gdzie szedłem, słowa tata namieszały mi w głowie.
Louis namieszał mi w głowię, a jak tata ma rację. Przecież przyłapałem go z Zaynem, ale obiecał mi, że... POMOCY.
~
- Miałem podobną sytuację. - odpowiedział John, chłopak który przysiadł się do mnie kiedy siedziałem w parku. - W sumie to taką samą, tyle, że ja umawiałem się z kolesiem od wf-u, i on miał 23 lata.
- Ile masz teraz?
- 19. - uśmiechnął się, był naprawdę miły i przystojny, jednak nie aż tak jak mój Louis. - ej młody, nie dręcz się tak tym. Czy mi się zdaję, czy on się do mnie przybliżył. - Chciałbyś się odprężyć? - zapytał.
- Marzę o tym.
- Więc chodź do mnie. - wstał z ławki, wyciągając rękę w moją stronę.
- Mam chłopaka, przecież wiesz.
- Jeden raz, zabaw się. Ze mną. Nikt się nie dowie. - odparł spokojnie, ciągnąc mnie.
- Nie, nie mogę John. Kocham Louisa.
- Wiem, chcę, żebyś się odprężył. - odparł. - Więc jak? Idziesz? - uśmiechnął się.
- Idę. - zaśmiałem się zdecydowanie, a Jonh objął mnie w pasie.
6 komentarzy, next .:< :)
sobota, 31 sierpnia 2013
czwartek, 29 sierpnia 2013
My teacher is hot- 7.:D w końcu...... x
Siedziałem w domu, czekając na telefon do Louisa. W piątek ostro pokłóciliśmy się z powodu Liama, moim zdaniem Louis powinien się uspokoić.
Liam jest moim przyjacielem i, dobrze wiem, że nie pójdzie z tym do dyrektora.
Nadal leżałem na łóżku, kiedy do pokoju weszła mama. Ustała w progu zapinając siwy sweter.
- Wszystko w porządku?
- Tak jasne, czemu pytasz?
Wzruszyła ramionami przyglądając mi się.
- Zawsze o tej godzinie gdzieś wychodziłeś.
- Właśnie, masz rację. - zamyśliłem się chwilę. - Teraz też muszę wyjść. - zabrałem bluzę z krzesła, wychodząc z pokoju.
Miałem zamiar odwiedzić Louisa, nie może mnie tak nagle zostawić. Zszedłem do salonu, nikogo w nim nie było więc krzyknąłem z dołu, że biorę auto.
Szybko dojechałem pod dom chłopaka, znów te znajome auto. Przekląłem pod nosem, ruszając do drzwi. Zapukałem dwa razy, nikt nie otworzył więc sam wszedłem.
- Louis! - zawołałem idąc do salonu, siedział tam z Zaynem. Z Zaynem... - Lou? miałeś zadzwonić.
- Um, Harry. Zapomniałeś pracy domowej? - zapytał kompletnie wstydząc się sytuacji przed mulatem.
- Co ty pieprzysz. - odtrąciłem jego dłoń. - Co ty tu robisz? - krzyknąłem do Zayna, która chyba miał ze mnie niezły ubaw.
- Ja? Chyba ty, jesteś tu drugi raz. Chciałbym sam pobyć ze swoim chłopakiem.
Spojrzałem na Louisa, który patrzył na mnie załzawionymi oczami.
- Chł-chłop.. nie skończyłeś z nim. - odparłem zdenerwowany.
- Właśnie to robię. - wyszptał mi d ucha.
- Obrzydzasz mnie. - krzyknąłem, odpychając go od siebie. Dobiegłem do auta, a Louis szedł za mną.
- Proszę zostań. - powiedział przytulając mnie.
- Zostaw, wracaj do niego. Widzę, że jednak jestem dla Ciebie zwykłym małolatem. Okłamałeś mnie, a ja Cię pokochałem, wykorzystałeś to.. - odparłem kręcąc głową.
- Też Cię kocham, przysięgam, że właśnie w tej chwili z nim zrywałem. Ufaj mi.
Spuściłem wzrok na ziemię.
- Zadzwoń jutro, teraz nie chcę z Tobą gadać. Przecież jestem tylko cholernym uczniem! - wsiadłem do samochodu, szybko je odpalając.
Zabolało.
Louis zjawił się u mnie w niedziele wieczorem, wziął mnie na spacer. Wyglądał na strasznie przemęczonego i zmartwionego, dlatego niechętnie zgodziłem się na spotkanie.
Próbował złapać mnie za rękę, uległem. Tęskniłem za jego dotykiem, odwrócił mnie w swoą stronę i najzwyczajniej w świecie przytulił mnie.
- Przepraszam. - wyszeptał mi do ucha, a ja złapałem go mocniej w pasie.
- To ja przepraszam, jestem cholernie zazdrosny. Nie powinienem, ale męcze mnie fakt, że musimy się ukrywać.
Louis uśmiechnął się, dotykając moich loków.
- I mnie. Skończ już tą osiemnastkę no! - zaśmiał się, łapiąc moją dłoń.
- Też już na to czekam, uwierz. Lou?
- Tak? - ruszyliśmy przed siebie, już z innymi chumorami. - Myślę, że.. um no wiesz, za dwa miesiące już ma urodziny, moi starszy, wiesz.. no..
- Harry! mów normalnie, rany.
- Okej. - zaśmiałem się. - No, chodzi o to, że chciałem Cię przedstawić moim starszym. Co ty na to?
Zapadła cisza, Louis patrzył na mnie zdenerwowany.
- Wiesz, że jeśli się im nie spodobam, bez problemu mogą to zgłosić, nie?
- Wiem... ale Ciebie się nie da, nie polubić. Jesteś kochany i sympatyczny.
- Może tylko dla Ciebie?
- Na pewno nie. - pocałowałem go w policzek, po czym objąłem go starannie. Nie mówiłem tego Louisowi, ale sam nie wiedziałem jak zareagują rodzice, do tego Louis to mój nauczyciel...
koment?:))
Liam jest moim przyjacielem i, dobrze wiem, że nie pójdzie z tym do dyrektora.
Nadal leżałem na łóżku, kiedy do pokoju weszła mama. Ustała w progu zapinając siwy sweter.
- Wszystko w porządku?
- Tak jasne, czemu pytasz?
Wzruszyła ramionami przyglądając mi się.
- Zawsze o tej godzinie gdzieś wychodziłeś.
- Właśnie, masz rację. - zamyśliłem się chwilę. - Teraz też muszę wyjść. - zabrałem bluzę z krzesła, wychodząc z pokoju.
Miałem zamiar odwiedzić Louisa, nie może mnie tak nagle zostawić. Zszedłem do salonu, nikogo w nim nie było więc krzyknąłem z dołu, że biorę auto.
Szybko dojechałem pod dom chłopaka, znów te znajome auto. Przekląłem pod nosem, ruszając do drzwi. Zapukałem dwa razy, nikt nie otworzył więc sam wszedłem.
- Louis! - zawołałem idąc do salonu, siedział tam z Zaynem. Z Zaynem... - Lou? miałeś zadzwonić.
- Um, Harry. Zapomniałeś pracy domowej? - zapytał kompletnie wstydząc się sytuacji przed mulatem.
- Co ty pieprzysz. - odtrąciłem jego dłoń. - Co ty tu robisz? - krzyknąłem do Zayna, która chyba miał ze mnie niezły ubaw.
- Ja? Chyba ty, jesteś tu drugi raz. Chciałbym sam pobyć ze swoim chłopakiem.
Spojrzałem na Louisa, który patrzył na mnie załzawionymi oczami.
- Chł-chłop.. nie skończyłeś z nim. - odparłem zdenerwowany.
- Właśnie to robię. - wyszptał mi d ucha.
- Obrzydzasz mnie. - krzyknąłem, odpychając go od siebie. Dobiegłem do auta, a Louis szedł za mną.
- Proszę zostań. - powiedział przytulając mnie.
- Zostaw, wracaj do niego. Widzę, że jednak jestem dla Ciebie zwykłym małolatem. Okłamałeś mnie, a ja Cię pokochałem, wykorzystałeś to.. - odparłem kręcąc głową.
- Też Cię kocham, przysięgam, że właśnie w tej chwili z nim zrywałem. Ufaj mi.
Spuściłem wzrok na ziemię.
- Zadzwoń jutro, teraz nie chcę z Tobą gadać. Przecież jestem tylko cholernym uczniem! - wsiadłem do samochodu, szybko je odpalając.
Zabolało.
Louis zjawił się u mnie w niedziele wieczorem, wziął mnie na spacer. Wyglądał na strasznie przemęczonego i zmartwionego, dlatego niechętnie zgodziłem się na spotkanie.
Próbował złapać mnie za rękę, uległem. Tęskniłem za jego dotykiem, odwrócił mnie w swoą stronę i najzwyczajniej w świecie przytulił mnie.
- Przepraszam. - wyszeptał mi do ucha, a ja złapałem go mocniej w pasie.
- To ja przepraszam, jestem cholernie zazdrosny. Nie powinienem, ale męcze mnie fakt, że musimy się ukrywać.
Louis uśmiechnął się, dotykając moich loków.
- I mnie. Skończ już tą osiemnastkę no! - zaśmiał się, łapiąc moją dłoń.
- Też już na to czekam, uwierz. Lou?
- Tak? - ruszyliśmy przed siebie, już z innymi chumorami. - Myślę, że.. um no wiesz, za dwa miesiące już ma urodziny, moi starszy, wiesz.. no..
- Harry! mów normalnie, rany.
- Okej. - zaśmiałem się. - No, chodzi o to, że chciałem Cię przedstawić moim starszym. Co ty na to?
Zapadła cisza, Louis patrzył na mnie zdenerwowany.
- Wiesz, że jeśli się im nie spodobam, bez problemu mogą to zgłosić, nie?
- Wiem... ale Ciebie się nie da, nie polubić. Jesteś kochany i sympatyczny.
- Może tylko dla Ciebie?
- Na pewno nie. - pocałowałem go w policzek, po czym objąłem go starannie. Nie mówiłem tego Louisowi, ale sam nie wiedziałem jak zareagują rodzice, do tego Louis to mój nauczyciel...
koment?:))
środa, 28 sierpnia 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)