niedziela, 13 października 2013

Chapter 8.

Nie zdążyłem nic innego powiedzieć [...] Louis po prostu ściągnął mnie z krzesła, pchając na kanapę.
Opadłem na oparcie sofy, czekając co chłopak wymyśli. Louis zdjął fartuch, posyłając mi nie pewne spojrzenie. Byłem przerażony.
Głupio mi było w taki sposób zachowywać się z Lou, zwłaszcza, że byłem zagubiony. Sam nie wiedziałem o co mi chodzi, sądzę, że nie byłem gotowy.
Jednak zanim zdążyłem coś powiedzieć, Louis usadził swój zgrabny tyłek, na moich kolanach. Całując moją szczękę, zjeżdżając do obojczyka. Było przyjemnie, pewnie, że tak. Z trudem odwzajemniałem każdy pocałunek, nie mogąc złapać tchu.
- Przestań... - wysapałem próbując odepchnąć Louisa, jednak chłopak nie zwrócił na to uwagi. - Louis! puszczaj mnie. - syknąłem pchając chłopaka, upadł na ziemie unosząc do góry głowę, grzywka opadała mu na oczy. 
- Co w Ciebie wstąpiło? - zdenerwował się. - Rozmawialiśmy o tym...
- Nie, Louis. Ja nie jestem gotowy okej? nie mogę, przepraszam. - wstałem z kanapy, zostawiając go samego.
- Nic z tego nie będzie? - zapytał ostatni raz kiedy zniknąłem za drzwiami.
- Przykro mi.
- Wcale nie jest Ci przykro, dupku. Starałem się, wiesz? to ty dawałeś mi znaki! nie rób ze mnie kretyna! - krzyknął zapłakany wybiegając na przed pokój. Pobiegłem za nim, próbując go zatrzymać.
- Louis... przepraszam, ja nie wiedziałem, że to robię? myślałem, że to tylko zwykły flirt. - dotknąłem jego pleców, kiedy ubierał buty.
- Nie dotykaj mnie teraz! to myliłeś się, bo ja się zakochałem wiesz? w Tobie. - powiedział, a ja stałem jak słup. Chłopak wyszedł.


Mijały godziny, a Louisa nie było. W końcu po ciężkim czekaniu, chłopak wrócił po godzinie piątej. Ale nie sam [...] jakiś młody chłopak, wszedł z nim do mieszkania uwieszając się na jego szyi. Byli kompletnie pijani. Nie zdziwiło mnie to, że Louis przyszedł z chłopakiem. Wiedziałem, że zrobi to chcąc wzbudzić we mnie zazdrość, bardziej zdziwiło mnie to, że chłopak którego przyprowadził Louis, miał najwyżej z 16 lat?! Louis najwyraźniej upił go i wykorzystał nastolatka nic sobie z tego nie robiąc. Z tego co usłyszałem nazywał się Matthew. Siedziałem na kanapie przyglądając im się dokładnie. Louis mnie zauważył, zaśmiał się głośno i powiedział:
- No, Harruś. Tyt-y mnie nie chciołeś, to chciał mnie inny, o! Matt! - pocałował go mocno, przytrzymując się szafki.
- Louis debilu! on ma z szesnaście lat!
- e! - krzyknął chłopak. - Wiek nic nie znaczy, a teraz przepraszaamy. Ale mamy swoje sprawy! - zaśmiali się, ledwo wchodząc do pokoju Louisa.
Załamałem się. Nie chciałem o tym myśleć, to, że tymczasowo odrzuciłem Lou, to nie znaczy, że skreśliłem go na dobre! Poszedłem do pokoju, kładąc się do łóżka. Jednak nie prędko zasnąłem, słysząc nie przyjemne odgłosy z pokoju Louisa [...]


Wstałem dość prędko chcąc jedynie kawy. Mocnej i czarnej, nie spałem prawie wcale, wstałem z łóżka dokładnie je ścieląc. Podniosłem z podłogi skarpetki, zanosząc je do kosza. Wziąłem szybki prysznic i, poszedłem do kuchni. Chłopaków jeszcze nie było. Więc delikatnie otworzyłem drzwi od ich pokoju. Moje serce chyba pękło, kiedy zobaczyłem, że traktują siebie na serio. Byli do siebie przytuleni, śmiali się, uśmiechali do siebie.
Chcę umrzeć [...]
Usiadłem się przy stole, wstawiając wodę na kawę, kiedy do kuchni weszli chłopcy. Matt uśmiechnął się do mnie, wyjmując dłoń w moim kierunku.
- Wczoraj nie mieliśmy okazji się poznać, wybacz. Jestem Matthew, mam szesnaście lat. - uśmiechnął się i, po chwili opuścił dłoń.
- Louis, wiesz, że jesteś starszy od niego o siedem lat prawda? - syknąłem, wyłączając czajnik.
- Wiem, co z tego? - parsknął, wyjmując kanapki z tostownicy.
- Wiek dla nas nie ma znaczenia. - powiedział Matt, był naprawdę miły ale... skradł mi kogoś.
- Dokładnie. - Louis pocałował go delikatnie, spuszczając wzrok na podłogę.
- Czemu mi to robisz? - zapytałem.
- Co takiego? - złapałem go za rękę, ciągnąc do salonu. - Dobrze wiesz, że cię lubię.
- Jakoś mi tego nie okazujesz, ale teraz... poznałem go. Jest mega kochany.
- Proszę, przestań mi to robić. To boli.
- Nic na to nie poradzę. - odparł zmieszany i wrócił do kuchni. Nie wiem jak to teraz będzie, mieliśmy spędzić wigilię w dwójkę. Nie w trójkę. Potrzebuję Liama, tak bardzo go potrzebuję. 


6 komentarzy:

  1. Kurcze, smutny :(
    Mam nadzieję, że chociaż następny rozdział będzie weselszy :)
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, jak zwykle :))
    Dawaj następny :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz, pisz pisz <3 Jeszcze dzisiaj :3 prooosze

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy nastepny rozdział nie moge sie go doczekac??

    OdpowiedzUsuń