piątek, 4 października 2013

Chapter 5.

Byłem zbyt podekscytowany, aby powiedzieć to Louisowi przez telefon. Więc niecierpliwie czekałem, aż wróci z zajęć z malarstwa. Siedziałem na kanapie, ściskając dwa białe vipowskie bilety na koncert.
Louis wszedł do domu, rzucając wszystko przy drzwiach. Pocałował mnie w policzek, siadając koło mnie.
- Jestem wyczerpany, te dzieciaki mają tyle energii.
- Mhm. Lou, przypomnij mi jaki jest twój ulubiony zespół? Green Day, tak? - uśmiechnąłem się szeroko, ujawniając się trochę z moim planem. - Bo tak przypadkiem, kupiłem dwa bilety. Oh, patrz, są nawet vip! Więc jeśli nie masz, żadnych planów za tydzień, to zabieram cię na ich koncert. - podałem mu jeden z biletów, bo chyba uważał, że żartuję.
- Zabierasz.. mnie?! - przełknął ciężko ślinę, gapiąc się na mnie. Był taki słodki.
- A kogo innego? Ciebie kocham najbardziej. - zaśmiałem się, głaszcząc jego kolano. Louis spojrzał na mnie, uśmiechając się szeroko.
- I jak ja mam się Tobie odwdzięczyć? - zapytał.
- Uśmiechnij się.

~~

- Gdzie Harry?
- Poszedł do sklepu, zabrakło makaronu i czekolady, a wiesz, że on zawsze na śniadanie wcina tosty z Nutellą. - zaśmiałem się, mieszając warzywa na patelni. - Jest taki kochany, jest u nas już trzy tygodnie, nawet nie wiesz jak jesteśmy ze sobą blisko, pokochałem go.
Zayn odwrócił fotel w moją stronę, unosząc wysoki brwi.
- Pokochałeś go, chodzi o to, że po prostu go lubisz tak? nie jesteś w nim zakochany?
Przeszły mnie dreszcze, przecież ja nie umiem kłamać.
- um, co ty gadasz? jasne, to mój przyjaciel. Nic więcej mnie z nim nie łączy...
- To nic złego być zakochanym.
- Ugh, Zayn! nie jestem zakochany w Harrym, a w ogóle jeśli, to co cię to obchodzi? - rzuciłem łyżką o blat.- Jesteś nieznośny!
- Teraz jestem już w stu procentach pewny. - uśmiechnął się. - A teraz odwróć się i, wyjaśnij to Harry'emu.
Odwracając się zobaczyłem chłopaka, który stał ubrany w czarny płaszcz i, wysokie czarne trapery. Położył drobne zakupy na blat, rozbierając się z płaszcza, odwiesił go i, ustał za mną. Zadrżałem, kiedy poczułem jego ciepły oddech na mojej szyi.
- Jeśli chcesz mi coś powiedzieć, po prostu to zrób. - dotknął moje policzka i, ugh Harry wpędzisz mnie do grobu...

~~
Usłyszałem pukanie do mojego pokoju, to Harry. Zayn nigdy nie puka, kończyłem właśnie rysunek na życzenie, małej blondynki z zajęć malarstwa.
Chłopak wszedł do pokoju, stając za mną.
- Piękne. - pochwalił i zawiesił się na mojej szyi. - Wszystko w porządku. - uśmiechnął się, wychylając swoją mordkę.
- Tak, jasne. Po prostu... - odłożyłem ołówek i, odwróciłem krzesło w jego stronę. - Gubię się, gubię się przez Ciebie. - Harry spojrzał na mnie, siadając na łóżku.
- Przeszkadzam Ci? - skrzywił się delikatnie, poprawiając się na łóżku.
- Nie, co ty gadasz. Jestem taki szczęśliwy, że tu jesteś. - usiadłem koło niego, łapiąc jego dłoń. - Prawdopodobnie, bardzo cię lubię. - na twarzy młodszego, pojawił się szeroki uśmiech. - Ale po prostu, chcę to przemyśleć dobrze?
- Jasne, Lou. - uśmiechnął się krótko, wychodząc z pokoju. - Dobranoc, śnij o mnie.

2 komentarze:

  1. Pisz szybciej następny :3
    I dodawaj dłuższe, bo po przeczytaniu czuje taki mały niedosyt ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej co takie krótkie ? : O Zawsze były takie, że mi się czytać nie chciało a teraz. .___. lol
    A tak ogólnie o fajny. : )

    OdpowiedzUsuń