czwartek, 4 lipca 2013

Larry Stylinson-3.

Rozdział 3|
Szkoda tylko, że to wszystko działo się pod wpływem alkoholu. Te wszystkie uśmiechy, sygnały, spojrzenia. 
Louis był świetny, był moim wymarzonym partnerem. Szkoda, że dziś chciał tylko pocałunku.. i wiem, że w moje urodziny powie mi to, co dzisiaj; Jesteś za młody, Harry. Bądźmy przyjaciółmi. Ale dziś się prawie udało, prawie kiedy Louis to powiedział. 
- Stop. - odsunął się, pchając mnie lekko. - Nie mogę. Nie chcę tego niszczyć, nie jestem gotów. 
- W porządku, nie zmuszam Cię. - przyznałem, poprawiając włosy w charakterystyczny sposób.
- Ślicznie to robisz. - zaśmiał się melodyjnie. - Tak, w ogóle jesteś.. taki przystojny Harry. Będziesz, miał ładnego chłopaka. - odparł, na co momentalnie załamałem się. Będę mieć? Lou, ja chcę Ciebie! 
- Taak, mam nadzieję. - odparł z grymasem. - Pamiętasz, że za dwa dni...
- Masz urodziny. Mam nawet prezent, będziesz zadowolony. Postarałem się. - uśmiechnął się figlarnie.
- W takim razie, nie mogę się doczekać, dokąd pójdziemy? - zapytał. 
- A gdzie byś chciał? spotkamy się tylko we dwoje. - uśmiechnąłem się. 
- Na plaży było fajnie.. - powiedział pewnie. 
- Więc w porządku, przyjdę jutro po Ciebie jakoś o 19:00. A tymczasem lecę. - wstałem z ziemi, po czym Lou zrobił to samo. 
- Więc, pa Harry. - Louis podszedł i przytulił mnie delikatnie. - Do jutra. - wysłał całusa. 
- Głupi jesteś. - zaśmiałem się, idąc do domu.
- Też Cię kocham, skarbie! - zawołał na całe osiedle. 
- Zamknij się! haha. - Chłopak pokiwał mi ostatni raz, uśmiechając się przyjaźnie. 



- Czeeść, jest Louis? - zapytałem, kiedy w drzwiach ustała mała dziewczynka, szczerząc się przyjaźnie.
- LouLou? - zapytała. 
- Taak. - przytaknąłem uśmiechając się. 
- Wejdź. - otworzyła drzwi, wpuszczając mnie do środka. - Juis! - zawołała, nie mogąc wymówić pierwszej litery, jego imienia- słodka. Louis po chwili zbiegł, wyglądając tak seksownie.. aż, zaniemówiłem. 
- Witaj, Lou. - uśmiechnąłem się niepewnie.
- Cześć, Hazz. - odpowiedział również uśmiechem. - Słuchaj Lottie, masz się opiekować dziewczynkami, słyszysz? Rodzice, nie kazali Ci nigdzie wychodzić. O 22:00 powinni być, ja wrócę późno. - odparł śmiejąc się. 
- Oo, to na pewno. - przyznałem, drocząc się z nim. 
- On też jest gejem? - zapytała jego starsza siostra. 
- Jestem Harry. - podszedłem do niej, wyciągając rękę w jego stronę. Zmierzyła mnie, nic nie robiąc.- Miło.
Przytaknąłem więc, nie zwracając już uwagi na dziewczynę. 
- Gotowy? - zapytałem. 
- Tak, już idę. Pa dziewczyny, słodycze macie w misce w kuchni, nie jedz za dużo bo, będzie wam nie dobrze. - potwierdził Louis. - To.. dobranoc, a i pamiętaj Lottie.
- Louis! Idź już, bo twój kochaś zaraz się rozmyśli. - krzyknęła Lottie, wypraszając nas z mieszkania, a więc wyszliśmy nie zwracając na nią uwagi.


Świetnie spędziliśmy dzisiejszy wieczór, byliśmy w klubie, potem przenieśliśmy się na plażę, mówiąc sobie najskrytsze tajemnice i zwierzenia. Louis jest wspaniały, Boże dzięki Ci za niego. Właśnie odprowadzał mnie do domu.
- Dzięki Lou, świetnie się z Tobą bawiłem. - uśmiechnąłem się, kiedy zauważyłem, że Lou podszedł bliżej, stykaliśmy się torsami. 
- Cieszę się. Tak poza tym, zapomniałem o prezencie. - złapał mój policzek, kreśląc kciukiem koła. - Wszystkiego Najlepszego, kochanie. - nachylił się do mnie, całując mnie delikatnie. W końcu zasmakowałem, smak jego ust które obserwowałem przez cały też czas. Wziąłem swoje ręce na jego szyję, uśmiechając się podstępnie, rozchyliłem lekko usta, dając Louisowi większy dostęp. Cicho pomrukiwałem z rozkoszy, kiedy Lou przeniósł swoje ręce na dół na moje plecy. Złapałem go za włosy, lekko obdarowując go pocałunkami na szyi, robiąc przy tym parę malinek. 
- Uhg, Harry spokojnie. Nie wszystko od razu. - rozprostował swoje palce, na moich biodrach. - Lubię Cię, Harry. I nie obchodzi mnie co powiedzą inni rozumiesz? Zapraszam Cię do mnie, kiedy dojedziemy do Londynu. - przytulił mnie mocno. 
- Pocałuj mnie jeszcze raz. - rzuciłem ostro, przyciągając go bliżej. 


Skomentuj- dziękuję.:)x

3 komentarze: