Ognisko
dogasało. Opite towarzystwo spało już w namiotach,a ona siedziała i
patrzyła w przygasający żar. W jednym z namiotów spało spełnienie jej
marzeń,niestety nie było tego świadome. Bała się przyznać, strach przed
odrzuceniem był ogromny. Tego wieczoru rozmawiali i wygłupiali się jak
zawsze, była szczęśliwa. Ale gdy wszyscy się zebrali, a ona została tu
sama miała nadzieję, że zobaczył w jej oczach, że pragnie by tu został.
Był obojętny. Miał ją gdzieś, no tak, dusza towarzystwa- mógł mieć
każdą. Włączyła jedną ze spokojnieszych piosenek w telefonie i dalej
patrzyła w dogasające ognisko, rozmyślając przy tym o swoim życiu.
Zamyśliła się, wyobrazała sobie jakby to było gdyby on był teraz obok.
Wzięła garść patyków i dorzuciła do ogniska, przy okazji znajdując
zamknięte piwo. Pomyślała, że skoro ma piwo to przydałby się i papieros.
Wstała i udała się do swojego namiotu. Było ciemno, omal nie upadła,
gdy szła do docelowego miejsca. W namiocie tez było ciemno, znalezienie
papierosa zajęło jej około 10 minut. Znalazła w końcu i wracała do
ogniska.Wychodząc spostrzegła, że ktoś zajął jej miejsce. Podeszła
bliżej. To był on, spełnienie jej marzeń właśnie siedziało i piło jej
piwo. - Ekhem. - O, Ty nie spisz?- zapytał. - Jak widać. - A to
dlaczego?
- Nie zadawaj głupich pytań- uśmiechnęła się- lubię noc. - To tak jak ja- odpowiedział z uśmiechem.
- Spijac czyjeś piwo tez lubisz?- powiedziała i uśmiechnęła się szeroko.
- A to Twoje? - Nie, jego- pokazała palcem na puste miejsce. - Bardzo śmieszne, lepiej siadaj.
Podeszła
bliżej, usiadła obok niego. Podał jej butelkę, napiła się i oddała. -
Przecież jest Twoje, to czemu oddajesz. - Bo teraz jest nasze.
Usmiechnął się. Lubiła gdy się usmiechał. Sięgnęła do kieszeni po papierosa, odpaliła i powolnie wypuszczała dym.
- A dla mnie?- odezwał się. - Pff. -Wyrwał jej papierosa z ręki.
- Ejj -krzyknęła. - Cicho, bo ludzi pobudzisz- przystawił jej palec do ust- księżniczki nie palą. Wybuchnęła śmiechem.
-
Nie jestem księżniczką, oddawaj. Udał, że tego nie słyszał i palił jej
papierosa. - No bez jaj, oddawaj- wyrwała mu papierosa z ręki.
- Oo, młoda damo tak się nie bawimy. - Gadasz jak mój ojciec.
Zaczęli
się śmiać. Przysunął się bliżej. Oddała mu papierosa i napiła się piwa.
Spalił do końca, napił się i wstał. Popatrzyła na niego.
- A Ty dokąd? Nic nie odpowiedział, tylko chwycił ją za ręce. Wstała i poszła za nim. Usiadł na trawie, a ona zrobiła to samo.
- Nie kumam, nie moglismy posiedzieć przy ognisku? - zapytała. - Nie, bo tutaj się fajnie leży.
Położył się na trawie, a ona nadal siedziała obok. - No chodź.
Połozyła
się. Przysunął się do niej, a ona niewiele mysląc przytuliła się do
niego. Leżeli i w milczeniu patrzyli w niebo. Była w pełni szczęścia. -
Przepraszam- odezwała się. - Za co?
-
No...za to, że się tak przytuliłam... - Aa, nie szkodzi- powiedział z
uśmiechem i przytulił ją mocniej do siebie. - Lubię patrzeć w gwiazdy.
-
Ja też, cos nas łączy- zaśmiał się. - Widzę, że to wszystko Cię
śmieszy- powiedziała ze smutkiem. - Przestań- dał jej buziaka. - Jestes
pijany i to dlatego. - Może i jestem pijany, ale na trzeźwo nie miałem
odwagi...
-
Odwagi na co? Ty i nie mieć odwagi? Pff. - Nie miałem odwagi Cię
przytulic czy coś, a tak bardzo tego chciałem. - Wiesz co, chyba
powinieneś...- nie zdązyła dokończyć bo mówił dalej. - Podobasz mi się
od dawna, ale boję się że nasza przyjaźń może się zniszczyć, bo nie wiem
jakbys to przyjęła... - Czy Ty naprawdę jestes taki ślepy i nie
domyślny? - Że co?
-
Nie widzisz jakim spojrzeniem na Ciebie patrzę, jak do Ciebie mówię,
jak staram się być najbliżej Ciebie, jak sie usmiecham gdy jesteś obok,
naprwadę tak ciężko to zauwazyć?
-
Nie...wiem, że myslisz, że jestem duszą towarzystwa, że mogę mieć każdą
i gdybym chciał to mogę zagadac i mieć, ale to nie jest takie proste
jak się wszystkim wydaje...bo widzisz kiedy Ci bardzo na kimś zalezy
rozmowa jest o wiele trudniejsza.
-
Skąd ja to znam... - Czyli za późno sie odważyłem? - Czy Ty mnie w
ogóle słuchasz? - Tak, zależy mi na Tobie. - Mi na Tobie też, pasuje?
Przytulił ją mocno do siebie. I nawet nie zauwazył kiedy zasnęła w jego ramionach.
Tak
słodko spała, ale zrobiło się chłodno, więc postanowił ja zanieść do
namiotu. Obudziła się rano i od razu posmutniała. Nie było go. Zaczęła
szukać telefonu i przypomniała sobie, że chyba został koło ogniska bo
tam ostatnio słuchała muzyki. Wyszła z namiotu, słońce swieciło, a on
siedział na trawie i słuchał muzyki z jej telefonu.
-
Moge mój telefon książę?- powiedziała z wyrzutem. Nadal była zła, że ja
tak zostawił. Wstał, podszedł do niej, pocałował ja w czoło i podał
telefon. - Proszę, ale mam jeszcze coś gratis. - Coooo?- popatrzyła na
niego ze zdziwieniem.
- Moje serce, chcesz? Usmiechnęła się,przytuliła do niego i wyszeptała mu do ucha: - Pod warunkiem, że przyjmiesz moje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz