Rozdział 9|
- Myślisz, że to miłe? - poczułem mocne kopnięcie w twarz, tak bardzo bolało. Jak możesz L o u i s.
Myślisz, że miło jest być okłamywanym?! kiedy tak bardzo sukinsynu Ci ufałem? - ponownie poczułem kopnięcie, tym razem w klatkę piersiową.
- P-Przepraszam, Lou.. przestań, błagam. - prosiłem, skulając się z bólu, kiedy on uśmiechał się od ucha do ucha. - Proś. - odparł ostro. - Proś i błagaj, żebym przestał. - kopnął mnie ponownie, śmiejąc się na głos.
- Louis. - zapłakałem donośnie, przestań błagam.. przestań!
Obudziłem się krzycząc, czym wyrwałem ze snu przerażonego Louisa. Byłem calusieńki spocony i przerażony, chciałem by Louis mnie teraz przytulił i wyszeptał " Kochanie, w porządku ".
Rozpłakałem się [...] ja, chłopak który nigdy przenigdy nie płakał, z powodu złego samopoczucia się.
- Harry, co Ci jest? - złapał moje nadgarstki siedząc przede mną. - Co Ci się śniło? jest okej. Już dobrze, skarbie. - przytulił mnie mocno, nie zostawiając między nami żadnej przerwy.
- Nie zostawiaj mnie nigdy. - poprosiłem, obejmując go.
- Nie zostawię, debilu. Oszalałeś. - przetarł moje łzy.
- Zostawiłeś mnie, zostawiłeś i pobiłeś. - zaniosłem się po raz drugi płacząc mocno, przecież to tylko gówniany sen, przecież Lou mnie nie zostawi.. prawda?
- Nigdy Ci tego nie zrobię. - pocałował mnie delikatnie, zerkając za zegarek.
- Jest druga w nocy. - uśmiechnął się czule. - Chcesz coś do picia? przyniosę Ci, może ciepłego mleka?
- Nie dzięki, mały. - pocałowałem go w czoło, kładąc się do łóżka. Louis położył się obok mnie, przytulając mocno. Złapał moją rękę, całując w szyję, mówić już drugi raz dobranoc.

Uśmiechnąłem się, widząc ubrudzonego go kanapką oraz oglądającego Spongebob'a na Nickelodeon.
- Cześć, słońce. - wstałem do pozycji siedzącej, muskając go w ucho. - Daj gryza. - upomniałem się.
Louis uśmiechnął się, po czym wcisnął mi kanapkę do buzi.
- Jak się spało? - zapytał, kończąc kanapkę.
- Dobrze, lepiej. - zawstydziłem się. - Nadal nie wiem, jak mogłem się rozpłakać, wstyd.
- Daj spokój. Żaden wstyd, mnie się wstydzisz? Osoby, która kocha Cię bezgranicznie?
- Bezgranicznie? - uśmiechnąłem się figlarnie.
- Jasne. - Zaśmiałem się krótko, dźgnąłem go mocno w bok śmiejąc się przy okazji.
- Ej!
- Co? przecież, kochasz mnie bezgranicznie. - odparłem uśmiechnięty. Po chwili Louis rzucił się na mnie, łaskocząc mnie mocno, przez kolejne dziesięć minut, leżeliśmy na łóżku wygłupiając się. I było mi tak dobrze.
W południe spędzaliśmy czas z Niallem i Li, siedząc w pobliskiej kawiarni, rozmawiając o tym, jak to się poznaliśmy. Ich historia była niesamowita, Liam miał straszny okres w życiu, więc próbował z nim skończyć.
Niall, znalazł go wtedy przed torami, po prostu podszedł, przytulił go i powiedział, że od teraz się nim zajmie. Niesamowite, Liam podobnie do mojej sytuacji, próbował zrobić coś sobie, z powodu zerwania.
- A my poznaliśmy się pod drzewem, bardziej romantycznie. - zaśmiałem się.
- Jasne, jasne. - odparł Liam. - Lou, tak przy okazji. Wiesz, że będzie Max prawda?
- Gdzie?
- Na ślubie, przecież jesteśmy kuzynostwem. - odparł Liam.
- Nawet nie namawiaj mnie, abym z nim rozmawiał. - uprzedził zdecydowanie Louis.
- Nie ma zamiaru. - Li, ukroił kawałek ciasta, uśmiechając się. - Wiem, że Cię zranił i wyproszę go, jeśli będzie obrażał Harryego.
- Nie ma takiej potrzeby. - uśmiechnąłem się niepewnie.
Po pół godzinie poszliśmy w swoje strony, chłopcy wrócili do Londynu chcąc przygotować się do ślubu.
Razem z Louisem, wracaliśmy do jego mieszkania.
- Jutro się rozstajemy. - odparł dość przygnębiony.
- W Londynie mieszkamy, tylko trzy godziny od siebie. A co myślałeś o wspólnym mieszkaniu?
- Jestem zdecydowany. - odparł pewnie, całując mnie. - Cieszę się. Ale Hazz, nadal czuję, że coś przede mną ukrywasz. Jesteś spięty.
- Lou.... czemu pytałeś? - zdenerwowałem się, wiedząc, że teraz musze mu wszystko powiedzieć.
Za każdy SZCZERY komentarz, z góry dziękuję.:)x
robi sie ciekawie xd kiedy bedzie nastepna? moze byc jeszcze dzisiaj czy juz jutro?
OdpowiedzUsuńuroczee *.*
OdpowiedzUsuń