sobota, 20 kwietnia 2013

Chapter XXV.

*Na początku, chcę was poinformować, że głowa mi pęka, i zatoki wysiadają. Do tego mam wrażenie, że gorączka mnie dopadła. A więc wybaczcie, za beznadziejny rozdział i jakiekolwiek błędy q__q* love ya!~
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Ehm Nick, to ja się pójdę położyć. - przetarłem ręką po karku, i nie czekając na odpowiedź pobiegłem na górę.
- Haaaaarry! No co ty! Jeszcze wcześnie! - zawołał Nick.
- Tak skarbie. - zaśmiałem się. - Trzecia nad ranem, to jeszcze wcześnie. - wszedłem do sypialni, i momentalnie rzuciłem się na łóżko w tym samych ciuchach.

Następnego dnia, wstałem dość wcześnie. Co prawda w nie najlepszym humorze po aferze z Louim. No, ale trudno. Może się polepszy, chodź nie jestem tego taki pewien. Zszedłem z łóżka, przejechałem dłonią po włosach, aby chodź trochę były ogarnięte.
Nick siedział w kuchni i przygotowywał kawę. Uśmiechnąłem się na jego widok, no dobra... na widok jego torsu. Objąłem go od tyłu, chłopak uśmiechnął się do mnie przez ramię.
- Co Cię wzięło, no takie czułości Harry? - Nick zalał wrzątkiem kawę.
- A tak jakoś.. - oderwałem się od chłopaka, i podszedłem do lodówki. Wyjąłem z niej wczorajszą robioną przeze mnie sałatkę owocową.
- Harry, wybacz , że mówię Ci to dopiero teraz.. muszę już lecieć, na to gówniane szkolenie. - odparł, biorąc łyk kawy.
- Ten, co miał być za tydzień?
- Tak, ten. - uśmiechnął się.
- Nie no co ty Nick. Jest okej, to nie twoja wina. - odparłem, odkładając miskę do zmywarki.
- Nie jesteś zły?
- Jasne, że nie.- zaśmiałem się.- Za ile wyjeżdżasz?
- Za jakieś 15 minut. Dlatego pójdę się zbierać. Dzięki. - złapał mnie za ramię i poszedł na górę.
Czekałem aż wejdzie do siebie do pokoju. Wyjąłem komórkę, ze swoich spodni. Napisałem do Lousia sms'a.

''Jeśli się ogarnąłeś, i za mną zatęskniłeś możesz wpaść o 17:00 , Nick dziś wyjeżdża. A wiem, że wróciłeś już z L.A.''

'' Stęskniłem się i to bardzo... ale nie wiem czy powinienem przyjeżdżać.. ''

'' Jeśli się stęskniłeś to wpadnij.. proszę.Bo ja do Ciebie przyjadę! 

'' Będę o 17;00 .. kc..xx ''

Przez ostatniego sms'a, uśmiech powrócił na moją twarz. Louis napisał '' Kocham cię '' . To szalenie urocze, do tego daje mi do myślenia, że jednak Louisowi na mnie zależy. 
Jest mi ciężko, kiedy nie mogę zadzwonić do Louisa, lub nawet się spotkać. Do jasnej cholery! O co tu chodzi... 
Nick zszedł na dół, z jedną niewielką walizką. Siedziałem na kanapie, oglądając wczorajsze powtórki X factor. Nick usiadł koło mnie, i pewnie siebie złapał mój podródek i przyciągnął do siebie, łącząc nasze wargi. Spojrzałem na niego z uśmiechem.
- Będę tęsknił, Harreh. Bądź grzeczny. - odparł uśmechając się. - Pa, skarbie. - pokiwał.
- Narazie Nick. - zaśmiałem się.

'' Zawieszam Twittera, na jakieś trzy tygodnie.'' - wydukałem na klawiaturze telefonu. Spojrzałem na zegar ścienny, który wisiał w kuchni. 16:50. Westchnąłem. Nie przyjdzie pomyślałem. Już mu nie zależy. Siedziałem w kuchni, z opartymi rękami o lat stołu. Mój telefon zaczął wirować. 
 '' Za chwilkę będę, nie denerwuj się.xx''  To mnie uspokoiło. Znam Louisa na tyle długo, że wiem , że nie łamię on obietnic. Przez całe 10 minut, siedziałem w kuchni i myślałem o tym, jak to się stało, że tak bardzo się od siebie oddaliliśmy. Ta kłótnia nie było prawdziwa - fakt. Jednak poczułem, jak trzy czwarte, mojej miłości do Louisa wyparowały. To dziwne. Usłyszałem jednoznaczne pukanie do drzwi. Louis, tak to on. Podszedłem do drzwi, otwierając je pewnie z uśmiechem na ustach. W progu stał uroczo roześmiany Louis. Mój Louis. Otworzyłem szeroko drzwi, z prośbą aby wszedł do środka. Ustał z boku , przyglądając mi się dyskretnie. Staliśmy tak, przez chwilę, nie widząc od czego zacząć.
- Przepraszam... - posłał Louis. - Naprawdę, jestem cholernym dupkiem, że tak na Ciebie najechałem. Nie wybaczyłbym sobie, jeśli bym Cię stracił. - mówił, ze spuszczoną głową. Podszedłem do niego bliżej. Louis oddychał ciężko, i szybko. Przytuliłem go przyjaźnie. 
- Tęskniłem. - powiedział Louis. - Bardzo, bardzo. - swój nos, zatopił w mojej szyi.
- Ja również Louis. - oderwałem się od niego. - Ale, może powiesz mi co się stało? - Louis schował swoją twarz w dłonie, i westchnął ciężko.
- Ktoś próbuję mi Cię odebrać, rozumiesz? I zrobi to, jeśli będziemy próbowali się spotykać.- przełknął ślinę.- Nie chcę tego. - próbował powstrzymać łzy. Usiedliśmy na kanapie.
- Louieh.. porozmawiajmy . - zaproponowałem. - Bo... jeśli, jest coś takiego lub, ktoś , że zabrnia nam się spotykać czy to ma sens? - zapytałem.
- Jasne, że ma... - powiedział Louis, łapiąc moją dłoń.
- Właśnie, ja mam inne zdanie. Układa mi się z Nickiem... nie bądź zły. Nie planowałem tego. To przyszło samo. 
Louis patrzył na mnie zdziwiony, ze szklankami w oczach.
- Harry, żartujesz sobie prawda? Tyle miesięcy, i koniec. - zapytał. - Zostawiasz mnie, dla Nicka?! On jest od Ciebie starszy o 9 lat.. - krzyknął. - 9 lat!
- Wiek, nie gra roli. - odparłem. - Kocham Cię , o wiele, wiele bardziej od niego. I tak zostanie. Ale nie chcę, być w takim związku. Kiedy w ogóle, można to nazwać związkiem... nawet mi nie ufasz. Nie chcesz mi nic o tym powiedzieć. 
- Bo nie mogę! 
- Przepraszam. Dla mnie to też trudne. Tęsknie za tym wszystkim. Za Tobą. - powiedziałem.
- Jasne, Harry. Znam Cię na wylot. Wiem kiedy kłamiesz. Nie martw się , skarbie. Już mnie nie zobaczysz. 



1 komentarz: