Do szatni wlecieli spoceni uczniowie, witając się ze mną uściskiem ręki.
- Siema, Haz. - przywitał się Niall, otwierając swoją szafkę zaczął ubierać czarną bluzę. - Co słychać?
Uśmiechnąłem się delikatnie, wyjmując z plecaka Li butelkę wody.
- Wiesz, właśnie dowiedziałem się ciekawej rzeczy o Mrs. Tomlinsonie. - upiłem łyk wody śmiejąc się delikatnie.
- Jeśli znów masz zamiar o nim gadać.. masz obsesję! - krzyknął Liam, kiedy szatnia pustoszała.
- Daj spokój. Słyszeliście, że Louis ma zamiar urządzić wycieczkę do Paryża? dam mu powiem, co do niego czuję.
- Jesteś pokręcony. - zaśmiał się Niall, klucząc szafkę. - To co, piwko i do mnie? - wyszliśmy z szatni.
- Ja nie mogę. Ojczym zabiera mnie i matkę na kolację. - syknął Liam, zarzucając torbę na ramię.
- A ty Harry?
- Nie. Muszę pomyśleć, co mu powiem. Cholera, gdybym miał jego adres, wymyśliłbym coś, żeby go odwiedzić. - odparłem, kiedy szliśmy w kierunku mojego domu. Był po drodze i najbliżej.
Niall westchnął.
- Mam jego adres.
- Skąd?
- Nieważne, chcesz? - zapytał.
- Jasne! - wyciągnąłem komórkę, aby wpisać w notatkach ulicę Louisa. Chłopak podał mi adres ulicy, który od razu zapisałem.
- Nie rób głupot. - zatrzymali się, kiedy zauważyli mój dom.
- Nigdy nie robię. - syknąłem.
- Kłóciłbym się. - wtrącił Liam. - Narazie. - pożegnali się ze mną idąc w swoją stronę.
Wszedłem do cieplutkiego domu, czując zapach piekącej się kaczki, co uświadomiło mi jaki głodny jestem.
- Wróciłem! - krzyknąłem, zdejmując buty oraz sweter Louisa. - Ale jestem głodny.
- Jak zawsze. - uśmiechnęła się mama, ojczym siedział w salonie rozkoszując się nowo zakupioną książką, Gemma pewnie siedzi z Rickiem w pokoju, w sumie tak jak codziennie. Codzienna rutyna kiedy wracam ze szkoły. Odłożyłem plecak pod drzwiami, siadając w salonie. Położyłem nogi na stół, co zostało momentalnie skrytykowane przez mamę.
Po niedługim czasie, podano obiad. Złapałem swój talerz kierując się do swojego pokoju. Wszedłem na górę, jak zwykle powitał mnie bałagan w moich czterech ścianach. Położyłem obiad na biurku, włączając laptopa, zalogowałem się na facebooku, próbując dowiedzieć się czegoś o nauczycielu. Wpisałem jego imię i nazwisko w wyszukiwarkę, pojawił się. Wszedłem w jego informację, wszystko okej.. miasto Londyn/ Doncaser, wiek również podany, znajomi zdaję się przyzwoici, w związku, rodzi... w związku?!
Cholera. - syknąłem, mogłem się domyślić. Harry debilu, przecież on jest młody, przystojny oraz ma dobry staż. Jednak nie miałem zamiaru odpuszczać, nie, nie. Za długo słuchałem wypowiedzi chłopaków typu; Nie masz szans, Harry. Wątpię, że leci na małolatów - tak właśnie moi wspaniali przyjaciele, mnie wspierali.
Postanowiłem spokojnie zjeść obiad-kolację i, spokojnie przemyśleć oraz zanalizować wszystkie uczucia zaklinowane we mnie, które dotyczyły nauczyciela, że też nie mogłem wypatrzeć łatwiejszego celu, akurat musiał to być ktoś taki jak ON.
~*~
Dzisiejszego wieczora, prędko położyłem się do łóżka. W telewizji nie puszczano nic ciekawego, rodzice też zajęli się sobą, chłopaków miałem na dziś dość, a Gemmy nie ma dziś na noc.
Przebudziłem się około godziny; 22:30. Wstałem do pozycji siedzącej, zszedłem z łóżka kierując się do łazienki, załatwiłem sprawę, po czym skierowałem się do salonu. Nalałem sobie zimnej kawy, której smak nieźle mnie odrzucił. Czułem, że nie zasnę... godzina, nie była jeszcze późna. Postanowiłem odwiedzić Tomlinsona. Na samą myśl, że mógłby otworzyć mi tak pięknie zaspany, w swojej piżamce przyprawiało mnie o dreszcze. Nie traciłem więcej czasu, poszedłem do swojej sypialni wyjmując z szafy odpowiednie tym razem ubrania, wydawało się, że na dworze cholernie zimno.
Założyłem niebieską grubą bluzę z nike, siwe dresy, oraz czarne air-maxy. Na głowę ubrałem skarpetę, która miała już dobre parę lat.Pościeliłem łóżka i, bezszelestnie opuściłem swoją sypialnię. Otworzyłem delikatnie drzwi wejściowe po czym wyszedłem z domu.
Dom Louisa, był ode mojego jakieś dwadzieścia minut, postanowiłem pobiec, to jak wieczorny joging, prawda?
Byłem już trochę zdyszany, jednak zauważyłem już dom Louisa i jakieś obce auto zaparkowane obok jego.
Otworzyłem bramkę, nie wiedziałem czy dobrze robię... bo przecież.. a z resztą! zapukałem do drzwi dwa razy. Trochę minęło, zanim młody mężczyzna otworzył mi drzwi. Ale to nie był mój Lou, był to facet w podobnym wieku, jeśli się nie mylę mulat, całkiem przystojny.
- Dobry, jest Louis? Pan Louis..
- Um, jasne. Wejdź, kim jesteś?
- Jego uczniem. - facet spojrzał na mnie zdziwiony, po czym wszedł do innego pokoju. - Skarbie? twój uczeń..
- Co, jaki? - usłyszałem w oddali.
- Imię?
- Harry Styles. - odparłem.
- Henry Styles!
- Harry! - poprawiłem go, dość zniesmaczony.
- Jak tam chcesz, Henry. - poczochrał moje włosy, wyszedł z przed pokoju, a w którym po chwili pojawił Louis.
- Matko boska, co tu robisz? skąd masz mój adres?
- Em, huh.. chciałem Ci, znaczy Tobie, Panu.. oddać sweter. Akurat biegałem, więc postanowiłem do Pana wpaść. - podałem sweter, na co Louis zaśmiał się melodyjnie.
- Umówmy się, że poza szkołą będę dla Ciebie po prostu Louis, okay? jednak w szkole, Pan. - uśmiechnął się szeroko.
- Dobrze, cieszę się. Ah, Louis, zadam Ci teraz pytanie, nie zgodne z sytuacją, dobrze?
- Słucham. - oparł się o ścianę.
- Masz zamiar, urządzić wycieczkę do Paryża?
Lou posłał mi uśmiech, wszystko było w porządku, dopóki jego typek nie przyszedł i, zaczął go przytulać...
- Widzę, że wieści szybko się roznoszą, no więc tak.. myślę.. Zayn! - krzyknął na niego, kiedy ten bezczelnie zaczął odpinać mu guziki od koszulki.
- Pójdę już.. - złapałem klamkę, otwierając drzwi.
- Wpadnij jutro po lekcjach, omówimy plan wycieczki? - zaśmiał się.
- A teraz do łóżka. Dzieci już dawno śpią. - syknął Zayn, uśmiechając się.
- Do widzenia, Louis. Dobranoc. - podszedłem do niego i, wykonałem pierwszy ruch. Pocałowałem jego policzek.
x macie.
Dom Louisa, był ode mojego jakieś dwadzieścia minut, postanowiłem pobiec, to jak wieczorny joging, prawda?
Byłem już trochę zdyszany, jednak zauważyłem już dom Louisa i jakieś obce auto zaparkowane obok jego.
Otworzyłem bramkę, nie wiedziałem czy dobrze robię... bo przecież.. a z resztą! zapukałem do drzwi dwa razy. Trochę minęło, zanim młody mężczyzna otworzył mi drzwi. Ale to nie był mój Lou, był to facet w podobnym wieku, jeśli się nie mylę mulat, całkiem przystojny.
- Dobry, jest Louis? Pan Louis..
- Um, jasne. Wejdź, kim jesteś?
- Jego uczniem. - facet spojrzał na mnie zdziwiony, po czym wszedł do innego pokoju. - Skarbie? twój uczeń..
- Co, jaki? - usłyszałem w oddali.
- Imię?
- Harry Styles. - odparłem.
- Henry Styles!
- Harry! - poprawiłem go, dość zniesmaczony.
- Jak tam chcesz, Henry. - poczochrał moje włosy, wyszedł z przed pokoju, a w którym po chwili pojawił Louis.
- Matko boska, co tu robisz? skąd masz mój adres?
- Em, huh.. chciałem Ci, znaczy Tobie, Panu.. oddać sweter. Akurat biegałem, więc postanowiłem do Pana wpaść. - podałem sweter, na co Louis zaśmiał się melodyjnie.
- Umówmy się, że poza szkołą będę dla Ciebie po prostu Louis, okay? jednak w szkole, Pan. - uśmiechnął się szeroko.
- Dobrze, cieszę się. Ah, Louis, zadam Ci teraz pytanie, nie zgodne z sytuacją, dobrze?
- Słucham. - oparł się o ścianę.
- Masz zamiar, urządzić wycieczkę do Paryża?
Lou posłał mi uśmiech, wszystko było w porządku, dopóki jego typek nie przyszedł i, zaczął go przytulać...
- Widzę, że wieści szybko się roznoszą, no więc tak.. myślę.. Zayn! - krzyknął na niego, kiedy ten bezczelnie zaczął odpinać mu guziki od koszulki.
- Pójdę już.. - złapałem klamkę, otwierając drzwi.
- Wpadnij jutro po lekcjach, omówimy plan wycieczki? - zaśmiał się.
- A teraz do łóżka. Dzieci już dawno śpią. - syknął Zayn, uśmiechając się.
- Do widzenia, Louis. Dobranoc. - podszedłem do niego i, wykonałem pierwszy ruch. Pocałowałem jego policzek.
x macie.
Oooo pocałował go w policzek *.* nbadjhgdsf
OdpowiedzUsuńhahha Tak ja czytam xd :d
Dodasz jutro ? : )
Fajne, ja też czytam ^^
OdpowiedzUsuńzawsze czytam, na mnie mozesz liczyc:)-karola
OdpowiedzUsuńO jezu, Lou sexi teacher < 3
OdpowiedzUsuń