"Chciałbym się zakochać... chciałbym poczuć to coś. Dlaczego nie potrafię? dlaczego nie potrafię tego zrobić? staram się [...]" Harry zapisał kolejną notatkę w swoim pamiętniku pokrytym czarną okładką, uwielbiał to robić. Od dziecka marzył o roli pisarza, jednak zrezygnował nie zawsze mając na to czas, przecież szkoła jest najważniejsza, mama zawsze mu to powtarzała.
Zamknął go chowając pod łóżko. Miał ubrany zwykły mundurek szkolny i okulary z którymi nie rozstawał się ani na chwilę, chłopak nie przejmował się zwykle swoim wyglądem. Mama zawsze powtarzała mu, że wygląda w nich uroczo i jest przystojnym chłopakiem, a Harry uważał, że jego rodzicielka nigdy się nie myli.
W kuchni czekało śniadanie przyrządzone przez mamę. Sandwiche z z szynką i pomidorem, do tego kakao.
Anne kończyła malować paznokcie, a Harry wziął się za jedzenie.
- Skarbie o której kończysz zajęcia? - zapytała mama podnosząc dłoń pod światło. - Idealnie.
- 14:30, masz jakieś plany na dziś? słyszałem od Pani Katty, że nowa rodzina ma się wprowadzić. - napił się ciepłego napoju, patrząc na mamę.
- Tak, właśnie zaprosiłam ich na kolację - Tomlinsonowie. - Harry o mało się zakrztusił się kanapką słysząc to przeklęte nazwisko które naśmiewało i upokarzało go każdego dnia w szkole.
- Ich syn, to L-Louis?
- Tak, tak mi się wydaję. - uśmiechnęła się. - Harry kończ śniadanie spóźnisz się do szkoły. - pocałowała go w czoło. - Uciekam do pracy, obiad jest w lodówce odgrzej sobie. Pa skarbie.
Siedział jeszcze przez chwilę na krześle, łącząc to wszystko w jedną całość.
- Już po mnie...
~o~
Harry złapał swoją czarną torbę i wyszedł z domu kierując się spokojnie do szkoły - jak zawsze z uśmiechem na ustach, lubił ją i lubił do niej chodzić. Postanowił na razie nie martwić się zaistniałą sytuacją z Louisem, może jakoś się ułoży? Usłyszał śmiechy i krzyki za sobą, odwrócił się widząc biegnącego Louisa z resztą kolegów, którzy jeszcze bardziej prowokowali go do poniżania Harry'ego.
- Mój drogi sąsiad ciota! - krzyknął śmiejąc się, zwalił mu torbę z ramienia, a Zayn wziął ją rzucając gdzieś na jezdnię. Tomlinson zrzucił mu z nosa, jego ledwo trzymające się okulary. - Kolacyjka u Stylesów? może być ciekawie przyjdę. Tylko, żeby nie chodziło ci po głowię dobieranie się do mnie pedale. - wyszeptał mu do ucha, po czym uderzył go kolanem w brzuch. Harry syknął z bólu, próbując skulić się jednak chłopcy dopiero zaczynali. Zayn przewrócił młodszego chłopaka, kopiąc go przeważnie tam gdzie popadnie.
- W moim otoczeniu nie będzie pedałów rozumiesz?! - mówił to za każdym razem, a Harry'ego te słowa bolały jeszcze bardziej niż same ciosy. - Zapamiętaj to, a i ani słowa matce czaisz? grzeczny chłopak. - Louis opluł go, odchodząc wraz z śmiejącymi się kolegami.
Harry nigdy nie wiedział w czym przeszkadza im to, że jest gejem. Zayn i Louis też nimi byli, chodziło chyba jednak o styl ubierania się chłopaka. Był najzwyklej w świecie uroczy.
Wszystko go bolało. Postanowił nie iść dziś do szkoły, więc wrócił do domu czyszcząc swoją twarz. Wziął tabletki na ból kładąc się na kanapę.
Wybiła godzina 15:00, mama Harry'ego wróciła z porannej zmiany widząc pobitego syna, usiadła koło niego i najzwyklej w świecie się rozpłakała - kolejny raz.
- Będzie dobrze, powiesz mi kto ci to zrobił?
- Nie teraz...
~o~
Siedziałem u siebie w pokoju z nerwowym bólem głowy, usłyszałem pukanie do drzwi, a do pokoju wszedł Louis, usiadł koło mnie z niewyraźnym wyrazem twarzy. Nachylił się lekko by dotknąć mojego policzka, jednak odsunąłem się asertywnie.
- Gdzie jest Louis z gimnazjum, na którego zawsze mogłem liczyć? z którym przeżyłem pierwszy pocałunek.. gdzie ty jesteś? spójrz na siebie, masz całe ręce w tatuażach, kolczyki na twarzy... co z Tobą? czemu się na mnie wyżywasz? ufałem ci, potem poszedłeś do liceum poznałeś Zayna, migdalisz się z nim a ja na to patrzę!
Louis spuścił głowę, to wszystko było prawdą. Cholerną prawdą, którą bał się usłyszeć.
- Przepraszam, lubię cię naprawdę. Ale przy nich, jestem całkiem inną osobą.
- Zauważam to. Chodź do mnie. - Harry położył się na łóżku, a Louis zaraz koło niego. Starszy chłopak złapał dłoń H.
- Potrzebujesz kogoś..
- Więc bądź tym kimś. - poprosił Louis.
wow! udało się, blog zadziałał. Co o tym sądzicie? :):)mi się osobiście nie podoba, nie o to mi chodziło. xd
Świetny rozdział, ale uważam że tamto opowiadanie było lepsze '-' To też zapowiada się ciekawie :) Dodawaj następne rozdziały szybciej niż na tamtym blogu ;-;
OdpowiedzUsuńStylesowa Ania
Mi też się nie podoba. Akcja za szybko się dzieje. A Harrego mama nie może by zamykana czarną okładką. Czemu nie napisałaś na początku, że jest gejem ? Jego mama jest gejem, że piszesz w rodzaju męskim o niej ?
OdpowiedzUsuń