Jak zwykle wydostałem się rankiem z łóżka, najciszej jak potrafiłem nie budząc Nessie. Wszedłem do łazienki wziąć poranny prysznic. Bo załatwieniu porannych spraw, zszedłem do kuchni. Zerknąłem na zegar ścienny- już po jedenastej. W chwili kiedy wstawiałem wodę na kawę, ktoś wszedł do naszego mieszkania.
To Louis.
- Ej, co ty nie pukasz? - zaatakowałem go na miejscu.
- Przecież ja tu mieszkam? Harreh zapomniałeś, ty głuptasie! - zaśmiał się, przytulając mnie.
- Przestań. - odepchnąłem go. - Nie mieszkasz tu. - wytłumaczyłem mu.
- Jak nie! Harry, no co ty. - zaśmiał się ponownie.
- Louis- przyznaj się. Bierzesz coś? - zapytałem niespokojny. Chłopak usiadł na fotel.
- Pamiętasz, że wieczorem idziemy na kolację tak? - uśmiechnął się. - Nic nie biorę uspokój się, Curly. - odparł. Przykucnąłem koło fotela, łapiąc go za rękę.
- Lou proszę powiedz mi. - poprosiłem. - Mi możesz powiedzieć. - odparłem. Lou westchnął.
- To nie wielkie ilości. - przyznał się. - Kiedyś, dawno temu dostałem je od Zayna.
- To dlatego ciągle gadasz, że mnie kochasz? - zaśmiałem się, wstając.
- Nie, Hazz. - złapał moją dłoń. - To jest prawdziwe. - uśmiechnął się.
- Lou, mam dziewczynę. Kocham ją. - powiedziałem łapiąc się za kark.
- Nie wierzę w to. - zatrzymał się, wstał z kanapy i ze szklanymi oczami spojrzał na mnie. - Nie wierzę, że wybrałbyś ją, a nie swojego najlepszego przyjaciela od przedszkolnych lat. - parsknął, przymknął oczy a z nich wypłynęło kilka łez.
- Jeszcze nie dawno, rywalizowaliśmy o Nessie. O co chodzi? - zapytałem.
- Zakochałem się w Tobie, dupku. - popchnął mnie. - A ty tego nie zauważasz, przez cały ten czas! - krzyknął. / Z a m i l k ł e m . Usiadłem na kanapę, zakrywając twarz dłońmi.
- Kocham Cię, Harry. - powtórzył Louis, kucając przy mnie łapiąc mnie za rękę, tak jak ja nie dawno.
- Zdaję Ci się Lou, to przez te prochy. - powtórzyłem, wstając. Louis złapał moją rękę, i przysunął do swojej buzi. Pocałował ją delikatnie. Bez ostrzeżenia naparł się na moje usta, delikatnie przygryzając wargę. Objąłem go w pasie, nie chcąc go wypuszczać. Louis odsunął się.
- Dlaczego mi się to podobało? .. - przeraziłem się, łapiąc się za czoło.
- Bo też mnie kochasz. - uśmiechnął się figlarnie. - Skończ z nią. Proszę. - poprosił, po czym bez pożegnania wyszedł. - Boże, co ja zrobiłem. - powiedziałem sam do siebie. - Co ten palant ze mną robi. - westchnąłem ciężko.
Ujrzałem schodzącą Ness, uśmiechnęła się delikatnie.
- Cześć Hazz.- przytuliła mnie. Odsunęła się i skrzywiła lekko. - Masz takie perfumy jak Lou? - zaśmiała się.
- Ehm, może podobne. - zaśmiałem się. Nessie usiadła na kanapie.
- Harry, wyjeżdżam na tydzień do Los Angeles. Moj kuzyn się żeni. - odparła. - Jadę na ślub. - uśmiechnęła się.
- Tak długo bez Ciebie? - zaśmiałem się, całując ją.
- Zabawne, posiedzisz sobie z chłopakami. Może pogodzisz się z Lou? - uśmiechnęła się.
- Hmh, może.. - wstałem z kanapy.
- Wszystko w porządku? Dziwnie się zachowujesz. - odparła.
- Nie. Wszystko okej.. Kiedy jedziesz? - zapytałem. Miałem ułożony plan dotyczący Lou. *Oby jutro!* Prosiłem w myślach.
- Jutro. - odparła zasmucona.
- Szkooda. - skłamałem. - Dobra lece, do góry się ogarnąć. - powiedziałem. Miałem zamiar zaprosić tu jutro Louisa, przecież musimy to wytłumaczyć.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że takie gówni. :c x
jejku świetny. Nie moge doczekać się nexta ! Naprawde świetny rozdział ! Mogłabyś dodać kolejny dzisiaj ? ;)
OdpowiedzUsuńajajaja Larry *-*
OdpowiedzUsuńboże dawaj next'a! :)