Rozdział 6|
- Hm dobra, teraz ja. Co być zrobił, gdyby jakiś koleś podrywał mnie przy Tobie? - zapytałem chłopaka, kiedy już najedzeni po kolacji, odpoczywaliśmy sobie na leżaku w ogródku Harry'ego, zadając sobie dziwne pytania.
- Pewnie powiedziałbym mu, że ma się od Ciebie odwalić, a po czasie strzelił mu w ryj. - uśmiechnął się szeroko, całując mnie w czoło.
- Dobra odpowiedź. - pochwaliłem go, wymyślając swoje pytanie. - Wybaczyłbyś mi po jednej zdradzie? - zapytałem niepewnie, obawiając się jego reakcji. - Niczego nie sugeruję, po prostu pytam.
- Nie wiem, zależy. Ale pewnie tak, za bardzo mi na Tobie zależy. - pogłaskał mnie po włosach. - Ale nie zrobisz mi tego, co? - zaśmiał się krótko, patrząc na mnie poważnie.
- Głupi jesteś, jasne, że nie debilu. Ok, teraz ty. - objąłem chłopaka bardziej.
- Ok, hm... co byś zrobił gdybym teraz chciał Cię pocałować? - zapytał, z uśmiechem.
- Haha, pewnie bym się zgodził. - zaśmiałem się melodyjnie i, zaraz przyłożyłem usta do jego. Pocałował mnie namiętnie i długo, obejmując mnie przestrzennie.
- Harry.. - zamruczałem mu do ucha, kiedy on całował moją szyję.
- Hm?
- Zrobiłbyś mi kanapkę? - zaśmiałem się krótko, Harry oderwał się ode mnie, patrząc na mnie zirytowany.
- Lou, serio? W takiej chwili, ale zrobię Ci. Sam nie dasz rady, zbyt upośledzony jesteś. - zaśmiał się, wstając z leżaka, grzecznie idąc do kuchni.
Obudziłem się około godziny jedenastej, otwierając oczy widziałem uśmiechniętą twarz Harry'ego, która pogodnie wpatrywała się we mnie. Chłopak złapał moją rękę i, ucałował ją delikatnie.
- Nie chciałbym Cię całować, dopóki nie umyjesz zębów, misiek. - uśmiechnął się szeroko. - Zrobić Ci śniadanie? Albo możemy razem się przejść, do piekarni. - zaproponował.
- Tak, chodź przejdziemy się raz..
- Harry, wróciliśmy kochanie! - do pokoju Harry'ego, weszła jego mama. - O boże drogi.. co się dzieje?! - krzyknęła ostro, na chłopaka. Wyciągając go siłą z łóżka. - Co to do cholery?! Kim jest ten chłopak! - krzyczała jak nienormalna. Przecież Harry jest facetem, normalne, że sypia z innymi.
- Uspokój się mamo! I nie wyciągaj mnie z łóżka, nie mam bielizny.. - zaśmiał się krótko, całkowicie nie przejęty, zdenerwowaną mamą. - To jest Louis mamo. - objął mnie mocno. - To mój chłopak i, wiesz? kocham go i, jestem szczęśliwy. - uśmiechnął się uroczo.
- Ubierzcie się i zejdźcie na dół. - odparła surowo, wychodząc z pokoju.
- Ja pierdole, po nas. - schowałem się pod kołdrę, wkurzony i przestraszony.
- Uspokój się, nic się nie stało. Przecież nic nie zrobiliśmy. - odparł Harry, wychodząc z łóżka, zaczął się ubierać. Również złapałem koszulkę, zakładając ją na siebie.
- Jak to nie? Harry, twoja mama jest wściekła.. ja pierdziele. - ubrałem spodnie, stojąc przed lustrem poprawiając włosy, nie chcę by jego rodzina myślała, że nie wiadomo skąd pochodzę. Harry przytulił mnie mocno, dodając mi w ten sposób otuchy.
- Wiesz przecież, że Cię nie zostawię. - pogłaskał mnie po włosach, całując delikatnie mój policzek. Złapał moją rękę, po drodze mówiąc mi, że wszystko załatwi. Rodzina Harry'ego siedziała przy stole, dyskutując o wszystkim, co zobaczyła Pani Annie. Usiedliśmy na przeciwko nich, nadal do siebie przytuleni.
Harry bronił mnie, ja Harry'ego.
- Jak długo? - zapytał jego ojczym.
- Co ja długo? - zapytał.
- Jak długo sypiasz, tu z tym gówniarzem?! - krzyknął, uderzając ręką o stół.
- Uspokój się, jaki gówniarz? Louis za chwilę kończy dwadzieścia dwa lata. - uśmiechnął się krótko. Ręce mi się trzęsły, chłopak to czuł uścisnął moją rękę bardziej. - Louis nocował u nas tylko jakieś dwa dni. Nikt wam nie pasuję! Zawsze to wam musi się podobać, mój partner! Teraz jestem dorosły, jestem z Lou i jestem szczęśliwy. - krzyknął ostro, prosto w twarz ojczyma.
- Jeśli Państwo mnie nie tolerują, możemy się spotykać u mnie w domu. - zaproponowałem przyjaźnie.- Nie chcę, żyć z państwem groźnie. Zależy mi na Harry'm, widzę jednak, że najbardziej nie pokoi was, mój wiek.
Nie zrobię mu krzywdy, jeśli o to chodzi. - odparłem nieśmiało.
- Moim zdaniem, Louis jest przemiłym chłopakiem i świetnie zajmuje się naszym Harrusiem. - jego babcia pogłaskała mnie po policzku. - Jestem za wami. Annie zachowujesz się strasznie nietolerancyjnie. - powiedziała do swojej córki.
- Nie rozumiesz, mamo. Harry, ciągle mi mówi, że jest w kimś zakochany, a potem cierpi bo ktoś go rzucił.
- Nie zrobię mu tego, przynajmniej nie zrobię tego bez powodu. Ja go bardzo kocham, dzięki niemu przetrwałem te wakacje, proszę mnie chociaż zaakceptować. - poprosiłem jego rodzinę.
- Dobrze, nie mam prawa być na was zła. Jesteście dorośli i zakochani. Przepraszam was. - podeszła do Harry'ego przytulając go mocno, mnie również przytuliła.
- Proszę dbaj o mojego syna. - poprosiła.
- Proszę się nie martwić, teraz pójdziemy do mnie.. mojej mamie też muszę wszystko wytłumaczyć..
Annie przytaknęła i, zaprosiła mnie na obiad. Pożegnałem się i, wyszedłem z Harry'm za zewnątrz.
- Byłeś wspaniały. - zatrzymał mnie. - Kocham Cię i dziękuję. - pocałował mnie mocno, tuż pod domem Państwa Styles.
Oni wiedzą.
Obudziłem się około godziny jedenastej, otwierając oczy widziałem uśmiechniętą twarz Harry'ego, która pogodnie wpatrywała się we mnie. Chłopak złapał moją rękę i, ucałował ją delikatnie.
- Nie chciałbym Cię całować, dopóki nie umyjesz zębów, misiek. - uśmiechnął się szeroko. - Zrobić Ci śniadanie? Albo możemy razem się przejść, do piekarni. - zaproponował.
- Tak, chodź przejdziemy się raz..
- Harry, wróciliśmy kochanie! - do pokoju Harry'ego, weszła jego mama. - O boże drogi.. co się dzieje?! - krzyknęła ostro, na chłopaka. Wyciągając go siłą z łóżka. - Co to do cholery?! Kim jest ten chłopak! - krzyczała jak nienormalna. Przecież Harry jest facetem, normalne, że sypia z innymi.
- Uspokój się mamo! I nie wyciągaj mnie z łóżka, nie mam bielizny.. - zaśmiał się krótko, całkowicie nie przejęty, zdenerwowaną mamą. - To jest Louis mamo. - objął mnie mocno. - To mój chłopak i, wiesz? kocham go i, jestem szczęśliwy. - uśmiechnął się uroczo.
- Ubierzcie się i zejdźcie na dół. - odparła surowo, wychodząc z pokoju.
- Ja pierdole, po nas. - schowałem się pod kołdrę, wkurzony i przestraszony.
- Uspokój się, nic się nie stało. Przecież nic nie zrobiliśmy. - odparł Harry, wychodząc z łóżka, zaczął się ubierać. Również złapałem koszulkę, zakładając ją na siebie.
- Jak to nie? Harry, twoja mama jest wściekła.. ja pierdziele. - ubrałem spodnie, stojąc przed lustrem poprawiając włosy, nie chcę by jego rodzina myślała, że nie wiadomo skąd pochodzę. Harry przytulił mnie mocno, dodając mi w ten sposób otuchy.
- Wiesz przecież, że Cię nie zostawię. - pogłaskał mnie po włosach, całując delikatnie mój policzek. Złapał moją rękę, po drodze mówiąc mi, że wszystko załatwi. Rodzina Harry'ego siedziała przy stole, dyskutując o wszystkim, co zobaczyła Pani Annie. Usiedliśmy na przeciwko nich, nadal do siebie przytuleni.
Harry bronił mnie, ja Harry'ego.
- Jak długo? - zapytał jego ojczym.
- Co ja długo? - zapytał.
- Jak długo sypiasz, tu z tym gówniarzem?! - krzyknął, uderzając ręką o stół.
- Uspokój się, jaki gówniarz? Louis za chwilę kończy dwadzieścia dwa lata. - uśmiechnął się krótko. Ręce mi się trzęsły, chłopak to czuł uścisnął moją rękę bardziej. - Louis nocował u nas tylko jakieś dwa dni. Nikt wam nie pasuję! Zawsze to wam musi się podobać, mój partner! Teraz jestem dorosły, jestem z Lou i jestem szczęśliwy. - krzyknął ostro, prosto w twarz ojczyma.
- Jeśli Państwo mnie nie tolerują, możemy się spotykać u mnie w domu. - zaproponowałem przyjaźnie.- Nie chcę, żyć z państwem groźnie. Zależy mi na Harry'm, widzę jednak, że najbardziej nie pokoi was, mój wiek.
Nie zrobię mu krzywdy, jeśli o to chodzi. - odparłem nieśmiało.
- Moim zdaniem, Louis jest przemiłym chłopakiem i świetnie zajmuje się naszym Harrusiem. - jego babcia pogłaskała mnie po policzku. - Jestem za wami. Annie zachowujesz się strasznie nietolerancyjnie. - powiedziała do swojej córki.
- Nie rozumiesz, mamo. Harry, ciągle mi mówi, że jest w kimś zakochany, a potem cierpi bo ktoś go rzucił.
- Nie zrobię mu tego, przynajmniej nie zrobię tego bez powodu. Ja go bardzo kocham, dzięki niemu przetrwałem te wakacje, proszę mnie chociaż zaakceptować. - poprosiłem jego rodzinę.
- Dobrze, nie mam prawa być na was zła. Jesteście dorośli i zakochani. Przepraszam was. - podeszła do Harry'ego przytulając go mocno, mnie również przytuliła.
- Proszę dbaj o mojego syna. - poprosiła.
- Proszę się nie martwić, teraz pójdziemy do mnie.. mojej mamie też muszę wszystko wytłumaczyć..
Annie przytaknęła i, zaprosiła mnie na obiad. Pożegnałem się i, wyszedłem z Harry'm za zewnątrz.
- Byłeś wspaniały. - zatrzymał mnie. - Kocham Cię i dziękuję. - pocałował mnie mocno, tuż pod domem Państwa Styles.
Oni wiedzą.
łooo ale było ostro z rodzicami :D ciesze sie ze zaakceptowali Lou :D czesc bardzo fajna,nie moge doczekac sie następnych <3 :)
OdpowiedzUsuńsuuuperrrr :*
OdpowiedzUsuń