- Harry, już drugi dzień masz trzydzieści dziewięć stopni gorączki. - zdenerwowany Niall, powtórzył mi to drugi raz.
Ale miał rację. Już drugi dzień leże z gorączką, a mięśnie tak bardzo bolą, że najchętniej u m a r ł bym.
Blondyn całą noc przy mnie siedzi, nie śpi. Cały czas siedzi koło mnie na fotelu, pytając się co chwilę czy czegoś mi nie potrzeba.
- Pojadę do apteki. - odparł przyjaźnie, ubierając koszulkę. Niechętnie się podniosłem, by posłać mu lekki uśmiech. - Dzięki. - wyszeptałem. - Chodź tu, chcę Cię pocałować, ale ciężko mi wstać. - zaśmiałem się głośniej, niż się tego spodziewałem. Roześmiany Niall, posłusznie podszedł do mnie i schylił się. Nachyliłem się i zatonąłem w świecie Nialla Horana. Chłopak po chwili odsunął się ode mnie, sięgając z półki swój portfel. Próbował ukryć fakt, że jest w nim prawie pusto. Ostatnie 50$.
- Niall... wydałeś, na mnie wczoraj kolejne 50$.. to tylko gorączka. - rzekłem opadając na łóżko.
- Zamknij się. Wydam kolejne pieniądze na leki, chłopaku masz prawie 40 stopni gorączki, rozumiesz? gdybym zadzwonił na pogotowie, przyjechali by po Ciebie na sygnale. - mówił ostro. - Więc nie mów, co mam robić.
Byłem cicho, Niall po raz drugi miał rację. I jestem święcie przekonany, że zadzwonił by na to gówniane pogotowie. A tego chcę uniknąć.
- Zaraz wrócę. Apteka jest zaraz koło mnie, pięć minut i jestem. - uśmiechnął się lekko, i wyszedł z sypialni.
Niall wrócił z workiem, przeróżnych lekarstw. Począwszy od tabletek na bóle mięśniowe, skończywszy na tabletkach na gardło. Oznajmiłem mu prędzej, delikatnie drażni mnie gardło. Ten oczywiście, musiał kupić najdroższe pastylki.
- Weź to Hazz. - najpierw podał mi jakiś syrop na spadnięcie gorączki, wszystko posłusznie wziąłem i popiłem wodą. - Poczujesz się lepiej. - uśmiechnął się, ściągając koszulkę. Z powrotem usiadł na krześle obok łóżka, w którym leżałem.
- Poczuje się lepiej, jeśli się koło mnie położysz. Prześpijmy się.. jestem nieziemsko zmęczony a nie zasnę kiedy wiem, że ty też nie. - odparłem do przejętego Nialla, który przyglądał mi się uważnie. Westchnął głośno, po czym wgramolił się na łóżko, kładąc się koło mnie. Przytulił mnie mocno i przykrył nas kołdrą.
- A teraz śpij. - powiedział ostro, śmiejąc się- to nie miało sensu. Głupi N I A L L .
Wstałem około godziny czternastej. Wyspałem się jak nigdy dotąd, do tego tabletki Nialla podziałały stu procentowo. Nie odczuwam już żadnego bólu, prócz lekkiego pulsu z dolnych partiach brzucha.
Blondyn był przecudowny, nie chcę go stracić. Jest moim osobistym ideałem. Tak słodko spał, pewnie był wykończony kiedy przez dwa dni, siedział przy mnie. Nie jedząc, nie śpiąc.. dlatego po raz drugi, zdecydowałem, że ja pójdę do Starbucks, przyrządzając mu pyszne śniadanie. Ubrałem się szybko, zostawiając młodemu kartkę. ; Poszedłem na zakupy ;))) Kocham Cię.x
Nadal czułem jakieś małe niebezpieczeństwo, kiedy przechodziłem w tamtych rejonach. Na szczęście, spokojnie zrobiłem zakupy, bezpiecznie wracając do domu. Na dworze nieziemsko gorąco, piękna pogoda! razem z Niallem będę musiał wybrać się na plażę, nie odpuszczę mu tego. Zaraz na wejście do domu, ściągnąłem koszulkę i rzuciłem ją na kanapę, zacząłem rozpakowywać kawy, ciastka, pączki kupiłem wszystko po trochu. Pod nosem nuciłem piosenkę z filmu LOL który niedawno oglądałem, kiedy Niall był w pracy.
- And i won't let you go, now you know. - usłyszałem cichy śmiech, kiedy się odwróciłem zauważyłem stojącego za mną Nialla.
- Dzisiaj była moja kolej. - uśmiechnął się krótko, przytulając mnie od tyłu. - Jak się dziś czujesz?
- Świetnie, dziękuję. - wyszeptałem, wlewając wody do kubka.
- Nie masz za co dziękować. - pocałował delikatnie moją szyję, odrywając się ode mnie widząc, że postawiłem na stoliku talerz z pączkami. Usiedliśmy przy nim, popijając czarną kawę.
- Jakieś plany na dziś? - zapytał po chwili.
- Pójdziemy na plażę. Jest cudowna pogoda. - powiedziałem wprost, jedząc pączka.
- Świetnie, przejdziemy się po śniadaniu. - uśmiechnął się szeroko. - Kocham Cię. - powiedział łapiąc moją rękę. Te słowa znaczą dla nas bardzo wiele, i nadal jesteśmy nieśmiali mówiąc to do siebie.
- I ja Ciebie. - pocałowałem jego dłoń delikatnie, na co on się uśmiechnął. Chwilę jeszcze siedzieliśmy przy stole, kończąc śniadanie i rozmawiając o porannych sprawach.
- Idziesz?! - krzyknąłem po raz trzeci, otrzymując odpowiedzieć 'sekundę' po chwili jednak Harry zszedł na dół. Ubrany w jeansowe spodenki i białą koszulkę na ramiączkach. Założony miał czarny kapelusz, oraz nerdy.
- Gotowy! - zaśmiał się wesoło, łapiąc mnie za rękę. Wyszliśmy z mieszkania, klucząc je dokładnie.
Po drodze wstąpiliśmy na mały orzeźwiający koktajl. Rzeczywiście, na dworze było niesamowicie gorąco.
10 minut, i już znaleźliśmy się na plaży. Ludzi pełno! ale tak właśnie lubię.
Zapłaciliśmy za dwa leżaki, rozłożyliśmy je niedaleko wody. Ściągnęliśmy koszulki i spodnie, pozostając w samych kąpielówkach.
- Pewnie woda, lodowata. - zaśmiałem się, łapiąc Harry'ego za rękę, ciągnąc go w moim kierunku.
- Niall, tylko mnie nie chlap.. - ostrzegł, zakładając okulary.
- hahaha, dobrze! - zaśmiałem się, delikatnie mocząc stopy w wodzie. - Hazz, nie jest zimna. Chodź. - zaproponowałem śmiejąc się. Wszedłem do wody, aż do pasa. - Harry! - zawołałem. - Chodź no!
Chłopak delikatnie wchodził do wody, aż w końcu do mnie dotarł. Rzucił się na mnie przytulając mnie tak dokładnie, zamykając przestrzeń między nami. Ręce miał zarzucone na mojej szyi, a ja owinięte przez jego pas.
- Zimno.. - zaśmiał się.
- Wcale nie.. - odsunąłem go od siebie, lekko chlapiąc.
- Pożałujesz.. - zaśmiał się głośno, ochlapałem go ponownie, po czym podbiegłem do niego próbując go przewrócić. Hazz był dwa razy większy ode mnie, więc wypadło na to, że ja zanurkowałem pod wodą.
Przez kolejne pół godziny, jak debile wygłupialiśmy się w wodzie.
- Chodź, idziemy.. - złapał mnie za rękę, i prowadził nas w stronę leżaka. Wytarliśmy się porządnie ręcznikiem, kładąc się na jednym leżaku. Tak było przyjemniej. Nasze twarze były blisko siebie, dlatego nachyliłem się i delikatnie je musnąłem. Harry chciał więcej jednak przypomniałem mu, że jesteśmy w miejscu publicznym, na co on się zaśmiał.
- Zamieszkasz u mnie, dobrze? - zapytałem po chwili, nie takiej odpowiedzi oczekując. [...]
Piekne :)
OdpowiedzUsuńSuper dalej <3
OdpowiedzUsuń