piątek, 16 sierpnia 2013

My teacher is hot- 4.

I start!
Zaczęliśmy lot, pierwszy raz leciałem samolotem i jest naprawdę świetnie, w dodatku siedzę koło Louisa, sam to zapropnował, aww.
Był naprawdę kochany, pytał czy mam ochotę na coś do picia, czy jest mi nie dobrze, łapał moją dłoń kiedy były jakieś groźne momenty.
Czułem się niesamowicie w jego towarzystwie.
- Więc jak, Haz? chcesz... - chrząknął. - Być ze mną w pokoju?
Chwila ciszy, zanim odpowiedziałem. Miałem parę zastrzeżeń.
- A jak ktoś się zorientuję? - zapytałem odwracając głowę, w jego stronę. Spotkałem czarujący uśmiech.
- Nie martw się. Myślisz, że Liam nie poleci do pokoju Chrisa? a Niall nie pójdzie do Eleanor? - zaśmiał się. - Nikt nas nie wykabluję. - pocałował mój policzek.
Więc się nie denerwuj, mały. Hah, fajnie do brzmi. Mój mały Haz, będę tak do Ciebie mówił. - uśmiechnął się.
- Jesteś niemożliwy. - zaśmiałem się głośno, chyba, aż za mocno bo napotkałem wzrok Liama. - Jestem taki zmęczoooony. - ziewnąłem, zasłaniając twarz dłonią.
- Nie dziwię Ci się, jest 3:10. - schował telefon do torby. - Zdrzemnij się. - posunął się do końca okna, robiąc mi miejsce.
Miejsca były naprawdę bajeczne, duże, szerokie i do tego wygodne. Skorzystałem z propozycji Louisa, położyłem głowę na jego uda, a nogi wygodnie wyprostowałem.

                                                                                ~*~

- Harry, Harry.. HARRY! - otworzyłem zaspane oczy, widząc powoli wstających pasażerów. - Wstawaj, dolecieliśmy. - Louis uśmiechnął się, podając mi sweter.
- Masz wygodnę uda. - zaśmiałem się, wstając.
- Oh, dziękuję. - zaśmiał się głośno, trzymając rękę na moich plecach. Kiedy wysiedliśmy z samolotu, na lotnisku czekał już wynajęty przez Louisa autokar, który miał zabrać nas do hotelu.
Krążyły plotki, że do **** gwiazdkowego, może dlatego opłaty były tak wysokie?
Wsiedliśmy do autokaru, do hotelu nie mieliśmy długo. Zaledwie 20 minut, kiedy dojechaliśmy do hotelu zaczął się harmider [...]
Każdy biegał po pokojach, wymieniając się nimi i ustalając kto z kim śpi. Tragedia.
- Z kim jesteś w pokoju? - zapytał Chris, był naprawdę miły i sympatyczny, zauważyłem, że jest z Li coraz bliżej.
- Em, ja z Mr. Tomlinsonem. A ty?
- Czemu akuart z nim?
- Zabrakło pokoi. - skłamałem.
- Możesz być ze mną i Li, mamy trzy osobowy pokój. - zaproponował.
- Nie no co ty, cieszcie się sobą. - poklepałem jego ramię, po czym odszedłem do swoje.. naszego pokoju. Lou już rozpakowywał swoje, oraz moje rzeczy.
- Co tam, LouLou? - przytuliłem go od tyłu, kładąc na jego ramieniu brodę. Czułem, że potrzebuję bliskości.
- Słodki jesteś.. - odwrócił się w moją stronę, kładąc dłonie na mojej szyji. Pochylił się do przodu... oboje przechyliliśmy głowę w prawo, Louis naparł się delikatnie na moje usta.
- No dalej.. zrób to. - syknąłem, po czym poczułem jego ciepłe i delikatne usta na swoich. Pogłebiłem pocałunek, nasze języki dominowały. Louis położył dłoń na moim pośladku, na co uśmiechnąłem się mrucząc.
- Świetnie całujesz Hazz. - powiedział ściągając moją koszulkę. - Gdzie się tego nauczyłeś? - rzucił ją na łóżko, nadal mnie całując.
- Miałem paru chłopaków. - przeniosłem dłonie na jego biodra.
- Mam być zazdrosny? - zaśmiał się w trakcie pocałunku, oderwał usta od moich. - Potem reszta. Dobrze?
- To po co zdjąłeś mi koszulkę? tylko mnie nakręciłeś.
- Ja Ci dam nakręciłeś. Napalony małolacie. - pocałował mój policzek, powracając do rozpakowywania ubrań. - Może pomożesz? - podszedłem do chłopaka, składając jego ubrania.

~*~
- Było niesamowicie! - powiedziałem do Louisa, kiedy weszliśmy do naszego pokoju. - Było tak romantycznie. - przytuliłem go. - Idziemy wziąć prysznic? - zapytałem uśmiechając się łobuzersko. 
- Chodźmy. - chłopak oderwał się ode mnie, ciągnąc mnie do łazienki. Zapowiadało się ciekawie. 

- Nikomu o tym nie mów. - zaśmiał się Louis, wycierając ręcznikiem włosy. 
- hah, myślisz, że będę chodził po szkole i chwalił się, że swój pierwszy raz odbyłem z nauczycielem pod prysznicem? 
Louis spojrzał na mnie zszokowany. 
- To był twój.. pierwszy raz?
- Tak i, cieszę się, że odbył się z Tobą. - dotknąłem jego policzka. 
- Hazz, mogłeś powiedzieć.. wtedy, zaplanowałbym to wyjątkowo.. przepraszam, Haz.
- Nie przepraszaj. Było cudownie, nie mogłem sobie wymarzyć lepiej. - dotknąłem jego policzka. - Rety, było świetnie... 
- Cieszę się. - Louis pocałował mnie lekko, uchylił okno i wszedł do łóżka. - Chodź. 
Zgasiłem światło, trochę nie pewnie wchodząc do łóżka. Położyłem się, okrywając się kołdrą.
- Nie denerwuj się, Haz. Zależy mi na Tobie. - przytulił mnie mocno, a ja z trudem powstrzymałem uśmiech.
~~~~~~~~~~
5 komentarzy next. Chociaż pewnie i tak to ominiecie, a ja i tak napiszę rozdział ._.

czwartek, 15 sierpnia 2013

- Czy ty jesteś nienormalny?! - krzyknąłem na Nialla, kiedy zauważyłem go siedzącego za krzakami, przy domu Liama. Chłopak uśmiechnął się tylko, uciszając mnie
- Zamknij się i, patrz. - pokazał niespostrzeżenie palcem na Liama, który rozmawiał z Chrisem. I chyba dobrze się układało.
Stali naprawdę blisko siebie, a Chris trzymał dłonie na biodrach Li.
Oboje byli zadowoleni, Liam nachylił się do niego i pocałował go delikatnie. Oderwali się od siebie, z uśmiechem na ustach. Liam złapał chłopaka za rękę i wciągnął go do mieszkania.
- Udało się frajerowi. - zaśmiałem się głośno. - Przez Ciebie, musiałem wyjść od Louisa! Jezu, nie uwierzysz co mi powiedział...
- No mów! Haz. - wstaliśmy, idąc przed siebie.
- Podobam mu się, ale nie zrobił nic innego. Nie pocałował mnie, powiedział tylko to. A wycieczka do Paryża się odbędzie. Jej, tak się cieszę!
- Wychodzi na to, że tylko ja jestem samotny. Muszę znaleźć sobie dziewczynę. - zaśmiał się.
- E tam, nie śpiesz się. Na którą jutro mamy?
- Na dziewiątą, ha pierwsza lekcja biologia, potem z twoim kochankiem.
- Jest niesamowity. - zarumieniłem się. - Tęsknie za nim.
- Zachowujesz się, jak zakochana nastolatka. - skarcił mnie wzrokiem. - Jutro piątek, wybierzmy się do klubu, w ogóle nigdzie razem nie chodzimy. Olewasz nas.
-  Niech będzie. - odpowiedziałem zrezygnowany. - Jutro, o 20:00 w takim razie u mnie. Trzymaj się, ja lecę i, wcale Cię nie olewam czubku, Ty i Liam jesteście najważniejsi. - podszedł do chłopaka, przytulając go.
- Aw, uroczo Haz. Narka. - uśmiechnął się, po czym ruszyliśmy w inne strony.


To było miłe uczucie.
Kiedy Louis siedział przy swoim biurku, obdarowując mnie stosem uśmiechów i spojrzeń. Wstał z krzesła, idąc w moją stronę, przejechał palcem po długości mojej ręki, na co przeszły mnie dreszcze. Lou nie rób tak, bo będziemy mieć problem, sam mhm wiesz jaki [...]
Zamknął okno, szedł z powrotem do biurka, jednak przy okazji dotknął moich pleców. Uśmiechnąłem się delikatnie poprawiając się na krześle.
Przeczytałem jeszcze raz swoją notatkę, wstałem z krzesła idąc z nim do nauczyciela. Położyłem ją na biurku, Louis spojrzał na mnie uśmiechnięty.
- 5+ Harry. Świetnie, usiądź.
- Dziękuję. - odszedłem od biurka, idąc do swojej ławki.
- Przecież Pan nawet jej nie przeczytał? - odezwała się Elaonor.
- Zdaję mi się, że lepiej wiem co zrobiłem. - odpowiedział, chciał już zacząć zbierać notatki od reszty, jednak dzwonek był szybszy. - Zostawcie je na biurku, Harry zostań na chwilę. - pożegnałem się z chłopakami, przysiadając na jego biurku. Podszedł do drzwi i zamknął je na klucz. Uśmiechał się do mnie nadal, podobało mi się. Usiadł na krześle, zaraz na przeciwko mnie.
- Słucham, o czym chciałeś porozmawiać, Panie profesorze? - zaśmiałem się przy tym.
- Masz piękny śmiech. - powiedział Lou, dotykając mojego policzka. - Kocham go. - zszedł z krzesła, podchodząc do mnie. Położył dłonie na moich kolanach. - Obiecaj, że spędzimy czas razem z Paryżu, dobrze? - przytulił mnie starannie. - Nie chcę Cię teraz pocałować, zrobię to kiedy będzie wyjątkowa okazja. Teraz zmykaj. - musnął mój policzek tak powolnie i czule.
- Zależy mi na Tobie, Lou.
Chłopak uśmiechnął się szeroko, pakując swoje rzeczy do torby.

środa, 14 sierpnia 2013

coś mi się dzieję z blogiem dziewczyny ;/ mam małe okienko na pisanie postów... ;c ciężko mi się piszę, ale jakoś spróbuję. - dzięki, za ponad 100 wyświetleń dziennie, jeszcze jakby było jakieś komentarze.:<XD

wtorek, 13 sierpnia 2013

My teacher is hot. - 2.

Lekcje dobiegły końca, Louis właśnie trenował z I a. Był dobry z w-fu dlatego zaproponował dyrektorce, że może się tym zająć. Mi i Liamowi wyszyło to na dobre, w Ia jest Chris, Liam mentalnie się do niego przystawia, tłumacząc nam, że sobie wmawiamy.
Louis wyglądał tak niesamowicie, miał świetne ciało... nie mogłem się doczekać, aż dotknę jego umięśnionego brzucha, chcę już wycieczkę do Paryża!
- Nie śliń się. - usłyszałem głos Nialla, który zwracał się do mnie.
- Goń się, wcale się nie ślinię.
- Nie wcale, widzę jak ślinisz. Już się nie możesz doczekać wycieczki, hm? - zaśmiał się Liam.
- Lepiej się zamknij i, przyglądaj się swojemu małolatowi. Serio Liam, szesnastolatek?
- No wybacz, to tylko dwa lata. A nie trzy, prawie cztery. Chris jest bardzo przystojny, ma ŚWIETNE ciałko, tunele i, chyba zaproszę go na kawę.
- Małe dzieci nie mogą pić kawy. - zaśmiałem się.
- Morda. - uderzył mnie w ramię, odwracając się plecami. - I, żeby nie było. Na wycieczce jestem w pokoju z Niallem.
- Co obraziłeś się? Nie martw się, będę w pokoju Louisa.
- Mhm, jasne.
- Wątpisz? zakład? - zapytał z chytrym uśmiechem.
Liam odwrócił się do mnie plecami, uśmiechając się.
- Okej, jeśli przegrasz powiesz przy całej klasie, że Louis Ci się podoba, podbiegniesz i położył się na jego biurku, każąc klasie wyjść. - powiedział Liam, najwidoczniej był dumny ze swojego pomysłu.
- Umowa stoi. Ty za to, powiesz przez szkolny radiowęzeł, że Chris Ci się podoba i zapraszasz go do siebie.
- Okej, wiesz, że przegrasz?
- Nie bądź taki do przodu kochanie. - syknąłem. - Wiecie, że byłem wczoraj u Lou?
- I co?
- Był u niego jego chłopak. - przewróciłem oczami. - Ale Lou, zaprosił mnie dziś do siebie. Chce omówić 'wycieczkę'. - ująłem ostatnie słowo w cudzysłów.
- Harry, może rzeczywiście chce abyś mu pomógł? - wtrącił Niall, bawiąc się papierkiem bo cukierku.
- Serio? wtedy mógł by pogadać z jakimś nauczycielem, a nie ze mną.
- Jak tam uważasz. Tylko daj znać, jak Ci poszło. - Liam zaśmiał się melodyjnie, czochrając mi włosy. - Narka. - wstali oboje ze swoich miejsc. Ja nadal siedziałem na ławce na stadionie przyglądając się treningom. Louis mnie zauważył, uśmiechnął się szeroko po czym pokiwał mi delikatnie, zrobiłem to samo czując, że się rumienię. Zmierzał w moją stronę, zdyszany i spocony, jednak i tak wyglądał przepięknie [...]
- Cześć, Haz. - podszedł i ucałował mój policzek, lekko się spiąłem... usiadł koło mnie uśmiechając się. - Dzięki, uratowałeś mnie.
- Słucham? nie rozumiem?
- Przed Zaynem, jest miły.. ale nie do końca mi się podoba.. powiedziałem, że jesteśmy razem.. - wybuchnął śmiechem. - Przepraszam Harry, musiałem.. nie dałby mi spokoju, poza tym jesteś dobrym materiałem na chłopaka. - poklepał mnie po plecach.
- Huh, um dzięki i, nic się nie stało. Lou, to spotkanie u Ciebie nadal aktualne?
- Jasne, wpadnij jeśli chcesz. Będzie mi miło i, tak nie mam nic na głowie. Szkoda, że jesteś moim uczniem. Inaczej od razu bym Cię poderwał. - zaśmiał się głośno. - Muszę lecieć, do potem. - podał mi rękę, którą uścisnąłem. - Do zobaczenia. - odparł, po czym pobiegł do reszty.
Nie wierzę...

 W końcu coś się dzieję, po mojej myśli. Jednak byłem pewien, że obiecuję sobie za dużo niż powinienem. Nie ważne.
Dojechałem do domu Louisa, światło w salonie było zapalone. Uśmiechnąłęm się do siebie, parkując auto.
Otworzyłęm bramkę, idąc po małych schódkach. Chrząknąłem nerwowo i poprawiłem włosy, po czym zadzwoniłem na dzwonek.
Nie czekałem długo, Louis po chwili otworzył drzwi uśmiechając się przy tym.
- Hej Harry, proszę wejdź. - dotknął moich pleców wprowadzając mnie do mieszkania.
- Dzięki. - wydukałem wchodząc w głąb domu. W salonie było niesamowicie. Duży kominek w którym już delikatnie rozbłyskał ogień,
duża brązowa, skórzana rogówka gdzie z obu stron stały dwa małe stoliki. Na środku pokoju, wielki biały wutrzany dywan.
Na ogół dom był bardzo przyzwoicie oraz ze smakiem urządzony.
- Napijesz się czegoś? - zapytał Louis, wchodząc do kuchni. - Usiądź, Haz. Hah, dziwnie się czuję spotykając się z Tobą prywatnie.
- Ja wcale. - zaśmiałem się.
Rzucił mi tylko szczery uśmiech i dodał:
- Chcesz piwo? Masz skończone 18 lat? - zażartował.
- Skończę za miesiąc.
- W takim razie, chyba już możesz. - wziął w ręcę dwie butelki, rzucając mi jedną.
Usiadł koło mnie, przyglądając mi się.
- Jesteś przystojny, przepraszam, że tak mówię... ale chyba jesteś na tyle dojrzały.. - zaśmiał się.
- W porządku, dziękuję. Ty też, Loueh. - napiłem się.
- Więc, jeśli chodzi o tę wycieczkę. Wszystkiego się dowiedziałem, więc mam nadzieję, że wypali. Cieszysz się?
- Tak, jasne, że tak. Przecież Paryż to miasto zakochanych. - uśmiechnąłem się.
- Racja, racja. Może ktoś Ci wpadnie w oko.
- Już wpadł.
- Tak? kto taki? - zaśmiał się.
- Nie zdradzę tego. Ale naprawdę, ktoś niesamowity. Znasz go. - poklepałem jego ramię.
- Serio?
- Mhm. - czy my się do sibie zbliżyliśmy, czy mi się zdaję [...]
- Lubię Cię, Harry.
- Um, mhm. - spiąłem się, kiedy dotknął mojej dłoni.
- Naprawdę, jesteś świetny. - odparł uśmiechnięty. - Nie spinaj się, Haz.
- Spokojnie, nie spinam się. Również jesteś, bardzo.. ugr przystojny. - uniosłem głowę.
- Podobasz mi się. - Louis wyszeptał mi do ucha, na co dostałem dreszcze.
- Ja, Louis... - usłyszałem dzwonienie mojej komórki. - Niall? [...] haha, serio? Dobra, zaraz będę [...] no, okej. Narazie.
- Wybacz, Lou. Powrócimy do tej rozmowy innym razem. Musze spadać, dobranoc LouLou. - musnąłem jego policzek, udając się do Nialla.


niedziela, 11 sierpnia 2013

My teacher is hot- 1.

Byłem zadowolony, miałem u Louie'go jakieś szanse, może nikłe ale miałem. Dlatego choć taki drobiazg, zmienił moje spojrzenie na dzisiejszy dzień. IIIA właśnie skończyła dzisiejsze lekcję, czekałem w szatni od wf-u, na Liama i Nialla, którzy właśnie kończyli dzisiejszy trening piłki. Nie wiem, jak mogą ćwiczyć w takie zimno. Przypomniało mi się, że mam na sobie sweter Louisa, zapiąłem go napajając się zapachem jego perfum, były takie idealne. Podobnie jak on.
Do szatni wlecieli spoceni uczniowie, witając się ze mną uściskiem ręki.
- Siema, Haz. - przywitał się Niall, otwierając swoją szafkę zaczął ubierać czarną bluzę. - Co słychać?
Uśmiechnąłem się delikatnie, wyjmując z plecaka Li butelkę wody.
- Wiesz, właśnie dowiedziałem się ciekawej rzeczy o Mrs. Tomlinsonie. - upiłem łyk wody śmiejąc się delikatnie.
- Jeśli znów masz zamiar o nim gadać.. masz obsesję! - krzyknął Liam, kiedy szatnia pustoszała.
- Daj spokój. Słyszeliście, że Louis ma zamiar urządzić wycieczkę do Paryża? dam mu powiem, co do niego czuję.
- Jesteś pokręcony. - zaśmiał się Niall, klucząc szafkę. - To co, piwko i do mnie? - wyszliśmy z szatni.
- Ja nie mogę. Ojczym zabiera mnie i matkę na kolację. - syknął Liam, zarzucając torbę na ramię.
- A ty Harry?
- Nie. Muszę pomyśleć, co mu powiem. Cholera, gdybym miał jego adres, wymyśliłbym coś, żeby go odwiedzić. - odparłem, kiedy szliśmy w kierunku mojego domu. Był po drodze i najbliżej.
Niall westchnął.
- Mam jego adres.
- Skąd?
- Nieważne, chcesz? - zapytał.
- Jasne! - wyciągnąłem komórkę, aby wpisać w notatkach ulicę Louisa. Chłopak podał mi adres ulicy, który od razu zapisałem.
- Nie rób głupot. - zatrzymali się, kiedy zauważyli mój dom.
- Nigdy nie robię. - syknąłem.
- Kłóciłbym się. - wtrącił Liam. - Narazie. - pożegnali się ze mną idąc w swoją stronę.

Wszedłem do cieplutkiego domu, czując zapach piekącej się kaczki, co uświadomiło mi jaki głodny jestem.
- Wróciłem! - krzyknąłem, zdejmując buty oraz sweter Louisa. - Ale jestem głodny.
- Jak zawsze. - uśmiechnęła się mama, ojczym siedział w salonie rozkoszując się nowo zakupioną książką, Gemma pewnie siedzi z Rickiem w pokoju, w sumie tak jak codziennie. Codzienna rutyna kiedy wracam ze szkoły. Odłożyłem plecak pod drzwiami, siadając w salonie. Położyłem nogi na stół, co zostało momentalnie skrytykowane przez mamę.
Po niedługim czasie, podano obiad. Złapałem swój talerz kierując się do swojego pokoju. Wszedłem na górę, jak zwykle powitał mnie bałagan w moich czterech ścianach. Położyłem obiad na biurku, włączając laptopa, zalogowałem się na facebooku, próbując dowiedzieć się czegoś o nauczycielu. Wpisałem jego imię i nazwisko w wyszukiwarkę, pojawił się. Wszedłem w jego informację, wszystko okej.. miasto Londyn/ Doncaser, wiek również podany, znajomi zdaję się przyzwoici, w związku, rodzi... w związku?!
Cholera. - syknąłem, mogłem się domyślić. Harry debilu, przecież on jest młody, przystojny oraz ma dobry staż. Jednak nie miałem zamiaru odpuszczać, nie, nie. Za długo słuchałem wypowiedzi chłopaków typu; Nie masz szans, Harry. Wątpię, że leci na małolatów - tak właśnie moi wspaniali przyjaciele, mnie wspierali.
Postanowiłem spokojnie zjeść obiad-kolację i, spokojnie przemyśleć oraz zanalizować wszystkie uczucia zaklinowane we mnie, które dotyczyły nauczyciela, że też nie mogłem wypatrzeć łatwiejszego celu, akurat musiał to być ktoś taki jak ON.

~*~
Dzisiejszego wieczora, prędko położyłem się do łóżka. W telewizji nie puszczano nic ciekawego, rodzice też zajęli się sobą, chłopaków miałem na dziś dość, a Gemmy nie ma dziś na noc. 
Przebudziłem się około godziny; 22:30. Wstałem do pozycji siedzącej, zszedłem z łóżka kierując się do łazienki, załatwiłem sprawę, po czym skierowałem się do salonu. Nalałem sobie zimnej kawy, której smak nieźle mnie odrzucił. Czułem, że nie zasnę... godzina, nie była jeszcze późna. Postanowiłem odwiedzić Tomlinsona. Na samą myśl, że mógłby otworzyć mi tak pięknie zaspany, w swojej piżamce przyprawiało mnie o dreszcze. Nie traciłem więcej czasu, poszedłem do swojej sypialni wyjmując z szafy odpowiednie tym razem ubrania, wydawało się, że na dworze cholernie zimno.
Założyłem niebieską grubą bluzę z nike, siwe dresy, oraz czarne air-maxy. Na głowę ubrałem skarpetę, która miała już dobre parę lat.Pościeliłem łóżka i, bezszelestnie opuściłem swoją sypialnię. Otworzyłem delikatnie drzwi wejściowe po czym wyszedłem z domu.
Dom Louisa, był ode mojego jakieś dwadzieścia minut, postanowiłem pobiec, to jak wieczorny joging, prawda?
Byłem już trochę zdyszany, jednak zauważyłem już dom Louisa i jakieś obce auto zaparkowane obok jego.
Otworzyłem bramkę, nie wiedziałem czy dobrze robię... bo przecież.. a z resztą! zapukałem do drzwi dwa razy. Trochę minęło, zanim młody mężczyzna otworzył mi drzwi. Ale to nie był mój Lou, był to facet w podobnym wieku, jeśli się nie mylę mulat, całkiem przystojny.
- Dobry, jest Louis? Pan Louis..
- Um, jasne. Wejdź, kim jesteś?
- Jego uczniem. - facet spojrzał na mnie zdziwiony, po czym wszedł do innego pokoju. - Skarbie? twój uczeń..
- Co, jaki? - usłyszałem w oddali.
- Imię?
- Harry Styles. - odparłem.
- Henry Styles!
- Harry! - poprawiłem go, dość zniesmaczony.
- Jak tam chcesz, Henry. - poczochrał moje włosy, wyszedł z przed pokoju, a w którym po chwili pojawił Louis.
- Matko boska, co tu robisz? skąd masz mój adres?
- Em, huh.. chciałem Ci, znaczy Tobie, Panu.. oddać sweter. Akurat biegałem, więc postanowiłem do Pana wpaść. - podałem sweter, na co Louis zaśmiał się melodyjnie.
- Umówmy się, że poza szkołą będę dla Ciebie po prostu Louis, okay? jednak w szkole, Pan. - uśmiechnął się szeroko.
- Dobrze, cieszę się. Ah, Louis, zadam Ci teraz pytanie, nie zgodne z sytuacją, dobrze?
- Słucham. - oparł się o ścianę.
- Masz zamiar, urządzić wycieczkę do Paryża?
Lou posłał mi uśmiech, wszystko było w porządku, dopóki jego typek nie przyszedł i, zaczął go przytulać...
- Widzę, że wieści szybko się roznoszą, no więc tak.. myślę.. Zayn! - krzyknął na niego, kiedy ten bezczelnie zaczął odpinać mu guziki od koszulki.
- Pójdę już.. - złapałem klamkę, otwierając drzwi.
- Wpadnij jutro po lekcjach, omówimy plan wycieczki? - zaśmiał się.
- A teraz do łóżka. Dzieci już dawno śpią. - syknął Zayn, uśmiechając się.
- Do widzenia, Louis. Dobranoc. - podszedłem do niego i, wykonałem pierwszy ruch. Pocałowałem jego policzek.


x macie.