czwartek, 11 lipca 2013

Larry Stylinson-8

Rozdział 8|
- Jak Ci się układa z Lou? - zapytał Niall, kiedy we dwoje siedzieliśmy na tarasie, popijając poranną kawę, pogoda dziś dopisywała i, na pewno ją wykorzystamy.
Uśmiechnąłem się szeroko, zerkając na pogodnego Nialla.
- Jest świetnie, Louis jest wspaniałym chłopakiem. Troszczy i dba o mnie, kocham go bardzo. - odparłem patrząc na chłopaka.
- W końcu znalazł kogoś porządnego, serio. Tamten Max.. - skrzywił się. - Podrywał każdego, mało brakowało a znalazłby się, na oiomie przez Liama. - zaśmiał się melodyjnie, pijąc swój napój.
- Jak to? - zapytałem, zaciekawiony tą opowieścią.
- Max, kiedyś się do mnie przywalał. Liam go dorwał, w skrócie nigdy nie widziałem takiego Liama! - zaśmiał się głośno. - To było mega.
- Mówisz o mnie? - usłyszeliśmy ciepły głos Liama, podszedł do swojego chłopaka i przelotnie pocałował go w czoło, zabierając jego kawę. Niall posłał mu przyjazne spojrzenie, biorąc go na kolana.
- Gratuluję wam ślubu, świetna z was para. - odparłem uśmiechnięty, odkładając swój kubek. - Ja, chyba nie byłbym jeszcze gotowy na ślub. - przyznałem się.
- A szkoda, bo mógłbym wziąć z Tobą ślub, od razu. - Louis usiadł koło mnie, całując mnie mocno.
- Emh, nie chodzi, o to, że nie chcę, ja po prostu..
- Nie jesteś gotów, ja też. Spokojnie, mały. - objął mnie ramieniem, przytulając mocno. - Dziś idziemy kupić garnitur, pamiętasz?
- Tak, jasne. Uprzedziłem mamę.
- Macie ochotę, pójść potem do klubu? - zapytał Liam, obejmując Nialla.
- Nie wiem.. miałem dziś nocować o Harry'ego, jego mama zaprosiła mnie na kolację wiesz. Wolę nie odmawiać, nie chcę stracić tego debila. - zaśmiał się po chwili.
- Miło mi. Możesz jeszcze dziś spać i zabawiać się sam z sobą. - odparłem ostrzej, na co Lou zaśmiał się głośniej.
- Dobre, Hazz. - pocałował mnie w policzek, szybko zmieniając temat.

~~
- A nasz ślub odbędzie się na pięknej plaży i wszystko będzie przyozdobione różami i białymi detalami, zobaczysz. - wtuliłem się z Harry'ego bardziej, byliśmy już w jego mieszkaniu, wylegując się na kanapie. Jego babcia siedziała w kuchni robiąc przy drutach, całkowicie się nie krępowaliśmy.
- Obiecujesz? - zapytałem uśmiechając się debilnie.
- Jasne, że tak. A byłbyś gotowy, za rok lub dwa?
- Hm, wtedy już pewnie tak. Jak na razie mam osiemnaście lat, za dwa lata już dwudziestka, a ty dwadzieścia cztery haha, ale dziwnie. I tak już stary jesteś. - poklepałem go po ramieniu.
- Dzięki, naprawdę. - zirytował się, całując moją rękę.
- Widzę chłopcy, że rozmyślacie nad ślubem. - wtrąciła się jego babcia.
- Co ty babciu, mamy jeszcze dwa lata. - zaśmiał się. - Ale wtedy już tak, jeśli nic nam nie stanie na przeszkodzie.
- Jasne, że nie. Najbardziej się boje zdrady.. z twojej strony. - odparłem przerażony, na samą myśl o tym.
- Nie masz się czego bać. - pocałował mnie mocno, dotykając mojej klatki piersiowej. Wstałem do pozycji siedzącej, napierając się na Harry'ego, byłoby o wiele lepiej, gdyby nie jego babcia, która chrząknęła głośno, zwracając naszą uwage.
- Przepraszam, panią.
- A mi to nie przeszkadza, ale Annie pewnie się to nie spodoba, więc lećcie na górę. - zaśmiała się.
- Może później, dobrze mi się leży. - odparł roześmiany.
- A ja już wolałbym iść na górę.. - złapał mnie za rękę, prosząc abyśmy poszli już do pokoju. Pożegnaliśmy się z babcią.

~
Poszliśmy od łazienki, w czasie kiedy Lou brał kąpiel, zacząłem myć zęby.
- Wiesz, cieszę się, że będę miał okazję przedstawić Cię wszystkim na ślubie. - zaczął Louis, z szerokim uśmiechem. - Nawet nie wiesz jak się cieszę. Zaśmiałem się krótko, płucząc jamę ustną. Usiadłem na brzegu wanny, przyglądając się chłopakowi i myśląc, jakie to ja mam szczęście spotykając go.
- Pierwszy raz kocham kogoś tak bardzo. - dotknąłem jego mokrego policzka. - Poczekam w łóżku dobrze? - zapytałem delikatnie, w tym momencie byłem jakoś dziwnie wyciszony i spokojny, Louis chyba miał podobnie.
Uchyliłem okno, zgasiłem łóżko i położyłem się do łóżka, przodem do okna. Leżałem tak, myśląc, jak to wszystko się potoczy. Kiedy myślę o Lou, nie mogę zapanować, nad tym wszystkim co dzieję, u mnie w środku. I pomyśleć, że tak bardzo go okłamuję [...] a jeszcze gorsze jest to, że nie mogę przestać..
Nagle poczułem ciepłe wargi mojego chłopaka, na mojej szyi. Objął mnie w pasie, wsuwając głowę w moiją szyję.
- Dobranoc skarbie. - pocałował mnie w głowę, na co poczułem przyjemne dreszcze. Przymknąłem oczy, nic nie odpowidzając.
Do wszystko dopadło mnie nagle.
Poczucie winy.
Przepraszam Louis.

1 komentarz:

  1. eeej? z czym go on oklamuje? xd napiszesz w nastepnych czesciach ?

    OdpowiedzUsuń