Rozdział 16|
- Nie martw się. Niczego złego nie zrobię, przecież Ci to obiecałem. - Louis właśnie wybierał się na spotkanie z Jasonem, chłopak prosił go o to. Chciał go przeprosić. Śmieszyło mnie to, ale mój chłopak zdecydował się wybrać na umówione spotkanie. Trochę się posprzeczaliśmy, tak bardzo nienawidziłem tamtego kolesia, gr. - Będę góra, za półtorej godziny. Pa, skarbie. - odparł, całując mnie przelotnie w czoło w trakcie kiedy grałem w konsolę, centralnie nie zwracając na niego uwagi. Denerwował mnie.
Louis szedł na spotkanie około godziny osiemnastej. Jest po dwudziestej, nie odpiera telefonu, na SMS-y też nie odpowiada, powiewa mi tu kłamstwem. Cholernym, śmierdzącym kłamstwem. Siedziałem na kanapie trochę zdławiony i zdenerwowany, z niechęcią pijąc kawę aby trochę mną potrząsnęła. Nic mnie nie relaksowało, mogę się nawet z nim pokłócić, ale chcę, żeby był w moim mieszkaniu, chcę wiedzieć, że jest bezpieczny. Tak przy okazji, dzwonili rodzice życząc mi udanego tygodnia, zostając z babcią u Gemmy i jej chłopaka, jak "miło", Gemma w końcu się nami zainteresowała.
( Włącz to :< )
Louis o około dwudziestej trzydzieści przyszedł, nie zwracał na mnie uwagi kompletnie. Wziął swój plecak, wrzucając do niego swoje ubrania. Trochę mnie to wystraszyło.
- Co ty wyprawiasz? - zapytałem, wstając z kanapy. - Posłuchaj Louis, nie odbierałeś telefonów, nie odpisywałeś na SMS-y, co ty odpieprzasz? Martwiłem się. - odparłem dość ostro.
- To koniec. - odparł normalnie, bez żadnych emocji. Po prostu, jakby to nic dla niego nie znaczyło.
Nie przyjąłem tego.
Co to miało znaczyć?
Powtórz Louis.
- Słucham? - przełknąłem mocno ślinę.
- Słyszysz Harry... - westchnął zakładając plecak na plecy. - Zrozumiałem, że Jason to jedyny. Było mi z nim dobrze, przepraszam. - spuścił głowę, poprawiając przy tym włosy. Poczułem się jak małe dziecko, któremu powiedziano, że rodzice go nie kochają, a koledzy nie lubią, a może nawet gorzej. Poczułem się strasznie, czując na ciele nieprzyjemne dreszcze.
- Żartujesz prawda? - zapytałem niepewnie, czułem, że łzy już się wylewają.
- Nie. To nie żart, zrozum to. A i jeśli, będziesz nas nękał... wiesz, nachodzenie mnie, grożenie Jasonowi lub coś w tym stylu, nie skończy się dla Ciebie dobrze.
- Louis... o czym ty mówisz? Co on Ci nagadał? przecież, przepraszałeś mnie, prosiłeś o szansę, a teraz? - rozpłakałem się. - Louis, nie kłam. Proszę zostań. - rzuciłem się na kolana, błagając go aby został. Nie poradzę sobie, bez niego w tym strasznym świecie.
- Poniżasz się, dzieciaku. - parsknął złośliwie. - Do widzenia, Harry. - odszedł bez grama skruchy.
Gdzie jest Louis, który każdego dnia, mówi, że mnie kocha?
Który okazuje mi uczucia?
Przecież Jason, musiał mu coś nagadać.
Ale on odszedł.
powiedział do widzenia.
I co ja miałem teraz zrobić? Usiąść się na kanapę i oglądać telewizję? Teraz, kiedy straciłem najważniejszą osobę, jaką do tej pory miałem. Ja pieprze, nie wiem co robić.
To jest bez sensu.
To cholerne życie, które daję mi w kość każdego dnia, jest okrutne.
Louis jest okrutny.
Cholerny dupek, którego kocham do szaleństwa.
~~~~~~
Nie zabijcie mnie za taki tok akcji, proszę was.:Dx Napiszcie co o tym myślicie. ^^/
o Bożee ;c popłakałam się ;c czemu on mu to zrobił ? ;c niee. to nie może tak być ;c niee ;c
OdpowiedzUsuńboskieee! *____*
OdpowiedzUsuńDlaczego to zrobil? Co mu nagadal? .. :o i Zialla.. to nie jest boskie ..tylko przykre
OdpowiedzUsuń