niedziela, 21 kwietnia 2013

Chapter XXVI.

Co to miało znaczyć '' Już więcej mnie nie zobaczysz '' . Nie chciałem, aby tak to odebrał. A jeśli, temu debilowi wpadnie do głowy, jakiś pomysł odebrania sobie życia [...] Nie, Harry , nie bądź głupi Louis ma mózg z którego korzysta. Chyba.
Usiadłem na kanapie, wysłałem do niego z jakieś pięć sms'ów z prośbą, o odezwanie się. Doszedł raport, lecz Loui nie odpisał.
Mijały kolejne godziny, a ja siedziałem na kanapie jak debil, i nie wiedziałem co zrobić w stosunku do Louisa. Dzwonienie do chłopaków było banalne, chodź wiem , że nie odebraliby ode mnie , jakiegokolwiek telefonu. Jednak tu chodziło o naszego wspólnego przyjaciela, lecz postanowiłem zostawić to na później i samodzielnie poszukać Louisa. Przed wyjściem, wypiłem jeszcze jakieś z trzy piwa, aby rozluźnić się. Rozluźniłem się, aż za bardzo. Nie dawałem rady racjonalnie myśleć, dokańczałem właśnie połowę czwartego kiedy kompletnie, zapomniałem co miałem zrobić. Poczułem, że mój telefon wibruję. Wyjąłem IPhone'a z kieszeni, od dresów. Na wyświetlaczu, pojawił się napis " Skarbek.xx " - Ohh, Harry musisz, zmienić mu nazwę. -wybełkotałem, dokańczając piwo. - Słucham Cię Louisku! Zatęskniłeś, za swoim byłym? - zażartowałem.
- Harry, piłeś?- zapytał.
- Nie-ee. - oznajmiłem. - Załamałem się, po zerwaniu z Tobą, hahahaha. Nie Louis, tak właściwie siedzę sobie teraz, z naprawdę świetną i śliczną panną. Nie obawiaj się o mnie, a i mam nadzieję, że ta obietnica którą powiedziałeś, po wychodzeniu z mieszkania jest dotrzymana. -zażartowałem.
- Harry? Skoro nie jesteś pijany... jak mogłeś to powiedzieć... - powiedział.
- Normalnie. Bo wiesz, ludziom zmieniają się gusta. Co, Camile? już idę chwilka. - skłamałem.- Wybacz Louieh, Camile mnie woła. Do zobaczenia. Może. - podkreśliłem ostatnie słowo, po czym odłożyłem telefon komórkowy. Oparłem głowę o kanapę, zadając sobie pytanie "Co dalej?" W tej chwili nic. Siedzę kompletnie pijany i nie wiem nawet co robiłem wczoraj.
Ułożyłem się na kanapie, i najzwyczajniej zasnąłem.

- Odezwij się proszę. Nie wiem, co wczoraj gadałem, ale czuję, że coś strasznego. Od dzwoń. - przełknąłem ślinę. - Zależy mi na Tobie, nie rób głupstw. Proszę Cię. - nagrałem Louisowi wiadomość, zaraz po przebudzeniu. Czułem się strasznie, głowa mi pulsowała na każdy możliwy rodzaj bólu. Nalałem pełną szklankę wody i połknąłem tabletkę przeciwbólową.

"Odezwij się proszę. Nie wiem, co wczoraj gadałem, ale czuję, że coś strasznego. Od dzwoń, zależy mi na Tobie, nie rób głupstw. Proszę Cię." - usłyszałem głos Harry'ego, załamany głos Harry'ego. Przełknąłem ślinę słysząc jego zachrypnięty głos, dodatkowo przeszły mnie dreszcze.
Siedziałem na jakiejś starej poniszczonej, drewnianej ławce koło opustoszałego mostu. Fajne miejsce, ciche spokojne, w sam raz dla mnie. Usłyszałem niesforną melodyjkę , z mojego telefonu. Jade dzwoni. Odebrałem telefon.
- Jeśli myślisz, że się zabiłem z powodu Harry'ego. To się mylisz. - odparłem na powitaniu.
- W końcu odebrałeś, Lou.. martwiliśmy się o Ciebie. - usłyszałem roztrzęsiony głoś Jade.
- Jest w porządku...
- Naprawdę? - zapytała.
- Nie. Nic nie jest w porządku. Chłopak mojego życia, mnie nie chcę rozumiesz?
- Oh, Louis. Czy twój związek musi się kończyć na Harrym? Nie sądzę. Znajdziesz innego, lub nawet inną.- powiedziała.
- Ta mhm. Teraz wybacz. Chcę pobyć sam. Narazie. - rozłączyłem się , i schowałem telefon. Pomyślałem nad jednym. Tylko to odpędzi moje zmartwienia.
________________________________________________________________________________
Wybaczcie, za ostatni marny rozdział, ale jestem przeziębiona i nie bardzo mam ochotę i czas pisać rozdział. Do tego jutro mam przesłuchanie na konkurs piosenki. ;_; xD Trzymajcie kciuki.:)! A narazie poproszę, z pięć komentarzy?:)x

3 komentarze:

  1. To mnie rozwaliło: Nie, Harry , nie bądź głupi Louis ma mózg z którego korzysta. Chyba. I na końcu to "chyba" rozdział fajny czekam na next xd

    OdpowiedzUsuń