piątek, 27 września 2013

Bohaterowie na prośbę + Chapter 2. :)

BOHATEROWIE OPOWIADANIA:
  • Harry Styles, Louis Tomlinson, Niall Horan, Liam Payne, Zayn Malik, Josh Devine, Natalie McLydee.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zanim zszedłem do salonu by pogadać z chłopakami, dostałem pięć sms'ów od Li jak się czuję i, czy wszystko w porządku. Jest strasznie kochany, ale musi zrozumieć, że nie mam dziesięciu lat aby pytał się mnie co godzinę, czy wszystko okej. Wysłałem mu jednego konkretnego sms'a, że jest świetnie i, że nie ma się martwić. Rozpakowałem rzeczy, wkładając je do szafy. Przebrałem się w dresy, po czym zszedłem do salonu. 
Czułem się dobrze w ich towarzystwie, poznałem ich historie, między innymi takie jak Zayn poznał się z Joshem, jak Louis musiał zadzwonić po straż pożarną bo chłopak Zayna zapalił kuchnię robiąc kanapki- nadal nie wiedzą jak to zrobił. Uśmiałem się i to porządnie, chłopcy są naprawdę w porządku. 
- Przyniosę Ci dodatkową kołdrę do pokoju, ta noc będzie zimna. Bo ktoś! - spojrzał na Zayn, na co chłopak zaśmiał się. - Zapomniał zapłacić za ogrzewanie, sorki. Jutro będzie w porządku. Jesteś głodny? - zapytał Louis wstając z kanapy, przy okazji odprowadzając Josha do drzwi. 
- No trochę, możemy coś zamówić. - zaproponowałem. Wstałem z fotela, podchodząc do kurtki. - Lubicie chińszczyznę?  
- Zapłacimy razem, tak? - wtrącił Zayn.
- Nie, nawet nie mam się wam jak odwdzięczyć. Więc chociaż kupię wam coś do żarcia, no proszę was. Okej to dzwonię. - uśmiechnąłem się łapiąc za stacjonarny telefon. 
Po zjedzeniu kolacji, posiedzieliśmy jeszcze dość długo przed telewizorem oglądając jakiś film akcji wybrany przez Zayna, potem chłopak poszedł do pokoju tłumacząc, że musi dokończyć referat do szkoły. Więc zostałem sam z Louisem, może to i lepiej? 
- Um, Lou? - Chłopak spojrzał na mnie zmęczonymi oczami, uśmiechając się. - Dałbyś mi jakąś bluzę? nie wziąłem wszystkiego od Liama. 
- Tak jasne, chodź na górę. Pokażę Ci przy okazji mój pokój, ja chwalipięta. - powiedział piskliwym głosem, uśmiechnąłem się i, wstałem z kanapy. Przeszliśmy do pokoju który znajdował się zaraz koło mojego. Był... wyjątkowy. Louis świetnie rysuję, nad jego biurkiem wisiała wielka tablica korkowa, z tysiącami rysunków. Podszedłem bliżej i zdjąłem jeden rysunek.
- Jej. Niesamowity... zapłacę Ci kiedyś, żebyś mnie narysował. - zaśmiałem się odwieszając rysunek. 
- Nie ma sprawy, serio. - odparł podając mi bluzę. - Lubię to robić, wiele razy rysowałem Zayna, czy Josha. 
- Fajnie, że masz pasję której się trzymasz. Ja jakoś nie mogę wyszukać swojego talentu. Chyba go nie mam. 
- Nie mów tak, każdy ma w sobie coś wyjątkowego. Łap bluzę, masz też kołdrę. - zdjął ją ze swojego łóżka podając mi. 
- A ty? 
- Co ja? 
- Pod czym będziesz sam. 
- Nie martw się, pod kocem. Jeśli nie jesteś zbyt zmęczony możemy posiedzieć u mnie, um pogadać? mogę Ci pokazać zdjęcia z koncertu Green Day, byłem w zeszłym roku. Wygrałem bilet w konkursie malarskim. - odparł. 
- Żartujesz? Zazdroszczę, uwielbiam ten zespół! Billie jest, um... fajny, podoba mi się. - zaśmiałem się, siadając na kanapie. 
- Serio? to muszę Cię zmartwić bo on już dawno należy do mnie. Tak w skrócie to mój chłopak, ale wiesz. Wolę tego nie ujawniać, rozumiesz? 
- Haha, tak jasne. Mój były cieszył się jak dziecko kiedy perkusista Green Day, follownął go na twitterze. 
- Jesteś gejem? - zapytał Louis, siadając na biurku. Trochę się zawstydziłem, nie każdy toleruję gejów. 
- Jestem Bi... - powiedziałem niepewnie. 
- To tak jak ja, ale chyba wolę chłopców. Tylko się nie wystrasz. - zaśmiał się spuszczając głowę. - Tak między nami Harry, jesteś przystojny. Twoje włosy rozwalają. 
- Dzięki, też jesteś przystojny. I to bardzo, okej koniec tematu, zawstydziłem się. Pokaż lepiej te fotki. - poprosiłem, Louis usiadł koło mnie na krześle włączając odpowiedni folder. Fajnie, że spędziliśmy calutką noc na gadaniu, chociaż poznaliśmy się lepiej, mamy wspólne tematy i jest naprawdę świetnie. 


Wstałem późno i, było mi z tego powodu strasznie głupio. W kuchni znalazłem karteczkę od Louisa: 
"Jestem w mieście, widzę, że nie jesteś rannym ptaszkiem, hah. Nie szkodzi. ;) robię zakupy, na obiad jest zapiekanka, Zayn robi najlepsze. Będę za godzinę. Buziaki.x " 
"Buziaki" to słodkie, jaki kochany jest Louis. Będzie mi tu dobrze, potem się odwdzięczę chłopakom. Poszedłem do łazienki, wziąć prysznic i przebrać się w czyste ubrania. W łazience usłyszałem otwieranie drzwi, wiec to pewnie Lou. 
- Harry? gdzie jesteś?! - odkrzyknąłem, że w łazience ale Louis chyba nie usłyszał. Wszedł mi do łazienki, paląc się ze wstydu. - matko przepraszam. - wydukał przeprosiny wybiegając z łazienki. Zaśmiałem się cichutku szybko myjąc ciało. 
Przebrałem się w inne ubrania wychodząc z łazienki. 
- Louis spokojnie. - uspokoiłem mu, pomagając wypakować produkty. 
- Powinienem pukać. - syknął przez zęby. - Przepraszam. 
- Przestań! jest okej. - pogładziłem go po plecach uśmiechając się. - Kiedy Zayn kończy zajęcia? 
- Nie będzie go dziś. Rodzice Josha wyjeżdżają, więc Zayn korzysta i jedzie do niego na noc. 
- Coś nie tak z jego rodzicami? 
-  Oni nie tolerują gejów, ukrywają się. Dlatego Josh tak często jest u nas, szkoda mi ich. Moi rodzice są inni. 
- To straszne, moi rodzice nawet pewnie nie wiedzą gdzie teraz jestem. To Liam zawsze mi pomagał, moi rodzice się mną nie interesują. Cholerni alkocholicy. 
- Współczuję. Na szczęście jesteś u nas, nie wypuścimy cię stąd prędko. 
- Nie mam zamiaru się stąd ruszać, Lou. - zaśmiał się, opierając o blat. Louis uśmiechnął się słodko.
- Jesteś uroczy, Harry. 
- A ty mega słodki. 

~~~~~~~~
7 komentarzy? :O Dacie rady? Proszę, tak ładnie proszę.:)x
 

5 komentarzy: