sobota, 27 kwietnia 2013

Chapter XXXI - Ostatni rozdział Larry'ego.

~6,5 tygodnia później.~

- Harry, bierz to mleko i spadamy.- powtarzałem już trzeci raz, kiedy Harry był zajęty oglądaniem gazet. 
- Mhm, już Louis czekaj. Tu piszę, o nas. Chodź.- poprosił. Niechętnie podszedłem do Harry'ego.
- Pokaż. - Złapałem gazetę. - uśmiechnąłem się. - " Mimo, że zespół już nie istnieje dwóch chłopaków z zespołu, nadal się spotyka! Krążą plotki, że zamieszkali razem w rodzinnym mieście Louisa! Nowe fotki!" .
- Co za ludzie. - zaśmiał się. Przeszedł koło działu z nabiałem, i wziął mleko. - Bierzemy coś na wieczór? Jakieś piwo? - zapytał. - A, biorę. 
- Weź, weź Harry. - Chłopak wziął cztery piwa, podszedł do kasy i zapłacił. Wyszliśmy z marketu. Harry wsiadł na miejsce pasażera, trzymając drobne zakupy na kolanach.
- Zdajesz sobie sprawę, że nadal mnie okłamujesz i nie znam prawdy? - dogryzł Harry, nienawidziłem tego tematu, zawsze odkładałem to na następny dzień, lub po prostu prosiłem aby o tym zapomniał. Tak, po prostu. - Zerwałem z Nickiem, była umowa. Powiedz mi w końcu o co chodzi, nie chcę być w związku w którym na okrągło mnie okłamujesz. - odparł, poprawiając grzywkę. Spojrzałem na niego, przyśpieszyłem. 
- Porozmawiamy tutaj. - zaparkowałem koło plaży. Wiem, że to banalne, jednakże w takim miejscu rozmawia się najlepiej. Do tego, zachód słońca był naprawdę piękny. 
- Denerwujesz mnie. - parsknął Harry, i wyszedł z auta. Przeszliśmy przez mały mostek, który prowadził na plażę. Zdjąłem buty, piach był gorący. Usiedliśmy na mały murek. 
- Wiesz, że nie chcę Cię okłamywać. Ale to trudne. - zacząłem.
- Proszę powiedz.- złapał moją dłoń. 
- Wtedy, kiedy się pokłóciliśmy, czułem się strasznie.. chciałem to naprawić. Wiedziałem, że jesteś u Nicka, zawsze do niego chodzisz kiedy masz jakiś problem. Zadzwoniłem do niego, ode mnie nie odbierałeś komórki. Poprosiłem go, aby dał mi Cię do telefonu. Odmówił i powiedział mi, że  jeśli Cię nie chcę , to on Cię weźmie. - przełknąłem ślinę, i popatrzyłem na rozciągające się niebo. - Powiedział mi dosłownie wszystko, co mam Ci powiedzieć kiedy przyjdziesz po rzeczy, że mam Ci powiedzieć, jak to bardzo Cię nie znoszę [...] Wybacz mi... On nam groził, i Tobie i mi.. miałem się od Ciebie trzymać na dystans.. ale nie chcę, nie chcę i nie potrafię Harry. - złapałem nasadę nosa. Harry patrzył na mnie długo. 
- Mogłeś mi to powiedzieć prędzej. Boże, ten list... był najgorszy... 
- Przepraszam. 
- Daj spokój. Nie twoja wina. - wstał z murku, i szedł w stronę auta.
- To dlaczego jesteś zły? 
- Domyśl się. Łatwiej byłoby mi powiedzieć. Odwieź mnie do mieszkania. - odparł. Wstałem, i szedłem w stronę auta. Wsiadłem do środka, i odpaliłem wóz. 
- Nie gniewaj się, ale wolałbym spać dziś na kanapie. - odwrócił wzrok. Spojrzałem na młodszego chłopaka.
- Jasne. - parsknąłem. 


Właśnie siedzę na kanapie, i popijam to okropne piwo które kupiłem. Zastanawiam się, czy przeprowadzka tu była dobrym pomysłem. Przeważnie, próbuję sobie wbić do głowy, że tak. Jestem blisko Louisa, i jest naprawdę dobrze. Potem też będzie, przecież ten gniew który teraz czuję z czasem minie. 
Nie rozmawiamy ze sobą. Lou siedzi w sypialni - chyba śpi. Nie wiem. 


~4 lata później. ~
- A może ta koszula? - zapytał Louis.
- Wyglądasz w niej jeszcze gorzej.. - zaśmiałem się. - To tylko kolacja z rodzicami. 
- Którzy nie wiedzą, że od tylu lat jestem z Tobą. - objął mnie. 
- Racja. Ale, czas najwyższy, żebyś im powiedział. Masz prawie dwadzieścia pięć lat lamusie. - zaśmiałem się. 
- Ta , czy niebieska? - zapytał ostro.
- Hm, niebieska.. - poradziłem. - Daj, zapłacę. - wyciągnąłem rękę, po koszulkę. Louis dał mi ją, podszedłem do kasy, i zapłaciłem za wybraną rzecz Lou. 
- Rozliczymy się w domu. - uśmiechnął się.
- Oszalałeś? mamy wspólne konto. Ale kiedy wrócisz do domu, zrobisz obiad ogarniesz. 
- Chyba się z Tobą ożenię.- zaśmiał się.
- Chciałbyś. Jestem dla Ciebie za dobry! - złączyłem nasze dłonie, i z pogodnymi twarzami wyszliśmy ze sklepu. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dobra, nie żeby coś, ale ten rozdział jest tak beznadziejny, że zaraz się popłączę.x.x
miał być najlepszy, bo to koniec opowiadania o Larrym Stylinsonie.:)xx
Ogólnie rzecz biorąc jestem zadowolona z tego opowidania, i mam nadzieję, że wam też się spodoba. 

Boheterów, następnego opowiadania dodam potem. Może jakoś w późnie popołudnie.:D
Nie mówię, na razie z kim , żeby była niespodzianka.
Napiszcie, co sądzicie o całym tym opowiadaniu.:)xx ♥ 
Skomentuj.x ♥

4 komentarze:

  1. jejku . Szkoda ze to juz koniec ;C swietne opowiadanie. Jestem na twoim blogu od poczatku. Mam pytanie dokonczysz opowiadanie o liamie ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śwwietne! Szkoda że już koniec :c

    OdpowiedzUsuń
  3. czemu już koniec :c
    aaa takie fajne było to opowiadanie ! :)
    Czekam na następne :3 xx

    OdpowiedzUsuń