Ani trochę nie pamiętam wczorajszego dnia. Jedyne co sobie przypominam, że poszedłem do Johna i, wziąłem jakieś tabletki... W tej chwili właśnie leżę u niego w łóżku, a on się do mnie przytula.
I chyba tej nocy zdradziłem Louisa [...] I wiecie co? tabletki chyba jeszcze działają, bo nic sobie z tego nie robię... John miał opartą głowę o mój tors, a ręką obejmywał mnie w pasie. To był słodki widok, ale cholera, nie powinno mnie to cieszyć. Mam chłopaka, który pewnie za mną tęskni i martwi się, że nie ma mnie w szkole.
Złapałem swojego i'phonea, widząc 10 nieodebranych połączeń i 6 sms'ów:
" Gdzie jesteś? "
" Martwię się, Harry odbierz telefon! "
" Ty nieodpowiedzialny gówniarzu! "
" Liam mówił, że widział Cię z jakimś kolesiem, z którym szedłeś za rękę, co co chodzi? "
" to chyba nie będzie miało sensu "
" To koniec, Harry. Zrywam, zdardziłeś mnie "
Poczułem pustkę, kiedy przeczytałem ostatnie zdanie. Jak to, koniec z nami? On nie może tego zrobić... John, zaczął się wiercić, uśmiechnął się, kiedy zauważył, że nie śpię. Ile ten chłopak dla mnie znaczy, że tak bez problemu zdradziłem z nim Louisa. Mojego kochanego, małego Louisa?
- Dziś Dobry, skarbie. - uniusł głowę, aby musnąć moje usta. - Jak się czujesz?
- Źle, Louis ze mną zerwał, rozumiesz? Zdradziłem go z Tobą, jak mogłeś mnie na to namówić?
- Jak się o tym dowiedział?
- Mój kumpel zobaczył nas i, mu powiedział. Boże, jestem dupkiem. Skończonym dupkiem!
- Masz mnie, Hazz.
- Nie, John. W ogóle Cię nie znam. - odparłem, wstając z łóżka.
- Nie podobała Ci się noc?
- Ugh, podobała ale, ja muszę coś zrobić.
- Zostań, damy radę.
- Nie, proszę przestań. Dzięki, że odciągnąłeś moje wczorajsze, złe myśli. Coś jednak z Tobie jest, coś co mnie to Ciebie przyciąga, boję się, że będę chciał tu wrócić. - nachyliłem się nad nim, łącząc namiętnie nasze usta. - Do widzenia.
W locie ubrałem swoje dżinsy i koszulę, ubierając na klatce schodowej buty. Zaraz wybiegłem z budynku, zamawiając taksówkę pod dom Louisa. Jest po 14:00, więc chłopak jest już dawno w domu.
Auto po chwili przyjęchało, zabierając mnie na odpowiedni adres. Zapłaciłem taksówkarzowi, po czym szybko wbiegłem do jego mieszkania. Chłopak podniósł się na kanapie, był zaryczany, nie zapłakany. Pełno chusteczek w okół...
- Nawet nie próbuj czegoś do mnie mówić, dupku. - krzyknął na poczekaniu.
- Kocham cię.
- Nie masz prawa mówić czegokolwiek o miłości! nie masz pojęcia co to jest, jak mogłeś mnie zdradzić? co Ci zrobiłem.
- Tata namącił mi w głowie, mówiąc, że mnie zostawisz, że jestem tylko uczniem, że mnie.. nie kochasz. - przetarłem oczy.
- Tak się składa, że kocham cię najbardziej na świecie. Ale to się zmieni już nie długo.
- O czym ty mówisz?!
- Wyjeżdżam do Szwecji. Chcę odpocząć. Od Ciebie dupku! wynoś się. - zapłakał mocno. - słyszysz?! wynoś.. się. Tak tęskniłem, tak cię kocham, błagam wyjdź.
- Nie zostawię cię. Przyjdę jutro.
~
Dziś krótszy przepraszam, ale nie było też tyle komentarzy o ile prosiłam.:<~
Ekhem, ON NIE MOŻE WYJECHAĆ!!!
OdpowiedzUsuńfajny ^^
OdpowiedzUsuń