czwartek, 25 lipca 2013

Larry Stylinson- 15.

Rozdział 15|
- Nie powinienem tu przychodzić. Przepraszam. - puściłem dłoń Louisa, odsuwając krzesło od stołu.
- Nie twoja wina, Harry. - Louis wstał za mną, łapiąc moją rękę. - Jeśli chcesz, możemy wrócić do mnie. Posiedzimy sobie sami. - uśmiechnął się delikatnie. - Zrobimy sobie coś ciepłego do picia i posiedzimy w ogrodzie. - zaproponował. Marzyłem o tym, właśnie o tym marzyłem. 
- Będę koło samochodu, dobrze? - przytuliłem go, czując się winny całej aferze. 
- Zaraz wrócę. - odparł uśmiechnięty, podchodząc na chwilę do rodziców. Wyszedłem z restauracji totalnie zdołowany. Bycie gejem nie jest łatwe. 
Ustałem koło auta Louisa, czując nagle potrzebę zapalenia papierosa. Dwóch kolesi przechodziło obok mnie, postanowiłem poprosić o fajkę. 
- Sorry, masz papierosa? - zapytałem, zatrzymując.
- Jasne. - wyjął z kieszeni paczkę, częstując mnie jednym. 
- Kurde, dzięki. Masz ognia? - zapytałem. Chłopak po chwili odpalił mi papierosa, uśmiechając się i idąc w swoim kierunku. Stałem popalając papierosa, kiedy Ci sami kolesie podeszli do mnie ponownie. 
- Tak sobie pomyślałem. - zaczął jeden z nich, podobał mi się jego ubiór, fajny full cap, siwe dresy, zielona koszula w kratę i, kolorowe air maxy. Włosy miał bodajże czarne, trochę dłuższe. - Może wpadniesz do mnie, hm? - zapytał dotykając mojego brzucha i uśmiechając się podniecająco. Zawsze lubiłem być podrywany, przez takich chłopaków czułem się przystojny i dowartościowany.
- Mam chłopaka. - wypuściłem dym z ust.
- Chłopak nie musi wiedzieć... - rozpiął pierwszy guzik mojej koszulki, w trakcie kiedy drugi stał z boku, śląc mi nikłe uśmieszki. 
- Uważam inaczej. Więc idź dobrze? - odparłem przyjaźnie, wyrzucając papierosa. Zapiąłem guzik mojej koszuli. Chłopak zaczął mnie denerwować, robił się natarczywy. Przybliżył się trochę bliżej mnie, dotykając mojego policzka. - Będzie fajnie, chodź. - złapał moją dłoń.
- Toć, ty go zostaw. - Louis podszedł do mnie, dając mi kluczyki do auta. - On ma chłopaka, chyba Ci to mówił. - syknął, podchodząc do niego. - Podrapać Ci buźkę? - zapytał. 
- Zabawny jesteś. - pchnął go, oddalając się z chłopakiem którego po chwili złapał za rękę. Okej? to było bardzo dziwne. 
Przez całą drogę to domu, wyrywałem co chwila niekontrolowanym śmiechem. Louis zerkał na mnie podejrzanie, patrząc jak na debila. 
- Wezwać pomoc, kochanie? - uśmiechnął się lekko. 
- Hahaha. Nie trzeba, dzięki Lou. - odparłem.
- Z czego tak ciągle się śmiejesz? 
- Jestem aż tak pociągający dla innych? Właśnie przed chwilą, jakiś obcy typ zaproponował mi, abym się z nim przespał. To chore, muszę być gorący. - poprawiłem włosy, zerkając na Louisa.
- Bo jesteś. Gdybym Cię spotkał, w życiu nie pomyślałbym, że masz osiemnaście lat. Serio, ja za chwilę kończę dwadzieścia trzy lata? 
- Tak, twoje urodziny już za cztery miesiące. - odparłem uśmiechnięty. 
- Nie jest Ci głupio, że masz starszego faceta? - zapytał zarumieniony.
- Jasne, że nie. Nawet to lepiej, możesz mnie ochronić przed wiele ma błędami. Poprowadzisz mnie we właściwą stronę, a w dodatku jesteś przystojny.
- Dobra, dobra daruj sobie. - odparł, wjeżdżając do garażu. - Na co masz ochotę? na coś ciepłego? może wino? - zapytał, wychodząc z auta.
- Sam nie wiem. Wolałbym raczej, kakao i Ciebie obok. - podszedłem do niego, przytulając go od tyłu. Położyłem podbródek na jego ramieniu. - Co ty na to? Może potem, wspólna kąpiel? - zamruczałem mu do ucha. 
- Zobaczymy, napalony małolacie. - zaśmiał się, odrywając mnie od siebie. Złapał mnie za rękę prowadząc do mieszkania. Dał mi swoje domowe cichy, w które przebrałem się od razu. Powiedziałem mu, że ma zrobić kakao, a ja poczekam na dworze. Wziąłem brązowy wełniany sweter z pokoju gościnnego, siadając i okrywając się nim na zewnątrz.
Jego taras był naprawdę świetny, najbardziej tam lubiłem spędzać czas z moim chłopakiem. Usiadłem na dużą rogówkę, okrywając się brązowym kocem. Po chwili Lou przyszedł, z dwoma kubkami kakaa. Siadając tuż obok mnie, podał mi jedną całując przy tym mój policzek. Jak bardzo kochałem tego debila. Jedną ręką objął mnie mocno, co chwilę całując mnie pojedynczo. 
- Kocham Cię, wiesz, że zrobię dla Ciebie wszystko? Jeśli będziesz miał problemy z tymi lekami, czy coś w tym stylu, to pamię..
- Wiesz, Lou. Pomożesz mi. - złapałem jego policzek, całując go delikatnie. - Nawet nie wiesz, jakie miałem problemy dopóki Ciebie nie poznałem. Pokazałeś mi nową drogę. - uśmiechnąłem się, przytulając go. 


Skomentuj-dziękuję.:)x ♥

2 komentarze:

  1. Zostałaś nominowana do The Vesatile Blogger Informacje na moim blogu. : http://louistomlinson696.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń