czwartek, 13 czerwca 2013

Wonderwall- 5.

- Pójdę po jakieś zakupy.. - wymamrotałem jeszcze śpiąc, w prosto twarz Nialla, na co też zaśmiał się.
- Dobrze dziś ty, jutro ja. Ale proszę Harry, nie zbliżaj się do mnie dopóki nie umyjesz zębów. - powiedział uśmiechnięty Niall.
- Ty debilu, jak mam umyć zęby skoro, nie mam u Ciebie żadnych rzeczy? - odpyskowałem.
- Grzeczniej proszę. Tak się składa, że w łazience mam nowiutką zapasową, skarbie. - pocałował mnie w nos, uśmiechając się. - A teraz ruszaj ten seksowny tyłek, i wypieprzaj do sklepu, a kocham Cię. -  zaśmiał się krótko, zwalając mnie z łóżka.
- No co? Horan jest głodny. - pogładził się po brzuchu, wydając wargę. Spojrzałem na niego, unosząc brew.
- Z kim ja się związałem. - Niall zaśmiał się głośno, przewracając się na drugi bok.
- Kochasz mnie. - wyszeptał do mojego ucha, kiedy siedziałem na łóżku ubierając skarpetki. - Sam to wczoraj powiedziałem, dupo. - pocałował moje ucha, na co na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech.
- Masz rację, Niall. Cholernie mocno Cię kocham. - odwróciłem głowę w jego stronę, uśmiechając się. Niall przybliżył się i musnął delikatnie moje usta. - Co mam kupić? Na pewno mleko czekoladowe, dwa kartony. - zaśmiałem się.
- Tak Hazz, trzeba je kupić skończyło się. Weź jeszcze bułki, ser, jakąś wędlinę i może Nutelle. A, i kawy zabraknie, też kup. - odparł.
- Dobrze, zakupie wszystko. - uśmiechnąłem się, wstając z łóżka. - Do której dziś jeździsz?
- 22. - zasmucił się. - Dziś moja kolej..
- jeeej.. - powiedziałem żałośnie. - Nie idź.. - podszedłem do łóżka, na którym siedział blondyn. - Weź wolne. Powiedz, że się zatrułeś. - zaproponowałem, siadając na jego kolanach.
- Jesteś nie mądry. - zaśmiał się, przytulając mnie. - Hm, a co ty na to, że ja spróbuję się wcześniej urwać z pracy, a ty przygotujesz jakąś pyszną kolację? - uśmiechnął się.
- Kombinujesz, ale zgoda. Zrobię coś pysznego. - pocałowałem go krótko, czekając aż odwzajemni pocałunek. Zrobił to, śmiejąc się głośno.
- Idź no do tego sklepu, muszę zrobić kanapki, do roboty. - zrzucił mnie z kolan.
- Tak jasne, bez tego ani rusz. - zaśmiałem się, ubierając czarny t-shirt. Zeszliśmy na dół, do salonu. Wziąłem swój portfel, z półki i schowałem do morowego plecaka.
- Masz pieniądze. - Niall podał, mi swój portfel.
- Nie, dziś płacę ja. - odparłem, ubierając buty.
- Harry..
- Nie! Płace ja, nie rozumiesz? - przytuliłem go.
- Nie, nie rozumiem. Bierz to. - wepchnął mi swój portfel, w rękę.
- I tak zapłacę, ze swoich.
- Jesteś uparty. - stwierdził po chwili Niall, obrażony siadając na kanapie.
- Tak jak ty kochanie. Zaraz wracam. - Uśmiechnąłem się, ubierając skarpetę na głowę.

Idąc przez miasto, dostałem jeszcze jednego sms'a od Nialla, że mam zapłacić jego pieniędzmi- On nie jest normalny, wręcz przeciwnie. Nagle poczułem, ostry, palący ból na klatce piersiowej. Ktoś oblał mnie kawą, oraz cały mój nowy telefon.
- Ja pierdziele. - uniosłem głowę do góry. Kogo tam zobaczyłem? - To ty dupku?! - krzyknąłem na chłopaka, łapiąc go za skrawek koszulki, mocno popychając.
- Przeginasz, frajerze! - krzyknął Zayn, z ostrym uśmieszkiem. Czy się bałem? nie. Ale najwyraźniej powinienem. Chłopak był, z kolegami z Bradford- swojego słynnego bandu. Chłopak znany był z tego, że jeśli cokolwiek mu się nie spodobało, wyganiał tę osobę z miasta, zero litości, kalectwo. Spanikowałem, kiedy jego kolega, trzy razy większy ode mnie popchnął mnie na ścianę. Przełknąłem głośno ślinę. Zdenerwowałem się kiedy wepchnęli mnie w ciemną uliczkę, jeden z nich uderzył mnie w brzuch, na co jęknąłem z bólu, siadając na ziemi. Zayn podszedł do mnie i uśmiechnął się chamsko. Spojrzałem w górę, widząc j e g o uśmiechniętego, co najgorsze był nienormalnie przystojny.
- Wiesz, twój chłopak jest świetny, i przystojny. - odparł, chodząc w kółko. - Chyba się do niego przejadę.- zaśmiał się krótko. - Spędzę z nim, wspaniały wieczór, i jeszcze lepszą noc. - kopnął mnie z całych sił, śmiejąc się z tego.
- On jest mój. Zostaw go. - syknąłem, trzymając się za brzuch.
- Twój? - zaśmiał się. - Wątpię. Zrobię wszystko, aby o Tobie zapomniał dupku. - syknął ostro. - Wszystko. - splunął na mnie, ostatni raz kopnął mój plecak i odszedł, zostawiając mnie w takim stanie.
W czasie kopnięcia, chyba nie trafił w mój brzuch - a w głowę, po poczułem niewyobrażalny ból w tylnych partiach głowy, oraz krew leciała z mojego czoła. Co za człowiek, wszystko tak strasznie bolało.
Delikatnie wstając z ziemi, podniosłem swój plecak i wyjąłem telefon. Wykręciłem numer do blondyna.
Odebrał od razu, a w komórce usłyszałem jego wysoki głos, który powiedział " Zgubiłeś się kochanie? "
- Niall... - wyjąkałem, krztusząc się łzami. - Jestem przy Starbucks, przyjedź... pobili mnie.. Prosze Niall..
- Jezu, kto.. jak..? zaraz będę kochanie, proszę trzymaj się.- odpowiedział szybko, rozłączając słuchawkę.  Nie minęło 5 minut, a Niall już stał nade mną.
- Kto Ci to zrobił?! - zapytał ostro, podnosząc mnie.
- Niall, boli.. - syknąłem, kiedy delikatnie złapał mnie za głowę.
- Przepraszam.. kto to zrobił?!
- Zayn. - zapłakałem, z obrotu sprawy. - Powiedział, że zrobi wszystko, żeby Cię ze mną skłócić. Niall, on mnie rozniesie.. - przytuliłem się do blondyna.
- Nic Ci nie zrobi, bo będę cały czas z Tobą słyszysz? Nie dam się omamić. Dasz radę wstać?
- Mhmh. - z trudem wstałem, z powodu pokopanych nóg, i kręcenie w głowie. Wsiedliśmy do auta, kiedy chłopak akurat wykonywał telefon.
- Mike? Tu Niall Horan, mógłbyś się ze mną dziś zamienić? mój chłopak jest w ciężkim stanie [...] Tak, pobili go. [...] wielkie dzięki, odwdzięcze się. Do zobaczenia [...] - Zostanę dziś w domu, pogłaskał mnie po policzku uśmiechając się. - Nie denerwuj się, Harreh. -  nachylił się, by bez odwzajemnienia pocałować mnie.

4 komentarze.:)) - serio, bo nie będzie nn.. :cx - piszę długie rozdziały, napiszcie chociaż czy wam siępodoba..:cx

1 komentarz: