niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 1~

 One Direction nie istnieje w tym opowiadaniu.x
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Nawet sobie nie myśl. Jestem zmęczona, i nie mam ochoty robić czegokolwiek. Więc, żadnej imprezy! - powiedziałam stanowczo chłopakom, którym brakowało, jak oni to mówią " Przestrzeni, ze mną ".
- Ness, proszę Cię! Najdłużej do 02:00! Nie będzie tak jak ostatnio. - ściszył głos.
- Ostatnio, też tak mówiłeś. Nie chłopaki, koniec rozmowy. - Szłam w stronę schodów, kierując się do pokoju.
- Z Tobą nie da się dogadać. Jesteś zapatrzona tylko w siebie, mała lamusko. - krzyknął Sean. - odwracając głowę, w moim kierunku.
- Uważaj bo za chwilę, możesz wylądować pod mostem, kochanie. - Sean zaśmiał się.
Weszłam do swojego beżowego pokoju, weszłam na balkon. Z kieszeni moich jeansowych szortów, wyjęłam czarne malboro, po czym odpaliłam jednego. Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, moimi drzwiami oczywiście. To Olivier wszedł na balkon stojąc obok mnie. Wyrwał papierosa z moich ust, i wyrzucił go przez balkon.
- Rodzice, nie byliby dumni z tego, że palisz. - odparł, z tym podłym uśmieszkiem na ustach.
- Odpieprz się ode mnie. Widzę, że teraz zdanie Sean'a, jest ważniejsze od mojego samopoczucia. Miło, że nie jestem dla Ciebie ważna, naprawdę. - parsknęłam z zadumą, że udało mi się ułożyć takie zdanie, które wpędziło go w zakłopotanie i niewielki smutek.
- Posłuchaj mnie idiotko. Jesteś najważniejsza, i kocham Cię najbardziej na świecie. - objął mnie, i pocałował w głowę.- Ale ja, i Sean jesteśmy starsi. - Tak, rok to naprawdę dużo. - wtrąciłam się, w jego wypowiedź. - Nieważne, no ale jesteśmy starsi tak czy siak. Chcemy się trochę pobawić. Dom mamy wielki, więc jeśli będziemy się bawić w ogrodzie, lub na dole w salonie, nie będziesz słyszała muzyki tak bardzo. - namawiał.
- Ale Olivier, tu nie chodzi o muzykę, czy o jakiekolwiek hałasy. Chodzi o to, że ty i Sean, jesteście cholernie nieodpowiedzialni.
- Nie wmawiaj sobie, proszę.. - skrzywił się.
- A co było ostatni? Twój kumpel, wyskoczył przez okno czy ja? Twoja koleżaneczka, ukradła mi sukienkę? To ten porąbany przyjaciel  Harry , wkurzał mnie bo na siłę próbował się ze mną zaprzyjaźnić. On, nie rozumie, że nie jest w moim typie? Jeśli już chcesz wyprawić imprezę, rób co chcesz. Ja chcę mieć tylko pełną lodówkę rano, i chcę się obejść bez szkód. A spróbuj się , tylko nawalić tak, że nie będziesz wiedział gdzie jesteś. - pogroziłam palcem.
- Jesteś cudna! Kocham Cię! - uśmiechnął się, i wybiegł z pokoju. Już, po dwudziestu minutach widziałam, jak razem z Sean'em, wyjeżdżał na zakupy. To będzie ciężki wieczór...

Przebrałam się w ciuchy które były na poziomie, znajomych chłopaków - KLIK. Powinno być dobrze, było mi w tym wygodnie, chociaż na ogół tak się nie ubieram. Kiedy zeszłam na dół, już w pełni gotowa, zobaczyłam Sean'a i Oliviera, którzy podekscytowani wyjmowali z papierowych torebek, pełno chipsów, cukierków, orzeszków, czekolad... 6 zgrzewek piwa.
- Sądzisz, że tyle starczy? Może pójdę dokupić? - zapytał Sean.
- Starczy... z pewnością. - zaśmiał się, wyjmując z lodówki butelkę wody.
- A może, przebierzesz się już na wieczór? - zaproponował nasz współlokator. - Zatrzymałam butelkę, przy ustach.
- Ale, ja już się przebrałam? - skrzywiłam się.
- Oszalałaś?! - zaśmiał się. - Jeśli wyjdziesz tak ubrana, reszta pomyśli, że nie skończyłaś nawet osiemnastu lat. - odparł.
- Skończyłam trzy tygodnie temu.
- Mi to mówisz? Jeśli nie chcesz być wyśmiana, przebież się. Błagam. - zaśmiał się.
- Okey! - nie zbyt chętnie, wróciłam się na górę i zaczęłam " buszować " w szafie. Sean chcę, żebym była bardziej ostra? Proszę bardzo! Po jakichś piętnastu minutach, byłam gotowa w pełnym makijażu tym razem postawiłam na to KLIK. Uśmiechnięta zeszłam na dół, teraz na pewno będzie okej. Sean uwielbia kiedy, dziewczyna jest tak ubrana.
- Może tak być? - zapytałam.
-  Whoa! wyglądasz zarąbiście! - uśmiechnął się do mnie.
- Tak, wiem. - odparłam, siadając na kanapie. Sean, przez calutkie dziesięć minut, wpatrywał się we mnie.
Aż Olivier zwrócił mu uwagę. To było zabawne, nawet bardzo.

Kiedy wybiła godzina dwudziesta pierwsza, znajomi chłopaków parkowali już swoje auta, przeważnie były to duże wany, bo ich znajomi zapraszali również swoich kumpli.
-Co mam robić? - zapytałam.
- Siedź, i czekaj aż jakiś przystojny chłopak się do Ciebie przysiądzie, i zaczniecie się całować. - Olivier uśmiechnął się uroczo.
- Nie próbuj nawet kogoś do mnie wysyłać. Szczególnie Harry'ego, i jego kumpli z drużyny bejsbolowej. Pewnie przyjdą w tych swoich , super ekstra, zarąbistych bluzach bejsbolowych. Gr, nie dobrze mi się robi.
Chłopak chciał coś powiedzieć, kiedy usłyszeliśmy dzwonienie do mieszkania. Po chwili cała hołota znajdowała się w moim domu.

Impreza nie była zła, umiałam się sobą zająć. Ogólnie rzecz biorąc, cały czas tańczyłam z chłopakiem o imieniu Louis, okazał się bardzo sympatycznym chłopakiem. Jest kolegą Harry'ego. A tak, powracając do niego, gapi się na mnie przez całą imprezę, jakby kontrolował z kim tańczę , i czy czasem nikt nie próbuję się do mnie dobierać. Louis przeprosił mnie, mówiąc, że musi pójść do toalety, i zaraz wróci. Uśmiechnęłam się, i usiadłam na kanapie, aby odpocząć i dokończyć piwo. Po chwili, Harry dosiadł się do mnie.
- Witaj Ness. Jak się bawisz? - zapytał, pijąc swoje piwo.
- Cześć, świetnie a ty? - zapytałam olewająco.
- Też się dobrze bawię. - uśmiechnął się. - Czemu masz niebieskie włosy?
- Bo tak mi się podoba. Sorry, idę Louis wrócił. Cześć. - wstałam z kanapy, zostawiając lokowatego chłopaka całkiem samego.

*

Louis wepchnął nas, do mojego pokoju, cały czas nie puszczając z objęć, i nie odrywając ode mnie swoich ust. Szybkim ruchem, zdjął z siebie swoją grubą bluzę, popychając mnie na moje łóżko. Wskoczył na nie, nachylając się nade mną, zabrał pasmo włosów z moich oczu. Zdjął moją czapkę i rzucił ją w kąt, zaraz próbując rozpiąć zamek z mojego topika. Uśmiechnęłam się krótko.
Jednak uśmiech po chwili zszedł mi z ust, kiedy w drzwiach ujrzałam Sean'a. Zamarłam kiedy go zobaczyłam, jednak dziwnym zbiegiem okoliczności tylko się uśmiechnął i wyszedł z pokoju.

*
- Ness wstawaj...- Olivier od rana, walił w moje drzwi. Otworzyłam oczy, poranne słońce wpadało do mojego ciemnego pokoju.
- Louis, co tu robisz..? aaa, już pamiętam. - zaśmiałam się, sama do siebie ponownie kładąc głowę koło chłopaka. Dobrze wiedziałam, że brat mnie za to zabiję [...] Jakby sam nie robił tego na wczorajszej imprezie. Po chwili wparował do mojego pokoju, z otwartą buzią. Louis delikatnie otworzył zaspane oczy, przytulił mnie do siebie jeszcze bardziej. Chyba nawet nie zauważył Oliviera.
- Wypad stąd. - powiedział ostro mój brat.
- Tosz stary, weź przestań..
- Wypad powiedziałem! I to lepiej szybko! A z Tobą.. - wskazał na mnie. - Ty masz przechlapane!
__________________________________________________________________________________
YAAAY! mamy pierwszy rozdział , nowiutkiego opowiadania które mam nadzieję, spodoba wam się tak jak poprzednie!♥ 

Skomentuj i wyraź swoją opinie.♥♥

5 komentarzy: