wtorek, 23 lipca 2013

Larry Stylinson 13.

Rozdział 13| Harry to nie tak...
- Harry! - zawołałem go po raz kolejny, biegnąc za nim szybko. Próbowałem dorównać mu kroku, jednak chłopak nie odpuszczał. Był zły i zapłakany. A kto do tego dopuścił? ja, chłopak który kocha go najbardziej. 
Cholera, co ja myślałem całując Jasona? Nie mam bladego pojęcia, nie czułem takiej potrzeby a zrobiłem to.
Harry to widział [...] 
- Stój! - zatrzymałem go mocnym pociągnięciem za rękę. - Nie rób scen. 
- Kurde Louis, chyba za chwilę Ci przy pieprze. - zatrzymał się, pchając mnie zawzięcie. - Ja robię sceny!? ciekawe jak ty byś się zachował widząc, mnie w takiej sytuacji. - krzyknął, nie zwracaliśmy kompletnie uwagi na to, że wokół nas jest pełno ludzi.
- Wybacz. - dotknąłem jego ręki, którą zaraz zabrał. - Nie mogę się wytłumaczyć. Po prostu to zrobiłem, nie wiem czemu. - tłumaczyłem, jąkając się.
Harry patrzył na mnie zrezygnowany, chyba jednak liczył na tłumaczenie, ale nie miałem go. Patrzył na mnie zapłakanymi oczami.
- Na razie nie wiem co o tym myśleć. - otarł oczy. - Ale w tej chwili nie myśl nawet o kontaktowaniu się ze mną. - odparł ostro, odchodząc ode mnie. Stałem chwilę, przyswajając tą wiadomość. Podbiegłem do niego, zatrzymując go.
- Co ze wspólnym mieszkaniem? - zapytałem zaniepokojony.
- Wybij to sobie z głowy. - ominął mnie szerokim łukiem, wracając do mieszkania.
Kopnąłem obok stojący śmietnik, przeklinając w kółko. Tak bardzo jestem na siebie zły, cholera.


W domu byłem sam. Rodzice wyjechali do rodziny, w sumie sam im kazałem. Chciałem zostać sam, tego potrzebowałem. Nadal nie mogę wyrzucić z głowy tego widoku, ich pocałunku.
Płakałem chciałem ściągnąć z siebie ten cały ciężar który we mnie tkwił.
O około trzeciej w nocy, usłyszałem pukanie do drzwi. Na pewno Louis pijany, postanowił przyjechać. I o mało się nie pomyliłem.
- Dobry Wieczór, pan Harry Styles? - zapytał wysoki gliniarz w czarnych uniformie, trzymając Louisa.
- Tak. - przytaknąłem, widząc nawalonego Lou.
- Pana narzeczony, przynajmniej ten chłopak tak mówił, zdemolizował dom pana Jasona Kaya. - odparł policjant.
- Ja pierdziele. - syknąłem przez zęby. - Porąbało cię?! - zwróciłem się do Louisa.
- Bierzemy go do siebie, albo zostanie u Pana.
- Zajmę się nim. Dziękuję panu. - złapałem Louisa, wciągając go do domu. Zamknąłem drzwi, rzucając go na kanapę w salonie.
- Opieprze Cię jutro rano, dziś nie mam siły. Jesteś gówniarzem, kładź się i śpij.
- Mooogę z Tobą? - zapytał.
- Nie. Żegnam. - zgasiłem światło, idąc na górę do sypialni.
Jakoś mi ulżyło, że Louis jest u mnie...

"Nie wiem jak mam Cię za to wszystko przeprosić Harry. Za akcję z pocałunkiem i z tym cholernym domem. Wiem, że szybko mi nie wybaczysz ale proszę, postaraj się, bo czuję się z tym strasznie. Tęsknie za Tobą.x ;(( i kocham cię tak bardzo. "- zobaczyłem kartkę w kwiatach które leżały na stole, zaraz koło zrobionego śniadania i zaparzonej kawy. Westchnąłem głośno, wyrzucając kwiaty i kartkę do śmieci.
Nie chciałem się z nim widzieć, ale musiałem pojechać bo rzeczy do jego domu. Więc niechętnie ubrałem się we wczorajsze ciuchy. Poprawiłem włosy, zakładając na nią czarną skarpetę. Dostałem ją od Lou..
Wziąłem swoją torbę z dokumentami  i pieniędzmi, wychodząc z domu. Wsiadłem do auta, nie chętnie przekręcając kluczyk.
Po dwóch godzinach dojechałem, nasze domy były do siebie daleko jednak, niemal codziennie spędzaliśmy u siebie czas. Wyszedłem z auta, gdzie momentalnie pojawiły się bliźniaczki rzucając się na mnie.
- Harry! gdzie byłeś? Louis cały czas płacze i nie wychodzi z pokoju, porozmawiaj z nim. - powiedziałała jedna z nich.
- Nie mogę z nim rozmawiać. Pokłóciliśmy się, wiesz? ale będzie dobrze. Chodźmy. - wziąłem, oby dwie dziewczynki na ręce, wchodząc z nimi do mieszkania.
- Dzień Dobry. - odparłem przyjaźnie do jego rodziców, którzy jedli śniadanie. Nie było go.
- Przyszedłeś do Louisa? - zapytała Pani Joy.
- Nie. Nie chcę z nim rozmawiać. - przyznałem. - Przyszedłem po swoje ubrania, zostawiłem je w pokoju.. Louisa.
- Więc idź po mnie. - odparła.
- Nie chcę się z nim widzieć.
- Trudno Harry, kiedyś musicie porozmawiać. Chyba, że kończysz z nim związek.
- Ehm, nie.. jasne, że nie.
- Więc idź. - odparła, pijąc kawę.
Miała rację, musiałem z nim porozmawiać. Tęskniłem za nim, ale tak cholernie czułem do niego żal.
Wchodziłem na piętro, nie pewny tego co zobaczę. Wiedziałem, że pęknie mi serce kiedy zobaczę go płaczącego lub coś podobnego. Zapukałem do drzwi, nie słysząc żadnego pozwolenia na wejść, więc po prostu otworzyłem drzwi wchodząc pewnie. Louis leżał na łóżku, podnosząc się od razu kiedy zobaczył mnie w przejściu.
- Przyszedłem tylko po swoje rzeczy. Nie zwracaj na mnie uwagi. - syknąłem przekornie, szukając swojej torby z rzeczami.
- Harry... tęsknie. - zaczął płakać.
- Tęsknij sobie. Nie rusza mnie to, idź do Jasona pomoże Ci się rozweselić. - odparłem, wyjmując z szafy torbę.
- Żałuję tego! kocham Cię. - Louis, wiele razy okazywał jak bardzo mnie kocha, jednak słowo Kocham Cię, usłyszałem od niego bodajże pierwszy lub drugi raz i to mną wstrząsnęło. Spuściłem nieudolnie głowę, trafił w czuły punkt. Przysiadłem na jego łóżku, stawiając torbę obok.
- Jak sobie to wyobrażasz? wrócimy do siebie, będę siedział w swoim domu a ty, może będziesz się zabawiał z nim u niego? Nie Louis.
- Nie zrobię tego, żałuję. Bardzo. - złapał moją rękę, siadając koło mnie blisko. - To był jeden nie czuły pocałunek.
- Bardzo długi pocałunek. Jakoś się nie odrywałeś, a ja głupi jeszcze szedłem Cię w tym dniu przeprosić. - parsknąłem. - Louis, jeśli naprawdę żałujesz i chcesz znów ze mną być... pocałuj mnie, tak jak nigdy dotąd. Czule, mocno i namiętnie. - odparłem patrząc na niego. Jego oczy aż zabłysnęły, powoli ruszył w moją stronę. Usiadł na moich kolanach, przodem do mnie łapiąc moje policzki w swoje ręce. Oparł swoje czoło o moje, napierając się delikatnie na moje usta na co cicho mruknąłem. Tak długo ich nie czułem. Pocałował je delikatnie, by zaraz zmienić to w coś ostrzejszego. Uchyliłem usta, pozwalając mu włożyć język. Delikatnie, masował moje podniebienie dając mi tym niebywałą rozkosz. Przechyliłem lekko głowę, błądząc rękoma po jego plecach. Zdjąłem z niego jego koszulkę, rzucając ją na łóżko. Wziąłem go na ręce, rzucając go na łóżko.

~
- Mówiłam? Pomiętosili się w pokoju u Louisa i, już się w porządku. - Lottie uśmiechnęła się perfidnie.
- Przestań. - syknąłem, odprowadzając Harry'ego do drzwi. Złapałem jego dłoń.
- Wpadniesz dziś do mnie? - zapytał uśmiechnięty. - Wypożyczyłem fajny film.
- Ah, film? - zaśmiałem się. - Wpadnę, jest w porządku?
- Tak.. - pocałował mnie mocno. - Do zobaczenia, kochanie. Do widzenia. - pożegnał się z rodzicami, wychodząc z domu.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jakoś pirzez te 6 dni starciłem wenę i zapał do pisania, dlatego takie coś wyszło. Wybaczcie. ♥ . ;c


4 komentarze:

  1. Boski *-* czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. meeeegaa słodkiee <3 dobrze ze sie pogodzili <3 kiedy będzie następny? ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. super <3 kiedy next?;*

    OdpowiedzUsuń
  4. eej? dodałaś dwie części podpisując,że to 13 xd
    PS.SUPERR <3

    OdpowiedzUsuń