Siedziałem w domu, czekając na telefon do Louisa. W piątek ostro pokłóciliśmy się z powodu Liama, moim zdaniem Louis powinien się uspokoić.
Liam jest moim przyjacielem i, dobrze wiem, że nie pójdzie z tym do dyrektora.
Nadal leżałem na łóżku, kiedy do pokoju weszła mama. Ustała w progu zapinając siwy sweter.
- Wszystko w porządku?
- Tak jasne, czemu pytasz?
Wzruszyła ramionami przyglądając mi się.
- Zawsze o tej godzinie gdzieś wychodziłeś.
- Właśnie, masz rację. - zamyśliłem się chwilę. - Teraz też muszę wyjść. - zabrałem bluzę z krzesła, wychodząc z pokoju.
Miałem zamiar odwiedzić Louisa, nie może mnie tak nagle zostawić. Zszedłem do salonu, nikogo w nim nie było więc krzyknąłem z dołu, że biorę auto.
Szybko dojechałem pod dom chłopaka, znów te znajome auto. Przekląłem pod nosem, ruszając do drzwi. Zapukałem dwa razy, nikt nie otworzył więc sam wszedłem.
- Louis! - zawołałem idąc do salonu, siedział tam z Zaynem. Z Zaynem... - Lou? miałeś zadzwonić.
- Um, Harry. Zapomniałeś pracy domowej? - zapytał kompletnie wstydząc się sytuacji przed mulatem.
- Co ty pieprzysz. - odtrąciłem jego dłoń. - Co ty tu robisz? - krzyknąłem do Zayna, która chyba miał ze mnie niezły ubaw.
- Ja? Chyba ty, jesteś tu drugi raz. Chciałbym sam pobyć ze swoim chłopakiem.
Spojrzałem na Louisa, który patrzył na mnie załzawionymi oczami.
- Chł-chłop.. nie skończyłeś z nim. - odparłem zdenerwowany.
- Właśnie to robię. - wyszptał mi d ucha.
- Obrzydzasz mnie. - krzyknąłem, odpychając go od siebie. Dobiegłem do auta, a Louis szedł za mną.
- Proszę zostań. - powiedział przytulając mnie.
- Zostaw, wracaj do niego. Widzę, że jednak jestem dla Ciebie zwykłym małolatem. Okłamałeś mnie, a ja Cię pokochałem, wykorzystałeś to.. - odparłem kręcąc głową.
- Też Cię kocham, przysięgam, że właśnie w tej chwili z nim zrywałem. Ufaj mi.
Spuściłem wzrok na ziemię.
- Zadzwoń jutro, teraz nie chcę z Tobą gadać. Przecież jestem tylko cholernym uczniem! - wsiadłem do samochodu, szybko je odpalając.
Zabolało.
Louis zjawił się u mnie w niedziele wieczorem, wziął mnie na spacer. Wyglądał na strasznie przemęczonego i zmartwionego, dlatego niechętnie zgodziłem się na spotkanie.
Próbował złapać mnie za rękę, uległem. Tęskniłem za jego dotykiem, odwrócił mnie w swoą stronę i najzwyczajniej w świecie przytulił mnie.
- Przepraszam. - wyszeptał mi do ucha, a ja złapałem go mocniej w pasie.
- To ja przepraszam, jestem cholernie zazdrosny. Nie powinienem, ale męcze mnie fakt, że musimy się ukrywać.
Louis uśmiechnął się, dotykając moich loków.
- I mnie. Skończ już tą osiemnastkę no! - zaśmiał się, łapiąc moją dłoń.
- Też już na to czekam, uwierz. Lou?
- Tak? - ruszyliśmy przed siebie, już z innymi chumorami. - Myślę, że.. um no wiesz, za dwa miesiące już ma urodziny, moi starszy, wiesz.. no..
- Harry! mów normalnie, rany.
- Okej. - zaśmiałem się. - No, chodzi o to, że chciałem Cię przedstawić moim starszym. Co ty na to?
Zapadła cisza, Louis patrzył na mnie zdenerwowany.
- Wiesz, że jeśli się im nie spodobam, bez problemu mogą to zgłosić, nie?
- Wiem... ale Ciebie się nie da, nie polubić. Jesteś kochany i sympatyczny.
- Może tylko dla Ciebie?
- Na pewno nie. - pocałowałem go w policzek, po czym objąłem go starannie. Nie mówiłem tego Louisowi, ale sam nie wiedziałem jak zareagują rodzice, do tego Louis to mój nauczyciel...
koment?:))
Zarabisty rozdzial czekam na nastepny *.*
OdpowiedzUsuńWreszcie się doczekałam :)
OdpowiedzUsuńDalej dalej dalej rozdział cudowny jak zawsze :D
OdpowiedzUsuń