Nadal nie mogę uwierzyć w to co właśnie się stało. Uśmiecham się od ucha, do ucha, przypominając sobie tamtą sytuację.
Właśnie położyłem się do łóżka czując senność, jednak przed snem postanowiłem jeszcze zadzwonić do Ness. Tak jak obiecałem. Uśmiechając się pod nosem, nacisnąłem literkę "K", po czym wyskoczył mi napis "Kochanie"- Tak właśnie miałem zapisaną Ness, jeszcze tuż przed pocałunkiem. Nacisnąłem zieloną słuchawkę, i tryb głośno mówiący. Usłyszałem wysoki głos. - Hej Kochanie [...] jasne, że tak. [...] To słoodkie, a powiedziałaś chłopakom? [...] To wspaniale.. [...] A kiedy się spotkamy? [...] Ok, wpaść po Ciebie? [...] Ok, to o piętnastej koło Grane Street. [...] Tak, ja też już ledwo siedzę, więc do zobaczenia. - Chwilę milczałem, zastanawiając się czy wypowiedzieć, te ważne słowa. - Kocham Cię Ness. Pa. [...].
Nacisnąłem czerwoną słuchawkę. Dziewczyna nie odpowiedziała " Ja Ciebie też" przez co trochę się zawiodłem.
* O godzinie trzynastej, Olivier i Sean wparowali do mojego pokoju, śmiejąc się i skacząc po moim łóżku.
- Spadajcie.. - mruknęłam, odwracając się do nich plecami.
- Ale skarbie, za dwie godziny masz randkę. Bo się nie wyrobisz. - zaśmiał się Sean.
- Już trzynasta?! - wstałam do pozycji siedzącej, przecierając oczy. - Zrobi mi ktoś z was, chłodną kąpiel? Proooszę? - uśmiechnęłam się.
- Leeć. - Olivier szturchnął Seana, a ten przeniósł się do mojej łazienki. Brat położył się obok mnie, wpatrując się we mnie.
- Nie zdawałem sobie sprawy, że mam tak śliczną siostrę. - uśmiechnął się.
- Głupi jesteś, ośle. - szturchnęłam go.
- Haha, też Cię kocham. A tak poza tym, to ty i Harry..? jednak. - zaśmiał się.
- Nie wiem jeszcze, może. - odparłam. - A teraz wybacz.- zaśmiałam się, wstając z łóżka. - Muszę się ubrać. Tylko w co. - otworzyłam szafę, z grymasem. Olivier wstał.
- Idź się wykąp, a ja i Sean wybierzemy Ci coś. - zaproponował.
- Błagam, coś normalnego. - poprosiłam.
- Nie obawiaj się. - dołączył Sean, stając obok Oliviera. Ja przeniosłam się do łazienki, biorąc kąpiel.
Po jakiś dwudziestu minutach wyszłam z łazienki, zawinięta ręcznikiem bojąc się co chłopcy wybrali.
- Dziś ubierasz to. - Stwierdził Sean. Skrzywiłam się.
- Nie jest źle, ale nie wiem czy Harry'emu, się spodoba? - zaśmiałam się.
- Spodoba, zobaczysz. - A teraz zmykaj się ubierać.
*
Po obudzeniu się, momentalnie spojrzałem na budzik. Czułem, że zaspałem. I tak było...w pół do trzeciej.
- Kurde! - krzyknąłem sam do siebie, wybiegając z łóżka. Zaraz skierowałem się do łazienki, wziąłem szybki odświeżający prysznic, i z powrotem powróciłem do sypialni, wybierając odpowiednie ciuchy. Postawiłem, czarne rurki, granatową koszulkę, i bordową marynarkę. Podniosłem włosy do góry, wypachniłem się perfumami, i już byłem gotowy. Złapałem kluczyki od auta, i wybiegłem z domu. Spojrzałem na zegarek.
Już jestem spóźniony. Dziesięć po.
* Gdzie on jest? Spóźnia się już prawię dwadzieścia minut. A może, on w ogóle nie chcesz przyjść? Poczekam, jeszcze z dziesięć minut jeśli nie przyjdzie, idę. Minęło kolejne pięć minut. Spadam, nie będę czekała. Już miała wychodzić kiedy, Harry akurat wtargnął do kafejki. Uśmiechnął się na powitanie, po chwili dosiadł się do mnie, i ucałował mnie w policzek.
- Przepraszam za spóźnienie. Naprawdę, zaspałem.. - tłumaczył.
- Spokojnie Harry.- złapałam jego dłoń.
- Cudnie wyglądasz. W sumie, ty zawsze wyglądasz obłędnie. - przygryzł wargę.
- Dzięki. - zaśmiałam się.
- Zamówić Ci coś? - zapytał Harry.
- Nie dziękuję, wypiłam już kawę. - odparłam. - Harry, tu jest sztywno. Chodźmy do mnie obejrzeć jakiś film, co? - zaproponowałam. Harry był, chyba trochę zszokowany tą informacją, ale zgodził się.
Tak więc, po nie długim siedzeniu w Starbucks.
Wsiedliśmy do mojego auta, i po nie długiej jedźcie znaleźliśmy się w mieszkaniu Ness. Dziewczyna, od kluczyła drzwi od mieszkania, i wpuściła mnie do środka.
- Chłopcy są?
- Nie, nie. Wyszli. - zdjęła buty, po czym ja zrobiłem to samo.- Usiądź, zaraz przyniosę coś do picia.Chyba, że chcesz coś mocniejszego? - zachichotała.
- Jeśli masz. - odparłem. szukała we wszystkich szafach.
- Jest tylko wino. I to białe.. - skrzywiła się, pokazując mi butelkę Martinni.
- Nie lubisz wina? Ja je wielbie! - zaśmiałem się. - Dawaj je tu, i siadaj koło mnie. - zaproponowałem.
- Jeśli chcesz. - wyjęła z półki, dwa nowe lampki do wina. Postawiła wszystko na stole, siadając koło mnie.
- Otworzysz? - zapytała, męcząc się z butelką.
- Jasne, podaj. - wyjąłem rękę, po wino- które otworzyłem natychmiastowo. Nalałem do lampek, do pełna. Tak jest prościej. Usiadła koło mnie. Przysunąłem się bliżej niej, mając nadzieję na coś więcej. Ona chyba nawet bardziej, bo wtuliła się we mnie, powodując, że pierwszy raz przez długi czas, miałem tak zwane " motyle w brzuchu "
- Co ty odwalasz? - zaśmiałem się, pytając kiedy dziewczyna usiadła mi się na kolanach.
- Tak, jest w porządku. - uśmiechnęła się. - Haarry, jesteś prześliczny. - złapała moje policzki, śmiejąc się.
- To miło Ness. Coś jeszcze? Tak fajnie, prawisz mi komplementy. - uśmiechnął się.
- Harry.. pocałuj mnie. Tak namiętnie, jak jeszcze nigdy.. - wysapała mi prosto w twarz. Poczułem, że na całym ciele, mam ciarki. Niesamowite uczucie. Naparła się na moje usta, nie dając mi czasu na zaczerpnięcia powietrza. Przewróciłem ją na kanapę, nachyliłem się nad nią całując jej usta, delikatnie i jednocześnie namiętnie- tak jak prosiła. Wślizgnęła swoją zimną dłoń, pod moją koszulkę. Niespostrzeżenie próbowała, odpiąć dwa małe guziki, z mojej koszuli. Rozchyliłem swoje usta, zebrałem Ness włosy, zwalające się na jej brązowe oczy. Zarzuciła nogę, na moje plecy, uśmiechając się przy tym przy okazji.
- Hej Ness, myśl.. - do salonu weszli chłopaki.
- hahahahaha, nie wierze kurde! - zaśmiał się Sean, pełen entuzjazmu.
sobota, 4 maja 2013
piątek, 3 maja 2013
Chapter 6~
Właśnie brałem kąpiel musiałem wyrzucić, wszystkie te złe i nieprzyjemne myśli, związane z Nessie.
Usłyszałem ponownie, efektywne pukanie w drzwi. - Chwila!- krzyknąłem najgłośniej jak potrafiłem.
Szybko wyszedłem z łazienki, zdążając ubrać tylko spodnie dresowe. Zbiegłem do salonu, i od kluczyłem drzwi. To Ness... czy ja dobrze, wiedzę? Ness, moja Ness?
- Uhm, Witaj.. - przejechałem ręką, po swoich włosach. Uśmiechając się delikatnie, weszła do środka. Odwracając się do mnie.
- Co tu robisz? - zapytałem, czując się zażenowany. Wyglądała tak cudownie, te przy krótkie czarne szorty były... słodkie. Ubrana była w to. Ale chwila Harry, ona coś kombinuję...
- Dobra, mów o co chodzi.. bo raczej nie przyszłaś tu na kawę. - odparłem.
- Racja. - uśmiechnęła się. - Podeszła bliżej mnie. Zadrgałem. - Harry, czemu tak się spinasz, hm? - uśmiechnęła się ponownie. Zarzuciła ręce na moją szyję, i przysunęła się niebezpiecznie blisko. Przymknął delikatnie oczy, rozkoszując się tą chwilą, która zapewne za sekundę się skończy. Ale nie. To tylko moje przypuszczenia. Dziewczyna przysunęła twarz bliżej mojej, i stało się. Wreszcie mogłem zasmakować, smak jej ust, które już tak dawno obserwowałem. Złapała moje jeszcze ciut mokre od wody policzku, złapałem ją w biodrach i przysunąłem bliżej mnie. Wsunęła swoją zgrabną, małą dłoń w moje mokre włosy, po czym rozchyliła lekko usta, przez co pocałunek był bardziej namiętny. Kiedy już się wczułem, ona akurat musiała się odsunąć. Poprawiła bluzkę, i włosy po czym zaczęła się tłumaczyć.
- Nie chcę, żebyś myślał,że przyszłam tu dlatego, że mi zależy...
- A tak nie jest? - przerwałem jej. Odchrząknęła zakłopotana, i usiadła na białą lekko poniszczoną kanapę.
- Jest.. w pewnym sensie.. mam takie dni, w których tak Cię nie znoszę, że po prostu... - zaśmiałem się pod nosem. - A są też dni takie, kiedy tęsknie za Tobą. Za twoim narzucaniem się, i staraniem się o mnie. - uśmiechnęła się.
- Więc, bądźmy razem. - podszedłem nieco bliżej niej.
- Nie Harry.. nie teraz, jeszcze nie. Nie jestem pewna, uczuć co do Ciebie. - podgryzła wargę. Rany, ja jej pragnę [...].
- Czyli przyszłaś tu tylko po to, aby się ze mną całować, żebyś nie czuła się czasem winna? To trochę chamskie. - odparłem.
- Wiem Harry, ale ja nie wiem.. - złapała się za czoło.
- Dobra, okej.. nie ważne. Ważne jest to, że zawsze będę na Ciebie czekał. - uśmiechnąłem się do Ness.
Zostajesz na noc u Lou? - zapytalem.
- Nie jestem już z nim. - spoglądnęła na mnie.
- Jak to nie jesteś?
- Nie chciałam być z kimś tylko dlatego, że podoba mi się z wyglądu. Źle się z tym czułam, a chciałam mieć.. po prostu ładnego chłopaka. - zarumieniła się. - Lece Hazz, dzięki za rozmowę. - wstała z kanapy, kierując się do drzwi. Zrobiłem to samo. Uśmiechnęła się do mnie łagodnie jeszcze raz. - Zadzwonisz? - zapytała.
- Obiecuję Ci. A mogę Cię przytulić? - zapytałem , opierając się o ścianę.
- Możesz mnie nawet pocałować. Ale ostatni raz, i ma być krótko, bo jeszcze za tęsknie. A nie chcę... - Tak więc, podszedłem z powrotem do drobnej dziewczyny, i skradłem z jej drobnych ust, mały pocałunek.
- Pa Harry. - zaśmiała się.
- Pa mała. - złapałem się za kark, po chwili zamykając drzwi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Krótki ale macie.:)x komentujecie, cieszy mnie to! ♥ tak dalej.:)))))
Usłyszałem ponownie, efektywne pukanie w drzwi. - Chwila!- krzyknąłem najgłośniej jak potrafiłem.
Szybko wyszedłem z łazienki, zdążając ubrać tylko spodnie dresowe. Zbiegłem do salonu, i od kluczyłem drzwi. To Ness... czy ja dobrze, wiedzę? Ness, moja Ness?
- Uhm, Witaj.. - przejechałem ręką, po swoich włosach. Uśmiechając się delikatnie, weszła do środka. Odwracając się do mnie.
- Co tu robisz? - zapytałem, czując się zażenowany. Wyglądała tak cudownie, te przy krótkie czarne szorty były... słodkie. Ubrana była w to. Ale chwila Harry, ona coś kombinuję...
- Dobra, mów o co chodzi.. bo raczej nie przyszłaś tu na kawę. - odparłem.
- Racja. - uśmiechnęła się. - Podeszła bliżej mnie. Zadrgałem. - Harry, czemu tak się spinasz, hm? - uśmiechnęła się ponownie. Zarzuciła ręce na moją szyję, i przysunęła się niebezpiecznie blisko. Przymknął delikatnie oczy, rozkoszując się tą chwilą, która zapewne za sekundę się skończy. Ale nie. To tylko moje przypuszczenia. Dziewczyna przysunęła twarz bliżej mojej, i stało się. Wreszcie mogłem zasmakować, smak jej ust, które już tak dawno obserwowałem. Złapała moje jeszcze ciut mokre od wody policzku, złapałem ją w biodrach i przysunąłem bliżej mnie. Wsunęła swoją zgrabną, małą dłoń w moje mokre włosy, po czym rozchyliła lekko usta, przez co pocałunek był bardziej namiętny. Kiedy już się wczułem, ona akurat musiała się odsunąć. Poprawiła bluzkę, i włosy po czym zaczęła się tłumaczyć.
- Nie chcę, żebyś myślał,że przyszłam tu dlatego, że mi zależy...
- A tak nie jest? - przerwałem jej. Odchrząknęła zakłopotana, i usiadła na białą lekko poniszczoną kanapę.
- Jest.. w pewnym sensie.. mam takie dni, w których tak Cię nie znoszę, że po prostu... - zaśmiałem się pod nosem. - A są też dni takie, kiedy tęsknie za Tobą. Za twoim narzucaniem się, i staraniem się o mnie. - uśmiechnęła się.
- Więc, bądźmy razem. - podszedłem nieco bliżej niej.
- Nie Harry.. nie teraz, jeszcze nie. Nie jestem pewna, uczuć co do Ciebie. - podgryzła wargę. Rany, ja jej pragnę [...].
- Czyli przyszłaś tu tylko po to, aby się ze mną całować, żebyś nie czuła się czasem winna? To trochę chamskie. - odparłem.
- Wiem Harry, ale ja nie wiem.. - złapała się za czoło.
- Dobra, okej.. nie ważne. Ważne jest to, że zawsze będę na Ciebie czekał. - uśmiechnąłem się do Ness.
Zostajesz na noc u Lou? - zapytalem.
- Nie jestem już z nim. - spoglądnęła na mnie.
- Jak to nie jesteś?
- Nie chciałam być z kimś tylko dlatego, że podoba mi się z wyglądu. Źle się z tym czułam, a chciałam mieć.. po prostu ładnego chłopaka. - zarumieniła się. - Lece Hazz, dzięki za rozmowę. - wstała z kanapy, kierując się do drzwi. Zrobiłem to samo. Uśmiechnęła się do mnie łagodnie jeszcze raz. - Zadzwonisz? - zapytała.
- Obiecuję Ci. A mogę Cię przytulić? - zapytałem , opierając się o ścianę.
- Możesz mnie nawet pocałować. Ale ostatni raz, i ma być krótko, bo jeszcze za tęsknie. A nie chcę... - Tak więc, podszedłem z powrotem do drobnej dziewczyny, i skradłem z jej drobnych ust, mały pocałunek.
- Pa Harry. - zaśmiała się.
- Pa mała. - złapałem się za kark, po chwili zamykając drzwi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Krótki ale macie.:)x komentujecie, cieszy mnie to! ♥ tak dalej.:)))))
Chapter 5~
Idąc do mieszkania Louisa, zdążyłem wypalić trzy papierosy, jeden po drugim. Szybko doszedłem do jego mieszkania. Co miałem zamiar zrobić? kto wie. Na pewno, chciałem aby zerwał z Nessie, choć wiem, że to zbyt banalne, i wiem, że tego nie zrobi. Ja jego, wykończę się psychicznie [...]
Dotarłem pod kamienicę starszego chłopaka, spojrzałem w górę, jest w domu. Widać, otwarte okno od strony kuchni. Zadzwoniłem na domofon - nr 13. Usłyszałem wysoki głos, w głośniku. - Otwórz Lou, to ja Harry. - po chwili, usłyszałem zgrzyt w drzwiach, otworzyłem je i już stałem, w dość niezadbanej klatce. Louis, wyszedł w samych kapciach.
- Harry, tak rano mnie odwiedzasz? Jest dziesiąta coś. - przetarł oczy. Wszedłem na jego piętro, ustałęm na przeciwko niego.
- Musisz skończyć z Ness. - wydukałem.
- Oszalałeś? - zapytał, śmiejąc się. - Za żadne skarby. - odparł, opierając się o framugę. Westchnąłem cicho.
- Louis! czego nie rozumiesz w moim zdaniu? Zerwij z nią. Masz to zrobić rozumiesz? - doskoczyłem mu do gardła. Chłopak odepchnął mnie od siebie.
- Spieprzaj! - spojrzał na mnie srogim wzrokiem, i zatrzasnął mi drzwi przed nosem, zanim zdążyłem zareagować. Walnąłem ręką w drzwi Louisa, i odszedłem. Co innego miałem zrobić? ośmieszyłem się.
Postanowiłem wstąpić do sklepu, kupić zgrzewkę piwa, i posiedzieć leniwie w domu.
*
Jakoś do godziny piętnastej, siedziałem przed telewizorem oglądając powtórki Plotkary. Jak głęboko musiałem upaś, aby oglądać takie coś. Uśmiechnął się sam do siebie, bo to kogo innego? Uśmiałem się ze swojego teraźniejszego położenia. Fajnie by było, gdyby teraz t u k o ł o m n i e, znalazła się Ness. Potrząsnąłem głową, próbując wyrzucić te myśl o mnie, z głowy. Przerwało mi to, przestrzenne walenie do moich drzwi, szybkim ruchem do nich podszedłem. Od kluczyłem zamek, i ujrzałem złą Nessie- dziewczynę mojego życia, która ze złością, rzuciła się na mnie płacząc.
- Nie znoszę Cię!- popchnęła mnie tak, że o mało nie upadłem na szklaną szafkę.
- Uspokój się! O co chodzi? - udawałem zdezorientowanego. Parsknęła.
- Byłeś u Louisa. Po co?! Po co kazałeś mu, zerwać ze mną?! - popchnęła mnie ponownie, po czym złapała moją koszulkę, i zaczęła mnie szarpać. Złapałem ją energicznie za dwa nadgarstki, i potrząsnąłem nią.
- Bo Cię kocham! - odpowiedziałem jej na poprzednie pytanie.
- Ale ja Ciebie nie! Zrozum to! Nic z tego nie będzie, nigdy! Jesteś skończony, teraz kiedy zaczęłam Cię traktować jak kolegę! Jest tak samo jak na początku! - wykrzyczała mi w twarz. Nie mogłem tego słuchać. Zbierało mi się na płacz. Jestem potworem, i zostałem kompletnie sam. Usiadłem na kanapę, i złapałem się za nasadę nosa. Było mi przed nią tak głupio, ale czy ona nie widzi jak mi na niej z a l e ż y ?
- Nie próbuj do nas nawet przychodzić. Dla mnie nie istniejesz..
- Ness, nie mów ta.. - trzasnęła drzwiami po czym wyszła.
* Wczorajszego wieczoru, poszedłem spać, o godzinie 01:04. Nie mogłem zmrużyć oka.
Otworzyłem swoje zaspane oczy, uniosłem głowę do góry. Słońce, oślepiło moje zaropiałe oczy. Wstałem z łóżka, schodząc na dół do kuchni. Otworzyłem lodówkę, a tam pustki. Westchnąłem głośno. Miałem ochotę zjeść coś ciepłego i smacznego. Więc, musiałem przejść się do Starbucks.
Z powrotem wszedłem do sypialni. Ubrałem bordowe rurki, czarne vansy, i niebieski trochę za duży sweter.
Psiknąłem się, pierwszymi lepszymi perfumami. Zszedłem na dół, i wyszedłem z mieszkania.
Starbucks, był jakieś pięć minut ode mnie.
Ustawiłem się w kolejce, aby zamówić dwa truskawkowe donaty, i jedną dużą latte. Właśnie płaciłem, kiedy zauważyłem siedzącą Nessie, z chłopakami przy stoliku. Z jednej strony, chyba powinienem podejść i przeprosić, z drugiej... chłopaki mnie zabiją, za to co nagadałem Louisowi. Postanowiłem, obejść się bez powitania. Postanowiłem wyjść.
Wróciłem do mieszkania. To co się stało po południu, przeszło moje oczekiwania.
Dotarłem pod kamienicę starszego chłopaka, spojrzałem w górę, jest w domu. Widać, otwarte okno od strony kuchni. Zadzwoniłem na domofon - nr 13. Usłyszałem wysoki głos, w głośniku. - Otwórz Lou, to ja Harry. - po chwili, usłyszałem zgrzyt w drzwiach, otworzyłem je i już stałem, w dość niezadbanej klatce. Louis, wyszedł w samych kapciach.
- Harry, tak rano mnie odwiedzasz? Jest dziesiąta coś. - przetarł oczy. Wszedłem na jego piętro, ustałęm na przeciwko niego.
- Musisz skończyć z Ness. - wydukałem.
- Oszalałeś? - zapytał, śmiejąc się. - Za żadne skarby. - odparł, opierając się o framugę. Westchnąłem cicho.
- Louis! czego nie rozumiesz w moim zdaniu? Zerwij z nią. Masz to zrobić rozumiesz? - doskoczyłem mu do gardła. Chłopak odepchnął mnie od siebie.
- Spieprzaj! - spojrzał na mnie srogim wzrokiem, i zatrzasnął mi drzwi przed nosem, zanim zdążyłem zareagować. Walnąłem ręką w drzwi Louisa, i odszedłem. Co innego miałem zrobić? ośmieszyłem się.
Postanowiłem wstąpić do sklepu, kupić zgrzewkę piwa, i posiedzieć leniwie w domu.
*
Jakoś do godziny piętnastej, siedziałem przed telewizorem oglądając powtórki Plotkary. Jak głęboko musiałem upaś, aby oglądać takie coś. Uśmiechnął się sam do siebie, bo to kogo innego? Uśmiałem się ze swojego teraźniejszego położenia. Fajnie by było, gdyby teraz t u k o ł o m n i e, znalazła się Ness. Potrząsnąłem głową, próbując wyrzucić te myśl o mnie, z głowy. Przerwało mi to, przestrzenne walenie do moich drzwi, szybkim ruchem do nich podszedłem. Od kluczyłem zamek, i ujrzałem złą Nessie- dziewczynę mojego życia, która ze złością, rzuciła się na mnie płacząc.
- Nie znoszę Cię!- popchnęła mnie tak, że o mało nie upadłem na szklaną szafkę.
- Uspokój się! O co chodzi? - udawałem zdezorientowanego. Parsknęła.
- Byłeś u Louisa. Po co?! Po co kazałeś mu, zerwać ze mną?! - popchnęła mnie ponownie, po czym złapała moją koszulkę, i zaczęła mnie szarpać. Złapałem ją energicznie za dwa nadgarstki, i potrząsnąłem nią.
- Bo Cię kocham! - odpowiedziałem jej na poprzednie pytanie.
- Ale ja Ciebie nie! Zrozum to! Nic z tego nie będzie, nigdy! Jesteś skończony, teraz kiedy zaczęłam Cię traktować jak kolegę! Jest tak samo jak na początku! - wykrzyczała mi w twarz. Nie mogłem tego słuchać. Zbierało mi się na płacz. Jestem potworem, i zostałem kompletnie sam. Usiadłem na kanapę, i złapałem się za nasadę nosa. Było mi przed nią tak głupio, ale czy ona nie widzi jak mi na niej z a l e ż y ?
- Nie próbuj do nas nawet przychodzić. Dla mnie nie istniejesz..
- Ness, nie mów ta.. - trzasnęła drzwiami po czym wyszła.
* Wczorajszego wieczoru, poszedłem spać, o godzinie 01:04. Nie mogłem zmrużyć oka.
Otworzyłem swoje zaspane oczy, uniosłem głowę do góry. Słońce, oślepiło moje zaropiałe oczy. Wstałem z łóżka, schodząc na dół do kuchni. Otworzyłem lodówkę, a tam pustki. Westchnąłem głośno. Miałem ochotę zjeść coś ciepłego i smacznego. Więc, musiałem przejść się do Starbucks.
Z powrotem wszedłem do sypialni. Ubrałem bordowe rurki, czarne vansy, i niebieski trochę za duży sweter.
Psiknąłem się, pierwszymi lepszymi perfumami. Zszedłem na dół, i wyszedłem z mieszkania.
Starbucks, był jakieś pięć minut ode mnie.
Ustawiłem się w kolejce, aby zamówić dwa truskawkowe donaty, i jedną dużą latte. Właśnie płaciłem, kiedy zauważyłem siedzącą Nessie, z chłopakami przy stoliku. Z jednej strony, chyba powinienem podejść i przeprosić, z drugiej... chłopaki mnie zabiją, za to co nagadałem Louisowi. Postanowiłem, obejść się bez powitania. Postanowiłem wyjść.
Wróciłem do mieszkania. To co się stało po południu, przeszło moje oczekiwania.
czwartek, 2 maja 2013
Chapter 4~
Ostrożnie weszłam do brązowego pokoju, Harry nadal leżał na śnieżno białej pierzynie, która kontrastowała z ciemnymi ścianami. Tym razem usiadłam, na łóżku Harry'ego.
- Co ze mną nie tak? - uniósł głowę.
- Jasne, że nic... - poprawiłam grzywkę. - Po prostu, Louis jest cudowny... przepraszam Harry, no. Nic na to nie poradzę. - błąkałam się w zdaniach, serio nie wiedziałam co mu powiedzieć. Chłopak przytaknął.
- Jestem zbyt nachalny. Wiem to, wybacz, że tak się narzucałem. I wiem, że mnie nie lubisz. - wzruszył rękami.
- Wkurzasz mnie. Trudno. - skrzywiłam się. - Narazie. - wstałam, nie mając ochoty rozczulać się nad nim, jaki to on biedny. Śmieszy mnie to.
- Nessie? - zatrzymał mnie, łapiąc moje ramię. - Absolutnie nic z tego nie będzie...? - przełknął ślinę.
- Nie ma szans. - zmierzyłam go żałosnym wzrokiem. Harry opuścił dłoń. - Będę już wracać do domu.- odparłam, otwierając drzwi.
- Nie poddam się. - przechylił głowę, pod pewnym kontem uśmiechając się słodko, boże co? Słodko?.. co ja gadam..
- Powodzenia. Przyda Ci się. - wyszłam z pokoju. Ze schodów zauważyłam, chłopców którzy szykowali się do wyjścia. W końcu.
- Idziemy? - zapytałam, biorąc swoją czarną ćwiekowaną kurtkę.
- No, już czas na nas. Jak z Harrym?
- Nijak. Powiem Ci jutro. - szepnęłam uśmiechnięta. - To my lecimy, narka. - uśmiechnęliśmy się na pożegnanie.
*
Następnego ranka, wstałam około dwunastej trzydzieści. Nie chciało mi się ubierać, więc postanowiłam zejść w samej podkoszulce w której spałam. Poszłam do toalety, załatwić poranne sprawy i zeszłam do salonu.
- Co tu robisz?! - krzyknęłam, zasłaniając się czarną bluzą Seana.
- Witaj Nessie... chłopaki wyszli, kazali mi na Ciebie poczekać. Mówiłem, że to nie będzie dobry pomysł.- odparł, podchodząc do mnie.
- Po co przyszedłeś? - zapytałam.
- Chciałem Cię zobaczyć. - uśmiechnął się.
- Weź, człowieku ty jesteś psychiczny. - krzyknęłam śmiejąc się.
- Błąd. Zakochany, nie psychiczny. - uśmiechnął się.
- Niech będzie. - uśmiechnęłam się. - Jestem zmuszona zrobić Ci coś do picia. Tylko czekaj sekundę, pójdę się ubrać.. - wyszłam z salonu, kierując się z powrotem do swojego pokoju. Po krótkim namyślę, ubrałam to. Związałam włosy, w luźnego koka. I z powrotem zeszłam na dół do Harry'ego. Nie zbyt cieszę, się z jego odwiedzin, no ale trudno. Muszę przestać ciągle, być dla niego tak wredna.
- Więc czego się napijesz? - zbiegłam ze schodów, podbiegając do elektrycznego czajnika.
- Możesz zrobić, mocniejszą kawę. - nastawiłam wodę, i usiadłam na przeciwko chłopaka.
- Oj, Harry , Harry. Powiedz może, co ode mnie oczekujesz. - uśmiechnęłam się. Chłopak zaśmiał się, poprawiając swoją szarą skarpetę.
- Wiem, że to nie możliwe, ale zapytać można, prawda? - zaśmiał się ponownie. - Wyjdziemy gdzieś wieczorem może?.. - Harry wyczekiwał mojej wypowiedzi.
- Nic z tego nie będzie. - oznajmiłam go.
- Ness, dlaczego...? - zapytał. Postawiłam na stolę, dwie kawy.
- Chcę być z Louisem. Kocham go. - wzięłam łyk kawy. Harry zacisnął zęby, jednym ruchem zwalił ze stołu gorąco kawę, wstał z krzesła, po czym kopnął je zawzięcie.
- Zniszczę go! - krzyknął, wybiegając z mieszkania. Nie miałam czasu, zastanowić się co teraz mu zrobi. Pierwszy raz widział go w takim stanie... to bez sensu, najmnijeszego sensu.
________________________________________________________________________________
gówno, nie rozdział ;_;
- Co ze mną nie tak? - uniósł głowę.
- Jasne, że nic... - poprawiłam grzywkę. - Po prostu, Louis jest cudowny... przepraszam Harry, no. Nic na to nie poradzę. - błąkałam się w zdaniach, serio nie wiedziałam co mu powiedzieć. Chłopak przytaknął.
- Jestem zbyt nachalny. Wiem to, wybacz, że tak się narzucałem. I wiem, że mnie nie lubisz. - wzruszył rękami.
- Wkurzasz mnie. Trudno. - skrzywiłam się. - Narazie. - wstałam, nie mając ochoty rozczulać się nad nim, jaki to on biedny. Śmieszy mnie to.
- Nessie? - zatrzymał mnie, łapiąc moje ramię. - Absolutnie nic z tego nie będzie...? - przełknął ślinę.
- Nie ma szans. - zmierzyłam go żałosnym wzrokiem. Harry opuścił dłoń. - Będę już wracać do domu.- odparłam, otwierając drzwi.
- Nie poddam się. - przechylił głowę, pod pewnym kontem uśmiechając się słodko, boże co? Słodko?.. co ja gadam..
- Powodzenia. Przyda Ci się. - wyszłam z pokoju. Ze schodów zauważyłam, chłopców którzy szykowali się do wyjścia. W końcu.
- Idziemy? - zapytałam, biorąc swoją czarną ćwiekowaną kurtkę.
- No, już czas na nas. Jak z Harrym?
- Nijak. Powiem Ci jutro. - szepnęłam uśmiechnięta. - To my lecimy, narka. - uśmiechnęliśmy się na pożegnanie.
*
Następnego ranka, wstałam około dwunastej trzydzieści. Nie chciało mi się ubierać, więc postanowiłam zejść w samej podkoszulce w której spałam. Poszłam do toalety, załatwić poranne sprawy i zeszłam do salonu.
- Co tu robisz?! - krzyknęłam, zasłaniając się czarną bluzą Seana.
- Witaj Nessie... chłopaki wyszli, kazali mi na Ciebie poczekać. Mówiłem, że to nie będzie dobry pomysł.- odparł, podchodząc do mnie.
- Po co przyszedłeś? - zapytałam.
- Chciałem Cię zobaczyć. - uśmiechnął się.
- Weź, człowieku ty jesteś psychiczny. - krzyknęłam śmiejąc się.
- Błąd. Zakochany, nie psychiczny. - uśmiechnął się.
- Niech będzie. - uśmiechnęłam się. - Jestem zmuszona zrobić Ci coś do picia. Tylko czekaj sekundę, pójdę się ubrać.. - wyszłam z salonu, kierując się z powrotem do swojego pokoju. Po krótkim namyślę, ubrałam to. Związałam włosy, w luźnego koka. I z powrotem zeszłam na dół do Harry'ego. Nie zbyt cieszę, się z jego odwiedzin, no ale trudno. Muszę przestać ciągle, być dla niego tak wredna.
- Więc czego się napijesz? - zbiegłam ze schodów, podbiegając do elektrycznego czajnika.
- Możesz zrobić, mocniejszą kawę. - nastawiłam wodę, i usiadłam na przeciwko chłopaka.
- Oj, Harry , Harry. Powiedz może, co ode mnie oczekujesz. - uśmiechnęłam się. Chłopak zaśmiał się, poprawiając swoją szarą skarpetę.
- Wiem, że to nie możliwe, ale zapytać można, prawda? - zaśmiał się ponownie. - Wyjdziemy gdzieś wieczorem może?.. - Harry wyczekiwał mojej wypowiedzi.
- Nic z tego nie będzie. - oznajmiłam go.
- Ness, dlaczego...? - zapytał. Postawiłam na stolę, dwie kawy.
- Chcę być z Louisem. Kocham go. - wzięłam łyk kawy. Harry zacisnął zęby, jednym ruchem zwalił ze stołu gorąco kawę, wstał z krzesła, po czym kopnął je zawzięcie.
- Zniszczę go! - krzyknął, wybiegając z mieszkania. Nie miałam czasu, zastanowić się co teraz mu zrobi. Pierwszy raz widział go w takim stanie... to bez sensu, najmnijeszego sensu.
________________________________________________________________________________
gówno, nie rozdział ;_;
Hej wam.x
Jest godzina 10:00, nie dawno wstałam z łóżka. Chciałam was poinformować, że kiedy się ogarnę, zjem śniadanie i posprzątam pokój, biorę się zapisanie następnej połowy rozdziału.:)! Pojawi się pewnie, jakoś o 12:00? lub troszkę szybciej.
Dziękuję, za 110 wejść na bloga, w ciągu dnia. Kocham was, i każdy komentarz, każde wyświetlenie jest dla mnie jak przytulenie!♥ Trzymajcie się kochane, do zobaczenia później. :))))
Dziękuję, za 110 wejść na bloga, w ciągu dnia. Kocham was, i każdy komentarz, każde wyświetlenie jest dla mnie jak przytulenie!♥ Trzymajcie się kochane, do zobaczenia później. :))))
środa, 1 maja 2013
wycieczka.:D!
Hej wam! Za chwilkę wyjeżdżam do Rulewa do parku linowego, więc cały dzień mnie nie będzie!:)x
Jednak kiedy wrócę, napiszę coś. Jeśli oczywiście nie będę zmęczona!
Mięłgo dnia!♥
Jednak kiedy wrócę, napiszę coś. Jeśli oczywiście nie będę zmęczona!
Mięłgo dnia!♥
wtorek, 30 kwietnia 2013
Chapter 3~
- "Harry mi się nie podoba". A siedzisz dwie godziny w tej łazience, dziewczyno wyłaaaaaaaź. - Sean walił w moje drzwi od co najmniej pięciu minut.
- Już wychodzę! Zamknij się! - krzyknęłam, i już po chwili znajdowałam się na zewnątrz. - Po pierwsze. Stroję się tylko dla tego, aby ten debil starał się jeszcze bardziej. Jesteś za stary, nie zrozumiesz tego. - zaśmiałam się, wchodząc do swojej sypialni. Tam dokończyłam makijaż, i wybrałam biżuterię. Całość wyglądała dokładnie tak. Było dobrze, nawet bardzo dobrze. Wiedziałam, że kiedy wejdę tak do Harry'ego, ten nie oderwie ode mnie wzroku. I tak miało być, podobało mi się, że Harry tak się o mnie stara. Ogólnie, idę tam tylko dlatego, że Lou tam będzie.
Zeszłam na dół do salonu, gdzie chłopcy byli już gotowi. Jedziemy autem, czy motocyklami.
- Ani tym, ani tym. - uśmiechnął się Olivier.
- Dlaczego?
- Przecież idziemy tam na piwo? jak będziesz chciała prowadzić, po pijaku?
- Ale z was tchórze.- zaśmiałam się. - Ja już raz tak zaryzykowałem! 200$ mandatu! - wtrącił się Sean, pakując rzeczy do plecaka. - Dobra, zmykamy! - zgasił światła i kominek, po czym wyszliśmy na dwór.
Byłam ciekawa dzisiejszego wieczoru, nie mogłam się doczekać, aż znów zobaczę Louiego. Naprawdę go lubię.
Szliśmy już przez jakieś piętnaście minut. Zatrzymaliśmy się na chwilę, abym zakupiła Latte, w Starbucks.
- Czy ten frajer, musi tak daleko mieszkać? - Obydwoje spojrzeli na mnie źli.
- Przestań go wyzywać. - Olivier zwrócił mi uwagę. - Zachowujesz się, przez jakiś czas nienormalnie. - parsknął.
- Tosz, dobra odpuść. - wzięłam łyk kawy, i z powrotem ruszyłam przed siebie.
*
- Jednak przyszłaś. To miło. - Harry uśmiechnął się delikatnie, otwierając drzwi. - Wejdźcie.- odparł.
Weszliśmy do środka, siedzieli tam znajomi Harry'ego, których znałam tylko z widzenia. Jeśli się nie mylę, byli u nas wczoraj. Po chwili, Louis wyszedł z sąsiedniego pokoju.
- Ooo, Louis! - uśmiechnęłam się, i podbiegłam do chłopaka. Złapał mnie w pasie, i ob kręcił, wokół własnej osi.
- Tak tęskniłaś?! - zaśmiał się, całując mnie delikatnie.
- I to bardzo! - kiedy zauważyłam się, w salonie jest całkowita cisza, spojrzałam za siebie. Wszystkie wzorki skierowane były na nas. Widziałam, jak Harry ze złością ściskał pięści.
- Tam są przekąski. - syknął przez zęby, wychodząc z salonu. Louis, uśmiechnął się, i usiadł na kanapę. Olivier podszedł do mnie, i kazał mi lecieć na górę, pogadać z Harrym. Z niewiadomych przyczyn zgodziłam się, weszłam na obkręcane schody. Na górze znajdowało się dużo pokoi, jednak na jednych drzwiach znajdował się napis "Pokój Hazzy". Zapukałam dwa razy.
- Jeśli to nie Nessie, nie masz po co wchodzić. - usłyszałam odpowiedź. Zaśmiałam się, i postanowiłam wejść.
- Więc, ja mogę wejść? - uśmiechnęłam się. - Mimo, że Cię nie lubię. - palnęłam. - Możesz mi powiedzieć,co się dzieję. Wysłucham Cię. - usiadłam na białym krześle. Harry leżał na dużym łóżku, i chyba... był zawstydzony. Westchnął głośno.
- Wyjdź. - poprosił.
- Harry, przestań mi możesz..
- Wyjdź. - podniósł wzrok. - Proszę wyjdź. - odparł ponownie. Zdziwiło mnie to, jednak spróbowałam to uszanować, i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół do salonu, tak powoli się rozkręcało. Mi jednak odebrało ochotę na zebranie. Skoro Harry'ego tak dołuje to, że spotykam się z Louisem to naprawdę chłopak ma ciężko. Usiadłam pomiędzy Seanem, a Olivierem.
- I co? - szepnął cicho Olivier.
- Kazał mi wyjść. - odparłam krótko.
- Na serio? - zdziwił się.
- No, tak! Przecież Ci mówię. - uśmiechnęłam się. - I ty się z tego cieszysz? - parsknął. - No, a co mam zrobić? Chciałam z nim porozmawiać, ale nie chciał. - zaśmiałam się.
*
Harry przez dłuższy czas nie wychodził z pokoju. Był moment, przez który naprawdę się obawiałam co z nim..
Po długim czasie, miałam zamiar do niego wyjść, z wymówką wyjścia do łazienki. Ruszyłam swoje cztery litery, i wstałam z kanapy. Weszłam z powrotem na górę. Zapukałam do pokoju chłopaka.
- Harry.. Mogę wejść.?
- Proszę, wejdź....
- Już wychodzę! Zamknij się! - krzyknęłam, i już po chwili znajdowałam się na zewnątrz. - Po pierwsze. Stroję się tylko dla tego, aby ten debil starał się jeszcze bardziej. Jesteś za stary, nie zrozumiesz tego. - zaśmiałam się, wchodząc do swojej sypialni. Tam dokończyłam makijaż, i wybrałam biżuterię. Całość wyglądała dokładnie tak. Było dobrze, nawet bardzo dobrze. Wiedziałam, że kiedy wejdę tak do Harry'ego, ten nie oderwie ode mnie wzroku. I tak miało być, podobało mi się, że Harry tak się o mnie stara. Ogólnie, idę tam tylko dlatego, że Lou tam będzie.
Zeszłam na dół do salonu, gdzie chłopcy byli już gotowi. Jedziemy autem, czy motocyklami.
- Ani tym, ani tym. - uśmiechnął się Olivier.
- Dlaczego?
- Przecież idziemy tam na piwo? jak będziesz chciała prowadzić, po pijaku?
- Ale z was tchórze.- zaśmiałam się. - Ja już raz tak zaryzykowałem! 200$ mandatu! - wtrącił się Sean, pakując rzeczy do plecaka. - Dobra, zmykamy! - zgasił światła i kominek, po czym wyszliśmy na dwór.
Byłam ciekawa dzisiejszego wieczoru, nie mogłam się doczekać, aż znów zobaczę Louiego. Naprawdę go lubię.
Szliśmy już przez jakieś piętnaście minut. Zatrzymaliśmy się na chwilę, abym zakupiła Latte, w Starbucks.
- Czy ten frajer, musi tak daleko mieszkać? - Obydwoje spojrzeli na mnie źli.
- Przestań go wyzywać. - Olivier zwrócił mi uwagę. - Zachowujesz się, przez jakiś czas nienormalnie. - parsknął.
- Tosz, dobra odpuść. - wzięłam łyk kawy, i z powrotem ruszyłam przed siebie.
*
- Jednak przyszłaś. To miło. - Harry uśmiechnął się delikatnie, otwierając drzwi. - Wejdźcie.- odparł.
Weszliśmy do środka, siedzieli tam znajomi Harry'ego, których znałam tylko z widzenia. Jeśli się nie mylę, byli u nas wczoraj. Po chwili, Louis wyszedł z sąsiedniego pokoju.
- Ooo, Louis! - uśmiechnęłam się, i podbiegłam do chłopaka. Złapał mnie w pasie, i ob kręcił, wokół własnej osi.
- Tak tęskniłaś?! - zaśmiał się, całując mnie delikatnie.
- I to bardzo! - kiedy zauważyłam się, w salonie jest całkowita cisza, spojrzałam za siebie. Wszystkie wzorki skierowane były na nas. Widziałam, jak Harry ze złością ściskał pięści.
- Tam są przekąski. - syknął przez zęby, wychodząc z salonu. Louis, uśmiechnął się, i usiadł na kanapę. Olivier podszedł do mnie, i kazał mi lecieć na górę, pogadać z Harrym. Z niewiadomych przyczyn zgodziłam się, weszłam na obkręcane schody. Na górze znajdowało się dużo pokoi, jednak na jednych drzwiach znajdował się napis "Pokój Hazzy". Zapukałam dwa razy.
- Jeśli to nie Nessie, nie masz po co wchodzić. - usłyszałam odpowiedź. Zaśmiałam się, i postanowiłam wejść.
- Więc, ja mogę wejść? - uśmiechnęłam się. - Mimo, że Cię nie lubię. - palnęłam. - Możesz mi powiedzieć,co się dzieję. Wysłucham Cię. - usiadłam na białym krześle. Harry leżał na dużym łóżku, i chyba... był zawstydzony. Westchnął głośno.
- Wyjdź. - poprosił.
- Harry, przestań mi możesz..
- Wyjdź. - podniósł wzrok. - Proszę wyjdź. - odparł ponownie. Zdziwiło mnie to, jednak spróbowałam to uszanować, i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół do salonu, tak powoli się rozkręcało. Mi jednak odebrało ochotę na zebranie. Skoro Harry'ego tak dołuje to, że spotykam się z Louisem to naprawdę chłopak ma ciężko. Usiadłam pomiędzy Seanem, a Olivierem.
- I co? - szepnął cicho Olivier.
- Kazał mi wyjść. - odparłam krótko.
- Na serio? - zdziwił się.
- No, tak! Przecież Ci mówię. - uśmiechnęłam się. - I ty się z tego cieszysz? - parsknął. - No, a co mam zrobić? Chciałam z nim porozmawiać, ale nie chciał. - zaśmiałam się.
*
Harry przez dłuższy czas nie wychodził z pokoju. Był moment, przez który naprawdę się obawiałam co z nim..
Po długim czasie, miałam zamiar do niego wyjść, z wymówką wyjścia do łazienki. Ruszyłam swoje cztery litery, i wstałam z kanapy. Weszłam z powrotem na górę. Zapukałam do pokoju chłopaka.
- Harry.. Mogę wejść.?
- Proszę, wejdź....
poniedziałek, 29 kwietnia 2013
HEEEEEEJO~
Właśnie nie dawno wstałam, do szkoły mam na 9:50, więc nie zdążę napisać rozdziału. Lekcję kończę dość późno bo o 15:30.__. Kiedy wrócę może coś napiszę, ale nie jestem pewna bo nie mam pomysłu na rozdział.:D Ale coś napiszę, kiedy wrócę. Byee:* ♥
Chapter 2~
Louis uśmiechnął się tylko wrednie do Oliviera, wziął swoją koszulkę z krzesła i ubrał ją pośpiesznie. Olivier nadal stał w drzwiach, obserwując Louisa. Chłopak nachylił się nade mną, i pocałował mnie krótko.
- Odwiedzę Cię nie co później. - odparł, uśmiechając się lekko. Wyminął Oliviera w drzwiach, i zszedł na dół. Okryłam się bardziej kołdrą, i oparłam się o ramę łóżko, wyczekując kazania brata.
- Słucham. - uśmiechnęłam się. - Co masz mi do powiedzenia? Może ty mi powiesz, z kim spędziłeś wieczór? Naprawdę, nie mogę się doczekać, aż wszystko mi opowiesz. - powiedziałam. Chłopak chwilę na mnie patrzył po czym, usiadł się koło mnie łóżku, i westchnął ciężko.
- Co ty w ogóle wyprawiasz? Harry jest na dole, został tu na noc. Idź do niego, on jest odpowiedni, nie tak jak Louis.
- Przepraszam Cię, ale ty chyba mi nie będziesz dyktował z kim mam się spotykać? - zaśmiałam się.
- Oczywiście, że nie. To twoja sprawa, ja Ci tylko doradzam. Tak czy siak, spotkasz się z Harrym, bo siedzi w salonie z Seanem. A tak a pro po, Seana. Nieźle go ochrzaniłem, za to, że nie powiedział mi co tu wyprawiasz. - skrzywił się. - Zejdź na dół na śniadanie.- ponaglił i wyszedł z pokoju. Nie mając więcej nad czym się zastanawiając, bo wiem, że mam u Oliviera przechlapane, ubrałam się w to i zeszłam na dół.
Rzeczywiście Harry siedział już w salonie z chłopakami, jedząc śniadanie. Niechętnie dosiadłam się do stołu, biorąc jednego sandwicha* na talerz.
- Hej Ness. Jak się spało? - zagadał Harry, uśmiechając się.
- Dobrze, nawet bardzo dobrze. - uśmiechnęłam się złośliwie do brata. - A ty? wyspałeś się?
- Tak, w sumie nawet nie pamiętam kiedy, zasnąłem. Byłem dość zalany. - zaśmiał się. Nie wiem, czy w ten sposób chciał mi zaimponować, ale mu nie wyszło. To żałosne.
- Masz jakieś plany na później? - zapytał Harry.
- Hm, chyba spotykam się z Louisem. A co?
- Nie nic, w porządku. - spuścił wzrok. - Pójdę już. Jest już dość późno, umówiłem się z chłopakami na piwo u mnie. Może wpadniecie? - zapytał chłopaków. - Też możesz wpaść, jeśli chcesz. - uśmiechnął się.
- Mówię Ci przecież, że wychodzę. Rany...- parsknęłam.
- Fakt, sorry. Ale może wy wpadniecie? - zwrócił się do chłopaków.
- Jasne, o której? - spytał Sean.
- Jakoś przed dwudziestą pierwszą, zapraszam. Ja lece, narka. - uścisnął rękę Olivier'owi, i Sean'owi. - Do zobaczenia Nessie. - uśmiechnął się na pożegnanie.
- Pa Harry. - rzuciłam. Chłopak po chwili wyszedł z mieszkania.
- Ty wredoto! po kim ty to masz? - spytał Sean.
- Nie wiem właśnie. - krzyknął Olivier.
- Dajcie spokój. Muszę dać mu jakoś do rozumu, że nie mam ochoty się z nim spotykać, gdziekolwiek.Ale on jest tak głupi, że nie rozumie chyba. - odparłam. - Chociaż, ma ładny uśmiech i oczy. Nic poza tym.
Popołudnie spędziliśmy siedząc przed telewizorem, wypożyczając prędzej film. Tym razem postawiliśmy na
"Spring Breakers". Był nawet dość interesujący, dopóki oglądania nie przerwał nam telefon Seana.
- To Harry. - zaśmiał się. Po chwili odebrał. - Słucham Cię, Hazz. [...] Okej, zapytam się jeszcze raz. [...] No, mhmh dobra kupimy. [...] No, narazie. - rozłączył się.
- Co chciał? - wzięłam kawałek ciastka karmelowego.
- Chciał się zapytać, czy może jednak wpadniesz. - uśmiechnął się. - Rany, on serio Cię lubi. - odparł.
- Fajnie, cieszę się.
- serio? - zapytał.
- Nie! głupi jesteś. Ja go nawet nie traktuje jak kolegi. Niech odpuści, bo niczego nie uzyska. - odpowiedziałam.
- Ale nie znasz go. Wpadnij, może się dogadacie. - wtrącił się Olivier.
- Zobaczę może wpadnę, bo mam ochotę na piwo. Nic więcej.
- Ty alkoholiczko. - zaśmiał się Sean.
- Mam to po Olivierze. - parsknęłam.
- Ty nawet urody po mnie nie odziedziczyłaś. - zaśmiał się donoście, ponownie odpalając film.
__________________________________________________________________________________
Wybaczcie za krótki rozdział.:)x Chyba nie jest taki zły.:)x Skomentujcie. ♥
- Odwiedzę Cię nie co później. - odparł, uśmiechając się lekko. Wyminął Oliviera w drzwiach, i zszedł na dół. Okryłam się bardziej kołdrą, i oparłam się o ramę łóżko, wyczekując kazania brata.
- Słucham. - uśmiechnęłam się. - Co masz mi do powiedzenia? Może ty mi powiesz, z kim spędziłeś wieczór? Naprawdę, nie mogę się doczekać, aż wszystko mi opowiesz. - powiedziałam. Chłopak chwilę na mnie patrzył po czym, usiadł się koło mnie łóżku, i westchnął ciężko.
- Co ty w ogóle wyprawiasz? Harry jest na dole, został tu na noc. Idź do niego, on jest odpowiedni, nie tak jak Louis.
- Przepraszam Cię, ale ty chyba mi nie będziesz dyktował z kim mam się spotykać? - zaśmiałam się.
- Oczywiście, że nie. To twoja sprawa, ja Ci tylko doradzam. Tak czy siak, spotkasz się z Harrym, bo siedzi w salonie z Seanem. A tak a pro po, Seana. Nieźle go ochrzaniłem, za to, że nie powiedział mi co tu wyprawiasz. - skrzywił się. - Zejdź na dół na śniadanie.- ponaglił i wyszedł z pokoju. Nie mając więcej nad czym się zastanawiając, bo wiem, że mam u Oliviera przechlapane, ubrałam się w to i zeszłam na dół.
Rzeczywiście Harry siedział już w salonie z chłopakami, jedząc śniadanie. Niechętnie dosiadłam się do stołu, biorąc jednego sandwicha* na talerz.
- Hej Ness. Jak się spało? - zagadał Harry, uśmiechając się.
- Dobrze, nawet bardzo dobrze. - uśmiechnęłam się złośliwie do brata. - A ty? wyspałeś się?
- Tak, w sumie nawet nie pamiętam kiedy, zasnąłem. Byłem dość zalany. - zaśmiał się. Nie wiem, czy w ten sposób chciał mi zaimponować, ale mu nie wyszło. To żałosne.
- Masz jakieś plany na później? - zapytał Harry.
- Hm, chyba spotykam się z Louisem. A co?
- Nie nic, w porządku. - spuścił wzrok. - Pójdę już. Jest już dość późno, umówiłem się z chłopakami na piwo u mnie. Może wpadniecie? - zapytał chłopaków. - Też możesz wpaść, jeśli chcesz. - uśmiechnął się.
- Mówię Ci przecież, że wychodzę. Rany...- parsknęłam.
- Fakt, sorry. Ale może wy wpadniecie? - zwrócił się do chłopaków.
- Jasne, o której? - spytał Sean.
- Jakoś przed dwudziestą pierwszą, zapraszam. Ja lece, narka. - uścisnął rękę Olivier'owi, i Sean'owi. - Do zobaczenia Nessie. - uśmiechnął się na pożegnanie.
- Pa Harry. - rzuciłam. Chłopak po chwili wyszedł z mieszkania.
- Ty wredoto! po kim ty to masz? - spytał Sean.
- Nie wiem właśnie. - krzyknął Olivier.
- Dajcie spokój. Muszę dać mu jakoś do rozumu, że nie mam ochoty się z nim spotykać, gdziekolwiek.Ale on jest tak głupi, że nie rozumie chyba. - odparłam. - Chociaż, ma ładny uśmiech i oczy. Nic poza tym.
Popołudnie spędziliśmy siedząc przed telewizorem, wypożyczając prędzej film. Tym razem postawiliśmy na
"Spring Breakers". Był nawet dość interesujący, dopóki oglądania nie przerwał nam telefon Seana.
- To Harry. - zaśmiał się. Po chwili odebrał. - Słucham Cię, Hazz. [...] Okej, zapytam się jeszcze raz. [...] No, mhmh dobra kupimy. [...] No, narazie. - rozłączył się.
- Co chciał? - wzięłam kawałek ciastka karmelowego.
- Chciał się zapytać, czy może jednak wpadniesz. - uśmiechnął się. - Rany, on serio Cię lubi. - odparł.
- Fajnie, cieszę się.
- serio? - zapytał.
- Nie! głupi jesteś. Ja go nawet nie traktuje jak kolegi. Niech odpuści, bo niczego nie uzyska. - odpowiedziałam.
- Ale nie znasz go. Wpadnij, może się dogadacie. - wtrącił się Olivier.
- Zobaczę może wpadnę, bo mam ochotę na piwo. Nic więcej.
- Ty alkoholiczko. - zaśmiał się Sean.
- Mam to po Olivierze. - parsknęłam.
- Ty nawet urody po mnie nie odziedziczyłaś. - zaśmiał się donoście, ponownie odpalając film.
__________________________________________________________________________________
Wybaczcie za krótki rozdział.:)x Chyba nie jest taki zły.:)x Skomentujcie. ♥
niedziela, 28 kwietnia 2013
Rozdział 1~
One Direction nie istnieje w tym opowiadaniu.x
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Nawet sobie nie myśl. Jestem zmęczona, i nie mam ochoty robić czegokolwiek. Więc, żadnej imprezy! - powiedziałam stanowczo chłopakom, którym brakowało, jak oni to mówią " Przestrzeni, ze mną ".
- Ness, proszę Cię! Najdłużej do 02:00! Nie będzie tak jak ostatnio. - ściszył głos.
- Ostatnio, też tak mówiłeś. Nie chłopaki, koniec rozmowy. - Szłam w stronę schodów, kierując się do pokoju.
- Z Tobą nie da się dogadać. Jesteś zapatrzona tylko w siebie, mała lamusko. - krzyknął Sean. - odwracając głowę, w moim kierunku.
- Uważaj bo za chwilę, możesz wylądować pod mostem, kochanie. - Sean zaśmiał się.
Weszłam do swojego beżowego pokoju, weszłam na balkon. Z kieszeni moich jeansowych szortów, wyjęłam czarne malboro, po czym odpaliłam jednego. Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, moimi drzwiami oczywiście. To Olivier wszedł na balkon stojąc obok mnie. Wyrwał papierosa z moich ust, i wyrzucił go przez balkon.
- Rodzice, nie byliby dumni z tego, że palisz. - odparł, z tym podłym uśmieszkiem na ustach.
- Odpieprz się ode mnie. Widzę, że teraz zdanie Sean'a, jest ważniejsze od mojego samopoczucia. Miło, że nie jestem dla Ciebie ważna, naprawdę. - parsknęłam z zadumą, że udało mi się ułożyć takie zdanie, które wpędziło go w zakłopotanie i niewielki smutek.
- Posłuchaj mnie idiotko. Jesteś najważniejsza, i kocham Cię najbardziej na świecie. - objął mnie, i pocałował w głowę.- Ale ja, i Sean jesteśmy starsi. - Tak, rok to naprawdę dużo. - wtrąciłam się, w jego wypowiedź. - Nieważne, no ale jesteśmy starsi tak czy siak. Chcemy się trochę pobawić. Dom mamy wielki, więc jeśli będziemy się bawić w ogrodzie, lub na dole w salonie, nie będziesz słyszała muzyki tak bardzo. - namawiał.
- Ale Olivier, tu nie chodzi o muzykę, czy o jakiekolwiek hałasy. Chodzi o to, że ty i Sean, jesteście cholernie nieodpowiedzialni.
- Nie wmawiaj sobie, proszę.. - skrzywił się.
- A co było ostatni? Twój kumpel, wyskoczył przez okno czy ja? Twoja koleżaneczka, ukradła mi sukienkę? To ten porąbany przyjaciel Harry , wkurzał mnie bo na siłę próbował się ze mną zaprzyjaźnić. On, nie rozumie, że nie jest w moim typie? Jeśli już chcesz wyprawić imprezę, rób co chcesz. Ja chcę mieć tylko pełną lodówkę rano, i chcę się obejść bez szkód. A spróbuj się , tylko nawalić tak, że nie będziesz wiedział gdzie jesteś. - pogroziłam palcem.
- Jesteś cudna! Kocham Cię! - uśmiechnął się, i wybiegł z pokoju. Już, po dwudziestu minutach widziałam, jak razem z Sean'em, wyjeżdżał na zakupy. To będzie ciężki wieczór...
Przebrałam się w ciuchy które były na poziomie, znajomych chłopaków - KLIK. Powinno być dobrze, było mi w tym wygodnie, chociaż na ogół tak się nie ubieram. Kiedy zeszłam na dół, już w pełni gotowa, zobaczyłam Sean'a i Oliviera, którzy podekscytowani wyjmowali z papierowych torebek, pełno chipsów, cukierków, orzeszków, czekolad... 6 zgrzewek piwa.
- Sądzisz, że tyle starczy? Może pójdę dokupić? - zapytał Sean.
- Starczy... z pewnością. - zaśmiał się, wyjmując z lodówki butelkę wody.
- A może, przebierzesz się już na wieczór? - zaproponował nasz współlokator. - Zatrzymałam butelkę, przy ustach.
- Ale, ja już się przebrałam? - skrzywiłam się.
- Oszalałaś?! - zaśmiał się. - Jeśli wyjdziesz tak ubrana, reszta pomyśli, że nie skończyłaś nawet osiemnastu lat. - odparł.
- Skończyłam trzy tygodnie temu.
- Mi to mówisz? Jeśli nie chcesz być wyśmiana, przebież się. Błagam. - zaśmiał się.
- Okey! - nie zbyt chętnie, wróciłam się na górę i zaczęłam " buszować " w szafie. Sean chcę, żebym była bardziej ostra? Proszę bardzo! Po jakichś piętnastu minutach, byłam gotowa w pełnym makijażu tym razem postawiłam na to KLIK. Uśmiechnięta zeszłam na dół, teraz na pewno będzie okej. Sean uwielbia kiedy, dziewczyna jest tak ubrana.
- Może tak być? - zapytałam.
- Whoa! wyglądasz zarąbiście! - uśmiechnął się do mnie.
- Tak, wiem. - odparłam, siadając na kanapie. Sean, przez calutkie dziesięć minut, wpatrywał się we mnie.
Aż Olivier zwrócił mu uwagę. To było zabawne, nawet bardzo.
Kiedy wybiła godzina dwudziesta pierwsza, znajomi chłopaków parkowali już swoje auta, przeważnie były to duże wany, bo ich znajomi zapraszali również swoich kumpli.
-Co mam robić? - zapytałam.
- Siedź, i czekaj aż jakiś przystojny chłopak się do Ciebie przysiądzie, i zaczniecie się całować. - Olivier uśmiechnął się uroczo.
- Nie próbuj nawet kogoś do mnie wysyłać. Szczególnie Harry'ego, i jego kumpli z drużyny bejsbolowej. Pewnie przyjdą w tych swoich , super ekstra, zarąbistych bluzach bejsbolowych. Gr, nie dobrze mi się robi.
Chłopak chciał coś powiedzieć, kiedy usłyszeliśmy dzwonienie do mieszkania. Po chwili cała hołota znajdowała się w moim domu.
Impreza nie była zła, umiałam się sobą zająć. Ogólnie rzecz biorąc, cały czas tańczyłam z chłopakiem o imieniu Louis, okazał się bardzo sympatycznym chłopakiem. Jest kolegą Harry'ego. A tak, powracając do niego, gapi się na mnie przez całą imprezę, jakby kontrolował z kim tańczę , i czy czasem nikt nie próbuję się do mnie dobierać. Louis przeprosił mnie, mówiąc, że musi pójść do toalety, i zaraz wróci. Uśmiechnęłam się, i usiadłam na kanapie, aby odpocząć i dokończyć piwo. Po chwili, Harry dosiadł się do mnie.
- Witaj Ness. Jak się bawisz? - zapytał, pijąc swoje piwo.
- Cześć, świetnie a ty? - zapytałam olewająco.
- Też się dobrze bawię. - uśmiechnął się. - Czemu masz niebieskie włosy?
- Bo tak mi się podoba. Sorry, idę Louis wrócił. Cześć. - wstałam z kanapy, zostawiając lokowatego chłopaka całkiem samego.
*
Louis wepchnął nas, do mojego pokoju, cały czas nie puszczając z objęć, i nie odrywając ode mnie swoich ust. Szybkim ruchem, zdjął z siebie swoją grubą bluzę, popychając mnie na moje łóżko. Wskoczył na nie, nachylając się nade mną, zabrał pasmo włosów z moich oczu. Zdjął moją czapkę i rzucił ją w kąt, zaraz próbując rozpiąć zamek z mojego topika. Uśmiechnęłam się krótko.
Jednak uśmiech po chwili zszedł mi z ust, kiedy w drzwiach ujrzałam Sean'a. Zamarłam kiedy go zobaczyłam, jednak dziwnym zbiegiem okoliczności tylko się uśmiechnął i wyszedł z pokoju.
*
- Ness wstawaj...- Olivier od rana, walił w moje drzwi. Otworzyłam oczy, poranne słońce wpadało do mojego ciemnego pokoju.
- Louis, co tu robisz..? aaa, już pamiętam. - zaśmiałam się, sama do siebie ponownie kładąc głowę koło chłopaka. Dobrze wiedziałam, że brat mnie za to zabiję [...] Jakby sam nie robił tego na wczorajszej imprezie. Po chwili wparował do mojego pokoju, z otwartą buzią. Louis delikatnie otworzył zaspane oczy, przytulił mnie do siebie jeszcze bardziej. Chyba nawet nie zauważył Oliviera.
- Wypad stąd. - powiedział ostro mój brat.
- Tosz stary, weź przestań..
- Wypad powiedziałem! I to lepiej szybko! A z Tobą.. - wskazał na mnie. - Ty masz przechlapane!
__________________________________________________________________________________
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Nawet sobie nie myśl. Jestem zmęczona, i nie mam ochoty robić czegokolwiek. Więc, żadnej imprezy! - powiedziałam stanowczo chłopakom, którym brakowało, jak oni to mówią " Przestrzeni, ze mną ".
- Ness, proszę Cię! Najdłużej do 02:00! Nie będzie tak jak ostatnio. - ściszył głos.
- Ostatnio, też tak mówiłeś. Nie chłopaki, koniec rozmowy. - Szłam w stronę schodów, kierując się do pokoju.
- Z Tobą nie da się dogadać. Jesteś zapatrzona tylko w siebie, mała lamusko. - krzyknął Sean. - odwracając głowę, w moim kierunku.
- Uważaj bo za chwilę, możesz wylądować pod mostem, kochanie. - Sean zaśmiał się.
Weszłam do swojego beżowego pokoju, weszłam na balkon. Z kieszeni moich jeansowych szortów, wyjęłam czarne malboro, po czym odpaliłam jednego. Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, moimi drzwiami oczywiście. To Olivier wszedł na balkon stojąc obok mnie. Wyrwał papierosa z moich ust, i wyrzucił go przez balkon.
- Rodzice, nie byliby dumni z tego, że palisz. - odparł, z tym podłym uśmieszkiem na ustach.
- Odpieprz się ode mnie. Widzę, że teraz zdanie Sean'a, jest ważniejsze od mojego samopoczucia. Miło, że nie jestem dla Ciebie ważna, naprawdę. - parsknęłam z zadumą, że udało mi się ułożyć takie zdanie, które wpędziło go w zakłopotanie i niewielki smutek.
- Posłuchaj mnie idiotko. Jesteś najważniejsza, i kocham Cię najbardziej na świecie. - objął mnie, i pocałował w głowę.- Ale ja, i Sean jesteśmy starsi. - Tak, rok to naprawdę dużo. - wtrąciłam się, w jego wypowiedź. - Nieważne, no ale jesteśmy starsi tak czy siak. Chcemy się trochę pobawić. Dom mamy wielki, więc jeśli będziemy się bawić w ogrodzie, lub na dole w salonie, nie będziesz słyszała muzyki tak bardzo. - namawiał.
- Ale Olivier, tu nie chodzi o muzykę, czy o jakiekolwiek hałasy. Chodzi o to, że ty i Sean, jesteście cholernie nieodpowiedzialni.
- Nie wmawiaj sobie, proszę.. - skrzywił się.
- A co było ostatni? Twój kumpel, wyskoczył przez okno czy ja? Twoja koleżaneczka, ukradła mi sukienkę? To ten porąbany przyjaciel Harry , wkurzał mnie bo na siłę próbował się ze mną zaprzyjaźnić. On, nie rozumie, że nie jest w moim typie? Jeśli już chcesz wyprawić imprezę, rób co chcesz. Ja chcę mieć tylko pełną lodówkę rano, i chcę się obejść bez szkód. A spróbuj się , tylko nawalić tak, że nie będziesz wiedział gdzie jesteś. - pogroziłam palcem.
- Jesteś cudna! Kocham Cię! - uśmiechnął się, i wybiegł z pokoju. Już, po dwudziestu minutach widziałam, jak razem z Sean'em, wyjeżdżał na zakupy. To będzie ciężki wieczór...
Przebrałam się w ciuchy które były na poziomie, znajomych chłopaków - KLIK. Powinno być dobrze, było mi w tym wygodnie, chociaż na ogół tak się nie ubieram. Kiedy zeszłam na dół, już w pełni gotowa, zobaczyłam Sean'a i Oliviera, którzy podekscytowani wyjmowali z papierowych torebek, pełno chipsów, cukierków, orzeszków, czekolad... 6 zgrzewek piwa.
- Sądzisz, że tyle starczy? Może pójdę dokupić? - zapytał Sean.
- Starczy... z pewnością. - zaśmiał się, wyjmując z lodówki butelkę wody.
- A może, przebierzesz się już na wieczór? - zaproponował nasz współlokator. - Zatrzymałam butelkę, przy ustach.
- Ale, ja już się przebrałam? - skrzywiłam się.
- Oszalałaś?! - zaśmiał się. - Jeśli wyjdziesz tak ubrana, reszta pomyśli, że nie skończyłaś nawet osiemnastu lat. - odparł.
- Skończyłam trzy tygodnie temu.
- Mi to mówisz? Jeśli nie chcesz być wyśmiana, przebież się. Błagam. - zaśmiał się.
- Okey! - nie zbyt chętnie, wróciłam się na górę i zaczęłam " buszować " w szafie. Sean chcę, żebym była bardziej ostra? Proszę bardzo! Po jakichś piętnastu minutach, byłam gotowa w pełnym makijażu tym razem postawiłam na to KLIK. Uśmiechnięta zeszłam na dół, teraz na pewno będzie okej. Sean uwielbia kiedy, dziewczyna jest tak ubrana.
- Może tak być? - zapytałam.
- Whoa! wyglądasz zarąbiście! - uśmiechnął się do mnie.
- Tak, wiem. - odparłam, siadając na kanapie. Sean, przez calutkie dziesięć minut, wpatrywał się we mnie.
Aż Olivier zwrócił mu uwagę. To było zabawne, nawet bardzo.
Kiedy wybiła godzina dwudziesta pierwsza, znajomi chłopaków parkowali już swoje auta, przeważnie były to duże wany, bo ich znajomi zapraszali również swoich kumpli.
-Co mam robić? - zapytałam.
- Siedź, i czekaj aż jakiś przystojny chłopak się do Ciebie przysiądzie, i zaczniecie się całować. - Olivier uśmiechnął się uroczo.
- Nie próbuj nawet kogoś do mnie wysyłać. Szczególnie Harry'ego, i jego kumpli z drużyny bejsbolowej. Pewnie przyjdą w tych swoich , super ekstra, zarąbistych bluzach bejsbolowych. Gr, nie dobrze mi się robi.
Chłopak chciał coś powiedzieć, kiedy usłyszeliśmy dzwonienie do mieszkania. Po chwili cała hołota znajdowała się w moim domu.
Impreza nie była zła, umiałam się sobą zająć. Ogólnie rzecz biorąc, cały czas tańczyłam z chłopakiem o imieniu Louis, okazał się bardzo sympatycznym chłopakiem. Jest kolegą Harry'ego. A tak, powracając do niego, gapi się na mnie przez całą imprezę, jakby kontrolował z kim tańczę , i czy czasem nikt nie próbuję się do mnie dobierać. Louis przeprosił mnie, mówiąc, że musi pójść do toalety, i zaraz wróci. Uśmiechnęłam się, i usiadłam na kanapie, aby odpocząć i dokończyć piwo. Po chwili, Harry dosiadł się do mnie.
- Witaj Ness. Jak się bawisz? - zapytał, pijąc swoje piwo.
- Cześć, świetnie a ty? - zapytałam olewająco.
- Też się dobrze bawię. - uśmiechnął się. - Czemu masz niebieskie włosy?
- Bo tak mi się podoba. Sorry, idę Louis wrócił. Cześć. - wstałam z kanapy, zostawiając lokowatego chłopaka całkiem samego.
*
Louis wepchnął nas, do mojego pokoju, cały czas nie puszczając z objęć, i nie odrywając ode mnie swoich ust. Szybkim ruchem, zdjął z siebie swoją grubą bluzę, popychając mnie na moje łóżko. Wskoczył na nie, nachylając się nade mną, zabrał pasmo włosów z moich oczu. Zdjął moją czapkę i rzucił ją w kąt, zaraz próbując rozpiąć zamek z mojego topika. Uśmiechnęłam się krótko.
Jednak uśmiech po chwili zszedł mi z ust, kiedy w drzwiach ujrzałam Sean'a. Zamarłam kiedy go zobaczyłam, jednak dziwnym zbiegiem okoliczności tylko się uśmiechnął i wyszedł z pokoju.
*
- Ness wstawaj...- Olivier od rana, walił w moje drzwi. Otworzyłam oczy, poranne słońce wpadało do mojego ciemnego pokoju.
- Louis, co tu robisz..? aaa, już pamiętam. - zaśmiałam się, sama do siebie ponownie kładąc głowę koło chłopaka. Dobrze wiedziałam, że brat mnie za to zabiję [...] Jakby sam nie robił tego na wczorajszej imprezie. Po chwili wparował do mojego pokoju, z otwartą buzią. Louis delikatnie otworzył zaspane oczy, przytulił mnie do siebie jeszcze bardziej. Chyba nawet nie zauważył Oliviera.
- Wypad stąd. - powiedział ostro mój brat.
- Tosz stary, weź przestań..
- Wypad powiedziałem! I to lepiej szybko! A z Tobą.. - wskazał na mnie. - Ty masz przechlapane!
__________________________________________________________________________________
YAAAY! mamy pierwszy rozdział , nowiutkiego opowiadania które mam nadzieję, spodoba wam się tak jak poprzednie!♥
Skomentuj i wyraź swoją opinie.♥♥
Bochaterowie opowiadania.
Nessie McCras ( 18lat)
Dziewczyna młoda, zabawna, wiecznie uśmiechnięta.
Jest zżyta ze swoim starszym o rok bratem.
Mieszka sama z Olivierem, im rodzice nie żyją.
Oliver McCras (19lat)
Urodzony flirciarz, dowcipny, przystojny.
Na siłę, próbuję znaleźć swojej siostrze chłopaka.
Razem z Olivierem i Nessie, mieszka u nich w domu.
Harry Styles (19lat)
Przyjaciel Oliviera, w skrycie zakochany w Nessie. Jednak dziewczyna, nie zwraca na niego najmniejszej uwagi. Przyjaciel Harry'ego.
Niall Horan (20 lat)
Przyjaciel Harry'ego.
Zayn Malik( 21lat)
Przyjciel Harry'ego,
Liam Payne( 22lat)
Przyjaciel Harry'ego.
Subskrybuj:
Posty (Atom)