niedziela, 29 września 2013

Chapter 3.

*tydzień później*

Dziwnie tu bez Harry'ego, tak cicho i nudno. Stęskniłem się za nim, nie daję tego po sobie poznać ale czuję się z tym strasznie. Natalie cały czas mówi, że Harry tylko namącił mi w głowię i, że tylko on się dla mnie liczy. Pokłóciłem się z nią oto, Harry jest najważniejszy i, nie pozwolę aby ktoś zniszczył to, co budowaliśmy przez te kilkanaście lat.
Spałem dziś na kanapie, po ponownej kłótni. To wszystko miało wyglądać inaczej. Otworzyłem zaspane oczy, widząc schodzącą po schodach Natalie, wyglądała ślicznie. Swoje długie. czarne loki związała w wysokiego kitka, a ubrana była w to.
- Dokąd idziesz? - zapytałem, wstając z kanapy.
- Do biura.
- Miałaś mieć wolne. - skwitowałem po chwili, unosząc brwi do góry.
- Ale wzięłam dodatkowe godziny. Idź do Harry'ego, odwiedź go. - zabrała kluczyki od auta i, kanapki z blatu.
- Czemu jesteś taka wredna? czemu nie pojmiesz tego, że mi na nim zależy?
Dziewczyna spojrzała na mnie i zaśmiała się.
- Może jeszcze powiedz, że go kochasz? wtedy zacznę uznawać cię za geja. - dokuczała nadal.
- Tak, kocham go. Bo dużo dla mnie zrobił, ja też zrobiłbym dla niego wszystko, nie waż się tego psuć.
- Jesteś żałosny Li, obiad masz w lodówce. - syknęła wychodząc z domu.
Wróć Hazz.


- Dzień Dobry. - powiedział zaspany Louis, kiedy wszedł rano do kuchni.
- Hejka, jak się spało? - zapytałem, smarując tosta dżemem. Chłopak usiadł koło i oparł swoją głowę o moje ramie, nadal mając zamknięte oczy.
- Źle? w nocy miałam wysoką gorączkę, nie za dobrze się czułem. - odpowiedział ledwo słyszalnie.
- Kładź się na kanapę, zrobię Ci herbatę i rozpuszczę witaminy. - wstałem z krzesła, a Louis stracił przez to równowagę.
- Kocham cię, Haz. - uśmiechnąłem się, nalewając wody do kubka.
- Wiem, wiem. - odparłem i, położyłem mu herbatę na stolik. - Przyniosę Ci kocyk, hm?
Okryłem go ciepłym, wełnianym kocem i popatrzyłem na niego chwilę. Rozczochrane włosy, czerwony noc i policzki, kochane.
- Co? - zapytał z zapchanym nosem.
- Nic mały, odpoczywaj. - pocałowałem jego czoło, siadając koło niego na kanapie. - Włączymy jakiś film? oglądałeś kiedy "Dom chłopców" ?
- Nie,a ty?
- Oglądałem, wypożyczę co? jest świetny.
- Jeśli tak mówisz. Ale pod jednym ale.
- No, jakim? - zaśmiałem się, idąc na chwilkę do kuchni.
- Położysz się koło mnie? zimno mi, i to strasznie. - wygiął dolną wargę, uśmiechając się głupkowato. - To co? przytulisz się do swojego Lou?
- Hah, czekaj odpalę film. - zrobiłem to, po chwili kładąc się koło Louisa. Objąłem go ręką w pasie, a drugą podtrzymałem głowę. Przykryłem nas kocem i, skupiliśmy się na filmie.


Louis tak bardzo na nim płakał, też było mi smutno kiedy jeden z chłopców zmarł. Tak się kochali.
- Nie płacz Lou, no co ty. - pogłaskałem go po głowię, śmiejąc się.
- Jeśli będę miał AIDS zostaniesz przy mnie? - zapytał, odwracając się do mnie.
- Aww, Louis zabiłbym się za Ciebie. Nie martw się, mały.
- Jesteś idealny Harry, nie oddam Cię nikomu. - uśmiechnął się, chowając głowę w mojej szyi. Pocałowałem jego policzek, kładąc się wygodniej.
- Mam nadzieję.
To był moment zdziwienia, czemu te cholerne motyle, aż ta bardzo szaleją w moim brzuchu. Nie mogę się kochać w Lou, to zniszczy całkowicie wszystko.
- Harry, zrób coś dla mnie.
- Wszystko. - pocałowałem jego czoło.
- Nie zakochuj się we mnie, proszę. 


I jak?:)

5 komentarzy:

  1. Zamurowało *-* NEXT!

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się to. :D I to:
    "- Harry, zrób coś dla mnie.
    - Wszystko. - pocałowałem jego czoło.
    - Nie zakochuj się we mnie, proszę. "
    Załamało mnie, bo wydaje się, że już się zakochał i jest za późno. : O
    Podoba mi się to opowiadanie. Czekam na next. ! Kocham i tęsknie. ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz, pisz, pisz <3

    OdpowiedzUsuń