- Proszę. - wyciągnąłem dłoń w jego kierunku, ale Harry mnie odepchnął. Czułem się strasznie, nie wybaczę sobie tego, co powiedziałem w trakcie wywiadu. Obraziłem i zraniłem Harry'ego, nie przyznając się do związku z nim. O czym ja wtedy myślałem? przecież sam, dokładnie wiem, że on jest ważniejszy. Nie zdaję sobie sprawy z tego co narobiłem.
Drugi raz, spowodowałem, że chłopak płakał. Chował wszystkie swoje rzeczy do walizki, nie zwracając na mnie uwagi.
- Porozmawiaj ze mną. - poprosiłem, ocierając oczy. Harry przestał przez chwilę pakować ciuchy. Spojrzał na mnie zapłakany, nie mając siły już całkowicie na nic. Był wyczerpany, poprzednim dniem.
- Powiesz, mi to co wczoraj. - odparł. - Niall.. jeśli kariera jest ważniejsza, zrozumiem to. Tylko po prostu mnie nie okłamuj, nienawidzę tego. Jesteś młody, masz czas na miłość zrób karierę. - powiedział spokojnie.
- Harry, ja zerwę kontrakt ale proszę, nie odchodź. Nie dam rady. - odparłem, płacząc.
- Dasz. - uśmiechnął się, zapinając walizkę. - Chcę to skończyć. Nie ma już na to siły, a ty i tak się mną nie interesujesz. Wychodzi na jedno. - ominął mnie i zszedł na dół, do salonu. Zbiegłem na dół, nie wiedząc jak się zachować. Harry otwierał drzwi by wyjść.
- Kocham Cię. - wyszeptałem, w jego kierunku. Chłopak odwrócił się, rzucił walizkę i podszedł do mnie.
Złapał mnie w biodrach i, mocno mnie pocałował kreśląc językiem po mojej dolnej wardze. Zarzuciłem ręce na jego szyję, przechylając głowę na bok, Harry złączył nasze biodra. Właśnie wtedy, kiedy czułem największą potrzebę, bycia z nim on musiał odejść.
- Pa, Niall. - musnął moje usta ostatni raz, po czym wyszedł z mojego mieszkania.
- Rozstali się? - zapytałem.
- Tak, Niall Horan przyznał przed mediami, że nie jestem z Harrym. Chłopak się wkurzył, zerwali ze sobą. - odparł, mój przyjaciel.
- Świetnie, odwiedzę dziś Harryego. Dziękuję Mike. - odesłałem go, sącząc ponownie swojego drinka.
- Poproszę czarne Malboro. - powiedziałem do kasjerki, trzymając zgrzewkę piwa. Zapowiadał się samotny wieczór. Zapłaciłem jej, i spakowałem papierosy to plecaka. Szedłem ulicą Londynu, całkiem sam. Nie chciałem być z Niallem, jeśli miałby odwalać takie coś.
Wróciłem do domu, zakluczyłem drzwi rzucając obok nich swój plecak i walizkę. Wleciałem do kuchni, puszczając ciepłą wodę do wanny. Ustałem przed lustrem, patrząc na swoje odbicie. Jak sobie bez niego poradzę? nie chcę się z nim rozstawać.. popełniłem błąd.
- Niall. - zapłakałem. - Jak mogłem.. - zakryłem twarz dłońmi. Poczułem potworną złość na siebie, chciałem wyładować na czymś agresję. Powtórnie wyładowałem ją, na siebie. Szczególnie na nadgarstku.
Przysiadłem na wannie, wziąłem jedna żyletkę chcąc zapomnieć o całej sprawie. Zadałem pierwszy ból.
- Uh.. - westchnąłem głośno, widząc lecącą krew. Jednak czułem, jak wszystkie złe chwilę oraz złośliwe słowa, który nie chciałem powiedzieć odparowały. Poczułem się lepiej, szkoda, że to tak bardzo bolało. Jednak, przyjemnie bolało i, chcę w i ę c e j.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wybaczcie, że taki denny i krótki, ale nie jestem w humorze. Spaprzyłam sprawę z chłopakiem, którego lubię, więc tak.. ;c jadę dziś do przyjaciółki na noc, nie będzie potem rozdziału.:) Trzymajcie się.♥
sobota, 29 czerwca 2013
czwartek, 27 czerwca 2013
Wonderwall-12.
Robiło się coraz chłodniej, a więc wsiedliśmy do auta biorąc z bagażnika, szorstki koc. Szybkim ruchem, otworzyłem dach auta. Wziąłem koc, po czym usiadłem się obok Nialla, owijając nas nim.
Blondyn oparł głowę, o moje ramię, całując delikatnie moją szyję. Splotłem dokładnie nasze dłonie.
Z Niallem jest mi tak dobrze, zastanawiam się czy to t e n chłopak i, wszystkie wskazówki i plusy, idą w dobrą stronę, sądzę, że Niall to t e n.
- I won't let you go, now you know I've been crazy for you all this time I've kept it close, always hoping
With a heart on fire, a heart on fir. - Niall nucił jakąś piosenkę, którą kierował do mnie, uśmiech pojawił się na mojej twarzy, był taki kochany.
- Śpiewałem tę piosenkę, z myślą o Tobie, Harry. Byłeś tam ze mną, wspierałeś mnie. - wyszeptał do mojego ucha, przygryzając jego płatek. Zaśmiałem się cicho.
- I tak sława, uderzy Ci do głowy zobaczysz. - powiedziałem ostro.
- Nie mów tak, to nie jest miłe, Hazz.
Kilka miesięcy później.
Niall nie grywał już w tych małych durnych klubach, miał już raczej koncerty solowe, na które nastolatki zabijały się o bilet. Był szczęśliwy, to najważniejsze, ale tak jak mówiłem kiedyś- zapomina o mnie.
Siedziałem na kanapie, przyglądając się Niallowi który właśnie przygotowywał się do wywiadu. Miałem iść z nim, ale kompletnie nie mam na to ochoty. Ciągle tylko, praca, praca. Nawet śpimy osobno... on twierdzi, że musi się porządnie wyspać, po czym mnie przeprasza, mówiąc, że zachowuje się jak zalana gwiazdunia. Wtedy wszystko wraca do normy. W ogólności zamieszkaliśmy u Nialla, miał większe mieszkanie mi tez było tam wygodniej.
- Harry? - zawołał mnie.
- Co?
- Którą koszulkę? - zapytał, pokazując mi obie.
- Nie wiem. - odpowiedziałem szorstko.
- O co Ci z n ó w chodzi, co? - zapytał, rzucając obie koszulki na krzesło. Usiadł się koło mnie.
- Olewasz mnie, Niall. Ciągle to robisz, kariera jest numer jeden, potem jestem ja. Nie powinno być na odwrót? - zapytałem, odsuwając się od niego.
- Powinno. - spuścił głowę. - Harry, chcę Ci dać wszystko, czego zapragniesz. Samochód, ciuchy, perfumy. Chcę Cię utrzymać. I nie mów, że nie jesteś ważny, bo jesteś najważniejszy tak się składa. - pocałował moje ucho. - Tęsknie za Tobą. - odparłem, łapiąc jego dłoń.
- Przepraszam. - pocałował mnie długo. - Idziemy? Jerry, już przyjechał. - powiedział zwyczajnie. - Usiądziesz, w pierwszym rzędzie, zarezerwowałem Ci miejsce obok, zadziornych dziennikarzy. - złapał moją rękę, idąc w stronę ogrodu.
Ochroniarze już stali, otworzyli nam drzwi po czym wsiedliśmy do środka.
- Okej? - uśmiechnął się Niall, przytulając mnie.
- Tak, już jest okej. - pocałowałem go krótko. Po niedługim czasie dojechaliśmy do wielkiej sali konferencyjnej. Zająłem swoje miejsce, czekając na odpowiednią godzinę. Chłopak też już usiadł, przy stole, gdzie obok niego był Andy- menager, oraz dwóch ochroniarzy. Po piętnastu minutach, wpuścili fanów.
Usiadły na swoje miejsca, z wielkimi transparentami, z napisami " I ♥ Niall! " uśmiechnąłem się, na ten widok. Mój chłopak na fanki, haha! Dotychczas jak byłem jego fanem.
Zaczęło się. Z przodu, tuż koło mnie siedzieli, dziennikarze i telewizja. Z tyłu jak już mówiłem, fani Nialla.
Blondyn pozwolił na pierwsze pytanie.
- Proszę. - udzielił wypowiedzi dziennikarzowi. Ten wstał i, włączył dyktafon.
- Kim, tak naprawdę jest Niall Horan? Kiedy nie pracuję, w dużej korporacji muzycznej? - zapytał.
- Normalnym chłopakiem, tak jak każdy. Spędzam czas z przyjaciółmi, w każdy sobotni wieczór spędzam, czas z kolegami oglądając mecz. Rutyna. - uśmiechnął się. Nie wspomniał o mnie, dlaczego tego nie zrobił?
Dziennikarz usiadł, po czym wstał kolejny. Niall udzielił głosu.
- Niall, na pewno jak widzisz, masz masę fanek! - uśmiechnął się, na co tamte zapiszczały. Blondyn zaśmiał się głośno. - Zapewne, każda chce wiedzieć.. czy masz kogoś? - zapytał. Poczułem uścisk w brzuchu, a na mojej twarzy zagościł uśmiech.
- Nie, w tym czasie nie mam nikogo. - uśmiechnął się, nie patrząc na mnie. Wstydzi się, łzy nabierały mi się do oczu, nie mogłem tego opanować. Chciałem wyjść.
- Serio? Ponoć jakieś fanki, widziały Cię, ekhm z jakimś chłopakiem, w lokach? - facet, spojrzał na mnie z góry.
- Nie, to wykluczone. Nie jestem gejem, wolę dziewczyny. - zaśmiał się cicho, a ja w tym momencie właśnie wyszedłem, szturchając mocno krzesło. Posłałem mu ostre spojrzenie, na które on zareagował nijak. Wróciłem do domu.
- Wróciłeeeeeeeeeem, kochanie! - zawołał głośno Niall, który wrócił około godziny trzeciej w nocy. Nie zwróciłem na niego uwagi. Rzucił buty i, kurtkę siadając obok mnie na kanapie. - Haaaazz. - zamruczał mi do ucha. Czułem do niego, nie przyjemny zapach alkoholu, zapewne nie wiedział nawet gdzie jest. Przesadził. Próbował ściągnąć ze mnie koszulkę, odsunąłem się od niego bez żadnego słowa. Chłopak musnął delikatnie moją szyję, było to przyjemne, jednak teraz jestem na niego za bardzo zły.
- Co cholera, nagle masz chłopaka?! - krzyknąłem ostro, popychając go.
- Przestań. - zaśmiał się. - Gdybym powiedział, że jestem z Tobą stracił bym fanów.
- Dobre wytłumaczenie. Teraz leć na górę, nie śpię z Tobą. Jutro mnie nie będzie. - uśmiechnąłem się ponuro, popychając go w stronę schodów.
- Będziesz żałował, że odchodził skarbie. - powiedział wrednie Niall.
- Żałuję, że w ogóle, związałem się z Tobą, gnojku. - zapłakałem cicho.
Noc spędziłem sam, żałośnie sam.
Komentarz zostaw, proszę. :) - Jak się podoba? Szczera opinia! :)~
Blondyn oparł głowę, o moje ramię, całując delikatnie moją szyję. Splotłem dokładnie nasze dłonie.
Z Niallem jest mi tak dobrze, zastanawiam się czy to t e n chłopak i, wszystkie wskazówki i plusy, idą w dobrą stronę, sądzę, że Niall to t e n.
- I won't let you go, now you know I've been crazy for you all this time I've kept it close, always hoping
With a heart on fire, a heart on fir. - Niall nucił jakąś piosenkę, którą kierował do mnie, uśmiech pojawił się na mojej twarzy, był taki kochany.
- Śpiewałem tę piosenkę, z myślą o Tobie, Harry. Byłeś tam ze mną, wspierałeś mnie. - wyszeptał do mojego ucha, przygryzając jego płatek. Zaśmiałem się cicho.
- I tak sława, uderzy Ci do głowy zobaczysz. - powiedziałem ostro.
- Nie mów tak, to nie jest miłe, Hazz.
Kilka miesięcy później.
Niall nie grywał już w tych małych durnych klubach, miał już raczej koncerty solowe, na które nastolatki zabijały się o bilet. Był szczęśliwy, to najważniejsze, ale tak jak mówiłem kiedyś- zapomina o mnie.
Siedziałem na kanapie, przyglądając się Niallowi który właśnie przygotowywał się do wywiadu. Miałem iść z nim, ale kompletnie nie mam na to ochoty. Ciągle tylko, praca, praca. Nawet śpimy osobno... on twierdzi, że musi się porządnie wyspać, po czym mnie przeprasza, mówiąc, że zachowuje się jak zalana gwiazdunia. Wtedy wszystko wraca do normy. W ogólności zamieszkaliśmy u Nialla, miał większe mieszkanie mi tez było tam wygodniej.
- Harry? - zawołał mnie.
- Co?
- Którą koszulkę? - zapytał, pokazując mi obie.
- Nie wiem. - odpowiedziałem szorstko.
- O co Ci z n ó w chodzi, co? - zapytał, rzucając obie koszulki na krzesło. Usiadł się koło mnie.
- Olewasz mnie, Niall. Ciągle to robisz, kariera jest numer jeden, potem jestem ja. Nie powinno być na odwrót? - zapytałem, odsuwając się od niego.
- Powinno. - spuścił głowę. - Harry, chcę Ci dać wszystko, czego zapragniesz. Samochód, ciuchy, perfumy. Chcę Cię utrzymać. I nie mów, że nie jesteś ważny, bo jesteś najważniejszy tak się składa. - pocałował moje ucho. - Tęsknie za Tobą. - odparłem, łapiąc jego dłoń.
- Przepraszam. - pocałował mnie długo. - Idziemy? Jerry, już przyjechał. - powiedział zwyczajnie. - Usiądziesz, w pierwszym rzędzie, zarezerwowałem Ci miejsce obok, zadziornych dziennikarzy. - złapał moją rękę, idąc w stronę ogrodu.
Ochroniarze już stali, otworzyli nam drzwi po czym wsiedliśmy do środka.
- Okej? - uśmiechnął się Niall, przytulając mnie.
- Tak, już jest okej. - pocałowałem go krótko. Po niedługim czasie dojechaliśmy do wielkiej sali konferencyjnej. Zająłem swoje miejsce, czekając na odpowiednią godzinę. Chłopak też już usiadł, przy stole, gdzie obok niego był Andy- menager, oraz dwóch ochroniarzy. Po piętnastu minutach, wpuścili fanów.
Usiadły na swoje miejsca, z wielkimi transparentami, z napisami " I ♥ Niall! " uśmiechnąłem się, na ten widok. Mój chłopak na fanki, haha! Dotychczas jak byłem jego fanem.
Zaczęło się. Z przodu, tuż koło mnie siedzieli, dziennikarze i telewizja. Z tyłu jak już mówiłem, fani Nialla.
Blondyn pozwolił na pierwsze pytanie.
- Proszę. - udzielił wypowiedzi dziennikarzowi. Ten wstał i, włączył dyktafon.
- Kim, tak naprawdę jest Niall Horan? Kiedy nie pracuję, w dużej korporacji muzycznej? - zapytał.
- Normalnym chłopakiem, tak jak każdy. Spędzam czas z przyjaciółmi, w każdy sobotni wieczór spędzam, czas z kolegami oglądając mecz. Rutyna. - uśmiechnął się. Nie wspomniał o mnie, dlaczego tego nie zrobił?
Dziennikarz usiadł, po czym wstał kolejny. Niall udzielił głosu.
- Niall, na pewno jak widzisz, masz masę fanek! - uśmiechnął się, na co tamte zapiszczały. Blondyn zaśmiał się głośno. - Zapewne, każda chce wiedzieć.. czy masz kogoś? - zapytał. Poczułem uścisk w brzuchu, a na mojej twarzy zagościł uśmiech.
- Nie, w tym czasie nie mam nikogo. - uśmiechnął się, nie patrząc na mnie. Wstydzi się, łzy nabierały mi się do oczu, nie mogłem tego opanować. Chciałem wyjść.
- Serio? Ponoć jakieś fanki, widziały Cię, ekhm z jakimś chłopakiem, w lokach? - facet, spojrzał na mnie z góry.
- Nie, to wykluczone. Nie jestem gejem, wolę dziewczyny. - zaśmiał się cicho, a ja w tym momencie właśnie wyszedłem, szturchając mocno krzesło. Posłałem mu ostre spojrzenie, na które on zareagował nijak. Wróciłem do domu.
- Wróciłeeeeeeeeeem, kochanie! - zawołał głośno Niall, który wrócił około godziny trzeciej w nocy. Nie zwróciłem na niego uwagi. Rzucił buty i, kurtkę siadając obok mnie na kanapie. - Haaaazz. - zamruczał mi do ucha. Czułem do niego, nie przyjemny zapach alkoholu, zapewne nie wiedział nawet gdzie jest. Przesadził. Próbował ściągnąć ze mnie koszulkę, odsunąłem się od niego bez żadnego słowa. Chłopak musnął delikatnie moją szyję, było to przyjemne, jednak teraz jestem na niego za bardzo zły.
- Co cholera, nagle masz chłopaka?! - krzyknąłem ostro, popychając go.
- Przestań. - zaśmiał się. - Gdybym powiedział, że jestem z Tobą stracił bym fanów.
- Dobre wytłumaczenie. Teraz leć na górę, nie śpię z Tobą. Jutro mnie nie będzie. - uśmiechnąłem się ponuro, popychając go w stronę schodów.
- Będziesz żałował, że odchodził skarbie. - powiedział wrednie Niall.
- Żałuję, że w ogóle, związałem się z Tobą, gnojku. - zapłakałem cicho.
Noc spędziłem sam, żałośnie sam.
Komentarz zostaw, proszę. :) - Jak się podoba? Szczera opinia! :)~
wtorek, 25 czerwca 2013
Wonderwall-12.
Siedziałem w dużym korytarzu czekając aż Niall, skończy przesłuchanie. Zdawało by się, że stresuję się bardziej od niego. Dłonie pociły mi się ze strachu i stresu, nie mogłem usiedzieć w miejscu, więc cały czas spacerowałem wzdłuż korytarza.
Zauważyłem dwóch chłopaków, mniej więcej w moim wzroście, jednak byli bardziej masywni. Obydwoje mieli, czarne dłuższe włosy.
- Dasz radę. - powiedział jeden z nich, do drugiego z gitarą. - Chodź do mnie. - powiedział drugi, całując go delikatnie. Przyglądałem im się z uśmiechem, oni byli jak ja i Niall, wspierający i kochający się. Aż miło był patrzeć.
- Jakiś problem? - zapytał jeden z nich, patrząc na mnie.
- Ehm, nie. Jasne, że nie. Jestem Harry. - podszedłem bliżej, wyciągając rękę w kierunku chłopaków. - Mój chłopak, właśnie ma przesłuchanie. Czekam na niego. - uśmiechnąłem się nie pewnie.
- Jestem Tariq, a to Kal - mój chłopak. - objął go z boku.
- Miło...
- Harry! Harry! Dostałem się! - Niall wybiegł z pokoju, szczęśliwy jak nigdy dotąd. Rzucił mi się na szyję, całując mnie mocno. Słyszałem tylko śmiech, chłopaków obok.
- Niall, to Tariq i Kal. - przedstawiłem mu. - To Niall, mój chłopak. - pocałowałem jego policzek. Niall uścisnął dłoń chłopaków.
- Fajnie się gada, ale Kal też ma przesłuchanie, wybiorą dwóch najlepszych. Jednego już wybrali, mam nadzieję, że Kal będzie drugim. - uśmiechnął się. - Do zobaczenia, być może. - uścisnął nam rękę ostatni raz, wchodząc z chłopakiem do pokoju.
- Co Ci powiedzieli? - usiedliśmy na ławce.
- Powiedzieli, że się nadaję i, że cieszą się na współpracę ze mną. Harry, tak się cieszę! - pocałował mnie mocno.
- Świetnie Niall! Gratuluję! - przytuliłem go mocno. Chłopak uśmiechnął się szeroko.
- Już jutro mam pierwszy występ. Będzie co nie? - zapytał, łapiąc mnie za rękę.
- Jasne, że taak. - pocałowałem go krótko, wychodząc z budynku. - To co? Jakaś kolacja, lub lody?
- Wolę lody, jakieś dobre. - zaśmiał się, zakładając gitarę na plecy. Założył swoje okulary przeciw słoneczne, szliśmy w stronę włoskiej lodziarni, w której przy okazji zamówiliśmy mrożoną kawę.
Wsiedliśmy do samochodu, jadąc w stronę plaży, która znajdowała się nie daleko. Kiedy dojechaliśmy, wysiedliśmy z auta, aby rozkoszować się niesamowitym widokiem.
Rozmawialiśmy i, konsumowaliśmy nasze drobiazgi, oparci i przytuleni o maskę samochodu.
- Harry, co byś zrobił... uhm, jeśli bym Ci się oświadczył? - zapytał nagle. Z lekka zakrztusiłem się kawą, próbując ukryć przez to załzawione oczy.
- Zapewne bym się zgodził, a co chcesz to zrobić? - zaśmiałem się, obejmując go bardziej. Niall drygnął ramionami.
- Być może.. - spojrzał na mnie poważnie.
- Nie sądzisz, że jest za wcześnie? - zapytałem delikatnie.
- Chciałbym Cię po prostu, poprosić o rękę. Na ślub możemy poczekać, tyle ile chcesz. - uśmiechnął się.
- Wtedy nie mam nic przeciwko temu. - wstałem z maski i, ustałem między jego nogi opierając się dłońmi o maskę. Niall przygryzł dolną wargę, uśmiechając się.
- Kocham Cię, bardzo, bardzo mocno Cię kocham. Pamiętaj o tym, bez względu na to, co będę robił i, mówił. - powiedział poważnie.
- Też Cię niesamowicie bardzo kocham, aż dziwnie się z tym czuję. - zaśmiałem się po chwili. - Mam nadzieję, że sława Cię nie poniesie i, że o mnie nie zapomnisz. - odparłem rozbawiony.
- Oszalałeś? Jasne, że nie. Jesteś najważniejszy. - nachylił się, aby mnie pocałować.
- Nie, nie. Nie teraz. - przyłożyłem palec, do jego ust.
- Grr! Harry! - zaśmiał się głośno, idąc za mną do auta.
Proszę skomentujcie.:c dla was to tak mało, a dla mnie to strasznie wiele. x Jutro mam dyskotekę szkolną, od 15:00 do 18:00, więc nie wiem czy coś napsizę. Nawet jeśli będę zmęczona, napisze cokolwiek, pod warunkiem 4 komentarzy. x
Zauważyłem dwóch chłopaków, mniej więcej w moim wzroście, jednak byli bardziej masywni. Obydwoje mieli, czarne dłuższe włosy.
- Dasz radę. - powiedział jeden z nich, do drugiego z gitarą. - Chodź do mnie. - powiedział drugi, całując go delikatnie. Przyglądałem im się z uśmiechem, oni byli jak ja i Niall, wspierający i kochający się. Aż miło był patrzeć.
- Jakiś problem? - zapytał jeden z nich, patrząc na mnie.
- Ehm, nie. Jasne, że nie. Jestem Harry. - podszedłem bliżej, wyciągając rękę w kierunku chłopaków. - Mój chłopak, właśnie ma przesłuchanie. Czekam na niego. - uśmiechnąłem się nie pewnie.
- Jestem Tariq, a to Kal - mój chłopak. - objął go z boku.
- Miło...
- Harry! Harry! Dostałem się! - Niall wybiegł z pokoju, szczęśliwy jak nigdy dotąd. Rzucił mi się na szyję, całując mnie mocno. Słyszałem tylko śmiech, chłopaków obok.
- Niall, to Tariq i Kal. - przedstawiłem mu. - To Niall, mój chłopak. - pocałowałem jego policzek. Niall uścisnął dłoń chłopaków.
- Fajnie się gada, ale Kal też ma przesłuchanie, wybiorą dwóch najlepszych. Jednego już wybrali, mam nadzieję, że Kal będzie drugim. - uśmiechnął się. - Do zobaczenia, być może. - uścisnął nam rękę ostatni raz, wchodząc z chłopakiem do pokoju.
- Co Ci powiedzieli? - usiedliśmy na ławce.
- Powiedzieli, że się nadaję i, że cieszą się na współpracę ze mną. Harry, tak się cieszę! - pocałował mnie mocno.
- Świetnie Niall! Gratuluję! - przytuliłem go mocno. Chłopak uśmiechnął się szeroko.
- Już jutro mam pierwszy występ. Będzie co nie? - zapytał, łapiąc mnie za rękę.
- Jasne, że taak. - pocałowałem go krótko, wychodząc z budynku. - To co? Jakaś kolacja, lub lody?
- Wolę lody, jakieś dobre. - zaśmiał się, zakładając gitarę na plecy. Założył swoje okulary przeciw słoneczne, szliśmy w stronę włoskiej lodziarni, w której przy okazji zamówiliśmy mrożoną kawę.
Wsiedliśmy do samochodu, jadąc w stronę plaży, która znajdowała się nie daleko. Kiedy dojechaliśmy, wysiedliśmy z auta, aby rozkoszować się niesamowitym widokiem.
Rozmawialiśmy i, konsumowaliśmy nasze drobiazgi, oparci i przytuleni o maskę samochodu.
- Harry, co byś zrobił... uhm, jeśli bym Ci się oświadczył? - zapytał nagle. Z lekka zakrztusiłem się kawą, próbując ukryć przez to załzawione oczy.
- Być może.. - spojrzał na mnie poważnie.
- Nie sądzisz, że jest za wcześnie? - zapytałem delikatnie.
- Chciałbym Cię po prostu, poprosić o rękę. Na ślub możemy poczekać, tyle ile chcesz. - uśmiechnął się.
- Wtedy nie mam nic przeciwko temu. - wstałem z maski i, ustałem między jego nogi opierając się dłońmi o maskę. Niall przygryzł dolną wargę, uśmiechając się.
- Kocham Cię, bardzo, bardzo mocno Cię kocham. Pamiętaj o tym, bez względu na to, co będę robił i, mówił. - powiedział poważnie.
- Też Cię niesamowicie bardzo kocham, aż dziwnie się z tym czuję. - zaśmiałem się po chwili. - Mam nadzieję, że sława Cię nie poniesie i, że o mnie nie zapomnisz. - odparłem rozbawiony.
- Oszalałeś? Jasne, że nie. Jesteś najważniejszy. - nachylił się, aby mnie pocałować.
- Nie, nie. Nie teraz. - przyłożyłem palec, do jego ust.
- Grr! Harry! - zaśmiał się głośno, idąc za mną do auta.
Proszę skomentujcie.:c dla was to tak mało, a dla mnie to strasznie wiele. x Jutro mam dyskotekę szkolną, od 15:00 do 18:00, więc nie wiem czy coś napsizę. Nawet jeśli będę zmęczona, napisze cokolwiek, pod warunkiem 4 komentarzy. x
poniedziałek, 24 czerwca 2013
Wonderwall-11.
Film już prawie się kończył, osobiście zostałem nie wzruszony. Niall jednak, płakał jak panienka, wydawało mi się to nienormalnie śmieszne, jednak chłopak był słodki. W każdy ckliwy lub romantyczny moment, przytulał mnie bardziej. Wstydził się tego, że się rozkleił. Jednak dla mnie to jak najbardziej normalne, mi też podczas paru momentów, zakręciła się łza w oku.
Dobiegł koniec filmu, zrzuciłem chłopaka z kolan i sięgnąłem po laptopa. Chłopak usiadł koło mnie, przyglądając się. Włączając przeglądarkę, pojawiła się reklama: "Szukam gitarzysty klasycznego, do grania w klubie Eden. Zainteresowani pisać pod numer- xxxxxxxxx "
- Ejj, cofnij Hazz. - poprosił Niall, dobierając się do myszki. Złapał swój telefon i, szybko wpisał numer telefonu.
- Przecież ty nie grasz, ani nie śpiewasz. - stwierdziłem po chwili.
- W tak się składa, że gram i śpiewam już od dobrych 5 lat, Harry. - uśmeichnął się.
- Czemu nie mówiłeś?
- Nie pytałeś. Spróbuję tam swoich sił, może akurat się uda? - zapytał, uśmiechając się.
- Mam nadzieję, będę chodził z Tobą na wszystkie koncerty. - ucałowałem jego policzek. - No, na co czekasz? Dzwoń! - poklepałem go po ramieniu, po czym podałem mu komórkę.
Niall wykręcił numer.
- Ehm, Dzień Dobry, ja w sprawie ogłoszenia w internecie, szuka Pan gitarzysty, tak? Czy to nadal aktualne? [...] Oo, to świetnie! Trzeba przejść jakieś przesłuchanie, lub coś podobnego? [...] Mhm, dobrze. - Niall przytaknął i nabazgrał coś na kartce. - Mniej więcej o jakiej godzinie? [...] Gitara, będzie na miejscu? [...] Ah, tak... rozumiem. Pojawię się jutro, dziękuję bardzo. Do zobaczenia. - odłożył słuchawkę.
- I co? - zapytałem, po chwili.
- Mam być tam jutro o 16:00, jednak gitarę trzeba mieć swoją. - powiedział zasmucony. - Nie wiem, skąd ją wytrzasnę. Chwilę się nad tym zastanawiałem, stwierdziłem, że to dobry pomysł. Czego nie robi się, dla ukochanej osoby?
- Kupię Ci tą gitarę. Ale obiecaj mi, że będzie grał mi co wieczór. - złapałem jego dłoń.
- Harry, nie. - zaprzeczył od razu. - Absolutnie, nie.. w ogóle zero gadania o tym. Nie wydasz na gitarę tyle kasy. - odparł, wstając do kuchni. - Pożyczę kasę. - uśmiechnął się.
- Nie, nie pożyczysz. Kupię Ci ją, Niall nie kupiłem, ani nie zrobiłem dla Ciebie nic dobrego przez cały nasz związek. Więc, prooooooooszę. - wstałem i, przytuliłem go mocno, opierając brodę o jego ramię.
- Będę Ci bardzo wdzięczny Hazz. Dziękuję Cię, oddam Ci kasę jak najszybciej. - pocałował mnie czule, przytulając na dodatek.
- No i, tak ma być. - pocałowałem go drugi raz, mocniej. - Jest już późno. Chodź spać. - złapałem go za rękę, ciągnąc do pokoju.
- Ale, ja jestem głodny. - zaśmiał się.
- Trudno, dziś się odchudzisz. - odparłem, śmiejąc się.
- Może tę? - zapytał, biorąc jedną z gitar do ręki.
- Jest świetna! Najlepsza. Jaka cena? - Niall odwrócił gitarę po czym zaraz ją odłożył.
- Za droga. - stwierdził po chwili.
- Ja o tym, zadecyduję kochanie. - uśmiechnąłem się, biorać gitarę ponownie. - Wcale, nie aż tak droga. Weźmiemy ją. - podszedłem z nią do kasy.
- 240$, poproszę. - kasjerka uśmiechnęła się. - Proszę sobie wybrać futerał, jest gratis. - odparła.
- Niall, wybierz futerał. - chłopak złapał pierwszy lepszy, idac z nim do kasy. - Dziękujemy i zapraszamy ponownie! - zawołała sprzedawczyni.
- Do widzenia. - odparłem, dając Niallowi gitarę, po czym złapałem go za rekę.
- Harry, bardzo Ci dziękuję! Jest cudowna! - odparł, całując mnie.
- Ciszę się, a teraz jedziemy na Casting! - zaśmiałem się, otwierając Niallowi drzwi do auta.
Poprosze o koment.:)x
Dobiegł koniec filmu, zrzuciłem chłopaka z kolan i sięgnąłem po laptopa. Chłopak usiadł koło mnie, przyglądając się. Włączając przeglądarkę, pojawiła się reklama: "Szukam gitarzysty klasycznego, do grania w klubie Eden. Zainteresowani pisać pod numer- xxxxxxxxx "
- Ejj, cofnij Hazz. - poprosił Niall, dobierając się do myszki. Złapał swój telefon i, szybko wpisał numer telefonu.
- Przecież ty nie grasz, ani nie śpiewasz. - stwierdziłem po chwili.
- W tak się składa, że gram i śpiewam już od dobrych 5 lat, Harry. - uśmeichnął się.
- Czemu nie mówiłeś?
- Nie pytałeś. Spróbuję tam swoich sił, może akurat się uda? - zapytał, uśmiechając się.
- Mam nadzieję, będę chodził z Tobą na wszystkie koncerty. - ucałowałem jego policzek. - No, na co czekasz? Dzwoń! - poklepałem go po ramieniu, po czym podałem mu komórkę.
Niall wykręcił numer.
- Ehm, Dzień Dobry, ja w sprawie ogłoszenia w internecie, szuka Pan gitarzysty, tak? Czy to nadal aktualne? [...] Oo, to świetnie! Trzeba przejść jakieś przesłuchanie, lub coś podobnego? [...] Mhm, dobrze. - Niall przytaknął i nabazgrał coś na kartce. - Mniej więcej o jakiej godzinie? [...] Gitara, będzie na miejscu? [...] Ah, tak... rozumiem. Pojawię się jutro, dziękuję bardzo. Do zobaczenia. - odłożył słuchawkę.
- I co? - zapytałem, po chwili.
- Mam być tam jutro o 16:00, jednak gitarę trzeba mieć swoją. - powiedział zasmucony. - Nie wiem, skąd ją wytrzasnę. Chwilę się nad tym zastanawiałem, stwierdziłem, że to dobry pomysł. Czego nie robi się, dla ukochanej osoby?
- Kupię Ci tą gitarę. Ale obiecaj mi, że będzie grał mi co wieczór. - złapałem jego dłoń.
- Harry, nie. - zaprzeczył od razu. - Absolutnie, nie.. w ogóle zero gadania o tym. Nie wydasz na gitarę tyle kasy. - odparł, wstając do kuchni. - Pożyczę kasę. - uśmiechnął się.
- Nie, nie pożyczysz. Kupię Ci ją, Niall nie kupiłem, ani nie zrobiłem dla Ciebie nic dobrego przez cały nasz związek. Więc, prooooooooszę. - wstałem i, przytuliłem go mocno, opierając brodę o jego ramię.
- Będę Ci bardzo wdzięczny Hazz. Dziękuję Cię, oddam Ci kasę jak najszybciej. - pocałował mnie czule, przytulając na dodatek.
- No i, tak ma być. - pocałowałem go drugi raz, mocniej. - Jest już późno. Chodź spać. - złapałem go za rękę, ciągnąc do pokoju.
- Ale, ja jestem głodny. - zaśmiał się.
- Trudno, dziś się odchudzisz. - odparłem, śmiejąc się.
- Może tę? - zapytał, biorąc jedną z gitar do ręki.
- Jest świetna! Najlepsza. Jaka cena? - Niall odwrócił gitarę po czym zaraz ją odłożył.
- Za droga. - stwierdził po chwili.
- Ja o tym, zadecyduję kochanie. - uśmiechnąłem się, biorać gitarę ponownie. - Wcale, nie aż tak droga. Weźmiemy ją. - podszedłem z nią do kasy.
- 240$, poproszę. - kasjerka uśmiechnęła się. - Proszę sobie wybrać futerał, jest gratis. - odparła.
- Niall, wybierz futerał. - chłopak złapał pierwszy lepszy, idac z nim do kasy. - Dziękujemy i zapraszamy ponownie! - zawołała sprzedawczyni.
- Do widzenia. - odparłem, dając Niallowi gitarę, po czym złapałem go za rekę.
- Harry, bardzo Ci dziękuję! Jest cudowna! - odparł, całując mnie.
- Ciszę się, a teraz jedziemy na Casting! - zaśmiałem się, otwierając Niallowi drzwi do auta.
Poprosze o koment.:)x
niedziela, 23 czerwca 2013
Wonderwall-10.
Nadal czułem jego ciepłe i, spocone ręce na mojej klatce piersiowej, kiedy obejmował mnie czule, jego delikatny i zmęczony oddech tulił moją szyję, na co na mojej twarzy zjawił się uśmiech. Znalazłem jego dłoń i, pocałował ją delikatnie, na co blondyn przysunął się bliżej.
- Kochasz mnie? - chłopak złapał moją brodę i, odwrócił mnie w swoją stronę, abym patrzył mu w oczy.
- Dobrze, wiesz, że tak. - uśmiechnąłem się, głaszcząc go po policzku. - Nie zadawaj głupich pytań. - przybliżyłem się, by napotkać jego usta w delikatnym pocałunku. Uśmiechnął się czule, wstając bez żadnego ostrzeżenia z łóżka. Założył na siebie czarne rurki oraz białą podkoszulkę.
- Za dwie godziny leci Titanic, druga część. Przespaliśmy cały dzień! To przez Ciebie. - zaśmiał się.
- Dlaczego przeze mnie?! - oburzyłem się śmiejąc.
- To ty, zacząłeś mnie pierwszy całować i, właśnie doszło do tego, co przed chwilą. - oparł się o komodę, patrząc na mnie.
- Nie mów, że Ci się nie podobało. - rzuciłem w niego poduszką.
- Było, hm.. przyzwoicie, nie powiem, że nie. - przyznał po chwili, odrzucając poduszkę.
- Tsa, mhm jasne. - wstałem z łóżka, śmiejąc się z zażenowania mojego chłopaka. - Rumieniłeś się, jak mała dziewczynka. - powiedziałem śmiejąc się.
- Nie naśmiewaj się ze mnie! - uderzył mnie w ramię, najwyraźniej nie zadowolony z obrotu sprawy.
- Spokojnie, mały. - uśmiechnąłem się, kierując się w stronę salonu.
- Za karę pójdziesz po słodycze, dla swojego chłopaka, którego kochasz ponad życie i, którego uratowałbyś tak samo, jak Jack uratował Rose. To jest miłość, do cholery. - usiadł na kanapie, pijąc sok.
- Mamy po dwadzieścia dwa lata* i, oglądamy Titanica. Boże, jak nisko musiałem upaść. - zaśmiał się.
- Ten film daję dużo do zrozumienia, dlatego oglądniesz go z uwagą, rozumiesz? - powiedział ostrzej, niż się tego spodziewałem.
- Tak, tato. - podszedłem do niego, po czym pocałowałem go delikatnie, wychodząc z mieszkania.
Nie miałem zamiaru, iść Niallowi do Starbucks, najnormalniej w świecie nie chciało mi się, dlatego też zszedłem do spożywczego na dole.
Zakupiłem mu dwie kokosowe czekolady, Pepsi i, jeszcze jakieś pojedyncze drobiazgi. Usłyszałem swoje imię, z oddali. Odwróciłem się, widząc biegnącego w moim kierunku Zayna.
- Ja pieprze. - wysapałem sam do siebie, biegnąc najszybciej. Cholernie się go bałem, nie chcę mieć z nim nic do czynienia. Wbiegłem szybko do budynku, nerwowo otwierając klatkę schodową, jeszcze przez wejściem Zayna. Odetchnąłem głośno, opierając się o ścianę. Już bardziej uspokojony, wjechałem windą na swoje piętro. Wszedłem do środka, rzuciłem Niallowi zakupy i, usiadłem na krześle przy stole, zakrywają dłonią twarz.
- Co się stało? - zapytał, otwierając czekoladę.
- Zayn, twój Zayn się stał! - odpowiedziałem ostro.
- Żaden mój. - poprawił się, stając koło mnie. - Mów co jest, no.
- Zszedłem do sklepu, zauważył mnie i zaczął mnie gonić. Boje się go rozumiesz? chcę żyć jak normalny chłopak. Nie chcę się bać, że spotkam tego palanta na ulicy. - wytłumaczyłem blondynowi. - Zgłoszę to, już dawno powinienem zgłosić go za pobicie, do tego za nękanie.
- Dobrze, pójdziemy tam jutro, okej? - zapytał Niall, łapiąc moją rękę.
- W porządku. - wstałem z krzesła, przytulając go.
- Pamiętaj, że masz mi mówić wszystko, słyszysz? Pomogę Ci, zawsze. Nie bój się mi ufać. - wyszeptał Niall, obejmując mnie mocniej. - Chyba nadal nie masz, do mnie pełnego zaufania.
- Mam, naprawdę mam.
- W końcu spróbuj mi to okazać. - uśmiechnął się. - A teraz usiądźmy, Titanic właśnie się zaczyna. Zaśmiał się cicho, siadając na kanapie. Blondyn, usiadł na moich kolanach, przytulając się pewnie. A mi było tak wygodnie, tak cholernie wygodnie.
koment?:Dx
- Kochasz mnie? - chłopak złapał moją brodę i, odwrócił mnie w swoją stronę, abym patrzył mu w oczy.
- Dobrze, wiesz, że tak. - uśmiechnąłem się, głaszcząc go po policzku. - Nie zadawaj głupich pytań. - przybliżyłem się, by napotkać jego usta w delikatnym pocałunku. Uśmiechnął się czule, wstając bez żadnego ostrzeżenia z łóżka. Założył na siebie czarne rurki oraz białą podkoszulkę.
- Za dwie godziny leci Titanic, druga część. Przespaliśmy cały dzień! To przez Ciebie. - zaśmiał się.
- Dlaczego przeze mnie?! - oburzyłem się śmiejąc.
- To ty, zacząłeś mnie pierwszy całować i, właśnie doszło do tego, co przed chwilą. - oparł się o komodę, patrząc na mnie.
- Nie mów, że Ci się nie podobało. - rzuciłem w niego poduszką.
- Było, hm.. przyzwoicie, nie powiem, że nie. - przyznał po chwili, odrzucając poduszkę.
- Tsa, mhm jasne. - wstałem z łóżka, śmiejąc się z zażenowania mojego chłopaka. - Rumieniłeś się, jak mała dziewczynka. - powiedziałem śmiejąc się.
- Nie naśmiewaj się ze mnie! - uderzył mnie w ramię, najwyraźniej nie zadowolony z obrotu sprawy.
- Spokojnie, mały. - uśmiechnąłem się, kierując się w stronę salonu.
- Za karę pójdziesz po słodycze, dla swojego chłopaka, którego kochasz ponad życie i, którego uratowałbyś tak samo, jak Jack uratował Rose. To jest miłość, do cholery. - usiadł na kanapie, pijąc sok.
- Mamy po dwadzieścia dwa lata* i, oglądamy Titanica. Boże, jak nisko musiałem upaść. - zaśmiał się.
- Ten film daję dużo do zrozumienia, dlatego oglądniesz go z uwagą, rozumiesz? - powiedział ostrzej, niż się tego spodziewałem.
- Tak, tato. - podszedłem do niego, po czym pocałowałem go delikatnie, wychodząc z mieszkania.
Nie miałem zamiaru, iść Niallowi do Starbucks, najnormalniej w świecie nie chciało mi się, dlatego też zszedłem do spożywczego na dole.
Zakupiłem mu dwie kokosowe czekolady, Pepsi i, jeszcze jakieś pojedyncze drobiazgi. Usłyszałem swoje imię, z oddali. Odwróciłem się, widząc biegnącego w moim kierunku Zayna.
- Ja pieprze. - wysapałem sam do siebie, biegnąc najszybciej. Cholernie się go bałem, nie chcę mieć z nim nic do czynienia. Wbiegłem szybko do budynku, nerwowo otwierając klatkę schodową, jeszcze przez wejściem Zayna. Odetchnąłem głośno, opierając się o ścianę. Już bardziej uspokojony, wjechałem windą na swoje piętro. Wszedłem do środka, rzuciłem Niallowi zakupy i, usiadłem na krześle przy stole, zakrywają dłonią twarz.
- Co się stało? - zapytał, otwierając czekoladę.
- Zayn, twój Zayn się stał! - odpowiedziałem ostro.
- Żaden mój. - poprawił się, stając koło mnie. - Mów co jest, no.
- Zszedłem do sklepu, zauważył mnie i zaczął mnie gonić. Boje się go rozumiesz? chcę żyć jak normalny chłopak. Nie chcę się bać, że spotkam tego palanta na ulicy. - wytłumaczyłem blondynowi. - Zgłoszę to, już dawno powinienem zgłosić go za pobicie, do tego za nękanie.
- Dobrze, pójdziemy tam jutro, okej? - zapytał Niall, łapiąc moją rękę.
- W porządku. - wstałem z krzesła, przytulając go.
- Pamiętaj, że masz mi mówić wszystko, słyszysz? Pomogę Ci, zawsze. Nie bój się mi ufać. - wyszeptał Niall, obejmując mnie mocniej. - Chyba nadal nie masz, do mnie pełnego zaufania.
- Mam, naprawdę mam.
- W końcu spróbuj mi to okazać. - uśmiechnął się. - A teraz usiądźmy, Titanic właśnie się zaczyna. Zaśmiał się cicho, siadając na kanapie. Blondyn, usiadł na moich kolanach, przytulając się pewnie. A mi było tak wygodnie, tak cholernie wygodnie.
koment?:Dx
Subskrybuj:
Posty (Atom)