środa, 20 sierpnia 2014
czwartek, 20 lutego 2014
Rozdział 2.
Harry obiecał się poprawić, jednak nie mógł się oprzeć nowemu klubowi który czekał na swoje otwarcie dziś wieczorem.
Zegar wybił godzinę 22:30 - chłopak siedział u siebie w pokoju, czekając na Zayna. Słysząc pukanie, natychmiast zerwał się z kanapy, biegnąc do drzwi. Zayn jak zwykle go zadziwił - był tak cholernie gorący.
Wszedł powolnie do salonu, lekko muskając usta Harry'ego.
- Tęskniłem. - uśmiechnął się delikatnie, dotykając ramienia młodszego. - Gotowy?
- Jasne. - wyszli z domu, Harry był kompletnie oślepiony starszym chłopakiem, to on wprowadził go w "ten" świat, ale podobało mu się to.
- Przyjechałeś na motocyklu? - zapytał Harry, podchodząc bliżej Zayna. - Brałeś coś?
- Czy to ważne Skarbie? ufasz mi prawda? - cmoknął jego obojczyk, każąc wsiąść na motocykl.
Głośno odpalił sprzęt i ruszył do klubu.
Przed klubem jak zwykle długa kolejka, Harry nie znał czegoś takiego. Zayna znali wszyscy, zawsze wchodził pierwszy, a on i jego goście byli najważniejsi. Młodszy chłopak to uwielbiał.
Mulat trzymał dłoń młodszego, przywitał się z barmanem i zamówił wódkę. Zayna Malika poznał rok temu, kiedy wybrał się samotnie do jednego z klubów - poczęstował go papierosem, od tej pory Harry jest oczkiem w głowie Zayna - i to dosłownie.
Po trzech godzinach balowania w klubie, Harry był tak zalany, że Zayn nie miał pojęcia co zrobić z młodszym chłopakiem. Wyprowadził go z klubu, podchodząc do swojego sprzętu, odpalił papierosa przyglądając się, jak młodszy "przyjaciel" wymiotuje za klubem.
- Zabierz mnie do domu..- wysapał Harry. - spać... - Malik uśmiechnął się delikatnie, łapiąc podbródek młodszego. - Harry, jesteś zalany i obrzygany... nie mam zamiaru Cię takiego wieść. Do jutra, kuruj się.
Odpalił gaz i wyjechał z okręgu klubu zostawiając szesnastolatka.
- Zayn! - krzyknął. - Zayn, kurwa! wracaj złamasie!
Westchnął głęboko siadając na krawężnik.
- ej, stary. - zatrzymał pewnego chłopaka, o głowę niższego od niego, był taki...anielski. - masz telefon?
- Słucham? - skrzywił się. - ah, chcesz zadzwonić?
- T-tak.. - uśmiechnął się Harry. - wybacz.. powinienem się przedstawić, takiemu koledze. - przygryzł wargę ilustrując go dokładnie.
- Harry Styles.
Chłopak uśmiechnął się.
- Louis Tomlinson, ale nie jestem Tobą zainteresowany, nie ciesz się kolego. Znam takich, spieprzaj. Buziaki.- zaśmiał się odchodząc jak najszybciej.
Harry obudził się około trzynastej, wiedział, że czeka go długa repremenda od wujków, przyjechali po niego wczoraj pod klub, Harry'emu udało się zadzwonić od pewnej dziewczyny. Do pokoju wszedł Mark.
- Nie chcę mi się nawet z Tobą rozmawiać. Wychodzimy, Louis będzie o szesnastej. - oznajmił wujek.
Harry przetarł zaspane oczy, był taki skacowany...
- Przepraszam.. - wyszeptał Harry, naprawdę było mu przykro. A może tylko udawał? musiał udawać, cholera nie było mu ani trochę przykro.
- Daj spokój, naprawdę. Trzeba z Tobą coś zrobić. - rzucił obraźliwie wujek, po czym wyszedł z pokoju.
Harry poleżał jeszcze dwie godziny w łóżku, kiedy stwierdził, że śmierdzi gorzej niż szanowni Panowie którzy od rana stoją pod sklepem Pani Emily - więc wyjął czyściutkie dresy i podkoszulek udając się do łazienki pod prysznic. Umył starannie włosy i wyszorował resztę ciała. Nagle usłyszał pukanie.
- cholera. - wyszeptał pod nosem. Zakręcił wodę i zawinął za krótki ręcznik na biodrach. Wiedział, że to Louis, a on chciał Louisa.
Więc zszedł na dół i otworzył drzwi. To on tak myślał.
- A wiesz, że myślałem, że to będziesz Ty? - zaśmiał się pogodnie Harry, widząc "wczorajszego" Louisa. Starszy chłopak wszedł do domu, od razu kierując się do kuchni - wyjął wodę z lodówki.
- Um, nie jesteś u siebie Louis. - stwierdził Harry, opierając się o framugę.
- Nie jesteśmy na Ty. - uśmiechnął się starszy chłopak. - Wydaję mi się, że masz 16 lat, a ja 23 - ups.
Harry zaśmiał się głośno.
- Ty masz 23 lata? wyglądasz na góra 19. - uśmiechnął się Harry.
- No to masz problem. Idź się ubierz, wcale mnie nie podniecasz. - powiedział Louis, siadając na kanapie.
- Proszę Pana, jeszcze Pan zmieni zdanie. Panie Tomlinson. - lokowaty przyjechał palcem po jego długości ręki uśmiechając się dumnie.
Louis uśmiechnął się pod nosem, był gejem. Ale chciał się trochę pobawić z Harry'm.
~~~~
Mordki, zostawcie komentarz - chcę zobaczyć czy nadal jesteście. Komentarze mozna pisać anonimowo - przypominam. :)
Zegar wybił godzinę 22:30 - chłopak siedział u siebie w pokoju, czekając na Zayna. Słysząc pukanie, natychmiast zerwał się z kanapy, biegnąc do drzwi. Zayn jak zwykle go zadziwił - był tak cholernie gorący.
Wszedł powolnie do salonu, lekko muskając usta Harry'ego.
- Tęskniłem. - uśmiechnął się delikatnie, dotykając ramienia młodszego. - Gotowy?
- Jasne. - wyszli z domu, Harry był kompletnie oślepiony starszym chłopakiem, to on wprowadził go w "ten" świat, ale podobało mu się to.
- Przyjechałeś na motocyklu? - zapytał Harry, podchodząc bliżej Zayna. - Brałeś coś?
- Czy to ważne Skarbie? ufasz mi prawda? - cmoknął jego obojczyk, każąc wsiąść na motocykl.
Głośno odpalił sprzęt i ruszył do klubu.
Przed klubem jak zwykle długa kolejka, Harry nie znał czegoś takiego. Zayna znali wszyscy, zawsze wchodził pierwszy, a on i jego goście byli najważniejsi. Młodszy chłopak to uwielbiał.
Mulat trzymał dłoń młodszego, przywitał się z barmanem i zamówił wódkę. Zayna Malika poznał rok temu, kiedy wybrał się samotnie do jednego z klubów - poczęstował go papierosem, od tej pory Harry jest oczkiem w głowie Zayna - i to dosłownie.
Po trzech godzinach balowania w klubie, Harry był tak zalany, że Zayn nie miał pojęcia co zrobić z młodszym chłopakiem. Wyprowadził go z klubu, podchodząc do swojego sprzętu, odpalił papierosa przyglądając się, jak młodszy "przyjaciel" wymiotuje za klubem.
- Zabierz mnie do domu..- wysapał Harry. - spać... - Malik uśmiechnął się delikatnie, łapiąc podbródek młodszego. - Harry, jesteś zalany i obrzygany... nie mam zamiaru Cię takiego wieść. Do jutra, kuruj się.
Odpalił gaz i wyjechał z okręgu klubu zostawiając szesnastolatka.
- Zayn! - krzyknął. - Zayn, kurwa! wracaj złamasie!
Westchnął głęboko siadając na krawężnik.
- ej, stary. - zatrzymał pewnego chłopaka, o głowę niższego od niego, był taki...anielski. - masz telefon?
- Słucham? - skrzywił się. - ah, chcesz zadzwonić?
- T-tak.. - uśmiechnął się Harry. - wybacz.. powinienem się przedstawić, takiemu koledze. - przygryzł wargę ilustrując go dokładnie.
- Harry Styles.
Chłopak uśmiechnął się.
- Louis Tomlinson, ale nie jestem Tobą zainteresowany, nie ciesz się kolego. Znam takich, spieprzaj. Buziaki.- zaśmiał się odchodząc jak najszybciej.
Harry obudził się około trzynastej, wiedział, że czeka go długa repremenda od wujków, przyjechali po niego wczoraj pod klub, Harry'emu udało się zadzwonić od pewnej dziewczyny. Do pokoju wszedł Mark.
- Nie chcę mi się nawet z Tobą rozmawiać. Wychodzimy, Louis będzie o szesnastej. - oznajmił wujek.
Harry przetarł zaspane oczy, był taki skacowany...
- Przepraszam.. - wyszeptał Harry, naprawdę było mu przykro. A może tylko udawał? musiał udawać, cholera nie było mu ani trochę przykro.
- Daj spokój, naprawdę. Trzeba z Tobą coś zrobić. - rzucił obraźliwie wujek, po czym wyszedł z pokoju.
Harry poleżał jeszcze dwie godziny w łóżku, kiedy stwierdził, że śmierdzi gorzej niż szanowni Panowie którzy od rana stoją pod sklepem Pani Emily - więc wyjął czyściutkie dresy i podkoszulek udając się do łazienki pod prysznic. Umył starannie włosy i wyszorował resztę ciała. Nagle usłyszał pukanie.
- cholera. - wyszeptał pod nosem. Zakręcił wodę i zawinął za krótki ręcznik na biodrach. Wiedział, że to Louis, a on chciał Louisa.
Więc zszedł na dół i otworzył drzwi. To on tak myślał.
- A wiesz, że myślałem, że to będziesz Ty? - zaśmiał się pogodnie Harry, widząc "wczorajszego" Louisa. Starszy chłopak wszedł do domu, od razu kierując się do kuchni - wyjął wodę z lodówki.
- Um, nie jesteś u siebie Louis. - stwierdził Harry, opierając się o framugę.
- Nie jesteśmy na Ty. - uśmiechnął się starszy chłopak. - Wydaję mi się, że masz 16 lat, a ja 23 - ups.
Harry zaśmiał się głośno.
- Ty masz 23 lata? wyglądasz na góra 19. - uśmiechnął się Harry.
- No to masz problem. Idź się ubierz, wcale mnie nie podniecasz. - powiedział Louis, siadając na kanapie.
- Proszę Pana, jeszcze Pan zmieni zdanie. Panie Tomlinson. - lokowaty przyjechał palcem po jego długości ręki uśmiechając się dumnie.
Louis uśmiechnął się pod nosem, był gejem. Ale chciał się trochę pobawić z Harry'm.
~~~~
Mordki, zostawcie komentarz - chcę zobaczyć czy nadal jesteście. Komentarze mozna pisać anonimowo - przypominam. :)
sobota, 15 lutego 2014
czwartek, 6 lutego 2014
Rozdział 1.
Harry już na początku oznajmił Wujkom, że nie będą mieć z nim łatwo - tak też było. Wujkowie Harry'ego, urządzili mu pokój na parterze, nie wiedząc jednak, że chłopak jest zdolny do tego, aby w każdy weekend, wychodzić przez nie i wracać do domu po godzinie trzeciej, całkiem pijany.
Ciągłe rozmowy i prośby, nie przynosiły jakichkolwiek zalet se strony Harry'ego, więc Ciotka sądziła, że niania jest potrzebna natychmiast.
- Jest przystojny? - zapytał chłopak podczas niedzielnego obiadu, który odbył się w ogródku - wujkowie niemal wyrzucili z ust resztki nie przełkniętej pieczeni. Mark odkaszlnął głośno
- Co ty powiedziałeś? - na ustach chłopaka pojawił się podły uśmiech.
- Pytam się czy jest przystojny. - powtórzył, poprawiając się na krześle. - Hah, więc nie wiecie? więc moi drodzy, jestem gejem! i niezmiernie się cieszę, że Louis ma się mną "opiekować" - zaśmiał się głośno wstając od stołu. - Pyszny obiad Ciociu, dziękuję. Ucałował ją w policzek, oddalając się do siebie.
- Cholera! mówiłem nie bierz tego gówniarza!
- Uspokój się... to, że jest gejem nic nie znaczy! - krzyknęła ciotka, zbierając talerze ze stołu.
- Właśnie, że znaczy. Będą jeszcze gorsze problemy kobieto!
Harry leżał na łóżku, myśląc o całej tej sytuacji. Boi się zakochać. Tak cholernie się boi, jednoznaczne sytuacje z kolesiami z klubu nic dla niego nie znaczyły - po prostu go podniecały.. i tyle w temacie.
Obiecał sobie jedno - nie zakocham się, kurwa nie zakocham się.
Przewrócił się na drugi bok nie wiedząc kiedy wyprawił sobie popołudniową drzemkę.
Po niespełna dwóch godzinach, obudziło go pukanie do drzwi, do pokoju weszła ciocia stawiając mu na komodę wiśniowy kompot i kawałek szarlotki. Uśmiechnął się do niej promiennie.
- Nie przeszkadza Ci to? - zapytał w końcu.
- Co takiego?
- To, że jestem gejem. Chciałbym wziąć ślub z mężczyzną i mieć z nim dzieci - no znaczy..adoptowane oczywiście, ale to dopiero w swoim czasie. Mam szesnaście lat i chcę się wyszaleć.
- Wyszaleć się oznacza u Ciebie, milion tatuaży, branie narkotyków i picie? - zapytała delikatnie.
- Ciociu...
- Wiem, Harry. Sama robiła to w twoim wieku - ale proszę Cię..
- Dobrze, zrobię to dla Ciebie i mamy. - uśmiechnął się.
- Ale niania aktualna i.. Lou nie jest gejem Harry. - oświadczyła Georgia.
- Nic nie szkodzi. - i tak się nim stanie - pomyślał Harry.
~~~~~~
Troszkę krótszy, mam nadzieję, żę wyjdę na prostą z blogiem. ;* zostawcie komentarz, dziękuję!<3
Ciągłe rozmowy i prośby, nie przynosiły jakichkolwiek zalet se strony Harry'ego, więc Ciotka sądziła, że niania jest potrzebna natychmiast.
- Jest przystojny? - zapytał chłopak podczas niedzielnego obiadu, który odbył się w ogródku - wujkowie niemal wyrzucili z ust resztki nie przełkniętej pieczeni. Mark odkaszlnął głośno
- Co ty powiedziałeś? - na ustach chłopaka pojawił się podły uśmiech.
- Pytam się czy jest przystojny. - powtórzył, poprawiając się na krześle. - Hah, więc nie wiecie? więc moi drodzy, jestem gejem! i niezmiernie się cieszę, że Louis ma się mną "opiekować" - zaśmiał się głośno wstając od stołu. - Pyszny obiad Ciociu, dziękuję. Ucałował ją w policzek, oddalając się do siebie.
- Cholera! mówiłem nie bierz tego gówniarza!
- Uspokój się... to, że jest gejem nic nie znaczy! - krzyknęła ciotka, zbierając talerze ze stołu.
- Właśnie, że znaczy. Będą jeszcze gorsze problemy kobieto!
Harry leżał na łóżku, myśląc o całej tej sytuacji. Boi się zakochać. Tak cholernie się boi, jednoznaczne sytuacje z kolesiami z klubu nic dla niego nie znaczyły - po prostu go podniecały.. i tyle w temacie.
Obiecał sobie jedno - nie zakocham się, kurwa nie zakocham się.
Przewrócił się na drugi bok nie wiedząc kiedy wyprawił sobie popołudniową drzemkę.
Po niespełna dwóch godzinach, obudziło go pukanie do drzwi, do pokoju weszła ciocia stawiając mu na komodę wiśniowy kompot i kawałek szarlotki. Uśmiechnął się do niej promiennie.
- Nie przeszkadza Ci to? - zapytał w końcu.
- Co takiego?
- To, że jestem gejem. Chciałbym wziąć ślub z mężczyzną i mieć z nim dzieci - no znaczy..adoptowane oczywiście, ale to dopiero w swoim czasie. Mam szesnaście lat i chcę się wyszaleć.
- Wyszaleć się oznacza u Ciebie, milion tatuaży, branie narkotyków i picie? - zapytała delikatnie.
- Ciociu...
- Wiem, Harry. Sama robiła to w twoim wieku - ale proszę Cię..
- Dobrze, zrobię to dla Ciebie i mamy. - uśmiechnął się.
- Ale niania aktualna i.. Lou nie jest gejem Harry. - oświadczyła Georgia.
- Nic nie szkodzi. - i tak się nim stanie - pomyślał Harry.
~~~~~~
Troszkę krótszy, mam nadzieję, żę wyjdę na prostą z blogiem. ;* zostawcie komentarz, dziękuję!<3
poniedziałek, 27 stycznia 2014
"The Babysitter"
• The Babysitter:
Z powodu nieustannego picia oraz imprezowania, rodzice Harry'ego nie potrafią sobie z nim poradzić. Chłopak zostaje wysłany do swojego wujka oraz ciotki do Doncaster. Uważał, że już gorzej być nie może. Zwłaszcza, że ciotka upierała się, że Harry ma być pod opieką niani.
Prolog:
Harry nienawidził swojej ciotki.
Swojego wujka nienawidził jeszcze bardziej.
Ale dlaczego został wysłany, aby z nimi zamieszkać?
Jedyne, co wiedział, to to, że jego mama “miała
dość jego picia i Bóg wie co jeszcze”, i że zadzwoniła do swojej
siostry, błagając ją, aby wzięła go do siebie.
Tam więc skończył. Siedział w salonie na przeciwko wujka Marka oraz cioci Georgi, patrzyli na niego jakby zaraz miał się na nich rzucić i wykraść im wszystkie oszczędności.
- Haroldzie mój drogi. - zaczęła surowym głosem. - Wiesz dlaczego do nas trafiłeś, tak?
Harry spojrzał na nią obojętnie.
- Coś mi tam świta. - uśmiechnął się, biorąc łyk kawy wujka. - Więc chcecie mnie tu ponownie wychować, na dobrego synulka, który nie robi żadnych kłopotów?
Wujek spojrzał zdenerwowany na ciotkę, która ciężko przełknęła ślinę.
- Harry, razem z wujkiem prowadzimy firmę, z którą jest coraz gorzej.. więc może się zdarzyć, że nie będzie nas w domu przez całą noc. Dlatego.. - spojrzała na wujka, a ten się uśmiechnął. - Wynajęłam Ci niańkę.
Harry przestudiował ich twarze.
- Mam szesnaście lat...
- A zachowujesz się na dziesięć. Postanowiliśmy, to dla twojego dobra, Louis to świetny chłopak. - oznajmił Mark.
- A więc to chłopaak. - ucieszył się Harry. - Ile ma lat?
- Dwadzieścia.
- Świetnie! - zaśmiał się głośno. - mmm, niania mówicie? może być ciekawie, naprawdę. Pójdę do siebie, mam do załatwienia jedną sprawę. - uśmiechnął się i wyszedł z pokoju, zostawiając w salonie zakłopotanych wujków.
niedziela, 26 stycznia 2014
Yay!
Okej dziewczyny, widzę, że wczoraj około 40 osób tu zajrzało. Więc już dziś zacznę pisać coś nowego. Nie chcę wracać do tamtych opowiadań. Dziś będzie coś całkiem innego. :)!
do zobaczenia! :*
do zobaczenia! :*
sobota, 25 stycznia 2014
boże świąty :(:(
Czy ktoś tu jeszcze zagląda? halo? :(:( jeśli tak, powrócę do pisania. Przez ten cały długi czas, mój komputer był zawalony wirusami i blog nie działał.
Już jest w porządku. Więc...? zacząć od nowa?
Już jest w porządku. Więc...? zacząć od nowa?
Subskrybuj:
Posty (Atom)